Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze po wyborach. Pejzaż (nie)sentymentalny

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Najczęściej w głosowaniu do rad powiatu pierwszym wyborem mieszkańców były z reguły komitety lokalne
Najczęściej w głosowaniu do rad powiatu pierwszym wyborem mieszkańców były z reguły komitety lokalne Andrzej Jackowski
Partyjne emblematy nie zblakły w samorządowych wyborach na Pomorzu jedynie na poziomie głosowania do sejmiku, na prezydentów i radnych w największych miastach województwa. Na szczeblu powiatowym, gminnym w większości wygrały lokalne komitety. Co oczywiste, w ich szeregach znajdują się przedstawiciele politycznych partii, którzy jednak zdecydowali się ukryć swoją przynależność.

Zdecydowane zwycięstwo w wyborach do pomorskiego sejmiku odniosła Koalicja Obywatelska, której przedstawiciele będą mieli w wojewódzkiej radzie samorządowej aż 10 mandatów więcej od reprezentantów Prawa i Sprawiedliwości. To, obok wyborów do Rady Miasta Gdańska i prezydenta Gdańska, najbardziej polityczna część samorządowych wyborów, w których kandydaci reprezentowali szyldy krajowych ugrupowań.

Czy twierdze PiS się kruszą?

W większości powiatów pomorskich, w głosowaniu do rad powiatu, pierwszym wyborem mieszkańców były z reguły komitety lokalne. Nawet w tych regionach uchodzących za twierdze Prawa i Sprawiedliwości w pomorskim bastionie Koalicji Obywatelskiej. Nie zawsze tak było. Przypomnijmy, od co najmniej dekady takie miano nosiła część powiatów kaszubskich, w których przeważa tradycjonalistyczny, konserwatywny elektorat. Dowodziły tego m.in. wybory europejskie i parlamentarne w roku 2019, także te w roku ubiegłym. PiS wygrywał w powiatach: kościerskim, chojnickim, bytowskim, kartuskim, a także w kociewskim powiecie starogardzkim.

Szyld PiS był także bardzo wyraźny w wyborach samorządowych w kaszubskich powiatach w roku 2018. Partia ta zajmowała czołowe lokaty, wyprzedzając kandydatów startujących pod szyldem KO, w wyborach do powiatów: człuchowskiego, bytowskiego, kartuskiego, tczewskiego, ale też sztumskiego, na Powiślu. Szczególny wymiar dla PiS miało głosowanie w wyborach europejskich, w maju 2019 r. Ówczesna opozycyjna Koalicja Europejska złożona z Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Lewicy wygrywała w miastach i części powiatów. Natomiast w powiecie kartuskim PiS uzyskało 47,42 proc. (KE - 40,19 proc.), kościerskim 48,60 proc. (KE - 39,17 proc.), chojnickim 46,79 proc. (KE - 39,96 proc.), bytowskim 45,37 proc. (KE - 39,89 proc.), w starogardzkim 48,54 proc. (KE - 38,56 proc.). W tym ostatnim powiecie PiS zwyciężyło we wszystkich gminach. - Zwyciężyła prawie cała Polska powiatowo-gminna. Tylko co się w tych dużych miastach wyrabia? - tak ówczesny poseł PiS, Jan Kilian, komentował wówczas wyniki.

Za sukcesami PiS m.in. na Kaszubach, miały stać obok przywiązania do tradycyjnych wartości tamtejszego elektoratu, ciężka praca miejscowych działaczy. - U nas struktury codziennie pracowały na dobry wynik wyborów do PE. Pomijając cały marketing, kilkukrotnie gościliśmy w regionie naszych posłów. Dziś bardzo cieszymy się z efektów naszej pracy - mówił wówczas Sebastian Dadaczyński, działacz PiS ze Skarszew, dziś świeżo upieczony radny pomorskiego sejmiku.

Jesienią 2023 r. PiS nadal wygrywał na Kaszubach, ale przewaga topniała. Szokiem było chociażby zwycięstwo lewicowej działaczki Anny Górskiej, która w wyborach do Senatu pokonała Dariusza Drelicha, ówczesnego wojewodę pomorskiego z PiS.
Teraz, w wyborach do rad powiatowych, we wszystkich powiatach partia ta przegrała z lokalnymi komitetami albo KO (o ile przedstawiciele tego ugrupowania startowali pod swoim szyldem). Co ciekawe, w powiatach człuchowskim, starogardzkim i tczewskim PiS uzyskał remisowe rezultaty z KO.

W województwie pomorskim zwyciężyło w I turze sześciu wspieranych przez KO kandydatów na włodarzy, w tym w Sopocie, gdzie stery obejmie Magdalena Czarzyńska-Jachim. W gminie Trąbki Wielkie zwyciężyła Izabela Malinowska startująca bezpośrednio pod szyldem KO. Ugrupowanie bierze też władzę w siedmiu powiatach: puckim, wejherowskim, lęborskim, chojnickim, gdańskim, tczewskim i malborskim. - W radach gmin zdobyliśmy łącznie 133 mandaty, w Gdyni - 13. To historyczny wynik - cieszył się Mieczysław Struk, marszałek pomorski i szef struktur Platformy Obywatelskiej na Pomorzu.

Sejmik pomorski

W porównaniu do głosowania z roku 2018, KO umocniła swój stan posiadania w wojewódzkim samorządzie. Będzie miała 20 radnych, PiS - 10, a Trzecia Droga - 3. Pięć lat temu pomorski sejmik tworzyło 18 radnych KO, 13 z PiS oraz dwóch z PSL (w trakcie kadencji klub PiS zmniejszył się o troje radnych, którzy go opuścili).

Naturalnym kandydatem na marszałka jest dotychczasowy szef pomorskiego samorządu, Mieczysław Struk z KO, który uzyskał najlepszy wynik w tej elekcji. Wysokie rezultaty mieli mocno rozpoznawalni reprezentanci PiS: Natalia Nitek-Płażyńska, kandydatka do Senatu w poprzednich wyborach i żona posła Kacpra Płażyńskiego, na którą zagłosowało 33 tys. 435 wyborców oraz były wicewojewoda pomorski Piotr Karczewski, który uzyskał 29 tys. 65 głosów (odpowiednio 2. i 3. rezultat wyborczy). Jednak w skali całości głosowania to właśnie przedstawiciele KO uzyskali znaczną przewagę.

Co istotne, kandydaci tej partii zyskali także w twierdzy PiS - w wyborczym okręgu nr 4, składającym się na powiaty kartuski, kościerski, starogardzki i gdański. Co prawda PiS i KO wprowadziły z tego okręgu po trzech radnych do sejmiku, jednak łącznie lista KO zdobyła tu nieco ponad 60 tys. głosów, o 7 tys. więcej od swoich najważniejszych konkurentów z PiS. To inna sytuacja niż pięć lat temu, kiedy w liczbach bezwzględnych pomiędzy obiema partiami był remis.

W Gdańsku

Rozgrywka adekwatna do polaryzacji polskiej sceny politycznej, między PiS a KO, rozgrywała się o mandaty do rady miasta w Gdańsku, największym ośrodku samorządowej polityki na Pomorzu. Wygrała ją KO, zdobywając 25 mandatów. PiS ma ich 8, a Lewica - 1. To nieco inny układ niż 5 lat temu. Jesienią 2018 roku KO zdobyła 15 mandatów, PiS - 12, ale startował jeszcze komitet Wszystko dla Gdańska prezydenta Pawła Adamowicza, który wprowadził 7 radnych. W tegorocznych wyborach WDG miało poparcie Koalicji Obywatelskiej, co przełożyło się na zdecydowane zwycięstwo w radzie miasta i zwiększenie stanu posiadania względem PiS.

To były też bardzo dobre wybory dla Aleksandry Dulkiewicz, prezydent Gdańska, która objęła rządy w mieście po przyspieszonych wyborach po zabójstwie Pawła Adamowicza. W 2019 r. przeciw Aleksandrze Dulkiewicz PiS nie wystawił kontrkandydata (w Gdańsku o prezydenturę walczył natomiast Grzegorz Braun). Tym razem PiS liczył na wejście do drugiej tury, wystawiając kandydaturę Tomasza Rakowskiego, działacza tej partii i jej pełnomocnika wyborczego. W sumie w Gdańsku startowało 7 kandydatów. Aleksandra Dulkiewicz wygrała w pierwszej turze z wielką przewagą. Było to miażdżące zwycięstwo, po którym przedstawiciele gdańskiego PiS zapowiedzieli dłuższą refleksję nad strategią działania.

Dodajmy, pięć lat temu Kacper Płażyński z PiS - dziś poseł - wszedł do II tury z Pawłem Adamowiczem. Sytuacja była jednak wtedy zgoła odmienna. Wśród kandydatów był Jarosław Wałęsa, którego do rywalizacji o prezydenturę Gdańska wystawiła KO, co doprowadziło do podziału głosów w liberalnym elektoracie miasta. Ponadto Płażyński jest jednym z najmocniejszych graczy PiS na Pomorzu, o czym świadczyły choćby wyniki w jesiennych wyborach parlamentarnych. W tym kontekście Tomasz Rakowski musi jeszcze swoją lekcję odrobić.

- Gdańsk, jako aglomeracja, jest w tej samej lidze, w której są m.in. Wrocław, Warszawa, Poznań czy Kraków, gdzie rys podziału na linii KO - PiS jest bardzo wyraźny. To charakterystyczny element samorządowych zmagań dużych miast, ale również sejmików wojewódzkich. Akurat Gdańsk jest dość mocno określony pod względem preferencji mieszkańców i według mnie rezultat wyborów prezydenta miasta, ale też do sejmiku, nie powinien nikogo zaskakiwać - mówi Jarosław Nocoń.

Każdy wygrał u siebie

Zaznaczmy, wybory reprezentantów samorządu wojewódzkiego oraz prezydenta Gdańska są najbardziej „polityczną” częścią elekcji władz lokalnych. To w nich głównie uwidoczniło się najbardziej starcie pomiędzy dwoma największymi ugrupowaniami politycznymi w kraju. I to właśnie w kontekście całościowych wyników do sejmików wojewódzkich wskazane zostało zwycięstwo PiS w niedawnej elekcji.

Prof. Jarosław Nocoń, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego, podkreśla jednak, że lokalna specyfika wyborów samorządowych uniemożliwia porównania do rezultatów głosowania na posłów i senatorów. Wystarczy spojrzeć na fakt, że PiS, który uzyskał niemal 34 proc. w głosowaniach do sejmików wojewódzkich w skali kraju, przewagę ma w siedmiu, a taką, która da samodzielne rządy, w pięciu. Druga w skali kraju KO ma przewagę w 9 województwach (ostatecznie stan posiadania będzie zależał od zdolności koalicyjnych poszczególnych ugrupowań w sejmikach, tego, jaki układ wybierze skutecznie prezydium rad i marszałków).
Zauważmy, w skali kraju o wyniku wyborów zadecydowały głównie mobilizacja i zdyscyplinowanie wyborców Prawa i Sprawiedliwości oraz niska frekwencja po stronie elektoratu liberalnego. W porównaniu do jesiennego głosowania do urn nie poszła właśnie spora grupa wyborców Lewicy, ale też KO czy Trzeciej Drogi.

- Przewaga PiS-u, moim zdaniem, jest bardzo względna - tłumaczy prof. Jarosław Nocoń, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego. - Uważam, że nie można na podstawie rezultatów wyborów do sejmiku robić symulacji rezultatów głosowania do parlamentu. To są różne wybory, o zupełnie innej specyfice. W wyborach do parlamentu wynik niedzielnych wyborów mógłby być diametralnie inny, myślę też, że jednak bardziej na niekorzyść PiS. Bardzo ciekawi mnie, jakimi zdolnościami koalicyjnymi w regionach wykażą się poszczególne ugrupowania i komitety. W takim kontekście ciekawe będą zdolności koalicyjne PiS-u, na poziomie sejmików czy rad powiatów. O ile na szczeblu centralnym partia ta nie jest w stanie znaleźć sojuszników, koalicjantów, to mam wrażenie, że na poziomie samorządowym jej przedstawiciele będą chcieli bardziej skutecznie szukać porozumienia z innymi partiami. Zapewne najszybciej z przedstawicielami Konfederacji czy PSL-u, lub patrząc całościowo - Trzeciej Drogi. Myślę również, że udane koalicje PiS z innymi partiami na poziomie wojewódzkim mogłyby być przesłanką do poszukiwania podobnych aliansów w następnych wyborach na szczeblu centralnym.

Natomiast największym przegranym pomorskich wyborów samorządowych bezwzględnie pozostaje Wojciech Szczurek, wieloletni prezydent Gdyni. Jego odpadnięcie z rywalizacji o mandat prezydencki, a także wielka przewaga Aleksandry Kosiorek, kandydatki Gdyńskiego Dialogu, lokalnej społecznej inicjatywy na finiszu pierwszej tury, to chyba największe niespodzianki elekcji. Ciekawie też będzie w Słupsku. Charakterystyczna prezydentka miasta, Krystyna Danilecka-Wojewódzka (startuje z własnego komitetu) zmierzy się w drugiej turze z Pawłem Szewczykiem z KO.

Zużycie?

Czy w rejonach Pomorza, które od dekady mieli po swojej stronie przedstawiciele PiS, teraz to kandydaci KO odrobili lekcję i pracowali najciężej w terenie? A może to naturalne zużycie władzy, którą PiS pełnił od 2015 roku, zadecydowało o słabszych rezultatach tej partii?

- Nie głosowałem na partię, a na nazwisko. Chciałem, żeby we władzach był ktoś, kogo znam, do kogo można pójść z problemem i on go pomoże rozwiązać - mówi nam jeden z mieszkańców powiatu kartuskiego. - Bywało wcześniej, że wybierałem kogoś z PiS-u. Wiem, że Kaszubi mają opinię „pisowców”. Ale wydaje mi się, że ludzie doceniają chyba najbardziej to, czy ktoś się w regionie stara.

Mieczysław Struk, szef pomorskich struktury Platformy Obywatelskiej, w czasie konferencji podsumowującej wybory samorządowe dziękował wyborcom i wskazywał, że rezultaty są znakomite, ale narzekał na frekwencję i wskazywał, że motywowanie wyborców jest zadaniem do odrobienia.

- Konsekwentna praca przez lata, żadne wyciąganie kandydatów „z kapelusza”, przynosi efekty. Ta ciężka praca to codzienne rozmowy z mieszkankami i mieszkańcami, na ulicach naszych miast i miejscowości - tłumaczył w czasie podsumowania wyborczego Piotr Borawski, wiceprezydent Gdańska i przewodniczący PO w Gdańsku.

- Mieliśmy na koniec minionej kadencji 10 radnych w klubie PiS, i w nowej też będziemy mieć klub dziesięcioosobowy. Chłodna ocena wyborów do sejmiku dyktuje, że nie straciliśmy, a ci, którzy od nas odeszli w czasie kadencji, zostali surowo ocenieni przez wyborców. Mandatów nie uzyskali - mówi Roman Dambek, wieloletni radny PiS w pomorskim samorządzie wojewódzkim. - W skali kraju nasz wynik (Prawa i Sprawiedliwości - red.), ta przewaga 4 proc. nad KO jest bardzo krzepiąca dla naszej formacji.

Gdy dopytujemy o pomorskie wyniki, Roman Dambek podkreśla: - Tu KO wygrała jesienią, z Pomorza pochodzi premier. Myślę, że stąd bierze się dziś bonus tej partii w wyborach samorządowych.

Roman Dambek zaprzecza też, że działacze PiS zaniedbali pracę wśród wyborców na Pomorzu: - Opieramy się na „długodystansowcach”, ludziach, dla których liczą się wartości, idea, praca dla Rzeczpospolitej, różnorodność w tradycji kulturowej regionu i Polski. Tacy, którzy pilnują, by ojczyźnie nie działo się źle. Ale zgodzę się, że do takiej pracy potrzeba poświęcenia - zaznacza Roman Dambek.

Dwugłos o powyborczym pejzażu na Pomorzu

Rozmawiamy z Andrzejem Skibą, gdańskim działaczem Prawa i Sprawiedliwości, radnym PiS w Radzie Miasta Gdańska.

Nie udało się powiększyć stanu posiadania mandatów w radzie miasta, a wręcz doszło do straty. Słychać już głosy, że gdański PiS musi przemyśleć swoją strategię po wyborczej porażce. A wstępna diagnoza?

Bardzo dobrym pomysłem jest, by dokładnie przyjrzeć się wynikom kampanii i wyborów do Rady Miasta Gdańska w poszczególnych okręgach, a także kampanii prezydenckiej i kampanii do sejmiku województwa. W Gdańsku Prawo i Sprawiedliwość straciło 4 mandaty, czyli 1/3 stanu posiadania, co jest sytuacją niekorzystną, a mówiąc wprost - porażką. Z drugiej strony warto zobaczyć, jak wygląda poparcie w poszczególnych okręgach. A z takiej analizy wynika, że obok strat mandatów mamy także bardzo dobre wyniki indywidualne części naszych radnych. Na przykład Przemysław Majewski swój wynik sprzed pięciu lat poprawił niemal pięciokrotnie. Podobnie szacunek budzi wynik Barbary Imianowskiej, która zdobyła najwięcej głosów spośród wszystkich radnych PiS. Ma więcej głosów niż pan Tomasz Rakowski, lider okręgu i kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Gdańska. Nieswojo mi komentować mój wynik, ale udało mi się podwoić rezultat z poprzednich wyborów. Natomiast szczególnie chciałbym pogratulować koleżance Natalii Nitek- -Płażyńskiej. Ma fenomenalny wynik - 85 proc. głosów oddanych na PiS w sejmiku to głosy, które padły właśnie na panią Nitek-Płażyńską. Wydaje mi się, że w ostatnich latach, jeśli chodzi o PiS na szczeblu samorządu wojewódzkiego, nie było takiej dominacji.

Wynika z tego, że potencjał wyborczy dla kandydatów PiS w Gdańsku jest. Jeżeli PiS chce na poziomie Rady Miasta Gdańska zawalczyć o więcej, jeżeli chce mieć realny wpływ na to, jak będzie wyglądała większość, to po prostu musi ciężko pracować. Musi być blisko spraw zwykłych ludzi, musi angażować się, otwierać się także na nowe środowiska i na nowe problemy, które pojawiają się w dużych miastach, a które są przecież specyficzne, niełatwe dla naszej formacji. Ale problem nie polega na tym, że jest ciężko. Chodzi o to, by ciężko pracować, by wszyscy radni pracowali na sukces. Bez ciężkiej pracy nie ma wyników. Ja lubię pracować i wraz z Przemysławem Majewskim oraz Barbarą Imianowską przez pięć lat zabiegaliśmy o poparcie mieszkańców Gdańska. Do wyborców należała ocena naszej aktywności. Wiem, że będziemy nadal pracowali. Myślę, że wszyscy radni PiS muszą nastawić się na ciężką, uczciwą pracę, a to przyniesie z czasem efekty. Nie w ciągu pół roku, nie w ciągu roku, ale myślę, że w ciągu kolejnych 5 lat będzie to widoczne. Uważam, że kampanię trzeba prowadzić nie przez miesiąc, nie przez dwa, tylko przez 5 lat - zasuwać od pierwszego dnia po wyborach, aż do ostatniego dnia przed ciszą wyborczą. I to nie jest frazes.

Zabrakło ciężkiej pracy?

Przedmiotem zainteresowania kierownictwa PiS muszą być indywidualne wyniki dotychczasowych „jedynek” list, na przykład w okręgu obejmującym Suchanino czy Morenę. W niektórych okręgach liderzy stracili głosy w porównaniu do wyborów sprzed pięciu lat.

Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. W roku 2018 kandydat na prezydenta Gdańska Kacper Płażyński był naszą lokomotywą i liderem. Zyskał prawie 30%, zdobył rekordowe blisko 10 tysięcy głosów jako radny i pociągnął całą listę na ponad 26% poparcia. Co ważne, zyskał także głosy ludzi, którzy na PiS nie głosowali. W 2024 roku Tomasz Rakowski uzyskał nieco ponad 20% i około 4 tysięcy głosów jako radny, a lista Prawa i Sprawiedliwości ponad 21%. Jak skomentować sytuację, w której lider ma gorszy wynik od listy? Pozostawiam ocenę kierownictwu Prawa i Sprawiedliwości na Nowogrodzkiej, sympatykom PiS i dziennikarzom.

Rozmawiamy z Agnieszką Owczarczak, radną Koalicji Obywatelskiej w Radzie Miasta Gdańska, przewodniczącą RM w minionej kadencji.

Koalicji Obywatelskiej udało się poprawić wynik sprzed pięciu lat i zdobyć więcej mandatów w Radzie Miasta Gdańska. Skąd taka skala wyborczego zwycięstwa?

Faktycznie, Koalicja Obywatelska zdecydowanie umocniła swoją pozycję w Radzie Miasta Gdańska, ale też umocniła swoją pozycję w sejmiku województwa pomorskiego. Nie można nie wspomnieć o zwycięstwie wyborczym Aleksandry Dulkiewicz. To wielki sukces pani prezydent, która także była kandydatką Koalicji Obywatelskiej. Jej wynik jest w zasadzie prawie identyczny z wynikiem procentowym KO do Rady Miasta Gdańska. Zatem na Pomorzu i w Gdańsku są to dla naszego ugrupowania wybory samorządowe wygrane w sposób bardzo zdecydowany i jest to wspólny sukces zarówno Aleksandry Dulkiewicz, kandydatów gdańskich, jak i pomorskich. Wyniki pokazują, że mieszkańcy doceniają naszą pracę nie tylko w minionej kadencji, ale myślę, że również we wcześniejszych, kiedy naszą misję realizowaliśmy pod szyldem Platformy Obywatelskiej. Mieszkanki i mieszkańcy Gdańska do- ceniają to wszystko, co się działo, i chcą kontynuacji.

Uzyskała pani drugi, po Aleksandrze Dulkiewicz, wynik wyborczy w głosowaniu do rady miasta - 7457 głosów, czego konsekwencją będzie zapewne ponowne objęcie funkcji przewodniczącej rady…

Jest jeszcze zbyt wcześnie, by o tym mówić. Takich rozmów nie było, nawet wewnątrz miejskiej koalicji. Decyzje dotyczące obsady prezydium będą zapadać po ukonstytuowaniu się nowej rady miasta i poszczególnych klubów.

Jakie będą najważniejsze decyzje większości w nowej radzie miasta w najbliższych miesiącach?

Rada miasta poprzedniej kadencji, jeszcze na początku tego roku, uchwaliła programy operacyjne do zaktualizowanej strategii miasta, które wyznaczają ramy działań. Będziemy je kontynuować. Wśród najważniejszych projektów jest ten, który prowadzimy wspólnie z pomorskim samorządem wojewódzkim, czyli budowa linii kolejowej do południowych dzielnic Gdańska. W najbliższych miesiącach rozstrzygnie się, czy będzie szansa na dofinansowanie tego zadania. Ta linia zapewniłaby wręcz skok cywilizacyjny w kwestii skomunikowania południowych dzielnic Gdańska. To bardzo ważny projekt, do którego przywiązujemy szczególną wagę. Pracujemy też nad różnego rodzaju projektami „zielonymi”. Mam na myśli m.in. park Południowy, nowe nasadzenia zieleni w różnych lokalizacjach w Gdańsku. To również jest kontynuacja działań z minionej kadencji i część owego zazielenienia miasta jest już dla mieszkańców widoczna. Sądzę, że są to obecnie dwie najważniejsze dla nas kwestie.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki