Półtrzecia, czyli właściwie ile?

Jan Miodek
Liczebnikowy archaizm półtrzecia - znaczy tyle, co "dwa i pół". Należał on do serii półczwarta - "trzy i pół", półpiąta - "cztery i pół" itd. Nie ma już jej w naszym języku, a jedynym wyjątkiem jest forma półwtora, uproszczona fonetycznie do postaci półtora, znaczącej, jak wiadomo, "jeden i pół".

W "Niebie w płomieniach" Jana Parandowskiego znaleźć można archaicznie już dziś brzmiące dopełniacze liczby mnogiej rzeczowników rodzaju żeńskiego: "Spoza sztachet, objętych skrętami nasturcyj, Teofil patrzył w ten zdumiewający wszechświat", "Jeszcze nie odrobiłem lekcyj", "Widział niebo jak sieć kolei o niezliczonej ilości stacyj".

Jest w książce także zdanie "Idą do małej restauracyjki" - ze zdrobnieniem restauracyjka, które strukturalnie odpowiada postaciom nasturcyjka, lekcyjka, stacyjka. W nich wszystkich zachowało się pierwotne "y", które kiedyś tkwiło również w formach podstawowych: restauracyja, nasturcyja, lekcyja. Odpowiedniości gramatyczne typu restauracyja - restauracyj, nasturcyja - nasturcyj, lekcyja - lekcyj były więc tak oczywiste jak w parach kobieta - kobiet, żona - żon, szafa - szaf itp. Dlaczego w takim razie odeszły w przeszłość, powodując w efekcie brzmieniowe zlanie się d-pełniaczy singularnych i pluralnych: jednej nasturcji - kilku nasturcji, jednej lekcji - kilku lekcji, jednej stacji - kilku stacji?

Nie doszłoby do takiej fleksyjnej homonimii, gdyby w rzeczownikach z wygłosowym "-yja" akcent padał na sylabę z "y". Jednak miejscem przycisku była zgłoska trzecia od końca: nas-TUR-cy-ja, LEK-cy-ja, STA-cy-ja, a wtedy - w zgodzie z ogólną tendencją fonetyczną - "y" z sylaby następnej musiało być słabiej artykułowane, aż doszło do jego zupełnego zaniku. Utrwaliły się brzmienia bez "y", czyli nasturcja, lekcja, stacja, a dopełniacze liczby mnogiej typu nasturcyj, lekcyj, stacyj straciły swe uzasadnienie morfologiczne. Tak doszło do ostatecznego zrównania się postaci dopełniacza w liczbie pojedynczej i mnogiej: nasturcji (jednej i wielu), lekcji (jednej i wielu) itd.

W "Niebie w płomieniach" jest jeszcze i takie zdanie: "Opuścił półtrzecia pieśni, jakby już nie mógł doczekać się powrotu Telemacha". W nim z kolei zachował się liczebnikowy archaizm półtrzecia - znaczący tyle, co "dwa i pół". Należał on do serii półczwarta - "trzy i pół", półpiąta - "cztery i pół" itd. Nie ma już jej w naszym języku, a jedynym wyjątkiem jest forma półwtora, uproszczona fonetycznie do postaci półtora, znaczącej, jak wiadomo, "jeden i pół".

A skoro o niej mowa... Przed chwilą powiedział ktoś w radiu: "To będzie kosztować półtorej miliona euro". Euro jest słowem rodzaju nijakiego, jedynie więc poprawna konstrukcja to półtora miliona euro - tak jak półtora litra czy kilograma. Półtorej wchodzi w związki z rzeczownikami rodzaju żeńskiego: półtorej godziny, półtorej beczki, półtorej wazy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Półtrzecia, czyli właściwie ile? - Portal i.pl

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

J
JAR
Ile to jest półtora i półtora? cały tor
M
Mirek
"Półtorej" odnosiło się tu chyba jednak do miliona, nie do euro. Co oczywiście nie tłumaczy autora radiowej wypowiedzi.
M
MK
W akt. Przekroju (48) czytam w artykule o lodzie, gdzie cytowany jest tekst za prof. Dobrowolskim z 1923 r: "...Wyjątkowym, bo wyjątkowo nizkim, jest punkt topliwości: to zaś łącznie z nizkiemi również temperaturami powoduje...". I uświadomiłem sobie, że to "z" w słowie "nizki" jest logiczne, skoro mamy nizinę. Dlaczego zatem to z w pisowni przeszło w s, skoro jest wiele słów, gdzie fonetyka jednak nie wzięła górę nad ortografią, np: wiązka? A swoją drogą jak jest temat słów wysoki, niski? Bo chyba wy- i ni- to przedrostki...?
S
Slonzok z TG
Poltrzeciej - prawie kazdy na Slasku wie ze to godzina druga i pol (2:30), a poldziewiatej to osma i pol (8:30). Wiec do archaizmow raczej tego liczebnika bym nie zaliczal. Dziwne ze w uzyciu jest tylko czas od godziny pierwszej do dwunastej. Czy gware slaska mozna zaliczyc do wspolczesnego jezyka polskiego - tego juz niestety nie wiem. Nie moja dziedzina i nie moj problem.
S
Sybirak
Profesora Miodka uwielbiam od lat, ale wolałbym, żeby swe wspaniałe komentarze poświęciłjęzykowi polskiemu współczesnemu, na przykład zanikającemu wołaczowi. Proszę sobie wyobrazić "Pana Tadeusza" napisanego w tej polszczyźnie: Litwa! Ojczyzna moja! Smieszne, prawda? Albo" "Tadeusz, jeszcze, jeszcze". Zgroza! A tak mówi większość dziennikarzy radiowych i telewizyjnych z Wojciechem Mannem na czele, który, o zgrozo, uczy mówić tak dzieci z programu telewizyjnego "Duże dzieci" i te przed telewizorem. O reklamach i dziennikarzach sportowych już nie wspominam, bo to zgroza, nie polszczyzna.
Wróć na i.pl Portal i.pl