Prywatne ambulanse są potrzebne. MSZ i UOKiK przeciwko planom Ministerstwa Zdrowia

Dorota Stec-Fus
Co dwudziesta karetka jeżdżąca w ramach systemu ratownictwa medycznego należy do Falcka
Co dwudziesta karetka jeżdżąca w ramach systemu ratownictwa medycznego należy do Falcka archiwum falck
Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów protestują przeciwko planom resortu zdrowia.

Od 1 lipca w Państwowym Ratownictwie Medycznym będą mogły funkcjonować tylko podmioty państwowe oraz spółki z większościowym udziałem Skarbu Państwa lub samorządu - przewiduje przygotowany przez resort zdrowia projekt ustawy. Dysponenci karetek nie będą już wyłaniani w drodze organizowanego przez NFZ konkursu, eliminującego najsłabszych, lecz wskaże je wojewoda.

Prywatne firmy mają dziś w swoich rękach 9,2 procent zespołów ratownictwa medycznego, z czego najwięcej, tj. 4,6 procent (138 ambulansów) należy do obecnej od 20 lat na naszym rynku medycznym duńskiej firmy Falck. Ministerstwo Zdrowia uważa, że od lipca co dziesiąta karetka będzie niepotrzebna.

Eksperci nie znajdują uzasadnienia dla koncepcji resortu. Dr Jerzy Gryglewicz, ekspert od służby zdrowia, przypomina, że dopiero kilkanaście lat temu, po wprowadzeniu konkurencji podmiotów prywatnych do systemu ratownictwa medycznego, poprawił się standard siermiężnych wcześniej karetek.

- Konkurencja wymusza jakość. Podmioty publiczne, które nie będą już zmuszone do uczestnictwa w konkursach ofert, przekonane, że niezależnie od poziomu usług i tak nie wylecą z systemu, stracą motywację do stawania się coraz lepszym - przekonuje Gryglewicz. Wtóruje mu Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. - Za kuriozalne pomysły urzędników zapłacą pacjenci, to oczywiste - komentuje szef centrum.

Kontrowersyjny zapis jest pomysłem poprzedniego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, dla którego ograniczenie roli sektora prywatnego w systemie było jednym z priorytetów. Mają nadzieję, że obecny zmieni decyzję poprzednika. - Łukasz Szumowski wielokrotnie wskazywał na konkurencję jako element podnoszący jakość w służbie zdrowia - argumentuje Gryglewicz.

Przeciwko zapisom projektowanej ustawy ostro zaprotestował minister spraw zagranicznych. W opinii skierowanej do ministra zdrowia podkreśla m.in., że ograniczają one swobodę przedsiębiorczości i stoją w sprzeczności z unijnymi regulacjami o podejmowaniu i prowadzeniu działalności gospodarczej. Jeśli zostaną wdrożone, narażą nas nie tylko na interwencję instytucji Unii Europejskiej, ale także na konsekwencje naruszenia umowy Polski z Danią dotyczącej popierania i wzajemnej ochrony inwestycji. Oprócz skutków politycznych, nasz budżet będzie prawdopodobnie musiał wypłacić stronie duńskiej odszkodowanie. Jak się dowiedzieliśmy, rząd Danii intensywnie zabiega o wycofanie tego zapisu z projektu ustawy.

Pomysł resortu zdrowia jednoznacznie skrytykował też Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jego prezes Marek Niechciał podkreśla, że wskutek przyjęcia dyskryminacyjnych kryteriów wyboru świadczeniodawców różnicuje się ich na rynku usług medycznych. To zaś ogranicza poziom konkurencji, co prowadzi do obniżenia jakości opieki medycznej.

Falcka broni Najwyższa Izba Kontroli. Jej pozytywna opinia po kontroli w tej firmie zaprzecza twierdzeniom przedstawicieli Krajowego Związku Pracowników Ratownictwa Medycznego, którzy - forsując zapis o wyeliminowaniu z rynku komercyjnych ambulansów - przekonywali m.in. o stosowanych w nich oszczędnościach na lekach czy zbyt długiej eksploatacji samochodów.

Protestują też, co oczywiste, pracownicy Falcka. Jeśli zapisy ustawy wejdą w życie, bez pracy pozostanie 3,5 tys. osób. W ubiegłym tygodniu wystosowali w tej sprawie pismo do posłów sejmowej Komisji Zdrowia, która w najbliższych dniach ma się zająć projektem.

Konstanty Radziwiłł, wprowadzając w październiku ubiegłego roku sieć szpitali (które mają zagwarantowane finansowanie ze środków publicznych), również zakładał niewielki w niej udział placówek prywatnych. Szybko się okazało, że system nie jest w stanie bez nich funkcjonować i w sieci znalazło się ich dużo więcej, niż zakładano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

s
siix
DLA DOBRA SOCJALISTYCZNEJ OJCZYZNY- NIECH NIE BEDZIE NICZEGO- JAK MAWIAL KLASYK BIZNESU- A JARUS Z RADOSCIA PRZYTUPUJE
G
Gość
Choćby sprawa pediatrów. Nie ma ich zbyt dużo (nazywając rzecz po imieniu - jest wyraźny niedobór), przez co powinni się koncentrować na leczeniu DZIECI, natomiast młodzież powinni leczyć interniści (lub lekarze rodzinni). Tą granicą wieku nie powinno być 18 lat, lecz 14 (a najwyżej 15) - dawniej było 14, potem - gdy podstawówkę wydłużono z 7 do 9 klas -15 i gdy byli szkolni lekarze, to pediatra był w szkole podstawowej a w ponadpodstawowej - internista. Tak więc granicą wieku, do którego pacjenta leczy pediatra powinien być wiek normalnego (bez opóźnień ani przyśpieszeń) ukończenia szkoły podstawowej. 15-letnia dziewczyna napewno nie jest pod względem biologicznym dzieckiem.
Wróć na i.pl Portal i.pl