UAM: Profesor złożył wyjaśnienia. Czeka na spotkanie z rektorem

Karolina Koziolek
Czytelnik
UAM wyjaśnia sprawę feralnego egzaminu na Wydziale Studiów Edukacyjnych. Latały k... panował ścisk, siedem osób zemdlało, jedna trafiła do szpitala.

W sobotę informowaliśmy o dramatycznym przebiegu egzaminu na Wydziale Studiów Edukacyjnych UAM. Siedem osób miało zemdleć, dla jednej z nich egzamin zakończył się w szpitalu. Dziś wiadomo już, że jeszcze w sobotę odbyło się spotkanie wyjaśniające w tej sprawie. Przypomnijmy, że wykładowca egzaminował... 500 osób w sali, która mogła pomieścić najwyżej 50. Żadne wiążące decyzje jednak nie zapadły.

Sobotnie spotkanie nie oznacza jednak końca sprawy dla profesora Sławomira Banaszaka. W tym tygodniu czeka go jeszcze spotkanie z rektorem UAM.

- Termin spotkania jeszcze nie został wyznaczony, ale na pewno do niego dojdzie - zapewnia dr Dominika Narożna, rzecznik UAM. Jak informuje rzeczniczka, władze rektorskie zdecydują co dalej. Niewykluczone, że sprawa zostanie skierowana do rzecznika dyscyplinarnego uczelni. Jeśli zarzuty kierowane wobec prof. Banaszaka potwierdzą się, UAM wyciągnie wobec niego konsekwencje.

Samorząd interweniuje
Jeszcze w piątkowy wieczór samorząd studentów zaalarmował dziekana wydziału prof. Zbyszko Melosika. Ten przyjechał na kampus przy ul. Szamarzewskiego, choć wówczas egzamin już się kończył.

- Poprosiliśmy starostów, wszystkich obecnych na egzaminie specjalności, aby złożyli pisemne skargi, które następnie przekażemy dziekanowi i rektorowi - informuje Patrycja Poczekaj, przewodnicząca Parlamentu Studentów.

W czym problem?
Przypomnijmy, że prof. Sławomir Banaszak w piątkowe popołudnie przeprowadził egzamin z metod badań pedagogicznych. Przyszli studenci wszystkich specjalności III roku pedagogiki. Miał odbyć się w auli. Rzeczniczka uczelni potwierdza, że wykładowca samowolnie zamienił sale.

Ostatecznie egzamin odbył się w sali mieszczącej od 30 do 50 osób. Na wąskim korytarzu panował ścisk. 500 osób tłoczyło się przed salą. Porządku pilnował wyznaczony przez profesora student, który, jak wynika z relacji osób będących na miejscu, miał być arogancki, krzyczeć i przeklinać na pozostałych.

Co się stało na UAM?
Egzamin z metod badań pedagogicznych miał odbyć się w auli w budynku D na WSE przy ul. Szamarzewskiego na Ogrodach, ale wykładowca zmienił salę.

Z naszych informacji wynika, że zamienił się z innym wykładowcą przeprowadzającym próby w auli. Egzamin miał rozpocząć się w piątek o godz. 17. Ostatecznie odbył się z ponadpółgodzinnym opóźnieniem w innej sali na piętrze. Była to sala na około 30-50 osób. Na egzamin zgłosiło się 500 osób. Studenci mieli wchodzić partiami.

Zobacz też: Skandal na egzaminie na UAM - jedna osoba w szpitalu! "Przypomniały mi się wydarzenia z Bydgoszczy"

Mimo otwartych na korytarzu okien, było duszno, panował ścisk. Wśród kilkuset czekających były osoby niepełnosprawne, kobiety w ciąży. Po godzinie czekania pierwsze osoby zaczęły mdleć. Łącznie zemdlało siedem osób. Jedna z nich została odwieziona do szpitala przez pogotowie. Studentkę odszukał i odwiedził wieczorem w szpitalu dziekan wydziału.

Jak w Bydgoszczy?
Zarówno wykładowcy, jak i studenci mówiąc o dramatycznym egzaminie na WSE, nawiązują do wydarzeń w Bydgoszczy. Tam w wyniku wybuchu paniki w tłumie zginęła 24-letnia studentka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: UAM: Profesor złożył wyjaśnienia. Czeka na spotkanie z rektorem - Głos Wielkopolski

Komentarze 15

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

s
studentka
Czujesz się źle, wychodzisz-proste!
Przestańmy obwiniać niewinnego Profesora. Dlaczego nikt nie zainteresuje się organizatorami konferencji, przez których nieopatrznie i niedotrzymanie godziny jej zakończenia zaistniała cała ta sytuacja? A gdzie jest ktoś kto jest odpowiedzialny za przydział sal? Dlaczego nikt nie poinformował Profesora o tym, że nie ma sali, która pewnie rezerwował z początkiem roku?
Studiuje na tym wydziale i wiem, że studenci nie potrafią zachować się przed egzaminem, w jego trakcie i nie tylko...
G
Gospodarz
No i tak to jest .
g
gosc
Prawda jest takam ze to nie pierwszy taki egzamin na WSE. To co sie dzieje w tym roku to paranoja. Nawet nie sprawdzaja naszych prac, tylko wpisuja oceny do usosa jak leci. Uczelnia panstwowa hahaha paranoja. My studenci mamy za malo wladzy by cos z tym zrobic ale gdyby ktos to naglosnil uam moglby sie wstydzic. Ze niby tacy wykladowcy ucza nas pedagogiki, tego jacy wspanialomyslni mamy byc... paranoja
A
Ania
Masz w pełni rację. Jestem byłą studentką tego wydziału oraz WNS i takie zachowanie studentów to norma bez względu na wydział czy uczelnie. Nigdy nie byłam fanką tego wykładowcy ale bądźmy szczerzy i sprawiedliwi co do osądów. Pchanie się żeby ściągnąć a później płacz bo ścisk i duszno.
S
Studentka WSE
Nie jest nowością, iż studenci w dniu egzaminu zapominają o poprawnym zachowywaniu się, a w szczególności gdy egzamin - tego samego dnia - ma zdawać dosyć spora grupa osób - działają zgodnie z zasadą - KTO PIERWSZY WEJDZIE TEN ZAJMIE NAJLEPSZE, STRATEGICZNE MIEJSCE (po co ? aby ściągać z telefonu, czy ręcznie robionych notateczek, od kolegi/koleżanki, który/która się nauczył/nauczyła, zająć miejsca naszym cudownym znajomym, by móc obok nich usiąść i wspólnie pisać egzamin). Bez względu na to czy egzamin ma odbyć się w małej sali, czy w auli - schemat jest zawsze taki sam - tłoczyć się, wpychać , prawie że wisieć na drzwiach - i szczerze - jakoś żadnemu studentowi to nie przeszkadza (no chyba, że temu który nie może dostać się na sam początek). No tak, oczywiście - narzekamy, że jest duszno, że gorąco itp. ale.... czy coś z tym robimy ? Nie, tłoczymy i pchamy się nadal, mało kto pomyśli by zrobić w tej ,,nagromadzonej kupie'' trochę luzu, a już w ogóle coś niewiarygodnego, gdy ktoś z tego tłumu wyjdzie - i fakt - robi to z trudem, bo nawet nie można swobodnie przejść przez pozostałych ,,mądrych''. Osoba wychodzi... i co się wtedy dzieje - na jej jedno miejsce pcha się 5 osób (no może delikatnie przesadziłam z tą ilością). Co zabawniejsze - nawet prowadzącego egzamin mamy w głębokim poważaniu - bo biedaczek nawet nie może się przez nas przecisnąć by otworzyć salę i zacząć nas wpuszczać.

Sytuacja, która miała miejsce akurat na tym wydziale (bo cóż niefortunnie wypadło na nie niego, bo grupka inteligentnych studentów wpadła na pomysł nagłośnienia tej sytuacji w gazecie - pewnie, by korzyści z tego płynące (akurat tego dnia) miały odzwierciedlenie w unieważnionym, bądź odwołanym egzaminie) nie jest niczym zaskakującym (na każdym wydziale, na każdym Uniwersytecie w Polsce spotkamy się dokładnie z tym samym). Zachowujemy się tak prawie za każdym razem, gdy czeka nas egzamin - a nie daj boże, taki który uważamy za trudny, do którego się nie nauczyliśmy, a profesora traktujemy jak ,,nienormalnego człowieka''.

Cała sytuacja jak najbardziej jest na rękę studentom, ale i z pewnością niektórym pracownikom WSE, którzy nie darzą sympatią profesora. Studenci, w końcu znaleźli sposób by nielubianego przez nich profesora, który w taki czy inny sposób się im naraził - mówiąc kolokwialnie - udupić.
w
wera
Student też człowiek.
g
gosc
Najwyraźniej mówimy o innych osobach.
a
a
Władze Naszego wydziału wierzą swoim studentom to po pierwsze, sam dziekan przyjechał powiadomiony przez studenta który wg większości wprowadzał taki terror.
Najwyraźniej ta sytuacja i zachowanie tej koleżanki Cię ominęło bo byłaś skupiona na byciu przy "reanimacji ".
Owszem chodziło o sensację, bo widzę zdjęcie dziewczyny która zasłabła i wiem z jakiej perspektywy zostało zrobione
Pozdrawiam koleżankę ,która minęła się z powołaniem i życzę więcej takich ludzkich i solidarnych odruchów.
R
Ratownik
Kobietom co Ty piszesz reanimowana? Studentka 3 roku a nie masz pojęcia nic o pierwszej pomocy i to jeszcze pedagogiki. MASAKRA dziewczyna nadzwyczajnej w świecie zemdlała i miała niski poziom cukru bo nieodpowiedzialne nic nie zjadła przed egzaminem i nawet nie pomyślała żeby zabrać jedzenie że sobą. Miejsca tam było ogrom tylko jak bydło wszyscy się stłoczyliscie przed wejściem do sali zamiast kulturalnie ustalić kolejkę. I jeszcze wszyscy krecicie aferę z tego..... Zastanowcie się. Może prowadzący nie jest bez winy ale przyczyną tej sytuacji należy tylko i wyłącznie szukać w zachowaniu studentow. Nieodpowiedzialne podejście do egzaminu i do życia. Jak w takim wieku można nie mieć pojęcia o pierwszej pomocy?!?! Skandal nie mówiąc już od dbaniu o siebie i znajomości higieny życia. Wysiłek intelektualny wymaga dbania o siebie i jedzenia a nie na głodniaka przychodzić na egzamin a potem obwiniac prowadzącego że ktoś zemdlał. ABSURD
e
ewa
Niestety , niektórzy muszą się dowartościować poniżając innych. Mam tu na myśli szanownego pana profesora.Ego skoczyło o kilka stopni w górę, i jeszcze w gazecie napisali ;)
g
gosc
Byłam przy tym i dziewczyna nieprzytomna była reanimowana, więc nikt pomagać jej już nie mogl i nikt nic nie krzyczał. No ale hejt jest najłatwiejszy, jak widać. Nie pomyslalas, że film mógł powstać by pokazać dowod władzom wydzialu? Raczej wątpie, żeby chodziło o sensację, bo jakoś tego filmu tutaj nie widzimy.
a
a
Profesor nie wyznaczył tego studenta, a i on nie był arogancki i nie przeklinał.
Czego nie można powiedzieć o studentce która to zaalarmowała media i podała niezgodne z prawdą informacje
"Koleżanka" zapomniała ze stresu zapewne (przecież ów student pilnujący porządku doprowadził biedaczkę do załamania nerwowego ) wspomnieć że w ludzkim odruchu pomocy dla nieprzytomnej koleżanki rzuciła się do robienia zdjęć krzycząc "Chodź , nagrywamy to, mój znajomy pracuje w gazecie "
...
Osobiście pisałam egzamin jako jedna z ostatnich osób, które nie próbowały na siłę wejść pierwsze do sali a w pełni zgadzam się z artykułem i tym że postawa prof. była nieodpowiedzialna i wyrażała brak szacunku do studentów ale i samego dziekana po zakończeniu egzaminu i rozmowie z nim:)
a
absolwentka
współczuje przyszłym rocznikom, bo Banaszak ten sam egzamin dawał od kilku lat, strach się bać co w takim razie wymyśli za rok
D
Daka
Tez miałam z prof. S. B. Podobny egzamin i jakoś nikt z tego powodu skargi nie składał. A że niektórzy się pchali pod drzwi żeby zająć miejsce na końcu i ściągać to ich problem. Masakra powinien Was za to wszystkich oblac. Studenci... A zachowują się jak dzieci.
Wróć na i.pl Portal i.pl