Warszawa jako wymarzone miejsce zbrodni, ale literackiej

Mariusz Grabowski
Mariusz Grabowski
Muzeum Historyczne M. St. Warszawy
U zarania lat 30. wybuchła w stolicy moda na „literaturę detektywną”. „Stała się ona tak powszechną, że jej ofiarami padły nawet praczki i kucharki” - pisał „Kurjer Warszawski” w 1932 r.

Gdyby pokusić się o wskazanie przyczyn tego niezwykłego zjawiska, trzeba by cofnąć się do roku 1888, kiedy to ukazała się w Warszawie powieść Henryka Nagiela „Tajemnice Nalewek”. Nagiel (1859-1899) - pisarz, reporter, adwokat mający własną kancelarię, ale też okazjonalny poeta i satyryk (pseudonim Henio Żaba), zafascynowany literaturą spod znaku Conan Doyle’a - pokusił się o książkę łączącą wątki detektywistyczne, romansowe i obyczajowe. Jego książkę można uznać nie tylko za pierwszą gatunkową powieść kryminalną na terenie Polski, ale też za początek fali, która kulminację osiągnie na przełomie lat 20. i 30.

Tajemnica tajemnic

Co ciekawe, Nagiel - pisząc „Tajemnice...” i umieszczając akcję w egzotycznym dla Polaków środowisku żydowskich kupców i bankierów - nie spodziewał się najwyraźniej aż takiego sukcesu marketingowego. Rzecz dzieje się w 1877 r. W warszawskim banku Ejteles i S-ka zostaje popełnione przestępstwo, konkretnie manko. Kasjer Halberson znika z astronomiczną kwotą 300 tys. rubli, a jego tropem ruszają nie tylko rozwścieczeni kupcy, ale też policja i nieustraszony detektyw Fryga Sęp. Tłem intrygi będzie dzielnica żydowska, a konkretnie jej centrum - gwarne i tętniące handlem Nalewki.

Przeskoczmy w czasie: literackie novum spod ręki Nagiela znalazło w ciągu następnych lat wielu naśladowców, ale oryginał był na tyle atrakcyjny, że jeszcze w dwudziestoleciu wznawiano „Tajemnice...” kilkakrotnie, zawsze z sukcesem finansowym. W 1921 r. powstał nawet film fabularny na kanwie powieści (wyreżyserował go Franciszek Zyndram-Mucha, jeden z operatorów filmowych II Brygady Legionów, a zagrali m.in. Lucyna Grankowska, Jadwiga Rościszewska, Leon Trystan i Graziano Pachole). Film znamy dziś tylko z opisów, ale ówczesne gazety donosiły o apokaliptycznych tłumach na seansach.

„Detektyw” znika

Nagiel poszedł za ciosem i w 1889 r. napisał kolejny kryminał, zatytułowany „Sęp”. Tym razem rzecz dzieje się w Rogowie pod Warszawą, gdzie zostaje zamordowany ks. Andrzej, miejscowy duchowny. Podejrzenie pada na jego podopiecznego, sierotę Stefana Polnera. Znów pojawiają się pełne handlujących Żydów Nalewki i ponownie spotykamy detektywa Sępa, który ma tym razem wielce utrudnione zadanie z powodu wyrosłych nagle barier narodowościowych.

Można powiedzieć, że Henryk Nagiel przetarł szlak nowemu społecznemu zjawisku. Ale boom na zaczytywanie się kryminałami Polacy w równej mierze zawdzięczają pojawieniu się nowego gatunku prasy - konkretnie „Tajnego Detektywa”, ilustrowanego tygodnika (z podtytułem kryminalno-sądowy), którego pierwszy numer ukazał się z początkiem 1931 r. Jego pomysłodawcą był Marian Dąbrowski (1878-1958), dziennikarz, wcześniej założyciel „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” i „Światowida”, ale też przedsiębiorca, największy potentat prasowy okresu międzywojennego, a nawet poseł na Sejm II RP.

„To Dąbrowski nauczył rodaków lubowania się w krwawych porachunkach” - szydził w połowie lat 30. felietonista „Robotnika”, widząc w kryminałach jedynie kapitalistyczną chęć „zamieszania nieuświadomionym klasowo ludziom w głowach”. Być może socjalistycznie nastawieni prokuratorzy wzięli sobie te słowa do serca, bo już w 1933 r. przynoszący wydawcy krocie „Tajny Detektyw” zniknął z kiosków. Dąbrowskiemu zarzucono, że publikacje tygodnika miały zły wpływ na młodzież. Epatowanie okrucieństwem i półpornograficzny charakter pisma spowodowały też ostrą krytykę ze strony Kościoła, partii prawicowych i Policji Państwowej.

Nawet Piasecki

Wcześniej jednak, regularnie co tydzień, w każdym numerze czasopismo publikowało kilka do kilkunastu reportaży dotyczących spraw kryminalnych prowadzonych przez polski wymiar sprawiedliwości, opisanych sugestywnym, niestroniącym od turpizmu językiem. Reportaże dotyczyły zarówno świata przestępczego, jak i historii z życia wyższych sfer. Artykuły były pisane w oparciu o relacje świadków i akta śledztw. Każdemu artykułowi towarzyszyły liczne zdjęcia, w tym portrety przestępców, fotografie z wizji lokalnej, zdjęcia narzędzi zbrodni, zdjęcia ofiar morderstw, wypadków i samobójstw. Pismo obejmowało całą Polskę, ale sporo co pikantniejszych historii dotyczyło Warszawy, zwłaszcza jej polityczno-mieszczańskich elit.

Stołeczne księgarnie lat 30. wręcz puchły od literatury kryminalnej. Groszowe wydania powieści Rafała Schermana, Ryszarda Brauna, Romana Dąbrowskiego czy Adolfa Dolińskiego nie musiały czekać na czytelników. Do działu „kryminalne” zakwalifikowano nawet „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy” Sergiusza Piaseckiego, choć jego akcja działa się z dala od Warszawy, na egzotycznym pograniczu polsko-sowieckim. Sporym wzięciem miłośników gatunku cieszyły się również wydana w 1930 r. autobiografia herszta warszawskich złodziei i króla Kercelaka Urke Nachalnika pod znamiennym tytułem „Życiorys własny przestępcy” oraz powieść „Prokurator Alicja Horn” Tadeusza Dołęgi-Mostowicza z 1933 r.

„Gaz 303”

Autor musiał być bardzo zaskoczony, bowiem zamierzył ją raczej jako obyczajowy portret stołecznej socjety, trwoniącej czas w nocnych klubach stolicy, w tym w mocno szemranej Argentynie, niż klasyczny kryminał. Sporą popularnością cieszyły się też dzieła Antoniego Marczyńskiego (1899-1968), autora kilkuset nowel, humoresek, felietonów, kilkudziesięciu scenariuszy (z czego pięć zrealizowano) oraz grubo ponad 40 poczytnych szpiegowsko-sensacyjno-kryminalnych opowieści, m.in. „Czarci Jar”, „Pieczeń z antylopy”, „Gaz 303”, „Przygoda w Biarritz”, „Zegar śmierci”, „Perła Szanghaju”, „Niewolnice z Long Island”, „Przeklęty statek” i „Czarny ląd”. Zawarta w każdej z nich spora dawka antykomunizmu sprawiła, że utwory Marczyńskiego objęte były w Polsce aż do 1951 r. zapisem cenzury.

O ile jednak Marczyński lubował się w literackim kosmopolityzmie, to jego kolega po piórze Marek Romański (1906-1974) preferował na miejsce akcji Warszawę. Szczyt jego popularności przypadł na lata tuż przed wybuchem II wojny światowej, kiedy publikował po kilka powieści rocznie. Jak sam zapewniał w jednym ze swych felietonowych tekstów w „Ilacu”: „Pisałbym jeszcze więcej, ale muszę pilnować, co w tym czasie robi konkurencja”. Powieści Romańskiego przyciągały osobliwymi tytułami („Żółty Szatan”, „Gród Szatana” czy „Czarny trójkąt”), ale również wyjątkowo fantazyjnymi scenariuszami.

Detektyw i Żyd

Przyjrzyjmy się jego powieści z 1930 r. - „Mord na placu Trzech Krzyży”. Oto zamordowany zostaje bogacz Leon Mueckenbrun. Jego ciało zostaje znalezione w biurze, wraz z ogołoconym sejfem, w którym kilka dni wcześniej została złożona duża kwota. Policja aresztuje skonfliktowanego z ojcem Karola Mueckenbruna, a w jego obronie staje światowej sławy detektyw kapitan Allenby (eksoficer Inteligent Service). Allenby’emu pomaga Żyd Chaim Gold i wspólnie grają na nosie gnuśnej warszawskiej policji.

Średni nakład powieści kryminalnej w połowie lat 30. wynosił nieco ponad tysiąc egzemplarzy. Gdyby zsumować z kolei liczby sprzedanych książek, na czele rankingów znaleźliby się trzej literaci, nie bez powodu zwani wielką kryminalną trójką: Aleksander Błażejowski (1890-1940), Stanisław Antoni Wotowski (1895-1939) i Adam Nasielski (1911-2009).

Wydany już w 1925 r. „Czerwony błazen” Błażejowskiego to barwna historia błazna z kabaretu Złoty Ptak przy Marszałkowskiej, uwikłanego w krwawe wydarzenia, które z trudem próbują wyświetlić prokurator Gliński i komisarz Borewicz. Błażejowski uważany jest przez historyków literatury nie tylko za twórcę pierwszego polskiego kryminału, ale też autora serii poczytnych czytadeł (m.in. „Walizka P.Z.” czy „Korytarz podziemny B”), a także za mentora Stanisława Wotowskiego, autora niezwykle poczytnych „Upiornego domu” i „Sekty diabła”.

Ta druga powieść inspirowana była historią prawdziwej sekty działającej na terenie Warszawy i wykorzystującej naiwne kobiety - tzw. Zakonu Marynistów, o którym dość szeroko rozpisywała się prasa pod koniec lat 20.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl