Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To ja odkryłem groby w Katyniu

Sławomir Kmiecik
Teofil Rubasiński
Teofil Rubasiński Fot. Waldemar Wylegalski
Kto odnalazł mogiły polskich oficerów w Katyniu? Ciągle mało znany jest fakt, że uczynili to w roku 1942 polscy robotnicy przymusowi, których Niemcy zatrudnili do budowy torów kolejowych. Jednym z ostatnich żyjących z tego grona jest 88-letni Teofil Rubasiński. Oto jego opowieść - spisana przez Sławomira Kmiecika

Nikt nie mógł przypuszczać, w jak dramatycznych czasach przyjdzie mi żyć, kiedy 6 lutego 1922 roku przyszedłem na świat - mówi pan Teofil. - Polska od czterech lat cieszyła się niepodległością i miała za sobą zwycięską wojnę z bolszewikami, więc przyszłość każdy widział w jasnych barwach. Ja, dorastając, też byłem dobrej myśli. Kiedy wybuchła wojna, chcieli naszą załogę ewakuować do Rumunii, ale na szosie koło Lwowa rozproszył nas niemiecki nalot. Dotarłem do Brześcia, gdzie znalazłem kwaterę u pani Nowakowskiej. Ta kobieta miała trzy córki. Dwie były nauczycielkami, a jedna żoną urzędnika pocztowego w Radomiu. Widziałem, jak jedną z tych nauczycielek aresztowało w domu NKWD. Już wtedy mogłem się przekonać, jak postępują Sowieci. Potem dowiedziałem się, że ta zatrzymana kobieta nie przeżyła.

Postanowiłem dostać się z powrotem do domu w Rokietnicy, gdzie mój ojciec był kowalem na kolei. Udało się - pod koniec listopada 1939 roku byłem już w rodzinnych stronach. Niemcy mnie zarejestrowali i zatrudnili przy kopaniu buraków, bo każdy Polak musiał pracować. Tymczasem szykowała się już wojna niemiecko-sowiecka. Na wschód szły transporty wojskowe, które zimą 1940 roku utknęły pod Rokietnicą w zaspach. Żandarmeria chodziła po domach i wyciągała wszystkich nadających się do odśnieżania torów, w tym mnie, mojego ojca i brata.

Bauzug nr 2005
Latem 1941 roku, już po ataku Niemiec na ZSRR, zawieziono mnie i paru kolegów do Kobylnicy, gdzie stał pociąg roboczy - Bauzug nr 2005 z Monachium. W jego obsłudze było dziesięciu Niemców, w tym kierownik grupy, inżynier Zauner. Spisali nas, dostaliśmy numery (ja przedostatni nr 41) oraz zakwaterowanie w wagonach. Po paru dniach ruszyliśmy w drogę - przez Toruń, Olsztyn i Grodno dotarliśmy do stacji Mołodeczno pod Mińskiem. Naszym zadaniem było przerabianie zwrotnic, bo sowieckie tory były o dziewięć centymetrów szersze. Kiedy skończyliśmy robotę, wywieźli nas przez Mińsk i Orszę dalej na wschód. Dotarliśmy do stacji Stare Batogi, kilkanaście kilometrów od Smoleńska. Tam w pobliżu było skrzyżowanie szlaków z Witebska na południe oraz z zachodu w kierunku Moskwy. Mieliśmy zrobić łuk kolejowy, żeby dostać się do stacji Gniezdowo. W pobliżu płynął Dniepr, biegła szosa Orsza - Smoleńsk i rozciągał się Las Katyński, gdzie mieścił się wcześniej kurort NKWD z piękną willą. Podczas naszej obecności kwaterowała tam niemiecka kompania łączności, a my robiliśmy wycinkę pod budowę rozjazdu i zwrotnic.
Polka z czapką oficera
Byłem kowalem i zajmowałem się ostrzeniem narzędzi. Pracowałem z Niemcem, który miał na imię Peter. Wiosną 1942 roku, kiedy zrobiło się ciepło, wynieśliśmy kuźnię polową na zewnątrz, żeby nam nie zadymiała wagonu. Miejscowi ludzie wiedzieli, że jesteśmy Polakami, ale rzadko prosili nas o trochę cukru czy tytoniu. Raczej od nas stronili, ale pewnego dnia podeszła do mnie kobieta - Polka w wieku około sześćdziesięciu lat, która była żoną sowieckiego listonosza. Przywitała się po polsku słowami "dzień dobry" i zapytała, czy wiem, że w lesie kilkaset metrów dalej, na tak zwanych Kozich Górach, leżą w ziemi wymordowani polscy oficerowie. Stwierdziła, że pochowano tam trzy i pół tysiąca żołnierzy, więc w pierwszym odruchu z niej zadrwiłem, bo wydało mi się to nierealne. Ten Niemiec, z którym pracowałem, zainteresował się, co ta kobieta mówi i dlaczego się śmieję. Kiedy wytłumaczyłem, o co chodzi, on też uznał, że to bzdura. - Wasi oficerowie siedzą w niemieckich oflagach i wyjdą do domu, gdy skończy się wojna - orzekł.

Kobieta poszła, ale następnego dnia wróciła z czapką polskiego żołnierza, podporucznika piechoty. Pamiętam, że w środku było wypisane nazwisko Kaczmarek, przydział wojskowy i nazwa miejscowości Włodzimierz na Wołyniu. Podobno ten porucznik wyrzucił swoją czapkę z okrzykiem "Jeszcze Polska nie zginęła", kiedy na stacji Gniezdowo wyprowadzali go z wagonu do kibitki, czyli karetki więziennej mającej zawieźć go na miejsce stracenia. NKWD szukało tej czapki, ale miejscowi ją pierwsi znaleźli i dali Polce, żonie listonosza.

Chłop wskazuje grób
Poszliśmy z tą czapką do kierownika Zaunera, a on ją wziął i skontaktował się z wojskowym sztabem kolejowym, który mieścił się w Gniezdowie. Wrócił z informacją, że rzeczywiście Sowieci wozili stamtąd więźniów na rozstrzelanie w lesie. Niektórzy Polacy z naszej załogi za nic nie chcieli w to uwierzyć, bo przed wojną byli bez pracy, żyli w biedzie i uważali ideologię komunistyczną i Związek Sowiecki za wybawienie dla robotników. Wywiązała się nawet między nami kłótnia. W niedzielę mieliśmy wolne, więc z kolegą, który nazywał się Wachowiak, wzięliśmy łopatę i kilof i poszliśmy do lasu szukać zwłok. Teren był ogrodzony, ale od strony Gniezdowa dało się wejść. Trafiliśmy na czworokątny nasyp, który mógł być mogiłą. Na niedużej głębokości znaleźliśmy trupy, ale nie polskie, tylko w jakichś innych mundurach. Potem okazało się, że to byli Rumuni, Łotysze, Estończycy. Wystraszeni wyszliśmy z lasu, a tam kręcił się starszy facet z brodą, miejscowy chłop, który nazywał się Kisielew. Dostał od nas papierosy, więc zapytaliśmy go, czy wie, gdzie leżą polscy oficerowie.
- Zaprowadzę was - powiedział bez wahania. Znowu poszliśmy duktem, ale jakieś osiemset metrów dalej. Tam był już większy plac, też trochę podniesiony. - Tutaj kopcie, jeśli chcecie zobaczyć Polaków - wskazał nam miejsce.
Dwa brzozowe krzyże
Ziemia była jeszcze trochę zmarznięta, ale po paru uderzeniach kilofem odkryliśmy ciała dwóch polskich oficerów, majora i kapitana, leżących głowami w dół. To był straszny widok. Mundury i dystynkcje zachowały się jednak w bardzo dobrym stanie. Ten Rosjanin wyprowadził nas z lasu, a my z przejęciem opowiedzieliśmy, co odkryliśmy w lesie.
- Głupstwa wygadujecie - krzywili się ci, którym podobał się komunizm. - Związek Sowiecki zajmuje się tym, by ludzie mieli robotę, a nie mordowaniem - pokrzykiwali.
Poszliśmy do lasu większą grupą i postawiliśmy na odkrytej mogile brzozowy krzyż. Ci, co początkowo nie dowierzali, musieli przyznać nam rację i po tygodniu postawili drugi krzyż. Tymczasem ten miejscowy chłop wziął od nas więcej papierosów i wyjawił, że w lesie leży trzy i pół tysiąca polskich oficerów, czym potwierdził informacje Polki, która przyszła do mnie z czapką oficera.
- Skąd to wiecie? - pytaliśmy zszokowani. - Bo ludzie z kołchozu liczyli strzały - odpowiedział z przekonaniem Kisielew. - Zaczęli liczyć, gdy tylko zorientowali się, że to jakieś wielkie mordowanie. Chłop opowiedział nam, że okoliczni mieszkańcy widzieli, jak polskich jeńców na stacji w Gniezdowie ładowano z wagonów - po sześciu - do więziennych ciężarówek i wieziono do lasu, gdzie były już wykopane doły. Prawdopodobnie niektórzy miejscowi byli nawet wzięci do pomocy przy przygotowaniach do zbrodni, bo na co dzień pracowali jako porządkowi w ośrodku wypoczynkowym NKWD. Kołchoźnik dodał, że zakopanych w lesie może być znacznie więcej, gdyż nie wszyscy polscy oficerowie byli zabijani na miejscu. Mordowano ich najpewniej w siedzibie NKWD w Smoleńsku. Dotarła do nas straszna prawda. Niemcy też zresztą to omawiali. Zebrali nas i tłumaczyli, co i jak Sowieci zrobili z polskimi oficerami w katyńskim lesie, choć do publicznej wiadomości podali to przez radio dopiero rok później, w kwietniu 1943 roku.

Tymczasem prace przy budowie rozjazdu dobiegły końca. Nasz Bauzug nr 2005 miał jechać dalej. Wtedy w czwórkę ustaliliśmy, że uciekniemy. Udało się. Ukrywałem się przez całą okupację. Byłem w AK, miałem pseudonimy Grab i Dąb, trzy razy zmieniałem nazwisko. Ocalałem...
Post scriptum
- W PRL o moim odkryciu w Katyniu oficjalnie nie mogłem mówić - przyznaje Teofil Rubasiński. - Kiedy przyszedł przełom ustrojowy, napisałem do prezydenta RFN, żeby dostać poświadczenie, że byłem pierwszym świadkiem. Dostałem odpowiednie pismo. W 1992 roku relację przekazałem zastępcy prokuratora generalnego RP Stefanowi Śnieżko. Przysłał mi podziękowanie za materiały, które - jak napisał - potwierdzają znalezienie przeze mnie i kolegów z niemieckiego pociągu budowlanego pierwszych śladów zbrodni katyńskiej w 1942 roku. Wyraził nadzieję, że będzie to istotny dowód w śledztwie i cenna pomoc dla historyków.

Kalendarium wydarzeń - zbrodnia, kłamstwo, prawda

18 MARCA 1942
Generał Władysław Anders przekazuje szefowi sowieckiej dyplomacji Wiaczesławowi Mołotowowi spisy zaginionych polskich jeńców. Nie uzyskuje wyjaśnień.
WIOSNA 1942
Polscy robotnicy przymusowi zatrudnieni przez Niemców koło Katynia, dzięki informacjom miejscowej ludności, odkrywają zbiorowe mogiły polskich oficerów. Władze niemieckie utrzymują rzecz w tajemnicy.
LUTY 1943
Niemcy postanawiają wykorzystać sowiecką zbrodnię w celach propagandowych i rozpoczynają szczegółowe poszukiwania mogił w lesie katyńskim koło Smoleńska.
11 KWIETNIA 1943
Niemiecka Agencja Transocean pierwsza informuje o odkryciu masowego grobu ze zwłokami trzech tysięcy polskich oficerów.
12 KWIETNIA 1943
Radio Berlin podaje, że ofiarami mordu w Katyniu byli polscy jeńcy wojenni z obozu w Kozielsku.
15 KWIETNIA 1943
Sowieci ogłaszają, że polscy jeńcy wpadli w ręce Niemców, którzy ich wymordowali. Polski rząd postanawia zwrócić się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o powołanie komisji do zbadania sprawy masowych grobów.
16 KWIETNIA 1943
Hitler i Goebbels postanawiają wystąpić do MCK w tym samym czasie co Polacy, aby stworzyć wrażenie współdziałania.
17 KWIETNIA 1943
Polska i Niemcy jednocześnie składają oficjalne noty do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Polskie władze w Londynie informują, że poprosiły MCK o wysłanie do Katynia inspekcji badawczej.
19 KWIETNIA 1943
Z powodu not w sprawie Katynia "Prawda" oskarża
Polskę o kolaborację z Niemcami.
21 KWIETNIA 1943
Stalin wysyła depesze do Churchilla i Roosevelta, oskarżając generała Sikorskiego o zmowę z Hitlerem.
24 KWIETNIA 1943
Ambasador Związku Sowieckiego w Londynie domaga się od rządu RP wycofania prośby do MCK i przyznania, że zbrodni katyńskiej dokonali Niemcy.
26 KWIETNIA 1943
ZSRR zrywa stosunki z polskim rządem na wychodźstwie i zaczyna ostentacyjnie popierać marginalny wówczas Związek Patriotów Polskich, który powstał kilka tygodni wcześniej.
28 - 30 KWIETNIA 1943
Na zaproszenie Niemców przybywa do Katynia 12 ekspertów medycyny sądowej, którzy badają mogiły w Lesie Katyńskim.
3 CZERWCA 1943
Zakończenie niemieckich prac ekshumacyjnych z udziałem komisji technicznej PCK.
26 WRZEŚNIA 1943
W wyniku sowieckiej ofensywy okolice Katynia ponownie znajdują się w rękach ZSRR. Powstaje komisja nadzwyczajna do zbadania zbrodni katyńskiej pod przewodnictwem Nikołaja Burdenki, naczelnego chirurga Armii Czerwonej.
24 STYCZNIA 1944
Komisja Burdenki winą za zbrodnię katyńską obciąża Niemców.
18 PAŹDZIERNIKA 1945
Na procesie w Norymberdze zostaje odczytany akt oskarżenia. W jednym z punktów zarzucono Niemcom zamordowanie 11 tysięcy polskich oficerów w lesie katyńskim.
1- 3 LIPCA 1946
Trybunał w Norymberdze przesłuchuje świadków w sprawie Katynia. Sowieckie oskarżenie zostaje wprawdzie zignorowane, ale wyrok w tej sprawie nie zapada.
11 PAŹDZIERNIKA 1951
Pierwsze przesłuchanie przed Specjalną Komisją Kongresu Amerykańskiego do Zbadania Zbrodni Katyńskiej.
22 GRUDNIA 1952
Amerykańska komisja ogłasza końcowy raport. Za winnych uznaje Sowietów i wzywa do powołania międzynarodowego trybunału dla osądzenia tej zbrodni.
7 MARCA 1989
Władze PRL po raz pierwszy oficjalnie przyznają, że zbrodni w Katyniu dokonali Rosjanie.
13 KWIETNIA 1990
W 50. rocznicę katyńskiego mordu prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow przyznaje, że polskich oficerów wymordowało sowieckie NKWD.
14 PAŹDZIERNIKA 1992
Władze rosyjskie publikują rozkaz wydany przez Biuro Polityczne KC WKP (b) 5 marca 1940, w którym nakazano rozstrzelać polskich jeńców.
LATO 2000
Uroczyste otwarcia Polskich Cmentarzy Wojennych w Charkowie (17 czerwca), Katyniu (28 lipca) i Miednoje (2 września).
21 WRZEŚNIA 2004
Rosja umarza śledztwo w sprawie zbrodni w Katyniu.
30 LISTOPADA 2004
IPN wszczyna śledztwo w sprawie mordu.
22 MARCA 2005
Sejm RP przyjął uchwałę, w której zwrócił się do Rosji o uznanie ludobójczego charakteru mordu.
14 LISTOPADA 2007
Sejm ustanowił przez aklamację 13 kwietnia Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.
27 MARCA 2008
Rozpoczyna prace polsko-rosyjska grupa do spraw trudnych.
24 LISTOPADA
2008
Krewni ofiar złożyli do Trybunale w Strasburgu pozew przeciw Rosji.

23 SIERPNIA - 23 SIERPNIA 1939
Niemcy i ZSRR podpisują w Moskwie pakt Ribbentrop - Mołotow. W tajnym aneksie obaj nasi sąsiedzi, dwa totalitarne mocarstwa, zawierają umowę o rozbiorze Polski.
17 WRZEŚNIA
1939
W ślad za wojskiem niemieckim, do Polski wkracza także Armia Czerwona. ZSRR anektuje wschodnią część kraju - połowę terytorium II RP.
19 WRZEŚNIA
1939
Przy sowieckim NKWD powstaje Zarząd do spraw Jeńców Wojennych. Następnie do niewoli trafia 230 tysięcy polskich żołnierzy i oficerów. Utworzono dla nich 138 obozów etapowych i 8 selekcyjnych.
28 WRZEŚNIA
1939
Niemcy i ZSRR podpisują "układ o granicy przyjaźni", który faktycznie jest IV rozbiorem Polski.
LUTY 1940
Dowództwo Armii Czerwonej prosi Stalina o wytyczne w sprawie dalszego postępowania z polskimi oficerami.
5 MARCA 1940
Szef sowieckiej bezpieki Ławrientij Beria wnioskuje o rozstrzelanie ponad 14 700 polskich oficerów przetrzymywanych w obozach jenieckich i około 11 000 Polaków osadzonych w więzieniach. Stalin daje przyzwolenie, a Biuro Polityczne zatwierdza decyzję.
7 MARCA 1940
Zapada decyzja o ostatecznym "rozładowaniu" obozów jenieckich, w których przebywają polscy oficerowie. To sygnał do rozpoczęcia akcji mordowania polskiej elity.
16 MARCA 1940
Władze sowieckie zakazują polskim oficerom internowanym w obozach jenieckich prowadzenia korespondencji.
23 MARCA 1940
Przygotowany zostaje tabor kolejowy i samochodowy do wywożenia Polaków z obozów do miejsc kaźni.
25 MARCA 1940
Wszystkie obozy zgłaszają gotowość do przeprowadzenia operacji "rozładowania".
3 KWIETNIA 1940
W Katyniu funkcjonariusze NKWD strzałami w tył głowy zabijają pierwszych 62 polskich jeńców z obozu w Kozielsku. Ofiary są wrzucane do dołów w lesie i zakopywane.
3 KWIETNIA - 11 MAJA 1940
W lesie katyńskim przy dołach śmierci zostają przeprowadzone egzekucje łącznie na 4421 polskich oficerach z obozu w Kozielsku.
5 KWIETNIA - 12 MAJA 1940
NKWD morduje 3820 polskich jeńców z obozu w Starobielsku. Oficerowie są zabijani strzałami w kark, w piwnicach więzienia w Charkowie. Zwłoki funkcjonariusze wywożą ciężarówkami do pobliskiego lasu i zakopują w dołach.
5 KWIETNIA - 22 MAJA 1940
W budynku zarządu NKWD w Kalininie (obecnie Twer) mordowani są Polacy z obozu w Ostaszkowie - 6311 osób. Ich ciała z przestrzelonymi czaszkami trafiają do leśnych dołów w miejscowości Miednoje.
KWIECIEŃ - MAJ 1940
W Bykowni koło Kijowa, w Kuropatach pod Mińskiem, w Chersoniu, Winnicy i innych miejscowościach NKWD rozstrzeliwuje i zakopuje 7305 polskich jeńców. Miejsca pogrzebania 3870 spośród nich nadal nie są znane.
KWIECIEŃ - MAJ 1940
Łącznie z rozkazu sowieckich władz zostaje zgładzonych 21 857 Polaków. Są to oficerowie wojska, strażnicy pogranicza, funkcjonariusze policji i innych służb, urzędnicy, ziemianie, przedsiębiorcy, naukowcy, nauczyciele, prawnicy, lekarze, inżynierowie, duchowni.
26 PAŹDZIERNIKA 1940
Szef NKWD Ławrientij Beria podpisuje tajny rozkaz, w którym za likwidację polskich oficerów nagradza 143 funkcjonariuszy NKWD.
22 CZERWCA 1941
Niemcy napadają na ZSRR.
16 LIPCA 1941
Armia niemiecka zajmuje okolice Smoleńska, na których doszło do zbrodni katyńskiej.
SIERPIEŃ 1941
Do formowanej w Buzułuku polskiej armii napływają ochotnicy. Wśród nich jest nieproporcjonalnie mało oficerów.
PAŹDZIERNIK 1941
Generał Władysław Anders (dowódca Armii Polskiej w ZSRR) organizuje biuro poszukiwań zaginionych oficerów, którym kierują byli jeńcy Starobielska - Józef Czapski i Jan Kaczkowski.
15 PAŹDZIERNIKA 1941
Premier Władysław Sikorski pyta ambasadora ZSRR w Londynie o los polskich oficerów. Dostaje odpowiedź, że wszyscy zostali zwolnieni.
3 GRUDNIA
1941
Szef rządu RP pytanie o zaginionych Polaków ponawia przed Stalinem. Dyktator odpowiada, że polscy oficerowie uciekli do Mandżurii. W sumie nasze władze około 50 razy prosiły Sowietów o wyjaśnienie sprawy polskich oficerów.

BST, PAP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski