Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Austria Wiedeń - Ruch Chorzów: Niebieska biała flaga

Tomasz Kuczyński
Artur Sobiech (nr 19) zagrał w Ruchu przeciw Austrii Wiedeń, a potem przeniósł  się do Warszawy
Artur Sobiech (nr 19) zagrał w Ruchu przeciw Austrii Wiedeń, a potem przeniósł się do Warszawy Fot. Lucyna Nenow
Przed jutrzejszym meczem rewanżowym III rundy eliminacji Ligi Europejskiej z Austrią w Wiedniu w ekipie "niebieskich" daje się wyczuć, że kwestia awansu została już rozstrzygnięta.

- Chcemy tam pokazać się z dobrej strony, jedziemy nie przegrać, a super byłoby wygrać - mówi obrońca Ruchu, Rafał Grodzicki.

Fakt, że chorzowscy działacze tuż po porażce 1:3 z Austrią przy Cichej zdecydowali się na sprzedaż Artura Sobiecha do Polonii Warszawa, można odebrać jako wywieszenie białej flagi przed rewanżem w Wiedniu.

- Czy jestem zły z powodu straty Sobiecha? Wiedziałem o prowadzonych rozmowach, choć nie jest dobrze, gdy odchodzi ważny zawodnik tuż przed startem ligi, bo go trudno zastąpić - przyznał trener Ruchu Waldemar Fornalik. - Inaczej jest jeśli do transferu dochodzi zaraz po zakończeniu rundy. Wtedy wiadomo, na czym się stoi. Znam jednak kulisy przejścia Sobiecha do Polonii. Jeśli ktoś daje takie pieniądze, to dyktuje też swoje warunki. To nie jest przecież tak, że jak Sobiech nie jedzie do Wiednia, to nie ma już drużyny Ruchu. Zamierzamy tam pokazać, że potrafimy grać w piłkę.

"Czarne Koszule" wyłożyły za Sobiecha milion euro, a Ruch poszukuje teraz wzmocnień na pozycje napastnika i lewego pomocnika. - Gdy poszła wieść, ile dostaliśmy za Artura, zaczęły do klubu napływać dziesiątki ofert, głównie z zagranicy. Ceny za tych piłkarzy wahają się w granicach 100-150 tys. euro, a oni chcieliby u nas zarabiać od kilku do kilkudziesięciu euro - podkreśla Fornalik.

"Niebieskich" czeka kolejna pucharowa eskapada, choć mniej uciążliwa niż do Kazachstanu i na Maltę. Tym razem jednak mecz w LE trzeba połączyć z pierwszym spotkaniem w ekstraklasie, w niedzielę z Lechią Gdańsk.
- Wyjeżdżamy autokarem do Wiednia w środę rano. Wieczorem mamy tam trening. Po meczu zostajemy na noc i w piątek koło 13.30 lecimy samolotem do Gdańska. To najlepsze rozwiązanie, uwzględniając dużą odległość nad morze i małą ilość czasu między meczami - mówi szkoleniowiec Ruchu, który nie przewiduje zwiedzania stolicy Austrii. - Wiedeń zobaczymy zza szyb autobusu. Zresztą część z nas już tam była, chociażby przejazdem na wakacje. Jest tam na tyle blisko, że można wybrać się na wycieczkę innym razem.

Wyprawa do Wiednia elektryzuje fanów Ruchu, choć nie wiadomo, czy wszyscy wejdą na stadion, bo austriacki klub przeznaczył dla kibiców gości 550 biletów.

- Nasi kibice jadą w sile 1500 osób i mamy nadzieję, że już na miejscu uda się wynegocjować większą pulę biletów i wejście wszystkich chętnych na trybuny. Takie zainteresowanie wynika też z tego, że nie ma telewizyjnej transmisji z pucharowego meczu - mówi rzecznik klubu, Mariusz Gudebski.

Ruch chce godnie pożegnać się z LE, która według niektórych opinii była tylko kulą u nogi. Okazało się jednak, że mimo dalekich podróży i konieczności wynajmowania samolotów, chorzo-wianie wyszyli na tym "do przodu" 700 tysięcy złotych!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!