Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy zadania domowe są passe? O nowej szkolnej rzeczywistości rozmawiamy z zabrzańską nauczycielką – polonistką

Aleksandra Wielgosz
Aleksandra Wielgosz
Nastała rewolucjach w szkołach podstawowych. Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Edukacji Narodowej od 1 kwietnia uczniowie szkół podstawowych są zwolnieni z obowiązku odrabiania zadań domowych.
Nastała rewolucjach w szkołach podstawowych. Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Edukacji Narodowej od 1 kwietnia uczniowie szkół podstawowych są zwolnieni z obowiązku odrabiania zadań domowych. pixabay
Od 1 kwietnia nauczycieli i uczniów obowiązują nowe przepisy dotyczące zadań domowych. O blaskach i cieniach nowego rozporządzenia rozmawiamy z Magdaleną Czarnecką, polonistką i wicedyrektorką zabrzańskiej szkoły podstawowej.

Szkoła bez zadań domowych stała się faktem. Jak uczniowie zareagowali na zmiany?

Na ogół była to radość związana z tym, że wreszcie nie będą musieli poświęcać wolnych wieczorów i popołudni. W mojej ocenie dotyczyło to bardziej uczniów klas starszych, bo oni poza wypełnioną po brzegi siatką godzin, korzystają z bogatej oferty zajęć dodatkowych, pozalekcyjnych. Na domiar tego przygotowują się do egzaminu, a ten jak wiadomo, piszą z trzech przedmiotów: języka polskiego, matematyki i języka obcego. Dla uczniów brak zadań domowych jest w jakiś sposób odciążający, stanowi uwolnienie od chociaż jednego przykrego obowiązku.

Rozporządzenie minister edukacji różnicuje podejście w tym zakresie do uczniów na I i II etapie edukacyjnym.

Z punktu widzenia przepisów prawa jest tak, że dzieciom w klasach 1 – 3 nie zadaje się zadań domowych, oprócz tych, które mają usprawniać motorykę małą. Co też może być dwojako rozumiane i różnie interpretowane, bo w zasadzie każde zadanie domowe wykonywane przez ucznia na I etapie edukacyjnym można podciągnąć pod kształtowanie motoryki małej, czyli usprawnianie ręki piszącej, prawidłowego zapisu itd. Będzie to pisanie literek, dokonywanie obliczeń, zapisywanie odpowiedzi na krótkie pytania.

A co z klasami starszymi?

Tu prace domowe można zadawać, ale ich wykonanie nie jest obligatoryjne, a ocenienie odbywa się nie poprzez ocenę, a informację zwrotną. Na przestrzeni lat ukształtowały się dwie postawy nauczycieli dotyczące zadań domowych. Pierwsza, na zasadzie spychologii, czyli nauczyciel zrobił z uczniami trzy przykłady na lekcji, a resztę kazał dokończyć w domu. To objaw braku dobrej woli pedagoga, często wynik wypalenia zawodowego. Z drugiej strony są nauczyciele, którzy mają na względzie troskę o utrwalenie pewnej wiedzy. Patrzę z punktu widzenia polonisty – dla mnie utrwalanie wiedzy np. z gramatyki jest rzeczą niezwykle istotną. Oczywiście zrobię wiele na lekcji, wydłużę proces powtórek, będziemy uczyć się poprzez zabawę, ale to za mało. Tylko rozwiązanie określonej liczby zadań utrwali schemat ich wykonywania. Ze względu na mnogość zapisów postawy programowej, którą realizujemy, często nie ma czasu na wystarczającą ilość powtórek, ćwiczeń. To w tych sytuacjach koniecznym wydaje się wykonanie pracy domowej.

Postarajmy się wyjaśnić kwestię zakazu zadawania prac domowych na przykładzie lektur szkolnych. Można czy nie można?

Można, ale w świetle przepisów jest to dobrowolne ze strony ucznia, czyli de facto nie mogę oceniać braku wiedzy z tej lektury. Jeżeli jej nie przeczytał to oznacza, że nie miał woli, żeby to zrobić, a ja nie mogę mu tej woli narzucić i zmusić go do takiego spędzania wolnego czasu. Muszę jako polonista tak dostosować metody pracy w czasie zajęć, że oczywiście mogę zadać przeczytanie tej lektury, ale przy weryfikacji wiedzy muszę bazować tylko i wyłącznie na tym, co zrealizowałam w czasie zajęć. W tym momencie wydłuża to znacznie proces omawiania lektury i odnoszę wrażenie, że cierpią na tym metody aktywizujące dzieciaki, takie jak projekty, stacje zadaniowe – czyli coś, co uatrakcyjnia proces edukacyjny. Dzisiaj muszę dostosować metody prowadzenia zajęć, by uczniowie jak najlepiej opanowali treściowo dany utwór.

Jaki byłby wymarzony system związany z pracami domowymi? Nie ulega wątpliwości, że dotychczas było ich zbyt wiele.

Wydaje mi się, że to jest kwestia warsztatu każdego nauczyciela. W ostatnich latach, kiedy zadawałam zadania domowe, miały one funkcję motywującą, ocenianie ich nie miało na celu zdemotywowania dziecka. Były raczej możliwością zdobycia dobrej oceny. Natomiast dla niektórych sama obowiązkowość wykonania zadań była demotywująca – to jest dla nas bardzo naturalne, nie lubimy robić czegoś, co ktoś nam narzuca. Nie jestem w stanie powiedzieć jak miałby wyglądać idealny model, system zadawania prac domowych. W mojej ocenie to kwestia szukania pewnych złotych środków za pomocą indywidualizacji nauczania, dostosowywania metod pracy do grupy, w której pracuję, bo są tam słabsze i mocniejsze ogniwa. Jeśli uczeń dostanie jedynkę za jedynką wyłącznie za brak zadania to motywacji do nauki w nim nie ma żadnej. To kwestia podejścia do nauczania, przebudowania systemu motywacyjnego dzieciaków. To bardzo trudne, bo żyjemy w czasach, kiedy wiedza jest podana na tacy, młodzi ludzie nie mają potrzeby zdobywania jej. Najczęstsze pytanie, które się pojawia na lekcjach to: „po co mi to, skoro znajdę te treści w 3 sekundy w internecie?”.

Czy uczeń jest w stanie wypracować swoje umiejętności bazując tylko na tym, czego dowie się w szkole?

Jeżeli ma do tego predyspozycje wynikające z genów, środowiska w którym funkcjonuje, jeżeli ma dobre zaplecze domowe, które umożliwia mu rozwój, to być może tak, ale zapewne nie we wszystkich aspektach. Należy jednak pamiętać, że wiedza nieutrwalana nie ma prawa się zachować, bo trafia do pamięci głębokiej i jeśli nie zostanie stamtąd wydobyta, to po jakimś czasie jej po prostu nie ma. Wiedzę trzeba utrwalać. To błąd wielu nauczycieli, że nie robią tzw. nawracanek, czyli nie odwołują się do czegoś, nie nawiązują do wiedzy z innego przedmiotu. Tym samym nie kształtują w dzieciakach kompetencji kluczowych – logicznego myślenia, łączenia ze sobą faktów. Często omawia się daną treść z podstawy programowej i idzie się dalej, bez koniecznych odwoływań. Jednak trzeba zaznaczyć, że jest to spowodowane również przeładowaniem materiału, który realizujemy podczas lekcji. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem.

Kiedyś w pewnej książce przeczytałam porównanie polskiego systemu edukacyjnego do nauki jazdy na rowerze. Polegało to na tym, że przed dzieckiem stawia się rower, daje mu się instrukcję – tłumaczy, w jaki sposób powinno się pojazd obsługiwać, po czym każe się wsiąść i jechać.

Czasami odnoszę podobne wrażenie. Nie ma tego pałąka, który dzieciakom się przyda. I jak to w życiu: niektóre dzieci nauczą się jeździć bez pomocy, inne będą potrzebowały solidnego wsparcia. Dzisiejsza młodzież, tzw. pokolenie kciuka, internetu jest tak zdekoncentrowana, że trudno jej się skupić na tym, co dzieje się na lekcji. Tym samym cały proces edukacyjny jest zaburzony. Pamiętam, że gdy sama byłam uczennicą, informacje z lekcji były dla mnie wystarczające – nie potrzebowałam wykonywać niezliczonej ilości zadań żeby z kartkówki otrzymać piątkę. I tu należy pamiętać o predyspozycjach, ja je miałam, ale jest cała rzesza dzieci, która potrzebuje usiąść w domu i przepracować to jeszcze raz.

Co jest dzisiaj najtrudniejsze w kontekście pracy w domu?

Najtrudniej jest wzbudzić motywację, że warto wykonać tę pracę. Moim zdaniem niepotrzebny jest zapis, że zadania domowe nie podlegają ocenie, bo powinny podlegać, ale wyłącznie ocenie motywującej. Powinny być nagrodą, w inny sposób nie zachęcą dziecka do nauki. W innym przypadku ono bardzo szybko zada sobie pytanie „ale po co?”.

Więc jak zmotywować?

Przede wszystkim rozmową, przykładami, jednak należy pamiętać, że głównym narzędziem, którym dzisiaj dysponujemy jest ocena. Dopóki jesteśmy na etapie oceniania cząstkowego, to ocena pełni funkcję motywacyjną. Jeżeli dziecko dostanie piątkę, jest z siebie zadowolone.

Czyli dyskusja na temat zadań domowych sprowadza się do ogólnej zasadności ocenienia postępów ucznia.

Tak, to jest kwestia zmiany myślenia na temat ocenienia w szkole. Słyszymy coraz mocniejsze głosy dotyczące wprowadzenia oceniania kształtującego, które jest dobre, bo daje informacje zwrotną dziecku.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera