Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Franciszek: to papież, który nie trzyma się reguł. Prostota i skromność dają mu popularność

Redakcja
23.07.2016 brzegi (gm wieliczka)dary dla papieza franciszka stula buty rower plecaki pierwszej pomocyn/z:fot: adam wojnar/polska press/gazeta krakowska                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                   24.07.2016 brzegi (gm wieliczka)miejsce  uroczystosci liturgian/z:fot: adam wojnar/polska press/gazeta krakowska                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                            n/z:fot: adam wojnar/polska press/gazeta krakowska
23.07.2016 brzegi (gm wieliczka)dary dla papieza franciszka stula buty rower plecaki pierwszej pomocyn/z:fot: adam wojnar/polska press/gazeta krakowska 24.07.2016 brzegi (gm wieliczka)miejsce uroczystosci liturgian/z:fot: adam wojnar/polska press/gazeta krakowska n/z:fot: adam wojnar/polska press/gazeta krakowska Fot: Adam Wojnar/Polska Press
Ubiera się jak dominikanin, żyje jak franciszkanin, rządzi jak jezuita: zdecydowanie i konkretnie. W czasach, w których króluje próżność, on jednoznacznie stawia na skromność. Jest niezależny jak żaden inny papież, czym jednak potrafi zjednać do siebie tłumy.

Babcia, Rosa Margarita Vasallo. To ona była najważniejszą osobą w życiu młodego Jorge Bergoglio. Każdego ranka zabierała wnuka do siebie, a po południu odprowadzała go do domu. Przekazała chłopcu piemoncki język i tradycje. Na przykład to, jak ważny jest wspólny posiłek. Szczególnie ten niedzielny, kiedy kolacje ciągną się w nieskończoność. Ale przede wszystkim Rosa nauczyła wnuka odmawiać modlitwy i zaszczepiła w nim wiarę chrześcijańską.

Liścik miłosny do Amalii
Dzielnica Flores leży wsamym środku słonecznego Buenos Aires. Prawie osiemdziesiąt lat temu stanowiła zieloną oazę miasta: przedkażdym domem było patio lub malutki park. Życie społeczne koncentrowało się wokół placu Herminia Brumana. Nieopodal, przyulicy Membrillar 531, zachował się dom - z wielką kuchnią wyłożony bordowymi płytkami. To w nim dorastał przyszły papież. Zdawnego wystroju budynku pozostały dwie kraty okienne ialtana napatio. Ale konstrukcja przetrwała niezmieniona dodziś.

Bergoglio urodził się w czwartek, 17 grudnia 1936 roku, w rodzinie włoskich imigrantów. Jego ojciec, Mario José Francisco Bergoglio, był księgowym, a matka, Regina Maria, gospodynią domową. Rodzice poznali się w 1934 r., w kościele, podczas mszy. Pobrali się rok później, a w kolejnym roku przyszedł na świat Jorge Mario - najstarszy z pięciorga rodzeństwa.
W dzieciństwie Jorge pasjonował się zbieraniem znaczków, czytaniem i grą w piłkę nożną. Lubił też wędrować ulicami miasta. Zawsze po południu, kiedy kończyły się lekcje w szkole, zrzucał biały fartuch i razem ze swoim kuzynem biegł na boisko. Tam już czekała grupa chłopców. Jorge zawsze miał przy sobie książki. Najpierw rozgrywali mecz, a później pomagał kolegom w odrabianiu zadań.

Miał 12 lat, kiedy zakochał się do szaleństwa w dziewczynce z sąsiedztwa. Wybranka miała na imię Amalia. Swoje uczucia wyznał jej w liście. Napisał: „Jeśli się z tobą nie ożenię, zostanę księdzem”. Narysował też biały domek z czerwonym dachem, w którym mieli zamieszkać. Ojciec Amalii przechwycił liścik i zabronił jej widywać się z Jorge.
- Być może byliśmy bliźniaczymi duszami. Obydwoje kochaliśmy biedaków - wyznała po latach Amalia w wywiadzie dla „Corriere della Sera”. - Bawiliśmy się przede wszystkim na chodniku albo w okolicznych parkach. Zaczęliśmy wspólnie spędzać wszystkie popołudnia. On był cudownym chłopcem, dobrze ułożonym, przyjacielskim. To był romantyk.
Praca w fabryce pończoch

W domu Bergoglio się nie przelewało, ale nie było też biedy. Nie mieli samochodu, nie jeździli nawakacje, ale starczało na najpilniejsze potrzeby. Amimo to poskończeniu szkoły podstawowej Jorge zachęcony przez ojca, rozpoczął pracę wfabryce pończoch. Zajmował się tam sprzątaniem. Podwóch latach zaczęto mu powierzać prace administracyjne. Następnie dostał posadę wlaboratorium specjalizującym się wchemii spożywczej.

Chodził już wtedy do technikum przemysłowego. Ojciec był zdania, że najważniejsze wartości, jakie może przekazać dzieciom, to wykształcenie i chęć do pracy. Pragnął, aby miały one konkretny zawód, a szkoła techniczna dawała takie gwarancje.
Sam dużo pracował, nawet w niedzielę. Rozkładał na stole w salonie księgi rachunkowe i włączał adapter - muzyka wypełniała dom. Mario José grał w koszykówkę w klubie San Lorenzo i czasami zabierał dzieci ze sobą. Grali z nim w briscola i inne gry karciane. Ojciec był człowiekiem stanowczym, ale łagodnego usposobienia. Nigdy nie podniósł ręki na dzieci, wystarczyło karcące spojrzenie.

Za to od mamy można było dostać po buzi. Bywało, że nie dawała sobie rady z piątką rozbrykanych bambino. A przecież musiała zadbać o dom. Była bardzo zaradna. Potrafiła zrobić ubrania: porwaną koszulę męża, wytarte spodnie reperowała, potem przeszywała na ubrania dla dzieci.

W kuchni nic się nie marnowało, ale ojciec nie lubił jeść dwa razy tego samego. Jeśli więc coś zostało, na drugi dzień powstawała z tego inna smaczna potrawa. Mama robiła domowy makaron, cappelletti z ragù, risotto po piemoncku i pieczonego kurczaka. Nauczyła gotować swoje dzieci (papież na przykład robi pyszne kalmary faszerowane).
W każdą sobotę o drugiej po południu słuchali oper, które transmitowało Radio del Estado. Regina Maria sadzała najstarszą trójkę dzieci wokół radioodbiornika i przed rozpoczęciem opery tłumaczyła, o co w niej chodzi. Gdy zbliżała się znana aria, mówiła: „Słuchajcie uważnie, teraz będzie piękna pieśń”.

Jednak zapytany o najważniejszą osobę w swoim życiu, Franciszek bez wahania odpowiedział: babcia.
- To ona mnie nauczyła, jak się modlić - uzasadnił. - Naznaczyła moje życie wiarą. Opowiadała mi historie o świętych. Wychowywała mnie, bo mama nie dawała sobie rady z nami wszystkimi. Najlepsze wspomnienia z dzieciństwa wiążą się z czasem, kiedy dzieliłem dom między rodziców i dziadków.

Rosa uciekła z Włoch w 1929 roku, przed nadchodzącym faszyzmem. Wchodziła na ambonę w kościele, aby potępić dyktaturę Mussoliniego. W Portacomaro w Piemoncie rodzina Bergoglio prowadziła zakład cukierniczy. By wyemigrować, pozostawili wszystko. Wybrali Argentynę, bo żyło już tam trzech braci ojca przyszłego papieża. Otworzyli zakład brukarski, zbudowali czterokondygnacyjną kamienicę. Był to pierwszy dom w mieście, który miał windę. Każdy z braci zamieszkiwał jedną kondygnację.

Muszę zostać księdzem
Jeszcze w technikum Bergoglio zaczął się interesować polityką. Przeżył krótką fascynację ideologią lewicową. Sympatyzował z peronizmem. I wydawało się, że jego życie zmierza w określonym już kierunku...
Był chmurny poranek, 21 września, dzień obchodzony w Argentynie jako Dzień Ucznia. Jorge miał 17 lat i zamierzał właśnie świętować razem grupą przyjaciół nadejście jesieni. Przechodzili obok kościoła parafialnego San José, do którego uczęszczał na msze. W pewnej chwili poczuł, że musi wejść do środka i się wyspowiadać. To był przymus płynący gdzieś ze środka. Odłączył się od towarzystwa. Tamtego dnia nie dotarł już na zabawę.

Wiele lat później, na pytanie, co skłoniło go do wyboru stanu duchownego, odpowiedział bez wahania: „Ta jedna chwila”. - Zobaczyłem, że idzie jakiś ksiądz - wspominał papież Franciszek. - Nie znałem go. Nie był z tego kościoła. Usiadł w ostatnim konfesjonale po lewej, wpatrzony w ołtarz. Poczułem się, jakby ktoś mnie złapał od środka i ciągnął do konfesjonału. (...) Tam poczułem, że muszę zostać księdzem. Nie miałem wątpliwości, żadnych wątpliwości.

Dopiero po kilku latach wyznał rodzinie, że chce wstąpić do seminarium i przyjąć święcenia kapłańskie. W tamtych czasach dla rodziny imigrantów, takich jak oni, syn lekarz - a Jorge po skończeniu technikum oświadczył, że nim właśnie zostanie - oznaczał awans społeczny, powód do dumy dla rodziców. Ojciec zareagował ze spokojem i zrozumieniem. Regina płakała. Długo nie potrafiła się z tym pogodzić. Nie odwiedzała syna w seminarium. „Zastanów się dobrze, bo ja nie widzę cię w sutannie” - powtarzała, gdy przychodził do domu.

Posługa w slumsach
W wieku 21 lat Bergoglio rozpoczął studia w seminarium, wVilla Devoto koło Buenos Aires. 11 marca 1958 wstąpił do zakonu jezuitów i kontynuował naukę w zakonnych domach studiów: w nowicjacie w Chile zgłębiał nauki humanistyczne, w San Miguel obronił licencjat z filozofii, w Santa Fe studiował literaturę i psychologię. W latach 1967-1970 studiował teologię na wydziale teologicznym Colegio Máximo San José. Przyjął święcenia kapłańskie 13 grudnia 1969, a wieczystą profesję złożył 22 kwietnia 1973 r.

Po powrocie do Buenos Aires był m.in. mistrzem nowicjatu, wykładowcą na wydziale teologicznym w swym dawnym kolegium w San Miguel, a później jego rektorem. Jezuickie kolegium leżało na peryferiach miasta. A w miarę rozbudowy stolicy zmieniły się one w dzielnicę slumsów. Ojciec Bergoglio założył tam parafię, dla której zbudował dwa kościoły i rozpoczął budowę trzeciego. Wielu ludzi przychodziło tam po pomoc. Dostawali żywność i różne niezbędne rzeczy. Z inicjatywy Bergoglia powstała stołówka dla dzieci: korzystało z niej około dwustu maluchów. Założył szkoły podstawowe i szkołę zawodową dla młodzieży.

W Buenos Aires często wychodził na miasto i szukał kontaktu z ubogimi. W slumsach nie tylko pomagał ich mieszkańcom, ale też prowadził walkę z dilerami narkotykowymi.
- Wizytował każdą strefę w swojej archidiecezji - opowiada ks. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii. - Bywał tam, spowiadał, celebrował msze. W homiliach podkreślał konieczność pomocy najuboższym, piętnował korupcję, handel ludźmi, prostytucję, wykorzystywanie dzieci do pracy. Czym wielu się naraził: kartelom narkotykowym, dużym przedsiębiorcom, obszarnikom, urzędującej władzy. Niejeden raz mu grożono: żeby tyle nie mówił, nie przestrzegał ludzi przed nałogiem.
O. Jerzy Twaróg, rektor Polskiej Misji Katolickiej w Buenos Aires, mówi: Umiejętnie dobierał kapłanów, takich, którzy potrafili odciągnąć młodzież z ulicy. A wybierając imię na cześć Franciszka z Asyżu, dał wyraźny znak, że nie zapomni o biednych.
Mył stopy chorym na AIDS

W 1992 Jan Paweł II mianował Bergoglio biskupem pomocniczym archidiecezji Buenos Aires. Kardynałem został w lutym 2001 roku. W tym samym roku zrobiło się o nim głośno na świecie po tym, jak odwiedzając hospicjum, umył i ucałował stopy 12 osobom chorym na AIDS.
Kilka razy odrzucał propozycje objęcia wysokich stanowisk w kurii rzymskiej, mówiąc: „Proszę, chcę umrzeć w swojej diecezji”. Ale przyszło mu sprawować najwyższy urząd w kościele. Jest pierwszym papieżem Latynosem, jezuitą i pierwszym z obu Ameryk.

Włada biegle kilkoma językami: hiszpańskim, włoskim, niemieckim, piemonckim, angielskim. Ma opinię intelektualisty. Od najmłodszych lat jego największą pasją była literatura.
Ma konserwatywne poglądy: jest zdecydowanym przeciwnikiem aborcji i eutanazji. Potępia homoseksualizm, ale podkreśla, że należy szanować każdego człowieka. Jest przeciwny zawieraniu małżeństw przez pary jednopłciowe.
W życiu papieża jest też niewygodny wątek. Pojawiły się oskarżenia o współpracę z wojskową juntą w latach 70. Ponoć Bergoglio donosił na lewicowych duchownych. W wyniku tego dwóch jezuitów pracujących w slumsach: Orlando Yorio i Franz Jalics miało zostać porwanych i dostać się w ręce szwadronu śmierci. Jednoznacznych dowodów brak.
Sam Bergoglio dopiero wiele lat później wyznał swojemu biografowi, że tak naprawdę doprowadził do uwolnienia porwanych oraz że ukrywał na terenie kościelnym osoby poszukiwane przez juntę. Ponieważ jednak byli także przedstawiciele Kościoła, którzy wspierali reżim, w 2012 roku przeprosił Argentyńczyków za postawę kleru podczas tzw. brudnej wojny.
Zadzwonił do kioskarza

Jako biskup Buenos Aires znany był ze skromnego życia: nie osiadł w biskupim pałacu, wybrał zwyczajne mieszkanie, nie jeździł limuzyną, tylko komunikacją miejską. Nawet sam przyrządzał sobie posiłki.

Jako papież kontynuuje stare nawyki. Bergoglio jest uwielbiany w Rzymie. Nie kryje się za murami Watykanu, wychodzi na ulicę, między ludzi, robi sobie z nimi zdjęcia. Ratzinger jeździł mercedesem, Franciszek przesiadł się do starego forda focusa. Reformuje Kościół: wprowadza zmiany w kurii, w Banku Watykańskim.

Nie mieszka tak jak jego poprzednicy w Pałacu Apostolskim, ale w mieszkaniu w Domus Sanctae Marthae. Przyjmuje tam mniejsze delegacje, a także organizuje audiencje prywatne. Sam decyduje, kto będzie miał do niego dostęp. Robi wszystko po swojemu. Telefonuje sam i nie prosi o pomoc sekretarza. Swoje plany zapisuje ręcznie w notesie.

- Dawniej dzwoniłem do kurii i dowiadywałem się, jakie są plany. Teraz muszę to mozolnie odkrywać - przyznał kiedyś rzecznik Watykanu, ojciec Federico Lombardi.

Franciszek zrezygnował z letnich wakacji w Castel Gandolfo. Nie spaceruje - tak jak Benedykt XVI - po watykańskich ogrodach. Jedyną przerwę w obowiązkach stanowi króciutka poobiednia sjesta. Wielu twierdzi, że pracuje za dużo. Tym bardziej że ma tylko połowę płuca (drugie zostało usunięte wskutek powikłań po chorobie).

To właśnie skromność i niekonwencjonalne gesty papieża decydują o jego popularności. Nie trzyma się protokołu. Tuż po wyborze na głowę stolicy Piotrowej, powitał wiernych bezpośrednim „Buona sera”. I zanim ich pobłogosławił, poprosił, żeby najpierw to oni pomodlili się za niego.

Zadzwonił do swojego kioskarza, by anulować zamówienie - w każdą niedzielę wpadał do kiosku i zabierał gazety, a pod koniec miesiąca oddawał kioskarzowi gumki recepturki, którymi były spięte.

- Serio, tu Jorge Bergoglio, dzwonię z Rzymu - przekonywał zaskoczonego mężczyznę. Chwilę później papież rozmawiał ze swoim dentystą, by odwołać umówioną wizytę. Hydraulikowi wydał dyspozycje dotyczące zamontowania pryszniców w biskupiej rezydencji.

Wielu zarzuca mu, że przez te akty pokory i bezpośredniość niszczy godność i wyjątkowy status papieskiego urzędu.
Ks. Nęcek mówi: Papież podkreśla, że pasterz musi przejść zapachem swoich owiec. By dotrzeć do ludzi, musi wejść między nich i poznać ich problemy. Nie zrobi tego, patrząc na nich z balkonu i moralizując. Całe kapłańskie życie papież pełnił posługę wśród biednych. Swoją postawą dawał przykład innym. To najłatwiejsza, a zarazem najtrudniejsza droga, by dotrzeć z Ewangelią do ludzi. Głosząc naukę Kościoła, naruszył różne interesy.
Prof. Zbigniew Nęcki dodaje, że papież postępuje bardzo szczerze. Nie zwraca uwagi na formy przyjęte w różnych środowiskach: budowania dystansu, ważności. Co kręgom formalnym, konserwatywnym się nie podoba. Oni woleliby, aby król był nieosiągalny, niedotykalny. A Franciszek jest dotykalny, stara się być osiągalny. Rezygnuje z pałacu, super samochodu, nie stroi się w złote piórka. I wcale nie wpływa to na obniżenie godności stanowiska papieża. Wręcz przeciwnie: swoją prostotą Franciszek buduje zasady moralne, ideowe, prawdziwy autorytet Kościoła.
* Źródła: biografia papieża: „Franciszek. Papież ludzi”, Evangeliny Himitian, „Franciszek. Biografia papieża” Andrea Tornielliego. A także z wywiadu-rzeki „El Jesuita”, jaki papież udzielił Sergio Rubinowi i Francesce Ambrogetti.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska