Zwycięzca kolarskiego wyścigu Tour de France z 2018 roku rozczarowany warunkami na trasie 80. edycji Tour de Pologne. Inne zdanie zwycięzcy

Dwukrotny mistrz olimpijski, Geraint Thomas, w tym sezonie po raz pierwszy w karierze wystartował w 80. edycji Tour de Pologne.

W tegorocznym polskim Tourze zwycięzca Tour de France z 2018 roku zajął odległe czterdzieste siódme miejsce. Do zwycięzcy Mateja Mohoricia (Bahrain-Victorious) stracił osiem minut i czterdzieści siedem sekund. Po wyścigu kolega Michała Kwiatkowskiego z Inoes Grenadiers nie krył rozczarowania.
- Ten wyścig jest absolutnie zwariowany. Drogi są straszne. Nie wiem, czy kiedykolwiek jechałem w wyścigu z tak złymi drogami i nie wiem, czy jeszcze tu wrócę - dosadnie skomentował Thomas. cytowany przez Meczyki.pl.

Kolarz opowiedział też o nietypowej sytuacji, jaka wydarzyła się podczas szóstego etapu Tour de Pologne. Walijczyk zajął trzecie miejsce podczas jazdy indywidualnej na czas w Katowicach, jednak nie stanął na podium.

- Zostałem zepchnięty z pierwszego miejsca przez Mattię Cattaneo. Do hotelu miałem 10 minut na rowerze, więc pojechałem tam. Oglądałem "Kwiato" i innych walczących w końcówce. Ostatni Matej Mohoric skończył przejazd i zorientowałem się, że jestem trzeci. Przypomniałem sobie, że przecież po każdym etapie trzech było na podium. Później ktoś wiózł mnie samochodem, gdy dostałem telefon, że nie zmienią kolejności dekoracji, nie przesuną dekoracji najlepszych na etapie i zrobią to zaraz beze mnie. W związku z tym wróciłem do hotelu - powiedział Walijczyk.

Zupełnie innego zdanie jest triumfator kolarskiej imprezy Mohorić. Dla TVP Sport zwycięzca podkreślił, że to zwycięstwo długo zostanie mu w pamięci. Mohorić dodał, że cały tydzień spędził bardzo dobrze i na nic nie narzekał. Pod koniec rozmowy Słoweniec przyznał, że polubił ten Tour.

Całą nagrodę pieniężną przeznaczył dla potrzebujących w Słowenii, którzy zmagają się z powodzią.