Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co komu taka Liga Mistrzyń?

Rafał Rusiecki
Fot. Karolina Misztal
Pod auspicjami Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej (CEV) znajdują się Liga Mistrzów, Puchar CEV oraz Challenge Cup. Największy prestiż i poziom sportowy prezentują pierwsze z nich. Z kolei udział w tych ostatnich dla polskich klubów jest niepotrzebnym wysiłkiem.

Często się bowiem zdarza, że nawet ostatnie zespoły naszej ligi są lepsze od rywali w tych zawodach.

Teraz polskie kluby pokazały jednak gremialnie, że udział w rozgrywkach CEV jest dla nich nieopłacalny także ekonomicznie.

- Z Ligi Mistrzyń wycofały się PGE Atom Trefl Sopot i Impel Wrocław. Tauron MKS Dąbrowa Górnicza przejął jedno miejsce. Budowlani Łódź zagrają w Pucharze CEV. Wśród mężczyzn z Pucharu CEV wycofał się Lotos Trefl Gdańsk, a Cuprum Lubin z Challenge Cup - poinformował nas Janusz Uznański, rzecznik Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

Sopockie atomówki to wicemistrzynie Polski, a wrocławski Impel zajął trzecie miejsce. To czołowe kluby w Orlen Lidze, tak pod względem sportowym, jak i finansowym. Mimo to zdecydowały się nie grać w sztandarowej lidze CEV. Podkreślają, że ich na to nie stać.

W żeńskiej Lidze Mistrzyń opłata rejestracyjna drużyny to dla klubu wydatek 10 tys. euro. Trzeba też zarejestrować siatkarki (minimum 12) i je ubezpieczyć. To wydatek rzędu 2,5 tys. złotych za każdą z zawodniczek. W sopockim klubie dowiedzieliśmy się, że koszt organizacji meczu i wyjazd na rewanż (w LM można trafić na klub z azerskiego Baku!) to wydatek ok. 100 tys. złotych. W fazie grupowej grają po cztery zespoły. CEV za udział na tym etapie płaci klubowi... 5 tys. euro.

- Chcemy, by w europejskich rozgrywkach brały udział wszystkie najmocniejsze polskie drużyny, które wywalczyły sobie prawa do takiej gry - mówi Jacek Kasprzyk, prezes Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej i wiceprezes PZPS. - To jest jednak autonomiczna decyzja klubów i my w żaden sposób nie będziemy na nie wpływać. Zdaję sobie sprawę, że rezygnacje choćby ze startu w Lidze Mistrzyń to po prostu nic innego, jak rachunek ekonomiczny. Klubów zwyczajnie nie stać na dopłacanie do udziału w tych rozgrywkach, więc podejmują bolesną, także dla nich, decyzję o zrezygnowaniu ze startu. To na pewno nie były łatwe wybory.
Przed rokiem atomówki walczyły w finale Pucharu CEV z Dynamem Krasnodar. W nagrodę za drugie miejsce od CEV dostały 30 tys. euro, ale finałowa ceremonia dla rosyjskiego klubu w Ergo Arenie była na barkach sopocian.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że napięty terminarz nie sprzyja równej grze w rodzimej lidze. Przekonać się mogli o tym kibice Lotosu Trefla. Gdańszczanie w końcówce sezonu, w którym grali też w Lidze Mistrzów, opadli z sił.

- Rozgrywki europejskie wiążą się ze sporymi kosztami, o czym była mowa już także w latach ubiegłych i są to pieniądze, które później się niestety nie zwracają. My postanowiliśmy przeznaczyć je w tym roku na budowę drużyny zdolnej do walki o medale w rozgrywkach krajowych - przekonuje Marek Wierzbicki, prezes PGE Atomu Trefla.

Oby ta decyzja zaowocowała ciekawymi transferami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki