Wypadek na lodowisku Bombonierka w Łodzi. Łyżwa odcięła dziewczynce kawałek palca. Dyspozytor odmówił wysłania karetki

Jaroslaw Kosmatka
Jaroslaw Kosmatka
Dyspozytor medyczny odmówił wysłania karetki do dziewczynki z odciętym kawałkiem palca. Krzyczał, że karetka to nie taksówka. Pogotowie przeprasza, ale zastrzega, że... procedury zostały zachowane

Do groźnego wypadku na lodowisku „Bombonierka” w Łodzi doszło w sobotę, 30 grudnia. Niespełna 5-letnia Wiktoria przewróciła się na lód. Dziewczynka, która przyszła na lodowisko z rodzicami i siostrzyczką, upadła tak nieszczęśliwie, że na jej dłoń najechał łyżwiarz.

Nie chcę do aniołów...
- Nie widziałam całego zdarzenia. Gdy dobiegłam do Wiktorii, palec bardzo krwawił, a ona, płacząc, powiedziała tylko: „Mamusiu, nie chcę do aniołów” - mówi pani Agnieszka, mama dziewczynki.

Zapanowało zamieszanie. Stało się jasne, że łyżwa odcięła dziecku część serdecznego palca prawej ręki. Zrozpaczona matka poprosiła kogoś z łyżwiarzy, by wezwał pomoc, a sama zaczęła szukać kawałka paluszka. - Po dłuższej chwili odnalazłam go na płycie lodowiska. Pracownik Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Łodzi przytomnie włożył go do woreczka z lodem - mówi mama Wiktorii.

W tym samym czasie jedna z kobiet dodzwoniła się na linię alarmową 112. Po chwili rozmowa została przełączona do dyspozytora medycznego, a na lodowisku słuchawkę przejęła matka. Niestety, dyspozytor odmówił wysłania karetki.

Karetka to nie taksówka
- Wykrzyczał mi do słuchawki, że karetka to nie taksówka. Był nieprofesjonalny i nie widziałam sensu dalszej rozmowy z tym panem, bo najważniejszy był czas. Wiedziałam, że córce trzeba jak najszybciej przyszyć palec, bo inaczej się nie przyjmie - mówi pani Agnieszka.

Dyrekcja Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi przyznaje, że wysłanie karetki nie skróciłoby czasu dowiezienia dziecka do szpitala, bo... karetka nie jechałaby na sygnałach. Poza tym amputacja opuszki palca nie jest stanem zagrożenia życia i zdrowia, więc nie ma podstaw do wysłania pogotowia ratunkowego. Jednocześnie WSRM przeprasza za zachowanie dyspozytora.

- Porównanie karetki do taksówki, czego dopuścił się dyspozytor medyczny, nie powinno mieć miejsca. Podobnie jak i podniesiony głos - mówi Renata Warężak-Kuciel, zastępca dyrektora ds. medycznych WSRM.

Dyspozytor sugerował, by rodzice zawieźli dziecko sami na szpitalny oddział ratunkowy do szpitala im. Jonschera. Rodzice pojechali tak szybko, jak to było możliwe, do szpitala im. Korczaka. Byli tam po kilkunastu minutach. Niemal od razu znalazł się obok nich anestezjolog.

Zabieg odbył się blisko dwie godziny po wypadku. - Pani doktor powiedziała, że ciężko było przyszyć końcówkę palca, bo tkanka już zsiniała i zaczynała obumierać - mówi pani Agnieszka. - Dwa tygodnie później nie mogłam wytrzymać, gdy Wiktorii „na żywca” ścinano skalpelem martwicę z paluszka. Może dziecko by tak nie cierpiało, gdyby pomoc przyszła szybciej?

Mama Wiktorii napisała skargę na dyspozytora. Negatywnie oceniło go też Wojewódzkie Centrum Bezpieczeństwa Zarządzania Kryzysowego w urzędzie wojewody. - Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego stwierdzono, iż postępowanie dyspozytora naruszało obowiązujące procedury - mówi Arkadiusz Makoski z WBiZK.

Podsumowując, karetka do dziecka nie przyjechała zgodnie z procedurami, choć dyspozytor procedur nie dochował. W WSRM odbędą się szkolenia psychologiczne na temat prowadzenia wywiadu medycznego, a na „Bombonierce” może chociaż pojawią się naklejki kierujące do punktu medycznego.

Czy na lodowisku znajdziesz apteczkę?
W dniu wypadku okazało się, że na łódzkim lodowisku „Bombonierka” nie ma ogólnodostępnej apteczki. Spytaliśmy o to urzędników.

- W hali „Bombonierka” jest apteczka, która znajduje się w wydzielonym pomieszczeniu pierwszej pomocy. Jest ono oznaczone zgodnie z obowiązującymi przepisami - mówi Monika Pawlak z biura prasowego Urzędu Miasta Łodzi.

Sprawdziliśmy. Rzecznik zapomniała dodać, że apteczka jest schowana w punkcie medycznym... zamkniętym na klucz. Aby się dostać po bandaż lub choćby plaster, trzeba znaleźć kogoś z obsługi. Najlepiej biec na portiernię, bo tam są klucze od wszystkich pomieszczeń. Jedyne oznaczenie punktu medycznego to napis na drzwiach małymi literami: „Ambulatorium”. W całej hali nie znajdziemy jednak strzałki kierującej do pomocy medycznej ani charakterystycznego znaku czerwonego krzyża.

ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Wypadek na lodowisku Bombonierka w Łodzi. Łyżwa odcięła dziewczynce kawałek palca. Dyspozytor odmówił wysłania karetki - Dziennik Łódzki

Komentarze 91

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

S
Seba
Chyba nie masz dziecka i nie wiesz co to ból kiedy odcina się kawałek palca,może by nie przyszli ,ale zlagodzili cierpienie.A jak ktoś nie dysponuje,np autem to co za dwie godziny tramwaj? Jak by to był paluszek kogoś z sejmu to by przyjechali
D
Dor
Ludzie w tych czasach sa tacy nieporadni... Żeby wzywać karetkę do paluszka...
r
ratowniczka medyczna
Wypowiem się od strony ratownika medycznego, otóz dyspozytor nie zachował sie profesjonalnie i powienin wysłać karetkę. Gdy jedziemy do żula leżacego na ulicy majacego ileś promilii we krwi i wieziemy do na sor gdzie ma po raz 3 w tym tygodniu robione tk głowy bo w zgloszeniu nieprzytomny leżacy na ulicy to od razu wg procedór zakładamy uraz głowy albo kr szyjnego, normalny czlowiek na tk czeka po kilka mc. Ten kraj jest chory, jeśli nie zmienią się przepisy to będzie coraz gorzej...
J
Ja
Ciebie pierwszego bym kołku osinowy wyleczył.
n
nie_lubię_pawulonu
co w aferze łowców skór go nie skazali (bo niby dowodów nie było, że cały zbrodniczy system wymyślił), to on pracuje dalej w łódzkiej inwkwizycj... pogotowiu ? Czy moze awans dostał i gdzie pracuje aktualnie ?
j
ja
ze szkoły zabrane karetką...to był wypadek w szkole, więc po co tutaj komentować ???
g
gość
na tym forum jest koprofag i "ruchacz" i podpisują się pod każdym normalnym komentarzem
g
gowno z nimi
chuj z nimi
G
Gość
pierdzielisz bzdety , wytrzeźwiałaś czy nadal siedzisz swej norze na śródmieściu , odstaw wódę
M
Matka
Jako rodzic 5 letniego dziecka stwierdzam, że obowiązkowym powinno być przejście kursu udzielania pierwszej pomocy w nagłych przypadkach. Jak dziecko się będzie dusić mam patrzeć czy mu pomóc, jak się oparzy mam płakać razem z nim? Nie sama muszę działać bo nasz system leży i kwiczy, nie mam nic do ratowników bo odwalają kawał dobrej roboty zwłaszcza patrząc na nasze społeczeństwo i to jak każdy do każdego ma pretensje i grozi sądami. Karetki notorycznie wyjeżdżają do pierdół i za to powinny być wystawiane mandaty i są w wysokości 500zl. Może by się ludzie nauczyli nie wzywać karetki do nieuzasadnionego przypadku. A poza tym karetka musi dojechać do miejsca zdarzenia 5-10 czasami 15 minut, więc sami musimy umieć pomóc naszym dzieciom czekając na profesjonalna pomoc a nie siedzieć i płakać
Ł
Łodzian
Szkoda mi ciebie sam jesteś jakimś patolem
g
gość
Palca czy opuszki palca ?
s
srodmeiscie
kto twój stary?
K
Kazimierz
szanowana "Pani Doktor".
C
C.K.D.
No i wszystko w temacie a jak ja zadrę paznokcia to też mam wzywać karetkę , ogarnijcie się jełopy zagrożenia życia ni było a gdzie byli rodzice oni idą z dziećmi na takie imprezy i opiekują sie jak by padła na lód głową rozbita głowa itd to karetka by przyjechała , wiecie co by bylo gdyby do takich wszelakich wezwań jeździła by karetka musiało by ich być więcej niż taksówek w mieście .
Wróć na i.pl Portal i.pl