Wisła Kraków. Dawid Szot: W szatni czuć było oddech, ulgę…

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Dawid Szot strzelił pierwszego gola dla Wisły Kraków w meczu ze Stalą Rzeszów w 1/8 finału Pucharu Polski. „Biała Gwiazda” ostatecznie wygrała 4:1, a zawodnik po końcowym gwizdku nie krył radości.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Dobry mecz, efektowne zwycięstwo 4:1 ze Stalą Rzeszów, to chyba coś, czego potrzebowaliście po burzliwych ostatnich dniach w klubie…
- Dokładnie! Myślę, że to jest najważniejsze, że wygraliśmy ten mecz w fajnym stylu. Cieszymy się bardzo. Mogę zdradzić, że w szatni po końcowym gwizdku aż czuć było taki oddech, ulgę, że jest zwycięstwo. Nie ma co kryć, była ostatnio napięta atmosfera. Zawsze odejście trenera z zespołu wprowadza różne myśli do głów piłkarzy. Cieszę się, że trener Mariusz Jop to przejął, że poustawiał to w ostatnich dniach po swojemu. Pracowaliśmy naprawdę dużo nad nowymi rozwiązaniami taktycznymi, nad nieco innym poruszaniem się zawodników po boisku. I widać było, że to przyniosło efekty, bo Stal była w wielu momentach zaskoczona jak gramy. I myślę, że też dzięki temu wygraliśmy tak pewnie.

- Dużo było odbiorów w takich newralgicznych momentach. Zresztą tak właśnie rozpoczęła się akcja, po której padł gol na 1:0 po pańskim przechwycie. Takich sytuacji było więcej. Tak to miało wyglądać?
- Tak, mieliśmy być blisko przeciwnika, nie dawać się im odwrócić z piłką. Mieliśmy to bardzo dokładnie pokazane, że Stal jest groźna wtedy, gdy już odwrócą się z piłką w naszym kierunku. Wiedzieliśmy, że mają dobrych zawodników, którzy potrafią wygrywać pojedynki. Dlatego kluczem do wszystkiego było, żeby być jak najbliżej nich. Wtedy nawet jak posyłali piłki za nasze plecy, to wystarczyło dobrze się asekurować. Najważniejsze było, żeby nie pozwalać się im rozpędzać w takich bezpośrednich pojedynkach. To nam się udało. Obyśmy kontynuowali to w kolejnych meczach.

- Przez ostatnie miesiące często żartowaliśmy, że jest pan żołnierzem Radosława Sobolewskiego. Człowiekiem do zadań specjalnych, które wyznaczał ten trener. Jak pan tak naprawdę osobiście przyjął jego dymisję?
- Na pewno na początku byłem trochę zszokowany decyzją trenera. Pracowaliśmy wspólnie ponad rok i udało się zbudować bardzo dobrą relację. Ja już wcześniej oczywiście znałem trenera Sobolewskiego gdy był w sztabie Macieja Stolarczyka. Trener Mariusz Jop też wtedy z nami pracował. To są znane dla mnie osoby. Ta dymisja trenera Sobolewskiego to był szok, ale chcę mocno podkreślić, że bardzo doceniam jego pracę. Nigdy nie zapomnę trenerowi, że docenił moje zaangażowanie w codzienny trening. Oczywiście ja zawsze tak do tego podchodziłem, ale nie wszyscy to tak zauważali. Trener Sobolewski natomiast to docenił, dawał mi szansę. I to będę mu zawsze pamiętał. Mocno mu życzę powodzenia w dalszej karierze trenera.

- Do końca roku pozostały wam dwa mecze. Prawda jest taka, że to są spotkania, którymi możecie sobie kupić lepszą sytuację na wiosnę…
- Zdajemy sobie sprawę z tego jak wygląda tabela. Wiemy, że inne zespoły na nasze szczęście też gubią punkty. Mimo naszych porażek, wciąż nikt nie odskoczył nam aż tak mocno, żeby nie dało się go dogonić. Wiadomo jednak, że to my musimy w końcu zacząć regularnie zdobywać po trzy punkty, żeby gonić czołówkę. Wiemy jak to wyglądało rok temu, gdy mogliśmy lepiej zakończyć jesień, a w meczach na styku traciliśmy punkty z Górnikiem Łęczna czy Sandecją Nowy Sącz. Dlatego mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej i zdobędziemy w dwóch najbliższych meczach komplet punktów.

- Pan nie strzela bramek zbyt często, ale akurat Górnik Łęczna pod tym względem panu leży…
- Coś w tym jest. Mam nadzieję, że w niedzielę będzie kontynuacja pod tym względem.

- Zanim mecz z Górnikiem Łęczna, to już w piątek losowanie ćwierćfinału Pucharu Polski. Na kogo chciałby pan wpaść?
- Z chłopakami jeszcze niedawno rozmawialiśmy, że jak przejdziemy Stal, to fajnie byłoby trafić na Cracovię albo Legię. No, ale jak widać oba te zespoły w ćwierćfinale nie zagrają. Teraz to zatem już obojętne. Kogo nam los przydzieli, to przyjmiemy go na Reymonta i mam nadzieję, że znów zagramy tak, żeby na koniec był pozytywny wynik dla nas.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Dawid Szot: W szatni czuć było oddech, ulgę… - Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl