Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iwan: To Wisła potrzebuje teraz bardziej wsparcia niż ja

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Iwan ma 56 lat. W Polsce znany jest m.in. z gry w Wiśle Kraków i Górniku Zabrze, z którymi zdobywał mistrzostwo Polski
Andrzej Iwan ma 56 lat. W Polsce znany jest m.in. z gry w Wiśle Kraków i Górniku Zabrze, z którymi zdobywał mistrzostwo Polski Jan Hubrich / Polskapresse
- Najgorsze było to, że jak już lekarze mnie wybudzili i leżałem na oddziale intensywnej terapii, nie mogłem w ogóle mówić - mówi Andrzej Iwan, który wyszedł ze szpitala i powoli dochodzi do zdrowia

Jak się Pan czuje po tym, jak przebywał Pan przez dobrych kilka dni w stanie śpiączki farmakologicznej? Wyszedł Pan już ze szpitala. Wszystko jest w porządku?

Ciągle nie jest najlepiej. W niedzielę byłem w Warszawie, a teraz znów czuję się gorzej. W płucach mi coś siedzi. Muszę powoli dochodzić do siebie.

Jak w ogóle doszło do tego, że lekarze musieli wprowadzić Pana w stan śpiączki farmakologicznej?
Wszystko mnie dopadło naraz. Alkohol, leki, przeziębienie. Oczywiście, nie popijałem lekarstw alkoholem specjalnie, ale w trakcie picia przyszło przeziębienie. I wziąłem leki. Alkohol był jeszcze we krwi, nastąpiła reakcja w organizmie i nie byłem już w stanie sam sobie pomóc. Trzeba było wzywać karetkę.

Podobno było z Panem już bardzo źle.
Szczerze mówiąc, do końca nie wiem, bo spałem. Po tym, jak jednak obudziłem się z podłączoną całą aparaturą, z rurkami w ustach, wiedziałem, że musiało być źle. Najgorsze było to, że jak już lekarze mnie wybudzili i leżałem na oddziale intensywnej terapii, to nie mogłem w ogóle mówić. Przychodzili do mnie ludzie, a ja nie byłem w stanie nawet słowa z nimi zamienić. Męczyłem się okropnie. Dopiero później dowiedziałem się, że ta moja „przygoda” wywołała sporą aferę, że media o tym dużo pisały, że ludzie komentowali w internecie.

Przede wszystkim było mnóstwo komentarzy ze wsparciem dla Pana. Jak Pan to odbiera?
Szczerze? Jestem w szoku i to takim pozytywnym. Spodziewałem się raczej „hejtu”, komentarzy w stylu: „Ma to, co chciał”, itp. I wcale nie dziwiłbym się, gdyby coś takiego się pojawiło, bo wiadomo, jacy są ludzie. Tymczasem dostałem ogromne wsparcie, przede wszystkim od kibiców Wisły. Jestem im za to bardzo wdzięczny, a teraz pozostaje mi wspierać tylko ich, bo wiadomo, co się dzieje... To Wisła potrzebuje teraz bardziej wsparcia niż ja. Niech kibice z całych sił wspierają Wisełkę, bo nie ma co się czarować, sytuacja jest tragiczna.

To co się stało, to był dla Pana kolejny dzwonek ostrzegawczy w życiu?
Takie dzwonki mam co chwilę, ale przecież wiadomo, jak to ze mną jest. Tak sobie jednak myślę, że dostałem kolejną szansę i może warto wreszcie się pochylić nad tym i coś w swoim życiu spróbować zmienić. Na moją wyobraźnię podziałały również słowa wsparcia, płynące z wielu stron. Nie mam też pretensji do tych, którzy pisali o mnie źle. Pewnie mieli w tym wszystkim dużo racji.

Wraca Pan do zdrowia, ale pewnie w tym wszystkim serce boli, jak patrzy Pan na tabelę ekstraklasy. Dwa ostatnie miejsca zajmują kluby najbliższe Pańskiemu sercu - Wisła Kraków i Górnik Zabrze.
Wiadomo, że Wisła zawsze była, jest i będzie mi najbliższa, ale do Górnika też mam ogromny sentyment. Zacznę może od zabrzan. Ten zespół powinien być dzisiaj w zupełnie innym miejscu. Miasto bardzo pomogło Górnikowi, klub odbił się finansowo od dna, a sportowo niestety, na nie spadł. Nie wiem, dlaczego tak to się wszystko potoczyło, ale żal patrzeć, na to jak gra Górnik i jakie miejsce zajmuje. Wisła natomiast przez ostatnie lata zmagała się ze swoimi problemami, ale patrząc na zespół, jaki ma „Biała Gwiazda”, to nie jest absolutnie drużyna do spadku.

Błyskawiczna zmiana trenera Wisły Kraków

W Wiśle już nie wytrzymali. Zwolniono trenera Tadeusza Pawłowskiego.
Tadek jest pogodnym człowiekiem, a może tej drużynie brakowało trenera, który ryknąłby przy linii, rzucił parę bidonów w szatni. To nie jest czas na żarty, na przyjmowanie pewnych spraw z uśmiechem. Coś nie grało w relacjach trener - drużyna. To się dało odczuć. Zresztą, Tadek, składając deklaracje, że może powygrywać wszystkie mecze do końca sezonu, powinien zdawać sobie sprawę z tego, jak do takich słów podchodzi Bogusław Cupiał. On takie coś traktuje na serio i uważa, że to jest obietnica. A jak ktoś obietnic u Cupiała nie spełnia, to żegna się z posadą. Zaskoczyły mnie też słowa trenera Pawłowskiego, który stwierdził, że drużyna nie jest przygotowana na sto procent. To, co on robił przez ostatnie dwa miesiące? Rozumiem, że było trochę kontuzji, nie wszyscy trenowali, ale bez przesady. Te kilka tygodni to był czas, żeby drużyna wyglądała znacznie lepiej pod względem fizycznym.

Kogo widziałby Pan na trenerskiej ławce Wisły w tym momencie?
Słyszałem, że pod uwagę brani są m.in. Franciszek Smuda i Maciej Skorża. Powiem tak, na teraz brałbym Franka. Tutaj jest potrzebny ktoś, kto wejdzie do szatni i „zrobi w niej Sajgon”, pozytywnie pobudzi tych chłopaków. W tym lepiej może sprawdzić się właśnie „Franz”, choć nie zapominam, że Skorża w poprzednim sezonie postawił na nogi Lecha i zdobył z nim mistrzostwo. Jeśli zatem chciałbym wywołać natychmiastowy efekt i uratować Wisłę, a sytuacja jest przecież bardzo poważna, to teraz brałbym Smudę. Później można już natomiast myśleć o długofalowej pracy i akurat do niej, moim zdaniem, lepiej nadaje się Skorża. Zwłaszcza, jeśli dostanie odpowiednich piłkarzy, a kadra będzie szeroka.

Kadra już jest szersza niż jesienią. Wisłę stać dzisiaj np. na to, żeby Paweł Brożek siedział na ławce rezerwowych.
I dlatego podstawowym błędem było wystawienie Pawła od początku w meczu z Górnikiem Łęczna. Przecież gołym okiem widać, że ten chłopak nie jest odpowiednio przygotowany do gry. Paweł padł ofiarą trenera Pawłowskiego. Być może, gdyby Brożek dostał jeszcze parę dni na przygotowanie do meczu z Podbeskidziem, to mógłby więcej dać drużynie właśnie w tym spotkaniu. Zwłaszcza przy wsparciu Rafała Wolskiego. Teraz nie ma, co już jednak dywagować. Trzeba rzucić wszystkie siły do walki. Piłkarze muszą sobie zdać sprawę z tego, w jakiej sytuacji się znaleźli. W jakiej sytuacji jest klub. Trzeba orać i szybko wyjść z tej sytuacji. Powtórzę, Wisła nie ma składu na spadek.

Tylko, że kiedyś też tak mówiono. Pamięta Pan pewnie 1985 rok, kilku mistrzów Polski w składzie, znane nazwiska. A jednak spadliście wtedy do ówczesnej II ligi.
Pamiętam dobrze tamte wydarzenia. Mieliśmy jeszcze szanse na utrzymanie, ale w klubie zaczęto podejmować nerwowe ruchy. Odsunięto od drużyny mnie i trzech innych kolegów. Również trenera Lenczyka. Trudno jednak dzisiaj powiedzieć, czy z nami w składzie utrzymalibyśmy się wtedy. Zresztą, symptomy tego, że to wszystko nie idzie w dobrym kierunku, pojawiły się znacznie wcześniej. Już w 1984 roku mieliśmy bardzo słabą jesień. Wcześniej przegraliśmy bardzo wyraźnie finał Pucharu Polski. Degrengolada w klubie postępowała. Nie było dobrego rozeznania zawodników. Nie było zmiany warty, wymiany piłkarzy. Stagnacja była niesamowita, a to odbijało się na drużynie i skończyło się spadkiem. Dlatego nie porównywałbym jednak tamtych czasów do obecnych, bo teraz trudno powiedzieć, że klub nic nie robi, żeby pomóc tej drużynie. Poprawiła się przecież sytuacja finansowa. Właściciel Wisły Bogusław Cupiał cały czas stara się spłacać długi. Są nowi piłkarze. I to trochę przypomina sytuację Górnika. Lepiej jest w kasie, a znacznie gorzej na boisku. Trudno to wytłumaczyć racjonalnie. Górnik ma najstarszą drużynę w ekstraklasie, więc ciężko powiedzieć, jak to się dla niego zakończy. W przypadku Wisły nie sprawdzają się nabytki z lata. Przynajmniej większość z nich. Słabo grają Cywka, Crivellaro. Zaskoczony jestem słabą grą Popovicia. Stać go na więcej, ale nie jest sobą, nie potrafi sprzedać swoich wysokich umiejętności na boisku.

Gwizdy po porażce Wisły z Podbeskidziem. Kibice: Wy naszą Wisłę hańbicie! [WIDEO]

Wisła sprowadziła w ostatnich dniach Rafała Wolskiego i Petara Brelka. Może to jest nadzieja dla „Białej Gwiazdy”?
Miejmy nadzieję, bo Wolski już pokazał się z dobrej strony. Liczę też, że Paweł Brożek dojdzie fizycznie do siebie i będzie dobrze z nimi współpracował. Rafał Wolski jest natomiast absolutnie przygotowany do tego, żeby dużo kreatywnej gry wnieść do drużyny. Podoba mi się też Zdenek Ondrasek. Nie wiem, czy można liczyć regularnie na jego bramki, ale on też może pomóc. Dla mnie super byłoby, gdyby obaj byli w wysokiej formie i mogli grać razem z Pawłem. Ondrasek to taki trochę bandyta, w pozytywnym rozumieniu. Może porozbijać obrońców i zrobić miejsce Pawłowi. Czas żartów się skończył. Trzeba z marsową miną zacząć zdobywać punkty.

Patrząc na zespół, jaki ma „Biała Gwiazda”, to nie jest absolutnie drużyna do spadku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska