Wołyń. Prawdziwe historie. Siedem relacji z rzezi Wołynia. Nabici na pal, spaleni w kościele, zarąbani siekierami...

Wojciech Rodak
Wojciech Rodak
Germankówka była liczącą ponad 2 tys. mieszkańców wsią na Podolu. Do 1939 r. żyli w niej Polacy, Ukraińcy (stanowili 2/3 mieszkańców) i kilka rodzin żydowskich. Po okresie okupacji sowieckiej tereny Podola zajęli Niemcy. W tym rejonie pozostawili jedynie nieliczne oddziały porządkowe, które nie mogły bądź nie chciały chronić ludności polskiej przed atakami ze strony silnych w regionie oddziałów UPA. Dlatego też przez cały 1943 r. i 1944 r., nawet po wejściu Sowietów, dochodziło do licznych mordów popełnianych na Polakach przez upowców na całym Podolu. Fala zbrodni przeszła także przez Germankówkę. Jej mieszkańcem był wówczas Stanisław Leszczyński (ur. 1927 r.). Omal nie zginą w masakrze dokonanej przez Ukraińców na weselu Stefanii Szczerby z Bolesławem Poniatowskim w nocy z 13 na 14 lutego 1944 r. Oto jego relacja z tych dramatycznych chwil:Zebrało się na to weselisko wiele luda – było nas ponad setka. Izba [w drewnianym domu państwa Szczerbów – red.] była obszerna, wszystko zostało obmyślone i przygotowane, więc wesele zaczynało się pogodnie i spokojnie. Wszyscy zasiedli na wyznaczonych miejscach. (…) Zaczęło się ściemniać, dom rzęsiście oświetlony lampami, goście zaczęli się kręcić po pokojach, podwórzu – młódź wciąż tańczyła. (…) Pod oknami weselnego domu zaczęła się zbierać coraz liczniejsza grupa ukraińskich młodzieńców.(…) Jeszcze przed zapadnięciem zmroku do weselnej izby weszło sześciu niemieckich żołnierzy. Posadzono ich za oddzielnym stołem, obsłużono jedzeniem i piciem i wkrótce ci żołnierze, odstawiwszy karabiny w kąt, zabrali się za dziewczyny. Byli lekko na rauszu więc się rozochocili i nie darowali sobie żadnego tańca. (…) W pewnym momencie tamci spod okna [młodzi Ukraińcy – red.) zniknęli. Ktoś nawet to jakoś skomentował, ale przecież na sali byli uzbrojeni żołnierze, więc czego się bać.CZYTAJ TAKŻE: Rzeź wołyńska i jej apogeum: krwawa niedziela 11 lipca ’43Kiedy Władek [Szelest – weselny grajek – red.] ponownie odjął swoje skrzypeczki i zaczął to swoje „Bez śladu ta miłość” - nagle ze wszystkich okien huknęły w głąb izby wystrzały.Była godzina 22. Ojciec wrzasnął: „Gasić światła! Wszyscy na ziemię! Pod okna!”. Ogień pojedynczy i automatyczny szedł na nas ze wszystkich czterech okien. W całym domu powstał lament i jęki, które zagłuszały strzały. Pomimo zgaszenia lamp, w całym domu było jeszcze widniej od wystrzałów. Padliśmy na ziemię, ale co to mogło pomóc? Kto usłuchał i komu udało się upaść pod oknami, niemal u nóg napastników, to mu się udało ujść z życiem, bo kule szły nieco dalej od tej ściany, ale i tak wiele osób pod tą ścianą zginęło. Ja się czołgałem wzdłuż ściany w pobliżu okien i przesuwałem się po zabitych i rannych, natrafiałem  na mokre miejsca od rozlanej krwi i rozbitych mózgów. Gdy z tego piekła potem wyszedłem, byłem cały umazany krwią i różową miazgą. Jakoś się znalazłem w sieni, tuż obok alzackiego Kacpra [jednego z żołnierzy Wehrmachtu – red.]. Widziałem go wyraźnie w tym ogniu. Ja się wcisnąłem w naroże ściany przy wejściowych drzwiach, a on przykucnął przed tymi okutymi drzwiami, zarepetował karabin i szarpnął drzwi ku sobie. W tym momencie huknął strzał, Kacper się prawie uniósł, zarzęził i zwalił na prawo ode mnie. Rzuciłem się z tego naroża w stronę kuchni. Przesunąłem się przez drgające jeszcze ciało Kacpra i w kuchni wsunąłem się pod jakiś mebel. Podczołgałem się w pobliże okna. W świetle wystrzałów zauważyłem na meblu pierzynę. Przed wojną należałem do „Strzelczyków” i słyszałem, że ptasie pióra mogą czasem dać ochronę prze kulami. Więc wciągnąłem wyciągnąłem rękę i zacząłem ściągać na siebie pierzynę. Nagle huknął wybuch i w świetle ognia widziałem latające po kuchni pierze. Oszołomiło mnie i w uszach zaczęło mi dzwoniąco syczeć. Syczy do teraz. Zaraz też wśród tego syczenia usłyszałem jakby z wielkiej oddali jęk mojej babci Anieli. Jęcząc piskliwie, wołała: „Wody, wody, wody!”. Te jęki zacichały, aż ustały zupełnie. Była ode mnie na wyciągnięcie ręki – nie mogłem jej tej wody podać. W chwile po tym wybuchu, a był to wybuch granatu, na zewnątrz domu zakrzyknięto: - Chłopci, szkoda kul, bierim noży i do seredyny! - Chłopcy, szkoda kul, bierzmy noże i chodźmy do środka!Przez okno, pod którym leżałem, jeden z nich wskoczył tuż obok mnie. Miał na sobie kożuch białym włosiem wywrócony na zewnątrz i takąż na głowie baranicę. Ale gdy tylko skoczył, błysnęło wokół i zaczął palić się ten dom. Nie wiem, co się stało z tym skoczkiem, bo ja naprawdę nożowej śmierci się przeraziłem. Zacząłem się pośpiesznie na brzuchu wycofywać z powrotem do sieni. Czołgając się, wciąż natrafiałem na krew i coś lepkiego, wszystko to było jeszcze ciepłe, drgały ciała i jęczeli ranni. Pełznąć, musiałem się też przesunąć przez ciało mego ojca. Spadały płaty ognia, coraz trudniej było oddychać. Nagle wśród płomieni zauważyłem swego dziadka Józefa. Poznałem go po białej głowie; tylko on jeden szedł przez weselną izbę wyprostowany, jakby wyraźnie szukał śmierci.(...)Już dogasał dom. Strzały zaczęły rzednąć, tylko na zewnątrz, gdzieś na podwórzu słychać było pojedyncza palbę. Tam zabijano i dobijano tych, którym udało się wyskoczyć z płonącego domu. Szalejący nad nami pożar objął dach i wszystkie zewnętrzne ściany – wyschnięta zagata [ocieplenie budynku mieszkalnego na zimę najczęściej z liści drzew i elementów płotu – red.] płonęła jak bibułka na choince. Ponadto słomiany dach zaczął się zawalać ognistymi płatami do środka. (…)  Zbliżał się kres życia, brakowało powietrza, dusiliśmy się. Usta wciągały już tylko gorący dym. Zaryzykowaliśmy, bo już za chwilę umieralibyśmy z braku powietrza. Poderwałem się i chyba w ostatniej sekundzie , pchany instynktem życia,pociągnąłem matkę i wypadliśmy przez otwarte okno na zewnątrz. Podsunęliśmy się w rozmiękły śnieg i zaczerpnęliśmy powietrza. Poleżeliśmy chwilę w rozdeptanym śniegu i poderwaliśmy się do ucieczki. Ale nie trzeba było daleko uciekać, bo napastnicy zniknęli. Tylko matka w szoku gdzieś pobiegła za stogi na podwórzu. Ja natomiast dołączyłem do kogoś, kto zawołał, żeby wyciągnąć z domu ludzi.Ogółem w czasie weselnej masakry w Germankówce zginęło ok. 30 osób. Na zdjęciu: Pogrzeb polskiej ofiary UPA na PodoluFragment pochodzi z książki Stanisława Leszczyńskiego „Uwikłanie. Wspomnienia z Podola 1939-1945” (IPN Rzeszów, 2015).
Germankówka była liczącą ponad 2 tys. mieszkańców wsią na Podolu. Do 1939 r. żyli w niej Polacy, Ukraińcy (stanowili 2/3 mieszkańców) i kilka rodzin żydowskich. Po okresie okupacji sowieckiej tereny Podola zajęli Niemcy. W tym rejonie pozostawili jedynie nieliczne oddziały porządkowe, które nie mogły bądź nie chciały chronić ludności polskiej przed atakami ze strony silnych w regionie oddziałów UPA. Dlatego też przez cały 1943 r. i 1944 r., nawet po wejściu Sowietów, dochodziło do licznych mordów popełnianych na Polakach przez upowców na całym Podolu. Fala zbrodni przeszła także przez Germankówkę. Jej mieszkańcem był wówczas Stanisław Leszczyński (ur. 1927 r.). Omal nie zginą w masakrze dokonanej przez Ukraińców na weselu Stefanii Szczerby z Bolesławem Poniatowskim w nocy z 13 na 14 lutego 1944 r. Oto jego relacja z tych dramatycznych chwil:Zebrało się na to weselisko wiele luda – było nas ponad setka. Izba [w drewnianym domu państwa Szczerbów – red.] była obszerna, wszystko zostało obmyślone i przygotowane, więc wesele zaczynało się pogodnie i spokojnie. Wszyscy zasiedli na wyznaczonych miejscach. (…) Zaczęło się ściemniać, dom rzęsiście oświetlony lampami, goście zaczęli się kręcić po pokojach, podwórzu – młódź wciąż tańczyła. (…) Pod oknami weselnego domu zaczęła się zbierać coraz liczniejsza grupa ukraińskich młodzieńców.(…) Jeszcze przed zapadnięciem zmroku do weselnej izby weszło sześciu niemieckich żołnierzy. Posadzono ich za oddzielnym stołem, obsłużono jedzeniem i piciem i wkrótce ci żołnierze, odstawiwszy karabiny w kąt, zabrali się za dziewczyny. Byli lekko na rauszu więc się rozochocili i nie darowali sobie żadnego tańca. (…) W pewnym momencie tamci spod okna [młodzi Ukraińcy – red.) zniknęli. Ktoś nawet to jakoś skomentował, ale przecież na sali byli uzbrojeni żołnierze, więc czego się bać.CZYTAJ TAKŻE: Rzeź wołyńska i jej apogeum: krwawa niedziela 11 lipca ’43Kiedy Władek [Szelest – weselny grajek – red.] ponownie odjął swoje skrzypeczki i zaczął to swoje „Bez śladu ta miłość” - nagle ze wszystkich okien huknęły w głąb izby wystrzały.Była godzina 22. Ojciec wrzasnął: „Gasić światła! Wszyscy na ziemię! Pod okna!”. Ogień pojedynczy i automatyczny szedł na nas ze wszystkich czterech okien. W całym domu powstał lament i jęki, które zagłuszały strzały. Pomimo zgaszenia lamp, w całym domu było jeszcze widniej od wystrzałów. Padliśmy na ziemię, ale co to mogło pomóc? Kto usłuchał i komu udało się upaść pod oknami, niemal u nóg napastników, to mu się udało ujść z życiem, bo kule szły nieco dalej od tej ściany, ale i tak wiele osób pod tą ścianą zginęło. Ja się czołgałem wzdłuż ściany w pobliżu okien i przesuwałem się po zabitych i rannych, natrafiałem na mokre miejsca od rozlanej krwi i rozbitych mózgów. Gdy z tego piekła potem wyszedłem, byłem cały umazany krwią i różową miazgą. Jakoś się znalazłem w sieni, tuż obok alzackiego Kacpra [jednego z żołnierzy Wehrmachtu – red.]. Widziałem go wyraźnie w tym ogniu. Ja się wcisnąłem w naroże ściany przy wejściowych drzwiach, a on przykucnął przed tymi okutymi drzwiami, zarepetował karabin i szarpnął drzwi ku sobie. W tym momencie huknął strzał, Kacper się prawie uniósł, zarzęził i zwalił na prawo ode mnie. Rzuciłem się z tego naroża w stronę kuchni. Przesunąłem się przez drgające jeszcze ciało Kacpra i w kuchni wsunąłem się pod jakiś mebel. Podczołgałem się w pobliże okna. W świetle wystrzałów zauważyłem na meblu pierzynę. Przed wojną należałem do „Strzelczyków” i słyszałem, że ptasie pióra mogą czasem dać ochronę prze kulami. Więc wciągnąłem wyciągnąłem rękę i zacząłem ściągać na siebie pierzynę. Nagle huknął wybuch i w świetle ognia widziałem latające po kuchni pierze. Oszołomiło mnie i w uszach zaczęło mi dzwoniąco syczeć. Syczy do teraz. Zaraz też wśród tego syczenia usłyszałem jakby z wielkiej oddali jęk mojej babci Anieli. Jęcząc piskliwie, wołała: „Wody, wody, wody!”. Te jęki zacichały, aż ustały zupełnie. Była ode mnie na wyciągnięcie ręki – nie mogłem jej tej wody podać. W chwile po tym wybuchu, a był to wybuch granatu, na zewnątrz domu zakrzyknięto: - Chłopci, szkoda kul, bierim noży i do seredyny! - Chłopcy, szkoda kul, bierzmy noże i chodźmy do środka!Przez okno, pod którym leżałem, jeden z nich wskoczył tuż obok mnie. Miał na sobie kożuch białym włosiem wywrócony na zewnątrz i takąż na głowie baranicę. Ale gdy tylko skoczył, błysnęło wokół i zaczął palić się ten dom. Nie wiem, co się stało z tym skoczkiem, bo ja naprawdę nożowej śmierci się przeraziłem. Zacząłem się pośpiesznie na brzuchu wycofywać z powrotem do sieni. Czołgając się, wciąż natrafiałem na krew i coś lepkiego, wszystko to było jeszcze ciepłe, drgały ciała i jęczeli ranni. Pełznąć, musiałem się też przesunąć przez ciało mego ojca. Spadały płaty ognia, coraz trudniej było oddychać. Nagle wśród płomieni zauważyłem swego dziadka Józefa. Poznałem go po białej głowie; tylko on jeden szedł przez weselną izbę wyprostowany, jakby wyraźnie szukał śmierci.(...)Już dogasał dom. Strzały zaczęły rzednąć, tylko na zewnątrz, gdzieś na podwórzu słychać było pojedyncza palbę. Tam zabijano i dobijano tych, którym udało się wyskoczyć z płonącego domu. Szalejący nad nami pożar objął dach i wszystkie zewnętrzne ściany – wyschnięta zagata [ocieplenie budynku mieszkalnego na zimę najczęściej z liści drzew i elementów płotu – red.] płonęła jak bibułka na choince. Ponadto słomiany dach zaczął się zawalać ognistymi płatami do środka. (…) Zbliżał się kres życia, brakowało powietrza, dusiliśmy się. Usta wciągały już tylko gorący dym. Zaryzykowaliśmy, bo już za chwilę umieralibyśmy z braku powietrza. Poderwałem się i chyba w ostatniej sekundzie , pchany instynktem życia,pociągnąłem matkę i wypadliśmy przez otwarte okno na zewnątrz. Podsunęliśmy się w rozmiękły śnieg i zaczerpnęliśmy powietrza. Poleżeliśmy chwilę w rozdeptanym śniegu i poderwaliśmy się do ucieczki. Ale nie trzeba było daleko uciekać, bo napastnicy zniknęli. Tylko matka w szoku gdzieś pobiegła za stogi na podwórzu. Ja natomiast dołączyłem do kogoś, kto zawołał, żeby wyciągnąć z domu ludzi.Ogółem w czasie weselnej masakry w Germankówce zginęło ok. 30 osób. Na zdjęciu: Pogrzeb polskiej ofiary UPA na PodoluFragment pochodzi z książki Stanisława Leszczyńskiego „Uwikłanie. Wspomnienia z Podola 1939-1945” (IPN Rzeszów, 2015). stankiewicze.com
Rzeź wołyńska. W 1943 i 1944 r. ukraińscy nacjonaliści dokonali masakr Polaków w setkach miejscowości Wołynia i Galicji Wschodniej. Oto relacje o krwawych zbrodniach UPA w Parośli, Porycku, Hucie Pieniackiej, Woli Ostrowickiej, Ostrówkach, Janowej Dolinie i Germakówce.

Wstrząsające wydarzenia przypomniał w filmie "Wołyń" Wojciech Smarzowski. Akcja filmu rozpoczyna się w 1939 roku w małej wiosce zamieszkanej przez Ukraińców, Polaków i Żydów. Zosia Głowacka (nagrodzona w Gdyni Michalina Łabacz) ma 17 lat i jest zakochana w swoim rówieśniku, Ukraińcu Petrze. Ojciec postanawia jednak wydać ją za bogatego polskiego gospodarza Macieja Skibę. Wkrótce w życie prostych ludzi zostanie wpleciona wielka polityka, która doprowadzi do krwawej rzezi.

Dlatego też warto przypomnieć najbardziej tragiczne epizody antypolskiej kampanii Ukraińskiej Powstańczej Armii, jaką prowadzono na południowo-wschodnich Kresach okupowanej II RP w latach 1943-44 r. Oto relacje o zbrodniach ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej w Parośli, Porycku, Woli Ostrowieckiej, Ostrówkach, Hucie Pieniackiej i Germakówce.

od 7 lat
Wideo

NATO na Ukrainie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 72

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

H
Historyk
11 lipca 2018, 17:46, Polak PAN:

Czas najwyższy pokazać że ten gówniany kraj z banderowską elitą może Polsce buty czyścić

''Jeszcze Polska nie zginęła ale zginąć musi,

Jeszcze Lach ukraincowi czyścić buty musi,,.

Słowa na melodię Polskiego Hymnu Narodowego wyśpiewane przez pochòd weteranòw UPA w Przemyślu klika lat temu...

Na polskiej ziemi...w asyście polskiej policji przemareszowali przez sporej wielkości polskie miasto weterani UPA i młode pokolenie z flagami UPA...

Sprawdzić na youtube...

G
Gość
"„Lubili rąbać polskie dzieci…” - historia ocalałego z ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu

Pan Mirosław Don, uroczystości związane z #11lipca w Szczecinie w 2021 roku. Ta historia powoduje ciarki ale pokazuje czym było to ukraińskie ludobójstwo. #Wołyń to symbol bestialstwa. Bestialstwa, którego nie dokonali sami ukraińscy politycy, czy tzw. "ukraińscy nacjonaliści" - te zbrodnie były dokonywane przez ukraińskich sąsiadów - zwykłych ludzi, którzy żyli chatę w chatę obok Polaków."

https://www.youtube.com/watch?v=xkPPQqfRpJY
p
pein
czy polacy odpowiedzieli ukraincom za ta zbrodnie?
U
UWAGA NA NIEMCÓW !!!
Współczesna UPAina to niemiecka inicjatywa !!! Ależ co w tym dziwnego ? Przecież jest dość dawna tradycja sojuszu ukraińsko-niemieckiego wymierzonego w Polskę. O tym donosiła prasa galicyjska z XIX bo już wtedy hakatyści próbowali się kumać z ukraińskimi nacjonalistami. Ostatnio Szuchewycz gadał cytuję o ”Pluciu Polakom w mordy” czego ten portal oczywiście nie napisał. Ciekawsze jednak co Szuchewycz powiedział jeszcze: Otóż Szuchewycz wyraźnie stwierdził że Polska zrobiła straszną krzywdę biednym Niemcom, wysiedlając Niemców z Ziem Zachodnich czyli ten ukraiński nacjonalista dawał oko w kierunku Niemiec. Tak Polska wychodzi na ”sojuszu” z Ukrainą. Na tym portalu nie raz były artykuły z mokrymi snami co poniektórych polskich fanów Ukrainy o rozpadzie Rosji. Tyle że (Przy całym braku sympatii do Putina ) taki rozpad zaowocował by natychmiastowym żadaniem oddania Ziem Zachodnich przez Polskę Niemcom i prawdopodobnym oddaniem ”Zakerzonia” proniemieckiej Ukrainie bo banderowcy mieliby już ręce wolne. O tym jaki kurs przybierze niepodległa Ukraina pisał już Dmowski prawie sto lat temu. Czyli Dmowski słusznie twierdził że wspieranie Ukrainy znaczy wspieranie Niemiec bo Niemcy zawsze będą używali Ukrainy jako bata na Polaków.
K
KRESY SĄ NASZE !!!
To są rdzennie polskie ziemie. Na Ukrainę nigdy nie "weszliśmy" . Zachodnią część (Małopolska Wsch/Galicja Wsch) Kazimierz Wlk odziedziczył po Księciu Halickim Bolesławie Jerzym II w 1340r a po krótkim panowaniu węgierskim została formalnie przyłączona do Korony przez Jadwigę w 1387r. Region ten NIGDY nie był częścią Moskwy/Rosji aż do 1945r (okupowany przez Rosjan 1914-15 i 1939-1941). Wschodnia Ukraina od 1320r zależna od Litwy a od 1369r część Wlk Ks Litewskiego, przyłączona do Korony w efekcie Unii Lubelskiej 1569 jako część prowincji małopolskiej do 1793r. Prawdopodobnie źródłem różnicy pomiędzy Ukraińcami i Rosjanami jest fakt iż Rusini od XIV w byli w europejskiej sferze kulturowo-politycznej natomiast Moskwa po uzyskaniu niepodległości w 1490r utrzymała system rządów odziedziczony po Mongołach, w wielu aspektach do dziś. Na marginesie określenie "Rosja/Rosjanin" nie istniało do XIXw, zostało wynalezione w celu zaakcentowania jakoby "odwiecznych praw" Moskwy do wszystkich ziem ruskich. Napoleon prowadził wojnę nie z "Rosją" lecz z Moskwą (Moscovie), w powstaniu listopadowym "Chłopicki na przedzie na Moskala nas wiedzie", alianci walczyli z Moskwą/Moskalami (Muscovy/Muscovites) podczas wojny krymskiej 1853 r i jeszcze podczas I w.ś. Legioniści "tłukli Moskali".
T
TO NARÓD NAZISTÓW !!!
UPAina nie chce się odciąć od swojej nazistowskiej przeszłości z okresu II Wojny Światowej. Jak wielki to był problem niech powie kilka cyfr. W niemieckich formacjach służyło wtedy ponad 300 tysięcy Ukraińców. Szkołę SS w Trawnikach pod Lublinem ukończyło ponad 15 tysięcy Ukraińców. W niemieckich obozach śmierci takich jak Treblinka , Bełżec, Sobibór i kilku innych ukraińskich strażników było trzy razy więcej niż niemieckich. UPA to była organizacja nazistowska . Ukraińcy z braku innych bohaterów stawiają tych bandytów na cokołach. Dopóki tak będzie porozumienie polsko- ukraińskie jest niemożliwe !!!

Szósty Apelacyjny Sąd Administracyjny utrzymał w mocy decyzję Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UINP), zgodnie z którą symbolika 14. Dywizji Grenadierów SS „Hałyczyna” nie jest nazistowską.
P
POMŚCIMY NASZYCH !!!
Gdy słońce polskiej polityki chyli się ku zachodowi to nawet banderowskie karły rzucają długie cienie ........

Ukraina to sztuczny postsowiecki twór skompilowany przez Stalina z ziem zawłaszczonych Polsce, Rumunii, Węgrom i Rosji, zamieszkały przez niezdefiniowaną narodowo ludzką magmę. Jej rozbiór i powrót tych ukradzionych ziem do prawowitych właścicieli może stanowić znakomity czynnik integrujący tę część Europy, stanowiący przeciwwagę dla zdegenerowanej Unii Europejskiej i gwarancję bezpieczeństwa w regionie. Oczywiście należy zostawić pewien ściśle kontrolowany obszar, będący kondominium wymienionych państw, na którym przymusowo osiedlani byliby szczególnie oporni Ukraińcy trwale przesiąknięci zbrodniczymi banderowskimi miazmatami. Natomiast większość mieszkańców obecnej Ukrainy ze względu na całkowity brak poczucia przynależności narodowej, odrębnej kultury i historii, łatwo by się zasymilowała i stanowiła przydatną siłę roboczą.
g
gość
UPADLIŃCY
G
Gość
12 lipca, 22:49, Obywatel:

Dla urzędnika Wojewody i MSWiA pomordowani Polacy są gorszym sortem, bo się nie repatriowali do Polski , czym dali wyraz małej więzi z Polską, tak napisali w decyzji administracyjnej !! Skandal ?

dlatego nie zagłosuje ma Pis

O
Obywatel
Dla urzędnika Wojewody i MSWiA pomordowani Polacy są gorszym sortem, bo się nie repatriowali do Polski , czym dali wyraz małej więzi z Polską, tak napisali w decyzji administracyjnej !! Skandal ?
G
Gość
Moze ktos napisze o relacjach miedzy polska magnateria ,a ludnoscia ukrainska,bialorska i roli Kosciola Katolickiego na tzw kresach...Nalezy szukac przyczyn tego barbarzynstwa.
G
Gość
2018-07-16T13:19:55 02:00, wielgi patriot Śląski:

Masz rację Grüße. I dlatego flaga naszego Hajmatu tez jest modro i złoto i dlatego my Ślązoki razem z A. H. poszli nauczyc tych polacken rozumu. Teraz cały Sląsk jest razem z Ukrainskim Narodem i jeszcze kiedyś bedziemy zusammen ostrymi siekierami podrzynać ... ale musi nam znowu pomóc Angela albo kto tam wtedy bedzie. I potem bedzie porządek.

2019-07-11T17:13:59 02:00, Gość:

Prowokacja!!!

Żeby tobie Lachy nie skopały tej germańskiej dupy, kto jak kto ale ikre jeszcze mamy nie raz o tym się przekonały inne państwa

G
Gość
Żydów w Jedwabnem wymordowali Niemcy .. Ale lewactwo liże Niemcom dupy ..
G
Gość
2018-11-20T04:56:12 01:00, gość:

Żydów w Jedwabnym zamordowali Niemcy; szkoda tylko że was nie spalili razem z nimi....!!!!

2019-07-11T12:41:35 02:00, Gość:

Jesteś głąbem z historii, albo chcesz zakrzyczeć prawdę - niech zgadnę wyborca PISu?

Masz dowody ze to wina Polaków??

Lewactwo zawsze musi pogardzać Polakami?? Swoją matką ojcem czy bliskimi???

I
Ignacy
Już za komuny był na ten tema film z Wiesławem Gołasem w roli głównej "Ogniomistrz Kaleń". powinien być na You Tubie.
Wróć na i.pl Portal i.pl