Finał Ligi Mistrzów: Barcelona wygrała z Manchesterem United 3:1

Hubert Zdankiewicz
fot. EPA
Wielki finał Ligi Mistrzów zakończony. Mistrz Hiszpanii wygrał z mistrzem Anglii. Barcelona pokonała Manchester United 3:1. Bramki dla Blaugrany zdobyli Pedro, David Villa i Lionel Messi. Honorowego gola dla United strzelił Wayne Rooney.

"Wstaw tutaj przymiotniki, jakie chcesz, bo nam brakuje takich, żeby opisać grę Barcy. Na Wembley był tylko jeden zespół" - cytat z katalońskiego dziennika "Sport" mógłby wystarczyć za cały komentarz do tego, co wydarzyło się w sobotnim finale Ligi Mistrzów. To miał być finał dekady i był. Tyle że zupełnie inny, niż się spodziewaliśmy. Wielki Manchester United, najlepszy zespół najsilniejszej ligi świata, potrafił dotrzymać kroku Barcelonie tylko przez pierwsze 45 minut.

W drugiej połowie został wręcz zdeklasowany. Trzy stracone bramki to najniższy wymiar kary. Gdyby Katalończycy nie spuścili w końcówce z tonu, równie dobrze mogliby wygrać 5:1, albo 6:1, a nie "tylko" 3:1.

- Nikt nigdy nie rozbił nas w taki sposób - szczerze przyznał po meczu trener pokonanych Alex Ferguson, dla którego była to już druga porażka w finale Ligi Mistrzów z Barcą (dwa lata temu w Rzymie Katalończycy wygrali 2:0). - Myślę, że zagraliśmy lepiej niż poprzednio, ale to nie wystarczyło. Mimo tego jestem dumny z moich piłkarzy, bo pokonał nas najlepszy zespół, jaki widziałem - dodał.

Tego samego zdania byli jego piłkarze. - Jeśli dochodzisz do finału i przegrywasz, to musisz być rozczarowany, ale porażka z Barceloną to żaden wstyd - powiedział Nemanja Vidić.

A przecież nie tak miało być. Faworytem był zespół Josepa Guardioli, ale przed meczem wielu ekspertów stawiało na Manchester. Mistrzowie Anglii nie mieli żadnych kadrowych problemów. Przeciwnie - tuż przed meczem media doniosły o szokującej decyzji Fergusona, który zdecydował się wysłać na trybuny Dymitara Berbatowa (jego miejsce w meczowej kadrze zajął Michael Owen).
Barca odwrotnie - miała kłopot z zestawieniem defensywy. Na stopera z konieczności przekwalifikowany został już jakiś czas temu defensywny pomocnik Javier Mascherano, a do tego tuż przed meczem okazało się, że w wyjściowym składzie zabraknie Carlesa Puyola (problemy z kolanem). Miejsce kapitana zespołu zajął Éric Abidal. Znów z konieczności, bo jeszcze niedawno nie było nawet pewne, czy kiedykolwiek wróci do wyczynowego grania w piłkę, po tym jak w marcu zdiagnozowano u niego nowotwór wątroby. Wrócił szybciej, niż się wszyscy spodziewali, ale nikt nie był pewien, czy podoła trudom takiego meczu.

Podołał, choć po pierwszej połowie można było mieć wątpliwości. Katalończycy objęli prowadzenie po golu Pedro, ale chwilę później wyrównał Wayne Rooney i wydawało się, że Czerwone Diabły dotrzymują kroku faworytom. Do czasu. Ich złudzenia rozwiali Lionel Messi i David Villa.

Gigantyczna przewaga zespołu Guardioli była widoczna gołym okiem, ale tak naprawdę oddają ją w pełni dopiero meczowe statystyki. Celne strzały: 12-1. Niecelnie: 4-2. Rzuty rożne: 6-0. Faule: 5-16. Posiadanie piłki: 63-37. To nie mogło skończyć się inaczej. Nie tym razem.

Osobistą satysfakcję (niewielką, ale zawsze) musiał mieć José Mourinho krytykowany za defensywną taktykę Realu Madryt w półfinałach z Barcą (zwłaszcza w pierwszym). Okazało się, że miał rację. Ferguson poszedł na wymianę ciosów i został znokautowany. Jak chyba każdy na jego miejscu tego wieczoru, bo z taką drużyną grać otwartej piłki po prostu się nie da. Rację ma również legenda angielskiej piłki Gary Lineker, którego zdaniem na naszych oczach rodzi się największy zespół klubowy w historii. A może już się narodził, choć w liczbie zdobytych trofeów nadal sporo mu brakuje do Realu. To był czwarty zdobyty przez Katalończyków Puchar Europy (trzeci w ciągu ostatnich pięciu lat). Królewscy mają ich dziewięć. Ale...
- My wcale nie zamierzamy poprzestać na tym zwycięstwie. Chcemy zdobywać kolejne trofea - powiedział wybrany na piłkarza meczu Messi.

Na boisku ujrzeliśmy rzeczy wielkie. Niezwykłe było również zakończenie tego wieczoru. Legendarny Pele przyznał kiedyś w chwili szczerości, że choć trzy razy został z reprezentacją Brazylii mistrzem świata, to jednak odczuwa lekki niedosyt. Bo nigdy nie był kapitanem Canarinhos. Nigdy nie podniósł więc Złotej Nike jako pierwszy.

Puyol mógł podnieść w sobotę Puchar Europy po raz trzeci. Gdy wchodził na boisko w ostatnich minutach, wydawało się, że Guardiola wpuszcza go właśnie w tym celu. Zrezygnował jednak z tego zaszczytu. Zrezygnował z niego również ten, który w jego zastępstwie zaczynał finał jako kapitan - Xavi.

Obaj doszli do wniosku, że trofeum za zwycięstwo w Lidze Mistrzów powinien podnieść tym razem jako pierwszy Abidal. W nagrodę za heroiczną i zwycięską walkę, którą stoczył ze śmiertelną chorobą. Naprawdę piękny gest...

Obaj pokazali, że motto Barcelony "més que un club" ("więcej niż klub") to nie tylko slogan reklamowy. A jej gracze potrafią być wielcy nie tylko z piłką przy nodze.

Hubert Zdankiewicz

Barcelona - Manchester United 3:1 (1:1)

Bramki: dla Barcelony - Pedro (27), Lionel Messi (54), David Villa (69); dla Manchesteru United - Wayne Rooney (34).

Barcelona: Víctor Valdés - Dani Alves (88, Carles Puyol), Gerard Piqué, Javier Mascherano, Éric Abidal - Xavi, Sergio Busquets, Andrés Iniesta - Pedro (90, Ibrahim Afellay), Lionel Messi - David Villa (86, Seydou Keïta).

Manchester United: Edwin van der Sar - Fábio (69, Nani), Rio Ferdinand, Nemanja Vidić, Patrice Evra - Antonio Valencia, Michael Carrick (77, Paul Scholes), Ryan Giggs, Wayne Rooney, Park Ji-sung - Javier Hernández.

Sędzia: Viktor Kassai (Węgry).

Widzów: 88 000

Finał Ligi Mistrzów : Tak relacjonowaliśmy mecz w serwisie ekstraklasa.net

Czytaj także:

Jak dotrzeć na finał Ligi Mistrzów? Problemy Barcelony po erupcji wulkanu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl