Niczym na targu niewolnic. 93 Polki zwabione do pracy we Włoszech

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Panowie weszli do klubu i zobaczyli młode dziewczyny tańczące przy wejściu. - Tamta - wskazał jeden z nich na 18-latkę. - Widzę, że jest świeży „towar” - rzucił. Odpowiedział mu rechot kolegów. Faktycznie to była nowa grupka Polek, które przyjechały do Włoch, by zarabiać jako hostessy. Szybko się zorientowały, że to jednak inna praca.

Na czele gangu, który ponad dwa lata zajmował się handlem młodymi Polkami stał Konrad M. Urodzony w Rzeszowie, 42-latek, z zawodu aktor lalkarz, właściciel firmy z Warszawy. Potem wyszło na jaw, że jego firma nie była wpisana do Krajowego Rejestru Agencji Zatrudnienia.

Gang rośnie w siłę

W przestępczym biznesie wspierała go żona Katarzyna i obywatel Włoch, z którym podpisał umowę o współpracy.

Na szerokie wody grupa wypłynęła dość szybko i zaczęła się dynamicznie powiększać, gdy przyłączyła się do niej ekonomistka Paulina B., która w Krakowie miała dwie firmy.

Według założeń miały się zajmować rekrutacją i udostępnianiem pracowników dla podmiotów krajowych i zagranicznych, ale w pewnym momencie zmieniły profil działania, bo okazało się, że można zarabiać na wysyłaniu do Włoch i Grecji naiwnych panienek, które miały tam być hostessami.

Faktycznie były „towarem”, który miejscowi Włosi traktowali niczym obiekty do wykorzystania seksualnego i realizacji swoich fantazji erotycznych.

Konrad M. poprzez reklamy w mediach zaczął zachęcać młode dziewczyny do podjęcia atrakcyjnego zatrudnienia za granicą. W rozmowach zapewniał, że praca jest legalna, bezpieczna i nie ma podtekstów seksualnych. Tyle teoria.

Kurs dla hostess

Opowiadał, że będą zwykłymi hostessami, których zadaniem będzie zachęcanie klientów do konsumpcji drinków. Wszystko ma się odbywać w lokalach z tzw. górnej półki, gdzie są wymagane eleganckie stroje. Za dzień pracy dziewczyny będą dostawały 30-40 euro i to będzie kwota gwarantowana, mniej nie zarobią.

Z chętnymi dziewczynami podpisywał umowę o współpracy i przygotowywał im wyjazd do Włoch. Wcześniej organizował jednodniowy kurs składający się z dwóch elementów. Jego żona uczyła wybranki podstaw języka włoskiego, w tym, o dziwo, przekleństw, których używają miejscowi. Uspokajała też, że wystarczą podstawy angielskiego, by komunikować się w pracy.

Z kolei Konrad M. tłumaczył dziewczynom, w jaki sposób mają być asertywne, by wyraźnie stawiać granice Włochom znanym z ognistego charakteru. Co robić, gdy będą zbyt nachalni i oprócz zamawiania drinków spróbują dobierać się do polskich panien i złożą im niemoralne propozycje.

Pokrzywdzone kobiety po powrocie do Polski trafiały na terapię. Co jednak powiedzieć w domu, gdy się wróci bez grosza i to jeszcze z piętnem prostytutki?

93 zwerbowane panie

Udało mu się zwerbować 93 kobiety. Głównie studentki, ale była i barmanka z Kęt, bezrobotna z Rzeszowa, wokalistka z Warszawy, a także kelnerka, sprzedawczyni w markecie. Była spora grupa z Legnicy i okolic, bo tam jego firma miała swoją filię.

Trafiały do małych miejscowości. Toskania, Sardynia, okolice Florencji. Większość przeżyła na miejscu szok. Okazywało się bowiem, że ekskluzywne lokale to faktycznie kluby nocne dla panów, o wystroju w kolorach bordo jednoznacznie wskazujących, że zwykłe domy publiczne. Jeden z lokali był w garażu.

Pracownice miały mocny makijaż, ubrane były w spódniczki mini, w bluzkach z dużym dekoltem.

Polki od razu zauważyły, że pracujące tam dziewczyny są bardziej nagie niż ubrane, a nawet paradują w samych biustonoszach. Czeszki, Rumunki, Ukrainki faktycznie były paniami do towarzystwa. Po dwóch, trzech dniach hostessy z Polski już wiedziały, jak ma wyglądać ich robota. Siedziały na wysokich stołkach, które zwyczajowo określano jako „grzęda”, wchodził klient i wybierał jedną z dziewczyn, ale wszystkie na dany przez właściciela znak miały tańczyć, by pokazać kobiece wdzięki w pełnej krasie.

Potem, niczym na targu niewolników z dawnych wieków, odbywał się przegląd „żywego towaru z Polski”.

„Konsumpcje” i kolacje

Dziewczyny dowiadywały się, że muszą pobyć z klientem 20-30 minut, zaproponować mu drinka i ten czas określano mianem jednej „konsumpcji”.

Miały odbyć spotkań jak najwięcej, a co najmniej siedem, jeśli chciały zarobić 50 euro dziennie, za cztery otrzymywały 20 euro. Kiedy nie wyrabiały normy, nie dostawały żadnych pieniędzy.

Okazało się, że jest w dobrym tonie wychodzenie z klientem na kolację poza lokal. Wtedy ten czas był przeliczany na „konsumpcje” i zwykle pozwalał wyrobić normę na dzienny zarobek. Problem w tym, że Włosi takie wyjście z Polką traktowali jako domniemaną zgodę na seks, padały propozycje zbliżeń i oferty zapłaty sporych sum. Niektóre dziewczyny w takich kolacji wracały z prezentami. Miały kosmetyki, buty, telefony komórkowe. Nie mówiły, co musiały zrobić, by to zdobyć, ale i nie musiały. Wszyscy domyślali się co to oznaczało.

Bywało i tak, że wracały z podbitym okiem lub z ubraniem w nieładzie. Jedną z nich klient próbował zgwałcić w windzie, inną ktoś pogryzł.

Propozycje seksualne

W samych klubach dziewczyny na każdym kroku spotykały się z seksualnymi propozycjami, podszczypywaniem,pocałunkami, łapaniem za kolano i biust. Obsługa lokalu nie reagowała, wręcz zachęcała do takich interakcji z paniami.

One nie znały włoskiego, więc konwersacji z klientami nie było. Goście zresztą przychodzili tam z myślą, by wybrać dziewczynę z „grzędy” i na mówić ją na seks. Do tych praktyk służyły specjalne kabinki w klubach, pomieszczenia za zwykłą kotarką lub skąpo oświetlona przestrzeń oddzielona od loży dla klientów kwiatami w donicach.

Dziewczyny nie raz były świadkami, że w takich warunkach uprawiano seks. Dla niektórych to był czasem jedyny sposób, by zatrzymać przy sobie klienta i wyrobić normę „konsumpcji”.

Te które się nie starały, były przewożone do innego lokalu lub rezygnowano z ich pracy „hostessy”.

Niektóre brały pożyczki, by wyjechać do Włoch. Na miejscu nie godziły się na seks, więc nie miały nawet na bilet powrotny.

Jedna tydzień przespała na ławce dworcowej we Florencji i żebrała przechodniów o datki, inna zadzwoniła do Polski i poinformowała organizatorów wyjazdu, że popełni samobójstwo. Dopiero wtedy dostała od nich pomoc.

Kilka na własną rękę szukało innej pracy, zdarzały się przypadki, że wiązały się z klientami i zakładały rodziny we Włoszech, ale większość popracowała tydzień, dwa, by zarobić na bilet powrotny i wtedy wracały z podkulonym ogonem. Pamiętały o wekslu i groźbie kary, ale wolały to od włoskiego piekiełka.

Miały świadomość, że ich praca jest nielegalna i nikt z nimi nie zawierał żadnej umowy o zatrudnieniu. Co więcej właściciele klubów instruowali je co mają robić i mówić na wypadek wizyty policji. Niektóre dostawały karty członkowskie, które miały świadczyć, że w lokalu są tylko klientkami, a nie pracownicami na czarno.

Wyrok skazujący

Teoretycznie w każdej chwili mogły odejść, zniknąć, wyjechać, bo nikt nie zabierał im dokumentów. Co jednak powiedzieć w domu, gdy się wróci bez grosza i jeszcze z piętnem prostytutki? Dlatego sprawy nie zgłaszały policji, nie chwaliły się rodzinom , jak było na włoskiej ziemi. Niektóre wylądowały na psychoterapii.

Sąd Okręgowy w Krakowie za handel kobietami skazał Konrada M. na sześć i pół roku więzienia, pozostałym 14 oskarżonym wymierzył niższe kary. Prokuratura chce teraz dla nich surowszego wyroku, a dla bossa gangu skazania na 10 lat pozbawienia wolności. Sprawą już się zajął Sąd Apelacyjny w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Niczym na targu niewolnic. 93 Polki zwabione do pracy we Włoszech - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl