Trzebinia. Jarosław U. zabił partnerkę ze złości, że poprosiła o pomoc sąsiada

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Gdy doszło do zabójstwa, większość lokatorów bloku była pijana
Gdy doszło do zabójstwa, większość lokatorów bloku była pijana 123rf
Przed Barbórką w Trzebini mieszkańcy górniczego bloku byli pijani. Bohaterowie tej historii też. Jarosław U. zabił partnerkę ze złości, że poprosiła o pomoc sąsiada. Dostał wyrok 10 lat więzienia

Kiedy policjanci pojawili się pod dobrze im znanym adresem w Trzebini, od razu zauważyli liczne ślady krwi. Były na podłodze korytarza, ścianach mieszkania i na porozrzucanych tu i tam fragmentach ubrań.

Zwłoki kobiety znaleźli ukryte za prowizorycznym przepierzeniem i przykryte kołdrą, jakby ktoś chciał ogrzać nieboszczkę i zapewnić jej komfortowe warunki po śmierci.

Martwa lokatorka

Jeden rzut oka wystarczył, by stwierdzić, że martwa nie ma na sobie butów, spodni i majtek, które to rzeczy nieznany jeszcze zabójca starannie ułożył obok zwłok.

Było jasne, że ustalenie jego tożsamości nie będzie proste, gdyż większość lokatorów bloku przy ul. Gwarków tego popołudnia była kompletnie pijana.

Tak się działo od lat w przeddzień Barbórki, czyli tradycyjnego święta górników. Cóż zrobić, tradycja rzecz święta.

Krąg podejrzanych, na szczęście dla prowadzących śledztwo, szybko zaczął się zawężać, bo Ewa od 16 lat żyła w związku z Jarkiem.

To właśnie on poprosił sprzedawczynię w pobliskim sklepie, aby wezwała pomoc. Nie krył, że „chyba jego kobieta nie żyje”. Policjanci potwierdzili jego przekonanie.

Para była objęta tzw. niebieską kartą dla ofiar przemocy, więc Jarek automatycznie stał się jednym z podejrzanych w sprawie uśmiercenia Ewy.

Właściciel mieszkania był tego dnia nieobecny, bo trafił do szpitala na planowy zabieg. Ewa i Jarek opiekowali się jego lokum w zamian za gościnę. Wcześniej mieszkali pod innym adresem w tym samym bloku, ale brakowało im na czynsz, opłaty i życie, więc Ewa i Jarek musieli opuścić dotychczasowe lokum.

Ewa była po rozwodzie. Związek z Piotrem nie przetrwał siedmiu lat. Gdzieś mieszkała jej już dorosła córka, ale nigdy się nią nie interesowała. Z tego względu Ewa miała ograniczone prawa rodzicielskie. Gdy zmarła, to córka nawet nie zajęła się formalnościami i nie przyjechała na pogrzeb matki.

Ewa związała się z Jarkiem i oboje wiedli ustabilizowany tryb życia przy wódce i zakąsce. Pod nowy adres czasem zaglądał do nich Marian K. ps. Profesorek, były górnik z wysoką emeryturą. Wesoły, życzliwy, spokojny. Po prostu sponsor, który bez mrugnięcia okiem szerszemu gronu dawał pieniądze na trunki i jedzenie. Dzięki jego hojności wódka prawie codziennie lała się strumieniami.

Tamtego grudniowego dnia też nie wylewali za kołnierz. Wiadomo, Barbórka.

Przemoc Jarka

W pewnej chwili Jarek zaczął używać siły i Ewa uciekła po pomoc do sąsiada mieszkającego obok. Nietrzeźwy Antoni M. na widok poturbowanej kobiety wpadł do mieszkania i popchnął agresywnego Jarka na podłogę, ale złe emocje opadły tylko na moment.

Po szybkiej interwencji Antoni M. powrócił do siebie. Kiedy Ewa i Jarek zostali sami, wściekły mężczyzna zaczął katować swoją partnerkę. Miał świadomość, że nikt mu już nie przeszkodzi w wymierzeniu Ewie sprawiedliwości.

Kilka razy kopnął kobietę w głowę ciężkimi, sportowymi butami, niczym piłkarz piłkę futbolową.

Uderzenia były tak mocne, że ślad języka jednego buta odbił się na głowie Ewy. Na skutek kopnięć doznała złamań podstawy czaszki i niedługo potem zmarła.

Sąsiedzi pary słyszeli głośny huk i widzieli potem, że Jarek zbiega do piwnicy po wodę, by zmywać ślady krwi w mieszkaniu. Nikt nie zamierzał mieszać się w nie swoje sprawy i zawiadamiać o tym policję.

Zresztą już przed blokiem stał radiowóz, którym patrol przyjechał na interwencję, ale pod inny adres. Tam, gdzie były najgłośniejsze krzyki, wyzwiska i gdzie przez okno na piętrze biesiadnicy wyrzucali różne przedmioty.

50-letni Jarosław U. nie przyznał się do winy. Prokuratura była przekonana, że ten kierowca z zawodu, w przeszłości karany, poczytalny, o ponadprzeciętnej inteligencji, jest winny zabójstwa. Taki zarzut mu postawiono.

Zaprzeczał, by dopuścił się tak strasznej zbrodni. Mówił, że był pijany i niczego nie pamięta. Biegli napisali, że to może być z jego strony element obrony lub wyparcia tragicznego zdarzenia. Zauważyli przy tym, że mężczyzna bywa impulsywny i w sytuacji stresu nie kontroluje agresji. W kolejnych składanych wyjaśnieniach Jarosław U. wykluczał, by skopał Ewę na śmierć.

- Gdyby było między nami źle, to nie bylibyśmy tyle lat razem- tłumaczył.

Przyznał jednak, że czasami dawał jej, jak to określał, „klapsa w twarz”, ale częściej to Ewa K. go policzkowała.

Wersje oskarżonego

Świadomość tego, co się zdarzyło odzyskał, gdy poprosił sąsiada i sklepową o pomoc. Wyszedł na moment ze swojego mieszkania, a gdy do niego wrócił, znalazł już martwą Ewę K. Potem jeszcze sugerował, że sprawcą zbrodni może być Marian K. ps. Profesorek.

Sąd Okręgowy w Krakowie nie dał mu wiary w tym zakresie i przyjął, że oskarżony dopuścił się zabójstwa z zamiarem ewentualnym i kopiąc swoją partnerkę w głowę „niczym futbolista piłkę” godził się na jej śmierć.

To był z jego strony wybuch niekontrolowanej agresji po scysji i nieudanej konfrontacji z sąsiadem Antonim M., którego o pomoc nieopatrznie poprosiła pokrzywdzona.

Sąd nie dał też wiary w kolejną wersję zdarzeń zaprezentowaną przez Jarosława U., który w pewnym momencie opowiadał, że ktoś po prostu ubrał jego buty i nimi skatował na śmierć Ewę K.

Ta relacja był niewiarygodna, bo nikt oprócz oskarżonego nie miał motywu, by uśmiercić kobietę.

Wykluczono też udział Mariana K. w zbrodni, bo w chwili zgonu Ewy K. był już w innym mieszkaniu w bloku przy ul. Gwarków i tam został zatrzymany przez patrol policji. Stamtąd zaraz zabrano go na komendę.

Co prawda jako świadek Marian K. nieco kręcił. Raz opowiadał, że około godziny 15.00 wszedł do mieszkania znajomych i znalazł tam już martwą Ewę. Sąd nie miał wątpliwości, że kłamał, bo w tamtym czasie kobieta jeszcze żyła.

Nie uwierzył też w słowa Mariana K., gdy zaczął przekonywać, że oskarżony przyznał mu się do zabójstwa. To też nie było możliwe, bo panowie nie mieli czasu i możliwości, by porozmawiać na temat zajścia.

Zdaniem sądu świadek Marian K. ps. Profesorek kłamał w niektórych kwestiach, bo bał się posądzenia o dokonanie tej zbrodni. Nie mógł jednak skopać pokrzywdzonej, bo miał chore nogi i kłopoty z chodzeniem. To wykluczyło go z kręgu podejrzeń.

Po poszlakowym procesie sąd nie miał wątpliwości o winie oskarżonego. Obciążały go ślady DNA, bo krew ofiary ujawniono na ubraniu sprawcy. Ważny był też odcisk buta Jarosława U. na głowie ofiary.

To wystarczyło, żeby Sąd Okręgowy w Krakowie skazał go na 14 lat więzienia. Apelację od wyroku złożyła obrona oskarżonego i argumentowała, że w tej sprawie nie ma zamkniętego łańcucha poszlak, co powoduje, że nie można przyjąć, że mężczyzna jest winny.

Sąd zmienia wyrok

Sąd Apelacyjny w Krakowie na skutek zażalenia adwokata zmienił wyrok w sprawie Jarosława U. Nie zgodził się co prawda z tezą, że oskarżony dopuścił się zbrodni zabójstwa, uznał natomiast, że jest winny spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Ewy K., co skutkowało jej śmiercią.

Zmiana kwalifikacji prawnej czynu spowodowała, że oskarżony Jarosław U. dostał niższą karę 10 lat pozbawienia wolności. Ten wyrok jest już prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Trzebinia. Jarosław U. zabił partnerkę ze złości, że poprosiła o pomoc sąsiada - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl