Święto Wojska Polskiego. Wystawa wojskowego sprzętu na wrocławskim rynku przyciągnęła tłumy wrocławian i turystów [ZDJĘCIA]

Wejść do pojazdu patrolu saperskiego lub do stacji radiolokacyjnej, złapać za prawdziwą broń, czy ubrać hełm to nie lada atrakcja dla kilkulatków. Mimo upału i doskwierającego słońca kolejki ustawiały się przy wojskowych pojazdach i stoiskach różnych jednostek Garnizonu Wrocław.

Swój sprzęt pokazywały m.in. Akademia Wojsk Lądowych, Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych, 16. Dolnośląska Brygada Obrony Terytorialnej, 10. Wrocławski Pułk Dowodzenia, 3. Wrocławska Brygada Radiotechniczna, Wojskowy Instytut Techniki Inżynieryjnej, czy 4. Wojskowy Szpital Kliniczny we Wrocławiu.

Największą popularnością cieszyły się ogromne pojazdy wojskowe, do których mogły wsiadać dzieci. Na rynku stanęły np. radiostacja KF RF 5800H, stacja radiolokacyjna NUR-15M, ruchomy węzeł łączności cyfrowej RWŁC-10/K czy węzłowy wóz kablowy WWK-10/C.

- Cieszę się, że przyjechaliśmy tu z całą rodziną. Syn i córka naprawdę są zadowoleni. Synowi szczególnie podobają się roboty i ubiór saperów, którzy muszą rozbrajać bomby. Córka najwięcej zabawy ma w siedzeniu w kabinach pojazdów wojskowych. Chcemy uczyć dzieci szacunku do żołnierzy, którzy dbają o nasze bezpieczeństwo, dlatego staramy się co roku uczestników w obchodach Święta Wojska Polskiego - mówi Michał Kaźmierczak z Wrocławia.

Wystawa stała się okazją do zobaczenia z bliska wojskowego sprzętu, ale też rozmowy z żołnierzami. Nie brakowało słów podziękowań kierowanych do nich przez wrocławian i turystów.

- Przyjechaliśmy do Wrocławia na długi weekend, nie interesowaliśmy się szczególnie obchodami 15 sierpnia, ale wyszliśmy na obiad i na lody do centrum, a tu taka niespodzianka. Dzieci i mąż mają rozrywkę. Widzę, że mąż wczytuje się w materiały informacyjne i zagaduje żołnierzy o różne typy broni. Interesuje się tym. Przebył przed laty zasadniczą służbę wojskową i ma smykałkę do wojska. Trochę go to kręci. A dzieci są pod wrażeniem sprzętu, którego na co dzień nie mogą widzieć z bliska - opowiada Katarzyna Kraszewska z Łodzi.