Zasługi i winy Mieszka Pierwszego

Igor Zalewski
Polacy mają skłonność do oskarżania polityków o wszelkie możliwe plagi i niepowodzenia. Mało medali w Pekinie? Wina rządu. Kłopoty z erekcją? To sprawka ministra spraw wewnętrznych.

Dziennikarz powoduje wypadek, bo jedzie po mieście z prędkością 200 kilometrów na godzinę? Efekt zaniedbań ministra infrastruktury. Żona przypaliła kaszankę? Jak nic, stoi za tym prezydent. Złotówka traci na wartości? To efekt machinacji Marcinkiewicza wysługującego się bankowi o dość podejrzanej, żydowskiej nazwie.

Na polityków łatwo zwalić rozmaite niepowodzenia i często obarczamy ich odpowiedzialnością za coś, do czego nie przyłożyli ręki. Ale właściwie sami są sobie winni. Bo równie chętnie jak my ich oskarżamy, oni sobie przypisują zasługi za rzeczy, z którymi nie mają nic wspólnego. Starają się stworzyć takie wrażenie, jakby nic w tym kraju, a może i na świecie, nie działo się bez ich wiedzy, przyzwolenia i wpływu.

Doskonałą ilustracją tej skłonności jest słynna już uwaga Jarosława Kaczyńskiego o grillowaniu. Oczywiście, prezes PiS powie, że był to skrót myślowy - w istocie chodziło mu o to, że za jego rządów wzrosła nam stopa życiowa i na ruszt mogliśmy rzucić więcej żeberek i kiełbasek niż kiedyś. Pozornie ma rację. Statystyki wskazują, że na czas rządów PiS przypadł czas słodkiego, acz krótkiego, prosperity. Ale twierdzenie, że ten tłusty okres jest wyłączną zasługą Prawa i Sprawiedliwości jest, hm, jakby to ująć dyplomatycznie - niedorzeczne.

- Święta racja - odezwie się w tym momencie Leszek Miller. - Procesy ekonomiczne trwają długo i rozwijają się powoli. Oczywiste jest, że wzrost gospodarczy ostatnich lat był efektem działań mojego gabinetu i wejścia do Unii Europejskiej, które jest wyłącznie moją zasługą. Prawda Grzegorz? - tu były premier zwraca się do wicepremiera Kołodki, a ten potwierdza i chciałby szerzej przedstawić własne dokonania, które są haniebnie pomniejszane i lekceważone w jego ojczyźnie. Ale że wicepremier Kołodko nigdy nie mówi krócej niż godzinę, to mu na perorę nie pozwolimy.

Oczywiście o własnych zasługach chętnie przypomnieliby i inni szefowie kolejnych rządów. Niewykluczone, że w tej wyliczance doszlibyśmy aż do Mieszka I, bez którego nie byłoby państwa polskiego, a skoro tak, to nie byłoby również oszałamiającego wzrostu gospodarczego ostatnich lat i orgii grillowania, za którą cały splendor chce zgarnąć Jarosław Kaczyński, choć z orgiami jakoś niespecjalnie się kojarzy.

Osobiście uważam, że prosperity nie narodziło się w tym czy innym rządzie albo tej czy innej partii. Sukcesami gospodarczymi politycy zdecydowanie powinni się podzielić z nami wszystkimi, bo na te grille i trunki zapracowaliśmy samodzielnie. Tymi ręcami, a przede wszystkim tymi głowyma - parafrazując nieco deklaracje bohaterów pracy socjalistycznej.

Politycy, którzy chcą się wydawać niezbędni, powiedzą, że oni nam stworzyli wspaniałe warunki do działania i bogacenia się. Cóż, tu bym troszeczkę polemizował. Kraje rozwijające się - do jakich należymy - wspierają przedsiębiorczość, tworząc infrastrukturę, budując na przykład nowoczesne drogi i inne szlaki transportowe, bez których o rozwoju nie ma co marzyć. Takie Indie i Chiny, które na ścieżkę rynku (specyficznego, ale rynku) wstąpiły mniej więcej w tym samym czasie co Polska, zdążyły pokryć swe ogromne terytoria imponującą siecią autostrad, których łączna długość idzie w dziesiątki tysięcy kilometrów. U nas buduje się kilkadziesiąt kilometrów autostrad rocznie i to mimo gigantycznych dotacji z Unii Europejskiej i Euro 2012, które miało być pretekstem do skoku w infrastrukturalną nadprzestrzeń.

Wpływ państwa na skok gospodarczy Polski istnieje, ale jest paradoksalny. Polega na tym, że społeczeństwo musiało stać się jeszcze bardziej twórcze i witalne, by poradzić sobie z kłodami rzucanymi pod nogi. Z brakiem dróg i biurokratycznymi barierami. Proszę sobie wyobrazić, gdzie byśmy byli, gdyby państwo robiło to, co robi w Chinach czy Indiach.

A kto jest winny temu, że w Polsce nie ma dróg z prawdziwego zdarzenia? Poprzednicy. Dla Tuska winny jest Kaczyński, dla Kaczyńskiego - Miller, dla Millera - Buzek. I tutaj też zatrzymamy się dopiero na Mieszku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl