Nieuleczalna tęsknota. Lwowskie lata Stanisława Lema

Paweł Stachnik
Stanisław Lem. Pisarz do końca zycia czuł się lwowiakiem.
Stanisław Lem. Pisarz do końca zycia czuł się lwowiakiem. Wikimedia
12 września 1921 r. we Lwowie urodził się Stanisław Lem. W mieście tym przyszły pisarz spędził dzieciństwo i młodość. Tęsknota towarzyszyła mu do końca życia

Lwów był ukochanym miastem Lema. Przez całe życie tęsknił do niego, myślał o nim, wracał tam w snach i w pamięci. Rodzinne miasto tkwiło głęboko w jego świadomości, a o sobie mówił jako o „wypędzonym”. Grodowi nad Pełtwią poświęcił osobną książkę, ale wątki z nim związane można odnaleźć w wielu jego powieściach. Przyjrzyjmy się więc jak wyglądały lwowskie lata Stanisława Lema.

Przyszedł na świat w żydowskiej rodzinie szanowanego laryngologa Samuela Lehma. Ojciec pracował w poliklinice, w Szpitalu Izraelickim i Kasie Chorych, prowadził też prywatną praktykę. Matka, Sabina, pochodziła z dość ubogiej ortodoksyjnej rodziny z Przemyśla, opiekowała się domem i synem. Lehmowie zajmowali sześciopokojowe mieszkanie przy ul. Brajerowskiej 4, (kamienica istnieje do dziś). Zatrudniali nianię, służącą i kucharkę.

Jak pisze prof. Agnieszka Gajewska w swojej głośnej, wydanej w ubiegłym roku biografii Lema „Wypędzony z Wysokiego Zamku”, rodzina była wierząca i praktykująca, należała do gminy żydowskiej, ale Lehmowie mówili po polsku. Samuel publikował za młodu w polskich gazetach, a syna posłał nie do szkoły religijnej, tylko do państwowego gimnazjum.

Książki i słodycze

Stanisław Lem był dzieckiem inteligentnym, zdolnym i ruchliwym. Już w wieku kilku lat zaczął wykazywać zainteresowania techniczne - przy pomocy młotka rozbrajał swoje zabawki i rozmaite urządzenia należące do ojca. Później zajął się budowaniem konstrukcji mechanicznych - sam zestawił m.in. mały silnik elektryczny, tzw. maszynę Wimshursta i transformator Tesli. Wszystko wskazywało, że w przyszłości będzie inżynierem; po maturze w 1939 r. chciał studiować na Politechnice Lwowskiej, ale nie doszło do tego, o czym za chwilę.

Wróćmy do dzieciństwa. Nauczył się czytać w wieku czterech lat i odtąd lekturowa pasja wciągnęła go bez reszty. Pochłaniał książki podróżnicze, przygodowe, sensacyjne, naukowe i popularnonaukowe. Przeglądał bibliotekę ojca poznając lekarskie atlasy anatomiczne oraz niemiecką encyklopedię Brockhausa i Meyera. „Potem, w gimnazjum, czytałem już wszystko, co tylko wpadło w rękę, Fredrę z Mayem, Sienkiewicza z Verne’em i Wellsem, Słowackiego z Pitigrillim” – wspominał.

Inną pasją młodego Stasia były słodycze. Pochłaniał je w każdej postaci, choć najbardziej chyba lubił chałwę. W domu podkradał słodycze z kredensu matki, podobnie robił podczas wizyt u ciotki. Kieszonkowe od ojca wydawał na chałwę kupowaną w kiosku pana Kawurasa na rogu pl. Ducha . Znał też inne lwowskie cukiernie: Zalewskiego, na ul. Akademickiej i w pasażu Mikolascha. „Nadto zaś odkryłem w pobliżu Teatru Wielkiego cukiernię pod nazwą Jugosławia, gdzie były najwspanialsze we Lwowie słodkie specjały Wschodu: rozmaite rachatłukumy, makagigi, egzotyczne nugaty, kwas chlebowy i dużo innych dobrych rzeczy” - pisał z rozmarzeniem we wspomnieniach.

Galicyjskie liceum

Miłość do słodyczy zaskutkowała tym, że Stanisław szybko stał się pucułowatym i okrągłym chłopcem z nadwagą. Mogło go to narażać na kpiny i prześladowania szkolnych kolegów, ale na szczęście nie należał do klasowych oferm. Najpierw uczył się w szkole powszechnej im. Stefana Żółkiewskiego, a potem w II Państwowym Gimnazjum im. Karola Szajnochy.

Nauka w gimnazjum stała się odrębną epoką w życiu przyszłego pisarza. Wpływ, jaki zakład ten wywarł na formację naukową, kulturalną i emocjonalną chłopca był ogromny. Lem poświęcił mu dużo miejsca w opublikowanej w 1966 r. wspomnieniowej książce „Wysoki Zamek”. Opisał w niej szkołę, ciało pedagogiczne, przedmioty, jakich nauczano. We wspomnieniu tym sentyment do beztroskich czasów szkolnej młodości łączy się z poczuciem ewidentnej opresji, jaką była dla nastolatków gimnazjalna nauka.

„Po tylu latach i wojnach niejednemu z moich kolegów śni się do dziś matura, nie gorsza od Sądu Ostatecznego, chociaż żaden Goya nie wyraził jej eschatologii pędzlem. Zmuszano nas do wiedzy, broniliśmy się przed nią jak przed zarazą” - pisał w „Wysokim Zamku”.

Uczniem był dobrym, wyróżniał się w języku polskim, łacinie, a także – mimo tuszy – w sporcie (dobrze biegał, gimnastykował się i grał w piłkę), gorzej szło mu z matematyką. Mimo cytowanego fragmentu o traumatyczności gimnazjalnych przeżyć, w „Wysokim Zamku” znajdziemy także wspomnienia całkiem wesołe i zabawne: sposoby dyskretnego podkładania tłumaczeń łacińskich tekstów przy odpowiedzi, barwne portrety nauczycieli, kolegów.

Ostatnie przed maturą wakacje Stanisław spędził na obozie Przysposobienia Wojskowego w Delatynie. To kolejny zabawny fragment wspomnień: przygody młodego inteligenta w wojsku. On i jego koledzy musieli odnaleźć się wśród oficerów i podoficerów, dziwnych czasem rozkazów, rygorów i rozporządzeń, przy czym sam Lem całkiem dobrze sobie z tym radził.

W ukryciu

To szczęśliwe i spokojne życie przerwał brutalnie wybuch wojny. „W osiemnaste urodziny Lema, 12 września 1939 r., rozpoczął się niemiecki ostrzał Lwowa” - pisze Agnieszka Gajewska. Po kapitulacji miasto znalazło się pod okupacją sowiecką. Stanisław chciał podjąć studia na Politechnice. Jakkolwiek by to zabrzmiało, zmiana władzy politycznej mogła mu to ułatwić. Przed wojną ta lwowska uczelnia jako pierwsza w Polsce wprowadziła w 1935 r. getto ławkowe, a potem przodowała w antyżydowskich restrykcjach. Nieprzypadkowo w „Wysokim Zamku” Lem, który przecież chciał zostać inżynierem, ani słowem nie wspomina o swoich planach dotyczących studiów.

Sowiecka władza zniosła dyskryminację Żydów, ale wprowadziła rygory ideologiczne: Lem na Politechnikę nie został przyjęty ze względu na burżuazyjne pochodzenie. By uniknąć poboru do Armii Czerwonej zapisał się na studia medyczne, w czym pomogły znajomości ojca. Studiował tam w miarę spokojnie (dostawał stypendium, romansował) aż do niemieckiego ataku na ZSRR w czerwcu 1941 .

Wehrmacht wszedł do Lwowa rano 30 czerwca. Po odkryciu ciał tysięcy ludzi zamordowanych przez NKWD w lwowskich więzieniach w mieście wybuchły zamieszki przeciw Żydom. Stanisława zapędzono wtedy do więzienia w Brygidkach i zmuszono do wyciągania z piwnic rozkładających się zwłok. Został tam pobity i cudem uniknął śmierci. Około 10 wieczorem Żydów, którzy pozostali przy życiu po prostu wypuszczono na ulicę. Trauma po tym przeżyciu tkwiła w Lemie przez lata. Nikomu poza żoną o nim nie wspominał, ale w zakamuflowanej formie opisał je w powieściach „Głos Pana” i „Eden”.

Po utworzeniu getta Lehmowie musieli opuścić swoje lokum przy Brajerowskiej i trafili do dzielnicy żydowskiej. By zapewnić synowi jakieś bezpieczeństwo rodzice dzięki dużej łapówce załatwili mu zatrudnienie w firmie Rohstofferfassung zajmującej się zbieraniem dla Niemców surowców wtórnych (m.in. złomu i szkła). Zatrudnienie w niej dawało dobre papiery i kartki żywnościowe.

Praca w przedsiębiorstwie „R” dawała ochronę, ale niestety czasową - w czerwcu 1943 r. większość jej żydowskich pracowników rozstrzelano. Jak podaje Agnieszka Gajewska, która pierwsza tak szczegółowo prześledziła okupacyjne losy pisarza, Lem zdołał się wcześniej ukryć. Wyrobiono mu dokumenty na podstawie ormiańskiej metryki chrztu na nazwisko Jan Donabidowicza. Korzystając z nich ukrywał się poza gettem ze swoją ówczesną narzeczoną. Gdy rodzice Stanisława dowiedzieli się, co dzieje się z wywożonymi do Bełżca Żydami zdecydowali się na ucieczkę z getta. Stało się to jesienią 1942 r. Ukrywali się w mieszkaniu znajomej przy ul. Kossaka, a dzięki przedwojennym oszczędnościom i wyprzedaży rzeczy zabranych z domu przy Brajerowskiej mieli pieniądze na opłacanie się.

Stanisław z narzeczoną ukrywali się, wielokrotnie zmieniali też miejsce pobytu. Z zakamuflowanych w późniejszych książkach śladów i z enigmatycznych powojennych wypowiedzi pisarza można wnioskować, że z kontaktów z ukrywającymi go ludźmi nie wyniósł dobrych wspomnień. W ukryciu rodzina doczekała zajęcia miasta przez Armię Czerwoną w lipcu 1944 r. W Holokauście zginęła ogromna większość ich krewnych.

Bez powrotu

Nie wrócili do mieszkania przy Brajerowskiej, otrzymali lokum przy Sykstuskiej. Stanisław wrócił na studia i zaliczył drugi rok medycyny. Gdy stało się jasne, że Lwów pozostanie w granicach ZSRR zdecydowali się na wyjazd do Polski. W lipcu 1945 r. w transporcie repatriacyjnym dotarli do Krakowa.

Za Lwowem Lem tęsknił przez całą resztę życia. Poświęcił mu wspomnianą już sentymentalną książkę „Wysoki Zamek” (oczywiście pozbawioną jakichkolwiek elementów politycznych i narodowościowych). Nigdy jednak nie zdecydował się tam pojechać, ani w czasach ZSRR, ani po 1989 r. Żydowską i okupacyjną przeszłość ukrywał i kamuflował (Prof. Gajewska: „Ukrywanie przeszłości dawało Lemowi poczucie bezpieczeństwa”). Pytania o wojnę i okupację wywoływały u niego silne emocje i nocne koszmary. Rok przed śmiercią powiedział: „Od więzów, które mnie ze Lwowem łączą, wyzwolić się nie potrafię. Nigdy już nie zdołam strząsnąć z siebie tej lwowskości ani odżałować miasta, w którym spędziłem dzieciństwo i młodość”.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nieuleczalna tęsknota. Lwowskie lata Stanisława Lema - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl