Zdjęcie, które zakończyło wojnę w Wietnamie. Co się stało z "napalm girl"?

Małgorzata Gołota
Wstrząsające zdjęcie, które przyczyniło się do zakończenia wietnamskiej wojny w 1975 r., na zawsze zmieniło życie małej wietnamskiej dziewczynki. Jak dziś żyje "napalm girl"?

Zrobienie czarno-białego zdjęcia zajęło fotografowi Associated Press zaledwie sekundę, ale to, co zobaczyli na nim odbiorcy, odebrało im dech na milion sekund. Słynne, wykonane niemal dokładnie 40 lat temu zdjęcie przedstawia biegnące ulicą dzieci, za nimi widać żołnierzy i kłęby dymu. To uciekinierzy z wioski Trang Bang, na którą 8 czerwca 1942 r. siły armii południowowietnamskiej przez pomyłkę zrzuciły napalm. Wśród biegnących jest 9-letnia Kim Phúc, która jest naga - chwilę wcześniej zrzuciła z siebie palące się od napalmu ubranie.
Ten szokujący obrazek stał się prawdziwym kamieniem milowym, któremu skutecznie udało się przełamać barierę dzielącą świat od wietnamskiej wojny. Pod naciskiem poruszonej opinii publicznej przerwano bowiem tę jedną z największych i najkrwawszych militarnych interwencji zbrojnych w historii Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ale pomiędzy tym wszystkim jest i mniej znana światu historia dziewczynki, której życie uratował, a jednocześnie w szczególny sposób naznaczył młody fotograf agencji AP.
Był lipiec, dokładnie 8 lipca 1972 r., kiedy 9-letnia Kim usłyszała krzyk żołnierza: - Musimy stąd uciekać! Za chwilę zacznie się bombardowanie, grozi nam śmierć!
Kilka sekund później huk wystrzałów i kłęby gęstego dymu skutecznie uniemożliwiały jednak zobaczenie czegokolwiek. Istnienie miasteczka Trang Bang, w którym jej rodzina chroniła się od kilku dni, po tym jak walczące ze sobą armie północnego i południowego Wietnamu zajęły ich rodzinną miejscowość, również było zagrożone.
Krzyki dookoła Kim nasilały się. Skyraidery sygnowane znakami Wietnamu Południowego były coraz bliżej i bliżej. Nagle gwałtownie obniżyły lot i zrzuciły na ziemię kanistry. - Znów słyszałam jedynie huk - wspomina Kim. - Ziemia zatrzęsła się. Po chwili wszystko stanęło w płomieniach.
Ogniem zajęło się także ubranie dziewczynki. - Najpierw zauważyłam płomienie na moim lewym ramieniu. Potem jedna po drugiej zaczynały palić się kolejne nitki mojego bawełnianego stroju. Palący ból przez skórę przedostawał się do moich mięśni - mówi 49-letnia dziś Phúc. - W jakiś niesamowity sposób myślałam jednak tylko o jednym, o tym, że będę brzydka.
Zszokowana zrzuciła z siebie palącą się odzież i zaczęła biec. Nieważne gdzie, byle dalej. Biegła, razem z nią biegł jej starszy brat. Nie widziała ani przez chwilę zagranicznego dziennikarza, do którego wszyscy się zbliżali. Gdy błysnął flesz, straciła przytomność.
Nick Ut, 21-letni fotoreporter Associated Press, zawiózł Phúc do małego szpitala. Tam powiedziano mu, że rany i zajmujące blisko 60 proc. ciała dziecka poparzenia są zbyt poważne i żadna pomoc nie ma sensu. - Pokazałem moją amerykańską legitymację prasową i wymogłem na lekarzach, by mimo wszystko zrobili, co w ich mocy, by ratować życie Kim - wspomina Ut. - Płakałem, kiedy widziałem, jak ucieka. Z jej ciała odpadały jakieś strzępki. Byłem pewien, że to ubranie, ale kiedy zobaczyłem ją z bliska, okazało się, że to jej ciało. Pomyślałem, że tak samo przerażony musiał być mój starszy brat tuż przed śmiercią podczas misji w południowej delcie Mekongu. Gdybym jej nie pomógł, gdyby zmarła, do końca życia obarczałbym się odpowiedzialnością za jej śmierć. Dopiero gdy lekarze zapewnili go, że otoczą dziewczynkę fachową pomocą, Ut wrócił do biura AP w Sajgonie i wywołał film. Kiedy pokazał innym zdjęcie nagiej dziewczynki, wszyscy obawiali się, że obraz właśnie z powodu jej nagości może nigdy nie dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Powodem miały być ustalone wcześniej zasady, według których AP nie publikowała zdjęć nagich postaci. - Ja z kolei wierzyłem, że to zdjęcie to strzał, który złamie wszystkie zasady - mówił weteran wietnamskich fotoreporterów Horst Faas. I to on również przekonał przełożonych Uta o tym, jak wielką wartość i moc ma jego fotografia.
Kilka dni po tym jak obraz zaszokował świat, inny dziennikarz Chistopher Wain, korespondent brytyjskiej niezależnej telewizji Network, rozpoczął starania o to, by Phúc mogła zostać przeniesiona do prowadzonej przez Amerykanów jednostki medycznej Barsky. Było to jedyne miejsce w Sajgonie mające odpowiednie warunki i wyposażenie do tego, by skutecznie pomóc Kim. Szpital specjalizował się też w dziecięcej chirurgii plastycznej.
- Nie miałam pojęcia, gdzie jestem ani co mi się stało - opowiada Phúc. - Obudziłam się w szpitalu. Wszystko mnie bolało. Pielęgniarki krążyły dookoła mnie. Pamiętam, że okropnie się bałam.
Trzydzieści procent szczupłego ciała Phúc stanowiły poparzenia trzeciego stopnia, ale jej twarz jakimś cudem pozostała nietknięta.
- Każdego ranka o godz. 8 pielęgniarki wsadzały mnie do wanny pełnej gorącej wody, by przyśpieszyć odpadanie kawałków martwej skóry. Płakałam cały czas, a kiedy nie dałam już rady, prowadziły mnie z powrotem do łóżka - mówi Kim.
Po 17 przeszczepach i operacjach Phúc została w końcu wypisana ze szpitala i wypuszczona do domu. Było to dokładnie 14 miesięcy po zbombardowaniu jej miasteczka. Widziała już zdjęcie Uta, któremu właśnie przyznano Pulitzera, ale nadal nie zdawała sobie sprawy z tego, jak ważne i przełomowe okaże się ono dla całego Wietnamu. - Chciałam po prostu wrócić do domu i znów móc być dzieckiem - mówi.
Żyła z rodziną w malutkiej wiosce tuż koło granicy z Kambodżą. Ut i kilku innych dziennikarzy odwiedzało ją regularnie, dopóty dopóki siły północnego, komunistycznego Wietnamu nie przejęły kontroli nad jego południową częścią w kwietniu 1975 r. Wówczas też uznano wojnę za zakończoną, a zagranicznych dziennikarzy i fotoreporterów wydalono z kraju.
Życie w nowym reżimie nie było jednak wiele łatwiejsze od życia w warunkach wojennych. Szpitale i leki były drogie i raczej trudno dostępne dla nastolatki, która nadal cierpiała z powodu gojących się ran i silnych bólów głowy.
Kim uczyła się jednak i ciężko pracowała, dzięki czemu udało jej się wkrótce dostać do szkoły medycznej. - Byłam bardzo szczęśliwa, moje marzenie o tym, by zostać lekarzem, powoli zaczynało się spełniać - wspomina. Ale i to skończyło się, gdy jeden z nowych komunistycznych liderów politycznych rozpoznał w niej 9-latkę ze zdjęcia. - Stałam się propagandowym symbolem, "napalmową dziewczynką" - mówi Kim. Zmuszono ją do rezygnacji z nauki i powrotu do rodzinnej wioski, gdzie stała się celem pielgrzymek zagranicznych dziennikarzy. Wszystkie jej spotkania z nimi były monitorowane i kontrolowane, wypowiedzi Kim tłumaczono i poddawano cenzurze. Uśmiechała się i grała swoją rolę, ale w środku narastał w niej bunt. - Chciałam uciec od tego zdjęcia. Byłam poparzona napalmem i stałam się ofiarą wojny… ale wyszłam z tego, dorosłam, tymczasem znów robiono ze mnie ofiarę. Żałowałam, że wtedy nie zginęłam razem z moim kuzynem, razem z moimi żołnierzami południowego Wietnamu - mówi Phúc.
I wtedy znów zdjęcie sprzed lat niespodziewanie zmieniło jej życie. W połowie lat 80. poruszony historią "napalm girl" premier Wietnamu pomógł jej podjąć przerwane studia na Kubie. Choć jej życie nadal było dalekie od normalności, liczyło się tylko to, że uciekła od ochroniarzy i reporterów polujących na nią nawet w jej własnym domu. Podczas nauki poznała też swojego przyszłego męża - Wietnamczyka Bui Huy Toan. - Nigdy nie sądziłam, że ktoś mógłby mnie pokochać. Całe moje ciało, plecy, ramiona, pokrywały paskudne blizny, ale on wyglądał, jakby z ich powodu kochał mnie jeszcze bardziej. Para pobrała się w 1992 r. Tuż potem nowożeńcy uzyskali azyl polityczny w Kanadzie. Ut, który jako jeden z pierwszych dowiedział się o tej radosnej nowinie, proponował Kim, by opowiedziała całą swoją historię światu. Ta jednak miała dość udzielania wywiadów i pozowania do fotografii. - Miałam męża i nowe życie, które za wszelką cenę chciałam przeżyć normalnie, jakby nic szczególnego nigdy mnie nie spotkało - wyjaśnia Wietnamka.
Dziennikarze jednak w końcu odnaleźli ją żyjącą w pobliżu Toronto. - To wtedy zdecydowałam, że muszę sama opowiedzieć tę historię i to w taki sposób, by w końcu przestano mi zadawać te same pytania - dodaje.
Biografia Kim "The Girl in the Picture" napisana ostatecznie we współpracy z pisarką Denise Chong ukazała się w 1999 r. Dwa lata wcześniej Phúc została poproszona o to, by objąć stanowisko Ambasadora Dobrej Woli UNESCO. Od tamtej pory skutecznie pomaga innym ofiarom wojny.
- Do dziś szczęście daje mi fakt, że 40 lat temu udało mi się pomóc Kim. Jestem z niej bardzo dumny. Jej imieniem nazwałem nawet swoją córkę - mówi Nick Ut, który nadal pracuje jako fotoreporter Accosiated Press.

Niezwykła historia życiowa dziewczynki ze słynnego zdjęcia zatoczyła koło. Teraz ona pomaga ofiarom wojen na świecie

Zawsze chciałam uciec od tej historii i tego zdjęcia sprzed lat, ale ono wlecze się za mną przez całe życie - mówi Kim Phúc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl