Żołnierze niezłomni. Przeżyli piekło, ale historia o nich nie zapomniała [ZDJĘCIA]

Marta Paluch
Adam Gajdek, pseud. Olek, Agata, Antek
Adam Gajdek, pseud. Olek, Agata, Antek repro. Andrzej Wiśniewski
Członkowie cywilno-wojskowej organizacji "Wolność i Niezawisłość" (WiN) gnili w stalinowskich więzieniach, przechodzili tortury, skazywano ich na śmierć. Oto historie czworga z nich.

O takich ludziach jest właśnie wystawa "Niezłomni - historie niezwykłe" w krakowskim Muzeum AK. Poświęcona jest żołnierzom cywilno-wojskowej organizacji "Wolność i Niezawisłość", czyli WiN-u. W tym roku przypada 70. rocznica utworzenia tej organizacji, która powstała po rozwiązaniu Armii Krajowej i walczyła z komunistami po II wojnie.

Łukasz Ciepliński, "Pług" (1913-51)
"Wymodlony, wymarzony i kochany mój synku. Piszę do Ciebie po raz pierwszy i ostatni. W tych dniach bowiem mam być zamordowany. Chciałem być Tobie ojcem i przyjacielem. Bawić się z Tobą i służyć radą i doświadczeniem w kształtowaniu twego umysłu i charakteru. Niestety okrutny los zabiera mnie przedwcześnie, a Ciebie zostawia sierotą. Dlatego piszę i płaczę…"
Takie przejmujące grypsy pisał z celi do żony i małego synka Łukasz Ciepliński, prezes IV zarządu WiN.

Na przełomie listopada i grudnia 1947 roku. UB aresztowało z nim prawie wszystkich członków kierownictwa WiN. Był torturowany tak, że na przesłuchanie wnoszono go na kocu. Ogłuchł na jedno ucho. 14 października 1950 r. sąd skazał go "na pięciokrotną karę śmierci, utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz przepadek całego mienia". Ten przystojny niegdyś mężczyzna wyglądał jak strzęp człowieka. Żołnierz, który za bitwę nad Bzurą w kampanii wrześniowej został odznaczony orderem Virtutti Militari, był traktowany jak kryminalista.

W czasie wojny Ciepliński zasłynął i tym, że nadzorował inwigilację poligonu pod Dębicą, na którym Niemcy testowali rakiety V2.

Kiedy po wojnie rozwiązało się AK, powstał WiN. Kolejne zarządy (I, II, III) zostałe rozbite przez komunistyczną bezpiekę. Ciepliński był tym, który odbudował struktury tej organizacji i przedłużył na chwilę podziemną walkę. Ani on, ani jego współpracownicy się nie ujawniali. On prowadził sklep z galanterią skórzaną w Zabrzu.

Aresztowali go w 1947 roku. - W czasie okrutnego śledztwa oprawcy zaproponowali mu układ: Jeśli ujawni swoich współpracowników, nie zostaną skazani na śmierć. Przedstawili mu tę opcję jako szansę ratunku. Uwierzył. Trochę zgrzeszył naiwnością - opowiada Mateusz Świercz, kustosz wystawy "Niezłomni - historie niezwykłe". Kiedy się okazało, że komuniści nie dotrzymali słowa, Ciepliński zerwał umowę.

Został skazany na śmierć. "Wisiu, siedzę w celi śmierci. Śmierci nie boję się zupełnie. Żal mi tylko Was, sieroty moje najdroższe".

Wyrok wykonano w 1951 roku strzałem w tył głowy.

Adam Gajdek, ps. Olek, Agata, Antek (1915-49)
Podobny los spotkał Adama Gajdka, żołnierza, który wymyślił akcję (nieudaną) odbicia więźniów ubecji z zamku w Rzeszowie w 1944 roku. Popełniono na nim mord sądowy, zastrzelono w 1949 roku w Warszawie po pokazowym procesie.

Jego żona jednak jeszcze w 1956 roku pisała do ministra sprawiedliwości:"Ponieważ okazało się, że wiele spraw sądowych było rezultatem czystej prowokacji i nadużyć bezpieczeństwa, proszę o zawiadomienie mię czy naprawdę zabito mego męża (...)".
UB przewiozło go z Krakowa, gdzie został aresztowany na moście Dębnickim w 1948 roku. Nie pomógł mu kamuflaż (pracował w krakowskim biurze plantacyjnym Cukrowni "Chybie" pod przybranym nazwiskiem).

- Po egzekucji, jego ciało potajemnie zakopano na tzw. Łączce na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie - mówi Mateusz Świercz.
Oprócz jego działalności w WiN, komuniści nie mogli mu zapomnieć, że działał w wywiadzie Armii Krajowej, organizował siatkę w Rzeszowie, a po 1944 r. działał jako wtyka AK w Ludowym Wojsku Polskim, do którego został wcielony.

Po wykonaniu na nim wyroku, jego żona, również żołnierz AK, została sama z trojgiem dzieci.

Wyrok został cofnięty dopiero w latach 90. Gajdek został oczyszczony.

Mirosław Bojdecki ps. Sabała (1908-77)

"Sabała" miał więcej szczęścia, zmarł śmiercią naturalną, na wolności. Do więzienia w Łańcucie, gdzie siedział w latach 50., dostawał chwytające za serce listy, pisane wielkimi kulfonami jego kilkuletniego syna.

"Kochany Tatusiu! Na imieniny posyłam Ci dużo całusków i życzę abyś szybko wrócił do swoich synków. Marek".
Bojdecki był niezwykle barwną postacią. Przed wojną był aktorem w teatrze amatorskim w Jaśle, ale też sędzią. W czasie wojny dwa razy uciekał z niewoli sowieckiej.

Konspirował w AK, w Brygadach Wywiadowczych (był szefem obwodu łańcuckiego), które działały jak przedwojenna policja polityczna. Pracował też jako adwokat. Założył również w Łańcucie teatr amatorski "Lutnia". Potem przeniósł się do Krakowa. Wiedział, że bezpieka go szuka i próbował uciec, ale został aresztowany. Siedział od 1947 roku. Został ułaskawiony w 1955 roku, choć i tak by wyszedł w 1956 roku, na mocy amnestii październikowego przełomu. Po wojnie był adwokatem, pisał też wiersze. Został zrehabilitowany w latach 90.

Hanna Wysocka, ps. Perełka (1919-2014)
W konspiracji nie brakowało też kobiet. Jedną z nich była Hanna Wysocka. Znajomi i rodzina charakteryzowali ją tak: Miła, dobra, uczynna. Ułożona dziewczyna z dobrego ziemiańskiego domu, która swoją odwagą imponowała niejednemu mężczyźnie. Nic dziwnego, skoro wcześnie została osierocona, a wychowywała ją siostra.

Pochodziła z Mińska Litewskiego, ale wojenna zawierucha (mowa o wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r.) rzuciła ją do Lublina, a potem do Puław.

W czasie wojny była łączniczką Armii Krajowej, potem konspirowała w WiN w Krakowie. Trafiła do więzienia w 1948 roku, po procesie krakowskiego WiN została skazana za antypaństwową działalność.

Wśród pamiątek po niej jest małpka. Niewielka, żółta dziecięca przytulanka. - To prezent od współwięźniarki z więzienia kobiecego w Fordonie, dziś dzielnicy Bydgoszczy ("Perełka" przesiedziała aż osiem lat). Obie pracowały w więziennej manufakturze, która te zabawki wytwarzała. "Perełka", więzienna księgowa, była bardzo lubiana - mówi Mateusz Świercz. Po wojnie prowadziła firmę w Krakowie. W 2009 r. dostała Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.

***
1 marca obchodzone jest Narodowe Święto Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Tego to dnia w 1951 roku w więzieniu na warszawskim Mokotowie wykonany został wyrok śmierci na siedmiu członkach IV Zarządu Głównego Zrzeszenia WiN: Łukaszu Cieplińskim, Adamie Lazarowiczu, Józefie Batorym, Franciszku Błażeju, Mieczysławie Kawalcu, Karolu Chmielu i Józefie Rzepce.
Jutro, 1 marca 2015 r., zostanie odsłonięte popiersie Cieplińskiego w parku Jordana w Krakowie.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Żołnierze niezłomni. Przeżyli piekło, ale historia o nich nie zapomniała [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Komentarze 31

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Koń
Dlaczego na siebie plujecie,co to zmieni,i w polsce,niemczech,rosji,wszędzie byli mordercy.Ale to była wojna nie zabawa,pomyślcie sobie może gdyby wasz dziadek nie zabił niemca w czasie wojny czy byli byście teraz na świecie.Pomyślmy lepiej teraz jak zrobić żeby w naszym kraju żyło się godnie,żeby było nas stać na wakacje,nowy samochód czy dom.
C
Corka
Mój ojciec miał na imię Miłoslaw Bojdecki nie "Mirosław" .
c
chłopka
bo ich bohaterstwo przejawiało się głównie w rabowaniu chłopów, którzy walczyli w BCH
K
KKK
nic nie zmieni historii, ze to ruskie wyzwoliły Polskę , a wszystkie golodopce mogły wreszcie zjeść chociaż jeden posiłek do syta na własnej roli i w własnym kącie nie mówiąc o reszcie-
a dzisiaj historia zatoczyła koło i mamy raj rodem Z II Rzeczpospolitej
p
prawdziwek
Mowę tę wygłosił John Swinton, amerykański dziennikarz ''The New York Times'', w dniu odejścia na emeryturę, to jest w dniu, w którym mogli go już tylko pocałować..., na pożegnanie: "Każdy z obecnych tutaj wie, że niezależna prasa nie istnieje. Wy to wiecie i ja to wiem: żaden z was nie ośmieliłby się ogłosić na łamach gazety swoich własnych opinii; a gdyby nawet się ośmielił, zdajecie sobie sprawę z tego, że nie zostałyby one nigdy wydrukowane. Dostaję ileś dolarów tygodniowo za to, żebym powstrzymywał się od wyrażania własnych poglądów i opinii w gazecie, w której pracuję. Wielu tu obecnych otrzymuje podobną zapłatę na identycznych zasadach.
Gdyby ktoś z was był na tyle szalony, by uczciwie opisać sprawy, znalazłby się natychmiast na bruku. Gdybym dopuścił, by moje prawdziwe opinie zostały opublikowane w którymkolwiek numerze gazety, straciłbym pracę w niecałe 24 godziny.
Praca dziennikarza polega na niszczeniu prawdy, łganiu na potęgę, deprawowaniu, zohydzaniu, czołganiu się u stóp mamony, sprzedawaniu siebie, sprzedawaniu swojego kraju i swojego Narodu w zamian za chleb swój powszedni, czy też - co sprowadza do tego samego - za swoją pensję. Wiecie to wy i wiem to ja. Cóż to więc szaleństwo, wznosić toast za niezależną prasę!
My, dziennikarze jesteśmy wasalami, instrumentami w rękach bogaczy, którzy potajemnie spiskują i kierują wszystkim zza kulis! My jesteśmy ich marionetkami! To oni pociągają za sznurki, a my tańczymy! Nasz czas, nasz potencjał i nasze talenty są w rękach tych ludzi. Jesteśmy intelektualnymi prostytutkami!''
d
druga strona medalu
Kto dziś głośniej krzyczy i mocniej macha flagą ten jest większym patriotą. Ciekawe czasy. Zrozumcie, że media kłamią, wszystko co wciska wam publiczna to kupa bzdur. To tak jak z poparciem na PO. Niby głosuje na nich 30%, dużo co nie, ale to zaledwie 3 osoby na 10 a gdyby wziąść pod uwagę emigrację to by się okazało że rządzi nami partia, którą popiera 2 osoby na 10! Współpracę wyklętych z ss i upa potwierdza IPN, zbrodnie na cywilach nie chcących oddać świniaka dzielnym wyklętym też. Np. brygada świętokrzyska ma wiele udowodnionych mordów na sumieniu. Ale z kąd nastoletni "mega patriota" piszący po murach i bijący rodaków ma to wiedzieć? Ze szkoły? Z telewizji? Jeżeli bandyta z upa zarżnął torturując twoją rodzinę, a ja bojownik win z nim współpracuję to kim jestem? Zajmujecie się cały czas historią podpuszczani przez media i władzę aby odwrócić uwagę od tego, że w kraju głód, bieda i wyzysk. Gó.no nam z waszych przepychanek, biedacy kłócicie się o tematy zastępcze które się wam podrzuca a potem grzecznie maszerujecie do pracy za 1300 złotych u niemca (lidl), francuza (carrefour, valeo), anglika (tesco) waszych przyjaciół alintów i żydków i tam mordy na kłódkę i wzrok w ziemię aby dobrodziej nie zwolnił. Plujecie na układ warszawski więc pytam: czy zsrr wciągnął nas do wojny w afganistanie? Chwalicie nato - kraje które nas sprzedały w Jałcie i za które giniemy w bośni, iraku, afganistanie. A embargo w latach 80 i pieniążki dla podjudzających strajki to z kąd się brały? Rosjanie przysyłali? Fabryki stały, a potem dziwne, że półki puste... Tymczasem w "wolnej" Polsce skrytykować władzy nie można czy wy(prze)klętych bo od razu komuch i na szubienice, minister mówi że kraju nie ma, inni politycy kradną pieniądze za "kilometrówki", inni wysyłają rodaków na białoruś jak się komuś nie podoba, mieszkania na kredyt do śmierci, brak sprawnej służby zdrowia, szkolnictwa, w skrócie czegokolwiek. Przyznać obiektywnie, zdecydowanie trzeba, że wielu bojowników z win czy tam wyklętych to zwykli, prości, bohaterscy ludzie użyci jako marionetki przez swoich dowódców, tracący życie w kompletnie bezsensowny sposób. Dowódca wysyłający ludzi na pewną śmierć to zbrodniarz i tak się to ma w prawie wojskowym (Anders kontra Bór Komorowski). Zresztą Bór Komorowski skonfliktowany z Piłsudczykami, potrafiący wysłać na śmierć 200tysięcy Warszawiaków aby udowodnić Sosnkowskiemu kto jest ważniejszy to temat na osobną rozprawkę. Kto zrozumiał to zrozumiał, kto zaślepiony to trudno, ważne aby choć paru włączyło myślenie.
A
AS
Lis, Olejnik, Blumsztajn, Michnik
Z
Zły
Kilka tysięcy walczyło, a dwadzieścia pięć milionów jakoś nie chciało. Zdrajcy? Komuchy? Ubeki? Tchórze?
x
x
Jedź na Białoruś
q
q
Gdzie nazwiska sędziów i katów
N
NZW
Jak czytam wypociny niektórych mędrków z tego forum,to nie wiem czy płakać czy smiać się!?Nasłuchali się historii od "dziadka co to pod Walterem służył",lub naczytali "polityki" i teraz opluwają ludzi co za wolność Polski przelewali swą krew.Wbij sobie w głowe jeden z drugim,dzis porobił bys się ze strachu gdybys robił to co ONI!!!
K
KR
jak widać niektóre postkomunistyczne media jak wybiórcza zapomniały

przypadkiem sobie przypomnieli jak połowa Polaków zaczęła obchodzić ich pamięć
x
x
" Jeszcze trochę i będzie jak przed wojną ;"
moskiewskie nauczanie robi swoje , poczytaj trochę książek zanim coś napiszesz
J
J.
... nie dziwi więc, że ponad 20 lat czekaliśmy na rehabilitację dawnych bohaterów.
p
p1x
mogli się zdrajcy z win nie bratać z upa i ss.
Wróć na i.pl Portal i.pl