Tragedia na Zachodniej w Łodzi. Strażnicy znaleźli nieprzytomną kobietę i zawieźli do izby wytrzeźwień. Zmarła z wychłodzenia w szpitalu

Jaroslaw Kosmatka
Jaroslaw Kosmatka
Jarosław Kosmatka
Strażnicy miejscy znaleźli na ulicy nieprzytomną kobietę. Zawieźli ją do izby wytrzeźwień. Tu zatrzymało się jej serce...

W piątek (23 lutego) około godz. 8 rano strażnicy miejscy przy skrzyżowaniu ulic Zachodniej i Lutomierskiej zostali zatrzymani przez przechodniów. Prosili oni o interwencję, bo na chodniku siedziała oparta o metalowe barierki kobieta. Nie reagowała na jakiekolwiek próby cucenia.

- Kobieta była nieprzytomna i nie posiadała żadnych dokumentów - mówi asp. sztab. Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

(Nie)przytomna kobieta

Taka oficjalna informacja znajduje się w notatce policjantów. Potwierdza ją też stan hipotermii u pacjentki.
- Człowiek w hipotermii z całą pewnością nie może logicnzie odpowiadać na jakiekolwiek pytania. Może ewentualnie bełkotać niezrozumiale. Nie ma z nim kontaktu - mówi dr Krzysztof Kumański, dyrektor Miejskiego Centrum Terapii i Profilaktyki Zdrowotnej w Łodzi, prowadzącego izbę wytrzeźwień.

Mimo, że kobieta była nieprzytomna i nie reagowała na wezwania strażników, ci nie wezwali zespołu ratownictwa medycznego. - W piątek rano straż miejska nie wzywała zespołu ratownictwa medycznego do takiej interwencji - mówi Adam Stępka z Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.

CZYTAJ TEŻ: Strażnicy miejscy z Łodzi przez dwie godziny nie przyjeżdżali do zamarzającego człowieka

Strażnicy byli przekonani, że kobieta jest kompletnie pijana. Przewieźli ją do tzw. izby wytrzeźwień. Funkcjonariusze relacjonujący dowódcom swoją wersję wydarzeń, mówili że z kobietą był ograniczony kontakt, ale był. Ich zdaniem na izbie wytrzeźwień miała też odmówić badania alkomatem.
- Znaleziona kobieta była bez kontaktu logicznego. Nie była nieprzytomna. Lekarz na izbie przyjął ją bez zastrzeżeń - Marek Marusik, zastępca naczelnika wydziału dowodzenia Straży Miejskiej w Łodzi

Nagłe zatrzymanie krążenia

Z relacji pracowników "wytrzeźwiałki" wynika, że kobieta nie tylko nie odmówiła badania alkomatem, ale nie była w stanie się mu poddać. Nie było z nią kontaktu. Była nieprzytomna.
- Pacjentka trafiła do nas o godz. 9.10. Była wyziębiona i reagowała jedynie na bodźce bólowe - mówi dr Krzysztof Kumański.

Po niespełna pół godzinie serce kobiety zatrzymało się. - O godz. 9.39 dostaliśmy wezwanie do nagłego zatrzymania krążenia u kobiety na izbie wytrzeźwień - mówi Adam Stępka.

Ratownicy z łódzkiego pogotowia kontynuowali reanimację, którą rozpoczęli pracownicy „wytrzeźwiałki”. Po badaniu lekarz potwierdził, hipotermię. Temperatura ciała pacjentki była na poziomie 27 stopni. Po przywróceniu oddechu i krążenia, przewieziono ją do szpitala Jonschera. Zbadano jej również krew na obecność alkoholu. Podejrzenia strażników miejskich nie potwierdziły się. Kobieta była trzeźwa.

Przez kilkanaście godzin lekarze w szpitalu Jonschera walczyli o życie pacjentki. Udało się ogrzać jej ciało do temperatury 35,5 stopnia Celsjusza. Niestety kolejny raz serce kobiety zatrzymało się w nocy. W sobotę, 24 lutego o godz. 3 lekarze rozpoczęli reanimację. O godz. 3.20 lekarze stwierdzili zgon. - Jako prawdopodobną przyczynę zgonu lekarz wskazał wychłodzenie - mówi Radosław Gwis.

Szczegółowo okoliczności śmierci wyjaśniać będą policjanci z II Komisariatu Policji w Łodzi pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Łódź Bałuty.

- Będziemy weryfikować wszystkie informacje, które do nas docierają. Sprawa niewątpliwie wymaga ustalenia prawidłowości działania strażników miejskich jak i sposobu postępowania w izbie wytrzeźwień - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Ciało kobiety zostało zabezpieczone i zostanie przeprowadzona sądowo-lekarska sekcja zwłok. Policjanci na polecenie prokuratury zabezpieczyli też całość dokumentacji związanej z interwencją strażników miejskich, pobytu pacjentki w izbie wytrzeźwień oraz szpitalu.

Śledztwo rozpoczęte

Prokuratura będzie sprawdzać, czy wszyscy, którzy byli odpowiedzialni za niesienie pomocy kobiecie, zrobili to zgodnie z przepisami i istniejącymi procedurami postępowania w takich sytuacjach.
- Śledztwo w sprawie śmierci kobiety wszczęła Prokuratura Rejonowa Łódź Bałuty. Toczy się ono w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci - czyn zagrożony karą pozbawienia wolności w wymiarze do lat 5 - mówi Krzysztof Kopania.

Koniecznością jest sprawdzenie, czy prawidłowo strażnicy miejscy ocenili stan, w którym znajdowała się kobieta i czy zasadnie przewieziono ją do izby wytrzeźwień. Śledczy muszą też sprawdzić, dlaczego dopiero po kilku godzinach w stanie silnego wyziębienia trafiła do szpitala.

Zmarła na hipotermię

W czwartek (1 marca) przeprowadzono w Zakładzie Medycyny Sądowej w Łodzi, sekcję zwłok kobiety. Wstępne ustalenia wskazują, że przyczyną śmierci była hipotermia, czyli wyziębienie organizmu.
- Oczekujemy na końcowy protokół posekcyjny. Trwa posęepowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania jej śmierci. Niestety nie udało się dotychczas ustalić jej tożsamości. Kontynuowane są przesłuchania, zabezpieczono dokumentację oraz zapisy monitoringu - mówi Krzysztof Kopania.
Śledczy potwierdzili , że w izbie ustalono temperaturę ciała kobiety na 26 - 27 stopni i umieszczono ją w sali, w której umieszcza się osoby do wytrzeźwienia.

Policjanci apelują!

Przed nami powrót zimy. Synoptycy zapowiadają falę mrozów. Temperatura w nocy spadnie do kilkunastu stopni poniżej zera. Długotrwałe przebywanie w takich warunkach stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia. W tej sytuacji osoby starsze, schorowane oraz małe dzieci powinny skrócić czas pobytu na dworze do niezbędnego minimum. Policjanci proszą także o zwracanie uwagi na osoby nietrzeźwe lub bezdomne śpiące na przystankach, ławkach bądź w nieogrzewanych pomieszczeniach (altanki działkowe, pustostany). Widząc taką osobę należy powiadomić policję, straż miejską lub inną służbę ratunkową. Taki telefon może uratować czyjeś życie. Przy tak niskich temperaturach nawet w pomieszczeniach może dojść do wychłodzenia, jeśli nie ma tam odpowiedniego ogrzewania. Jeśli mamy wiedzę o osobach nieporadnych mieszkających w pobliżu, należy zawiadomić o tym służby ratunkowe.

ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Komentarze 90

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

R
R.T
Co dalej ze śledztwem, czy już są znane personalia kobiety?
.
i nie wystarczyło ogrzać i dobry człowiek też jej do niczego nie był potrzebny. Idź lepiej do kuchni...
a
am
W tym miejscu miasta, to niemożliwe, aby nikt tego nie zauważył. Wygląda na to, że kobieta w tym stanie została przywieziona i posadzona. Pracownica na czarno z Ukrainy?
S
Stary
J**** patoli bez szkoły i z pseudo wykształceniem.
l
logicznemyslenie
Leży to pijak i bezdomny,tyle w temacie naszego geniuszu.
.
wraz z personelem
Ł
ŁodzianinPK
cyt.[...]"Strażnicy byli przekonani, że kobieta jest kompletnie pijana"
- na podstawie czego - to przekonanie?

cyt.[...] "Z relacji pracowników "wytrzeźwiałki" wynika, że kobieta nie tylko nie odmówiła badania alkomatem, ale nie była w stanie się mu poddać. Nie było z nią kontaktu. Była nieprzytomna."
-coś niespójne te wyjaśnienia - bo skoro była nieprzytomna i nie było z nią kontaktu to jak odmówiła?
x
xxx
w kiblu , spuscilem z kija dwa razy i nie chca mi tego uznac WTF ?
G
Gość
Do czego się przyczynili??? Diagnozowac, to cie może lekarz... A co z mrozem, dalej chodzi i mrozi, haha.
t
tutejsza
tą kobietę wystrczyło ogrzać, ona oddychała, tylko przemarzła, więc żadna akcja ratowania życia na ulicy nie była potrzebna, tylko koc, i dobry człowiek, a nie służbista
b
beniu
jak by nie było patologii w mieście , ,, To by takich przypadków też nie było . ,,,,winna temu jest pijana patologia ...... a nie straszaki miejskie ....
a
aLE jaja...
Dodałbym, że jest dziwne jest to, że autor artykułu sekuje strażników. A może stan tej kobiety był już tak zły, że na pomoc było już po prostu za późno? Została zawieziona do izby wytrzeźwień. Tam jest lekarz. Miała więc zapewnioną fachową pomoc. A strażnicy szkoleń z zakresu I pomocy nie mają. Chyba, że chodzi o psy. Wtedy szkolenia są. Za to są radiowozy. Po 300 000 km przebiegu. I czterech komendantów, w tym dwóch byłych policjantów...
s
siroco.
Zdanowska nie zlikwiduje SM, nie wystąpi z taką propozycją do Rady Miejskiej, bowiem konkubent p. Zdanowskiej to były policjant, czy tez milicjant, zatem jej przywiązanie do mundurowych jest wiadome.
f
felczer.
Może napisalibyście co dzieje się z tymi strażnikami, którzy przyczynili sie do smierci kobiety. Czy dalej chodzą/ jeżdżą po ulicach Łodzi i diagnozują chorych, bezdomnych, biednych. Zacznijcie uprawiać ( jeśli potraficie ) dziennikarstwo. Jak można nie " pociągnąć " tak spektakularnej sprawy?
E
El Dupa
Artykuł pana Kosmatki jest na poziomie tych z niemieckich gadzinówek... Pisze, że strażnicy dotarli do nieprzytomnej kobiety. Naprawdę?
Po pierwsze, jeżeli ta kobieta była nieprzytomna, to ktoś, kto wezwał na miejsce straż miejską, powinien przy niej być i udzielać pomocy, bo taki obowiązek ma każdy z nas. Nawet, jeżeli nie potrafi się robić tego we właściwy sposób, operator linii alarmowej będzie nam mówił, co trzeba czynić. W przypadku walki o życie lepiej zrobić coś nie do końca prawidłowo, niż nie robić nic. Jeżeli przez kilka lub kilkanaście minut oczekiwania na patrol straży miejskiej kobieta cały czas była nieprzytomna, jej los dokonał się właśnie wtedy.
Po drugie, skąd pan Kosmatka może wiedzieć, że była ona nieprzytomna? W artykule pana zdanie, że w "oficjalnej notatce policji". Tylko że taka notatka może być sporządzona na jakiejś podstawie. A pierwszą dokumentacją jest zapis w notatnikach służbowych strażników. Później napisana przez nich notatka służbowa w sprawie. Później dokumentacja z izby wytrzeźwień - zapis monitoringu i protokoły z badań. Wreszcie przesłuchania wszystkich. Jeszcze wynik sekcji zwłok. Dopiero wtedy sporządzana jest "oficjalna notatka policji".
Po trzecie, pan Kosmatka przy każdej okazji bije swoją nierzetelnością i dramatyczną polszczyzną w straż miejską, jak w bęben. Przecież do tej pory w tak poważnej sprawie nie ma w artykule żadnego stanowiska kogoś ze straży. W straży miejskiej są osoby odpowiedzialne za kontakty z prasą. Szkoda, że to kolejny raz, kiedy przy milczą i nie żądają sprostowania kolejnych nierzetelnych informacji, które stawiają formację w złym świetle. Może to kupa w spodniach przed utratą ciepłej posadki i wyjściem w teren?
Wróć na i.pl Portal i.pl