Wybory w Pakistanie w cieniu zamachów i walki z opozycją. Chiny mają swego faworyta

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Pakistańskie wybory to jedynie fasada dla poczynań generałów
Pakistańskie wybory to jedynie fasada dla poczynań generałów Fot. ARIF ALI/AFP/East News
Jeszcze nie ma oficjalnych wyników wyborów w Pakistanie, ale już można wskazać zwycięzcę. Nie, to nie żadna z trzech głównych partii politycznych. To wojsko. Liczący blisko ćwierć miliarda mieszkańców kraj jest bowiem formalnie demokracją, ale i tak to generałowie de facto usuwają i instalują premierów.

Tym razem jednak odbywa się to w szczególnie gorącej atmosferze. Wszak najpopularniejszy polityk i lider opozycji siedzi w więzieniu, a władza tak bardzo obawiała się wybuchu społecznego niezadowolenia, że ograniczono dostępu nie tylko do Internetu, ale też telefonii komórkowej.

Spis treści

Uprawnionych do głosowania było 127 milionów obywateli, mających do dyspozycji 90 tys. lokali wyborczych. Głosowanie odbyło się w godzinach 8-17 (4-13 czasu polskiego). O mandaty w 342-osobowym Zgromadzeniu Narodowym, czyli niższej izbie parlamentu, walczyło ponad 5 tys. kandydatów z ponad 40 partii, choć tylko trzy z nich mają szansę na mandaty. Zresztą część z z miejsc w Zgromadzeniu (70) jest z góry zarezerwowana dla kobiet i przedstawicieli mniejszości etnicznych drogą nominacji. Do tego ponad 12 tys. kandydatów do zgromadzeń w czterech prowincjach.

Dalekie od uczciwych

Ponieważ lider opozycji Imran Khan został odsunięty od wyścigu wyborczego, analitycy twierdzili, że faworyzowana przez wojsko Pakistańska Liga Muzułmańska-Nawaz (PML-N) prawdopodobnie zwycięży w czwartkowym głosowaniu, umożliwiając swemu 74-letniemu przywódcy, trzykrotnemu byłemu premierowi Nawazowi Sharifowi, powrót do władzy. Cały scenariusz tak naprawdę napisało wojsko, najpierw obalając Sharifa, potem wspierając Khana, wreszcie doprowadzając do dymisji Khana w 2022 r. i powrotu do władzy partii Sharifów.

W przypadku Pakistanu można wręcz mówić o hybrydowym modelu rządów, gdzie poparcie lub sprzeciw generałów jest ważniejszy niż to, czego chcą wyborcy. Czwartkowe wybory już teraz nazywane są najbardziej nieuczciwymi w historii kraju. Amerykańska firma sondażowa Gallup stwierdziła w sondażu przeprowadzonym w przeddzień głosowania, że ponad dwie trzecie Pakistańczyków "nie ma zaufania do uczciwości wyborów".

Terroryści i cenzura

Takie przekonanie jedynie umocniły dzisiejsze działania władz. Zamknięcie granic z Iranem i Afganistanem dla wszelkiego ruchu można jeszcze zrozumieć – chodziło o ograniczenie ryzyka zamachów terrorystycznych. Ale już ograniczenie dostępu do telefonii komórkowej i Internetu na terenie całego kraju zostało skrytykowane przez opozycję i niezależne organizacje. MSW podało, że chodzi o "złagodzenie potencjalnych zagrożeń bezpieczeństwa" oraz "utrzymanie prawa i porządku". Czyli utrudnienie ewentualnych działań opozycji, ale też utrudnienie zgłaszania różnych naruszeń procesu wyborczego. "Pakistańczycy, nielegalny, faszystowski reżim zablokował usługi telefonii komórkowej w całym Pakistanie w dniu wyborów" - głosi komunikat opozycyjnej PTI na X, znanym wcześniej jako Twitter. Ograniczenia w dostępie do telefonii komórkowej potępił też lider trzeciej największej partii, PPP, kandydat na premiera Bilawal Bhutto Zardari. - Wyłączenie sieci komórkowych w dniu wyborów jest początkiem fałszowania wyborów - powiedział Mustafa Nawaz Khokar, niezależny kandydat do Zgromadzenia Narodowego z Islamabadu.

Wszak Pakistan wcześniej przeprowadzał wybory w warunkach większego zagrożenia bezpieczeństwa i terroryzmu, a nie odcinał wtedy usług komunikacyjnych. Choć i tym razem doszło do ataków. Rząd rozmieścił ponad 650 000 żołnierzy, służb paramilitarnych i policji, aby zapewnić bezpieczeństwo dziesiątkom tysięcy lokali wyborczych w piątym pod względem liczby ludności kraju na świecie. Ale i to nie zapobiegło atakom, nawet w dniu głosowania. Na przykład W mieście Kot Azam w północno-wschodniej prowincji Chajber Pasztunkwa uzbrojeni napastnicy otworzyli ogień do żołnierzy, zabijając jednego z nich. Z kolei w przeddzień wyborów w Beludżystanie w atakach na biura wyborcze partii politycznych zginęło około 30 osób. Do zamachów przyznała się grupa bojowników Państwa Islamskiego.

Wielka trójka z faworytem

Od początku było jasne, że dostępne 266 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym podzielą między siebie zaledwie trzy partie: Pakistańska Liga Muzułmańska Nawaz (PML-N), Pakistański Ruch na rzecz Sprawiedliwości (PTI) i Pakistańska Partia Ludowa (PPP). Faworytem jest PML-N, na której liście znalazło się dwóch byłych premierów: lider ugrupowania Nawaz Sharif i jego młodszy brat Shehbaz Sharif. Ten pierwszy wrócił do kraju w październiku ubiegłego roku po czterech latach politycznej emigracji. Trzykrotny były premier uciekł w 2019 roku do Londynu po utracie poparcia ze strony wojska i oskarżeniu o korupcję. Dziś jest znów faworytem generałów. Wydane na Sharifa wyroki zostały w ciągu kilku tygodni po jego powrocie unieważnione. Sharif, którego brat Shehbaz kierował rządem po obaleniu Khana (kwiecień 2022) aż do powołania rządu tymczasowego w sierpniu 2023 (zgodnie z pakistańskim prawem rząd tymczasowy/techniczny na okres ostatnich kilku miesięcy przed wyborami ma zapewniać równe szanse głównym partiom – choć de facto oznacza kontrolę wojska) jest postrzegany jako najbardziej prawdopodobny szef następnego rządu.

Nie mógł kandydować lider opozycji Imran Khan (PTI), premier w latach 2018-2022. W ostatnich dniach usłyszał aż trzy wyroki skazujące w różnych sprawach: za korupcję, ujawnienie tajemnicy państwowej, nielegalny ślub. Na ten moment oznaczać to może co najmniej 14 lat w więzieniu (nie do końca jest jeszcze jasne, czy wyroki mają sumować, czy nie). Przeciw Khanowi, który trafił do aresztu w maju 2023, toczy się ponad 150 postępowań sądowych, dotyczących także m.in. terroryzmu i podżegania do przemocy. Khan i jego partia prowadzili w sondażach opinii publicznej, ale od miesięcy byli poddawani represjom. Setki działaczy i kandydatów aresztowano bez postawienia zarzutów i zwolniono dopiero po odejściu z partii lub wycofaniu się z wyborów.

Khan naraził się wojsku, które początkowo, w 2018 roku go popierało. Jednak jego populistyczna polityka i budowa poparcia społecznego sprawiły, że zaczął się coraz bardziej uniezależniać od poparcia generałów. Do tego próbował forsować lojalnych oficerów na kluczowe funkcje. Choćby w 2019 r. Khan usunął ze stanowiska szefa potężnego wywiadu wojskowego ISI generała Asima Munira, który jest obecnie szefem armii. Wiosną 2022 r. znalazła się w parlamencie większość, która odwołała Khana. Ten natychmiast oskarżył politycznych rywali, armię i USA o spisek. Zaczął mobilizować zwolenników do masowych demonstracji. W listopadzie 2022 r. został ranny w zamachu. Oskarżył o atak wojskowe służby. Kilka miesięcy później, w maju 2023 r., został aresztowany pod zarzutem korupcji, co wywołało masowe protesty, a niektórzy demonstranci szturmowali kwaterę główną wojska. Od tamtego czasu Khan siedzi za kratami, a armia rozpoczęła masową rozprawę z PTI.

Trzecia siła to dotychczasowy koalicjant PML-N, partia PPP, kierowana przez 35-letniego Bilawala Bhutto-Zardariego, mająca istotne poparcie na południu kraju. Były minister spraw zagranicznych i syn zamordowanej byłej premier Benazir Bhutto krytykował przeciwników, w tym Sharifa, za to, co określił jako narażanie bezpieczeństwa i gospodarki kraju podczas ich kadencji. Chociaż jest mało prawdopodobne, by Bhutto-Zardari uzyskał wystarczającą liczbę głosów, aby objąć stanowisko premiera, nadal może wejść do rządu koalicyjnego kierowanego przez Sharifa.

Pakistan w kryzysie

Rząd, który zostanie powołany przez nowy parlament stanie przed szeregiem poważnych wyzwań. Pakistan jest bowiem pogrążony nie tylko w walce politycznej na skalę dotąd niespotykaną, to jeszcze dochodzą ogromne problemy gospodarcze, w tym wydrenowane rezerwy twardej waluty potrzebnej by kupować surowce energetyczne czy rozpadająca się infrastruktura i chroniczne przerwy w dostawach prądu. Ostatnie zastrzyki pomocy finansowej ze strony sunnickich monarchii Zatoki Perskiej to tylko doraźne rozwiązanie.

Tymczasem rośnie też zagrożenie terrorystyczne. W bogatym w złoża gazu ziemnego Beludżystanie, który graniczy z Afganistanem i Iranem, od ponad dwóch dekad tli się rebelia Beludżów, którzy początkowo domagali się części zasobów prowincji, ale później zaczęli zabiegać o niepodległość. Armia Wyzwolenia Beludżystanu (BLA) to nie wszystko. W Beludżystanie, ale nie tylko tam, atakują coraz częściej komórki Państwa Islamskiego. Z kolei Chajber Pasztunkwa granicząca z Afganistanem to bastion pakistańskich talibów z Tehrik-e Taliban Pakistan (TTP). Po tym, jak w Kabulu władzę przejęli afgańscy talibowie, ich pakistańscy pobratymcy coraz silniej atakują siły rządowe po drugiej stronie granicy, korzystając z kryjówek w Afganistanie. To jest zresztą główny punkt zapalny w relacjach Islamabadu z Kabulem. Pakistan traci cierpliwość do talibów, których przecież przez lata nieoficjalnie wspierał.

Czynnik chiński

Prawdopodobny rząd Nawaza Sharifa umocni sojusz z Chinami. Podczas gdy Pekin jest dla Islamabadu ważnym gospodarczym kołem ratunkowym, sam Pakistan to kluczowe ogniwo w chińskiej inicjatywie Pasa i Szlaku, zapewnia bowiem połączenia handlowe z Bliskim Wschodem przez Morze Arabskie. Chińsko-Pakistański Korytarz Gospodarczy (CPEC), będący zbiorem projektów drogowych, kolejowych, energetycznych i innych projektów infrastrukturalnych o wartości ponad 50 miliardów dolarów, był sztandarowym elementem globalnej inicjatywy Pekinu, ale wstrząsy polityczne i niepowodzenia w zakresie bezpieczeństwa w Pakistanie sprawiły, że przedsięwzięcie to spowolniło, a nawet utknęło w martwym punkcie w ostatnich latach. Teraz ChRL liczy na przyspieszenie realizacji projektu, jeśli premierem będzie Sharif, bo to pod jego rządami Pakistan zacieśniał więzi z Chinami. Poparcie armii dla Sharifa też jest ważne, biorąc pod uwagę militarny sojusz Islamabad-Pekin.

Khanowi Chiny nie ufają. Uważają go za populistę, za rządów którego wzrosła liczba ataków na chiński personel i interesy w Pakistanie. Chińczycy postrzegają Khana i PTI jako nieprzewidywalną z ich punktu widzenia siłę. Z drugiej strony Sharif rzadko stawiał żądania Pekinowi. Teraz zapewne będzie chciał nowych inwestycji i pieniędzy z Chin, by pobudzić pakistańską gospodarkę. Ale najpierw musi poprawić sytuację bezpieczeństwa w kraju – co wyraźnie powiedział Xi Jinping podczas jesiennego spotkania z tymczasowym premierem Pakistanu. To zaś będzie wymagać od Islamabadu twardych decyzji wobec talibów w Kabulu oraz usprawnienia współpracy z Iranem. Bez pierwszego trudno będzie zahamować ofensywę TTP, bez drugiego uspokoić sytuację w Beludżystanie – kluczowym wszak dla interesów Chin.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

ag

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl