Dramat w Piekarach Śląskich: nie żyje 2-letnia dziewczynka [AKTUALIZACJA]

Katarzyna Domagała-Szymonek
Kiedy wychodziła z córkami na dwór, wszystko było w porządku, ale co działo się w mieszkaniu, tego nikt nie wiem - komentuje poruszona Maria Kostaryk, która mieszka w klatce obok.
Kiedy wychodziła z córkami na dwór, wszystko było w porządku, ale co działo się w mieszkaniu, tego nikt nie wiem - komentuje poruszona Maria Kostaryk, która mieszka w klatce obok. Lucyna Nenow
Tragedia w jednym z mieszkań na osiedlu Wieczorka w Piekarach Śląskich. Nie żyje niespełna 2-letnia dziewczynka. Informację o zdarzeniu policjanci otrzymali od lekarza, który stwierdził zgon dziewczynki. Nieoficjalnie wiadomo, że 2-latka miała obrażenia głowy. Jak wynika z relacji sąsiadów, jej matka, gdy była sama, dobrze zajmowała się córkami. Problem zaczął występować, kiedy w domu pojawił się nowy partner. W poniedziałek poznamy wyniki sekcji zwłok dziewczynki. Jej matka i konkubent zostaną przesłuchani.

Do zdarzenia doszło w jednym z bloków przy ul. Armii Krajowej. W sobotę przed godz. 20 pod blokiem pojawiła się karetka pogotowia. Ratownicy medyczni przez godzinę prowadzili reanimację dziewczynki, niestety bezskutecznie.

- Kilka minut po godzinie 21, lekarz poinformował dyżurnego policji o zgonie 2-letniej dziewczynki - informuje Dagmara Wawrzyniak, oficer prasowy piekarskiej policji. - Dziecko miało zasinienia na ciele, ale nie były to świeże ślady. Dalsze postępowanie wyjaśni, czy mogły mieć związek ze śmiercią dziecka - dodaje.

Nieoficjalnie wiadomo, że 2-letnia Julia miała obrażenia głowy.

Pogotowie wezwała 24-letnia matka dziecka. W mieszkaniu, prócz niej, był też jej 32-letni konkubent oraz 5-letnia siostra dziewczynki. Kobieta była trzeźwa, zaś mężczyzna miał niecałe 2 promile alkoholu.

W niedzielę rano wydarzeniami żyło całe osiedle Wieczorka.

- Straszna tragedia się stała, przecież to dzieciątko niczemu nie było winne, mogłoby dalej żyć - opowiadali w emocjach mieszkańcy.

Co mówią sąsiedzi?
Sąsiedzi są wstrząśnięci

Sąsiedzi twierdzą, że matka dziewczynek dobrze wywiązywała się ze swojej roli.

- Starszą córkę codziennie zaprowadza do przedszkola, także młodszą zajmowała się jak należy, ale nie widywałam jej za często. Ludzie mówili, że była niepełnosprawna. Nie chodziła i miała wadę wzroku - mówi jedna z sąsiadek.

- Kiedy wychodziła z córkami na dwór, wszystko było w porządku, ale co działo się w mieszkaniu, tego nikt nie wie - komentuje poruszona Maria Kostaryk, która mieszka w klatce obok.

Matka 2-latki nigdzie nie pracowała, opiekowała się dziećmi. Mieszkała w mieszkaniu po rodzicach, którzy zmarli. Jak podkreślają sąsiedzi, jej sytuacja życiowa była bardzo zawiła.

- Obydwie córki miała z jednym chłopakiem, z którym też żyła bez ślubu. Ale w końcu się rozstali - opowiadają.
Problem pojawił się wraz z nowym konkubentem. Wtedy zaczęło dochodziło do awantur, zwłaszcza wtedy, kiedy mężczyzna był pijany.

- Nieraz mieliśmy z nim spięcie - przyznają sąsiedzi z tej samej klatki. - Pracował za granicą, kiedy tylko przyjeżdżał od razu sytuacja robiła się napięta.

Sąsiedzi spekulują, że do tragedii mogło dojść noc wcześniej, a dziewczynka została uderzona w głowę łopatką do węgla.

- Wtedy właśnie słyszeliśmy kłótnię. W sobotę już było spokojnie, ale Marysia (matka dziewczynek) biegała gdzieś co chwilę. Podobno po jakieś maści do apteki, bo Julia miała mieć sporego guza. A to biedne dziecko pewnie miało już pękniętą czaszkę i cały dzień umierało - mówią z żalem.

Ich zdaniem, gdyby matka wcześniej zdecydowała się wezwać pogotowie, dziewczynka mogłaby żyć.

Policja sąsiedzkich doniesień nie potwierdza.

- W tej sprawie trwa śledztwo, dla jego dobra nie komentuję tych informacji - zaznacza Wawrzyniak. I przypomina, że na miejscu pracował prokurator, patolog oraz technik kryminalistyki, który przeprowadził oględziny miejsca zdarzenia. Prokurator zalecił zabezpieczenie ciała dziewczynki do sekcji zwłok. To pomoże wyjaśnić przyczyny śmierci dziecka.

Wiadomo też, że rodzina była objęta wsparciem Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Piekarach Śląskich. W pewnym okresie miała przyznanego asystenta rodziny. - Dokładnie do 16 listopada. Powodem tej decyzji była niezaradność życiowa matki dziewczynek. Kobieta miała problemy z opłaceniem rachunków za energię czy przedszkole, z wypełnieniem wniosków o przyznanie świadczeń wychowawczych czy rodzicielskich, nigdy nie zauważyliśmy w tym domu sygnałów mówiących o występowaniu agresji - tłumaczy Piotr Polok z MOPR.

Jak podkreśla, korzystanie z pomocy asystenta jest dobrowolne, a kobieta uznała, że więcej ich nie potrzebuje. Zrezygnowała ze współpracy. Przypomina też, że po tym rodzina jest jeszcze objęta trzymiesięcznym monitoringiem. Tak było i w tym przypadku. - Kobieta miała umówione spotkanie z pracownikiem społecznym w ostatni piątek (dzień przed tragedią), przesunęła je na przedświąteczny tydzień - informuje.

Pracownicy socjalni w trakcie spotkań pytali też o obecnego w domu nowego partnera. Jednak kobieta nie chciała przyznać, że jest z nim w związku. Mówiła, że to jedynie jej kolega. Polok zaznacza, że MOPR chciał namówić ją do kontynuowania współpracy, bowiem pracownicy widzieli, że jest ona w jej przypadku zasadna.

- Gdyby się nie zgodziła, chcieliśmy rozpocząć działania w kierunku przyznania asystentury sądowej - dodaje.

Dodatkowo policja informuje, że rodzina nie była objęta Niebieską Kartą. Przez ostatnie dwa lata w policyjnych statystykach odnotowano jedną interwencję pod tym adresem. Dotyczyła zakłócania ciszy nocnej. Zgłoszenie się nie potwierdziło.

Tymczasem sąsiedzi twierdzą, że do MOPR-u wpłynęło zgłoszenie, że w tym domu dzieciom może dziać się krzywda.

- Przecież w naszym mieście zginęła 2-letnia dziewczynka, to jakiś horror. Urzędnicy nie podeszli do problemu rzetelnie, a coś takiego nie powinno mieć miejsca - komentuje Tomasz Miodek, mieszkaniec Piekar Śląskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dramat w Piekarach Śląskich: nie żyje 2-letnia dziewczynka [AKTUALIZACJA] - Dziennik Zachodni

Komentarze 28

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

S
Sąsiad
Nie wierzę, że Łukasz to zrobił... Gdy Wiktorię"potrącił" samochód to on biegł z Julką na rękach i się nią zajmował. A po 2 gdy malutka cały dzień umierała to ona była u "fryzjera" i śmiała się od ucha do ucha... Miała również stare siniaki a on dopiero co wrócił z Holandii!
N
Nina
Na nagraniu z pogotowania słychać, że facet nie chciał dzieciaka położyć tak jak sanitariusz kazał. Widać tu zaborczość. Obydwoje zabili to dziecko.
x
xxxxx
W glowie mi się nie mieści co media potrafią zrobić wydali wyrok na tego chłopaka i reszta robi to samo.Sąsiedzi z Armii Krajowej teraz macie języki,a gdzie byliście?Nikt nie wie jak było!!nie osądzajcie,bo był pod wpływem alkoholu to musiał zabić? A może mamusia wcale taka dobra nie była jakby sie wydawało???
m
m

Czy znowu musiało dojść do takiej tragedii? w której umiera bezbronne dziecko przez jakiegoś zwyrodnialca a matka nie umie wezwać pogotowia tylko leci po maści żeby siniaków nie było widać . MATKI obudźcie się! Otwórzcie oczy z kim się wiążecie!!! Chyba że los waszych dzieci jest wam obojętny to je oddajcie do domu dziecka tam będą miały godne życie a nie umrą przed wcześnie!

W
Wszyscy co komentuja .
Wszyscy co tu komentuja to nic o tej rodzinie zapewnie nic nie wiedza a jeszcze nic nie wiadomo a juz ludzie gadaja takie historie ze glowa boli sluchac sie juz nie da komentujcie jak wystko sie wyjasni kto co i dlaczego .!
A
Anna
Kara śmierci dla takich co zabijają dzieci dlaczego nie wyskoczy do kogoś w swojej wadze tylko bezbronne dzieci zabijają
G
Gosc
Tym bardziej nie powinien nawet słownie karcić tych dzieci.
J
Joalojz
sterylizacja na żywca rozpaloną duszą od żelazka !!!!
M
Max
a gdzie ty byleś dzieciorobie !!
A
Aro
Jak była na jego utrzymaniu to cicho siedziała, widocznie miał kasę, a ona miała problemy z opłatami.
t
tomek
Jak ja widzę jak pisze ze ona byla pod stala opieka mopsu i asysty rodzinnej to śmią mi się chce. Powiem tak moja byla zona zostawiala dziecko na kilka dni i szla z swoim "partnerem"na imprezy. Cale alimenty przeznacza na swoja dup** dziecko jadalo wode z platkami bo na mleka na nie bylo stać nie miała prądu i cieplej wody a pracownicy mopsu nie widzieli w tym problemu. Nawet jak asyta do niej przychodzila to rozmawiala z nią o paznokciach i wspólnych znajomych . (bylem sam na jednej z takich wizyt) mops w PŚl jak ma przychodzić to uprzedza wczesniej o wizycie również asysta a matka jest w stanie sie przygotować do wizyty i nigdy w tedy asysta czy pracownik mops nic nie zauważy. Ja naszczescie zaczolem mocno naciskać i grozić mediami i innymi instytucjami. Szkoda mi ojca tych dzieci bo znam go razem do szkoły chodziliśmy do jednej klasy. Uważam ze powinni tego "konkubenta" oddać w jego ręce !
G
Gosc
To nie byly jego dzieci po pierwsze .
N
Nwiem
Po pierwsze to nie jego dzieci byly a po drugie to tez wina mopsu po co ta rodzina dostala asystenta to powinien asystent przychodzic i za kazdym razem sprawdzac dzieci .
c
czytelnik
Jeśli sprawozdawczość, wypełnianie formularzy, prowadzenie dokumentacji uważa się za podstawowe zadanie tej instytucji, to MOPS będzie zawsze w porządku. Kiedy zauważą sygnały mówiące o występowaniu agresji? Jak dziecko będzie chodziło z wnętrznościami na wierzchu, z wyłupionymi oczami, wybitymi zębami, z oparzeniami po zgaszonych papierosach? Oprawcy biją subtelnie tak, żeby nie było śladu, a bolało, mocno i długo... .Jak jednak sama nazwa wskazuje instytucja to powinna służyć pomocą wszystkim potrzebującym tego rodzaju wsparcia. Od papierków zawsze ważniejsze są realne działania (jadłodajnie, świetlice dla dzieci, gdzie z jednej strony pomaga się im w uczeniu, z drugiej rozpoznaje sytuację rodzinną, z trzeciej kształtuje umiejętność życia w grupie, wydawanie odzieży i środków czystości, zimą opału itp.).
o
o/s
z tego co wiem to tam był pseudo prezydent duda,nawet jakis zamach był z świeconą wodą
Wróć na i.pl Portal i.pl