Andre Ward zakończył karierę niepokonany. "Moje ciało już nie wytrzymuje"

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Andre Ward
Andre Ward AP/FOTOLINK
Jeden z najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe, Andre Ward (32-0, 16 KO) zaszokował świat boksu ogłaszając zakończenie kariery. - Nadszedł na mnie czas. Moje ciało nie wytrzymuje wymagań zawodowego sportu. A jeśli nie mogę dać rodzinie, teamowi i kibicom stu procent swoich możliwości, wolę w ogóle nie walczyć - przyznał Amerykanin, który nie przegrał w ringu od lutego 1998 roku, kiedy był 13-letnim amatorem.

33-letni Andre Ward to mistrz olimpijski z Aten. W boksie zawodowym był mistrzem świata kategorii super średniej, a po przejściu do dywizji półciężkiej dzierżył pasy organizacji WBA, WBO oraz IBF. W ostatnim zestawieniu pound-for-pound (bez podziału na kategorie wagowe) prestiżowego magazynu "The Ring" zajmował pierwsze miejsce, wyprzedzając m.in. Giennadija Gołowkina (37-0-1, 33 KO), Terence'a Crawforda (32-0, 23 KO) i Wasyla Łomaczenkę (9-1, 7 KO). Stoczył kapitalne pojedynki m.in. z Mikkelem Kesslerem i Carlem Frochem. W dwóch ostatnich walkach mierzył się z niesamowitym Siergiejem Kowaliowem (30-2-1, 26 KO), szóstym w rankingu P4P "The Ring". Pierwszą wygrał po bardzo bliskim (114-113 u każdego z sędziów) i kontrowersyjnym werdykcie. W rewanżu pokonał Rosjanina przez techniczny nokaut w ósmej rundzie. Wielu obserwatorów uważało jednak, że sędzia przerwał pojedynek zbyt wcześnie. A Amerykanin zamroczył rywala uderzeniami poniżej pasa. Tak czy inaczej "Syn Boży" na tle Kowaliowa nie wyglądał jak pięściarz z innego świata. A tak najczęściej bywało w poprzednich walkach.

- Boksowałem od 23 lat. Każdy kontaktowy sport odciska na tobie piętno. Lata treningów i walk w końcu odbijają się na organizmie. A kiedy cierpi ciało, traci się motywację. Nie jest się tak zdeterminowanym, by wygrywać. A moim zdaniem jeśli nie jesteś w stanie przygotować się na sto procent, nie powinieneś wchodzić do ringu. Zawsze chciałem sam zadecydować o zakończeniu kariery. Nie dopuścić do tego, by to boks odesłał mnie na emeryturę. Właśnie nadszedł ten moment - przyznał Ward w rozmowie z ESPN.

23yrs Strong #Re2pect #Hardware #P4P @jumpman23

Post udostępniony przez Andre Ward (@andresogward) 18 Wrz, 2017 o 6:10 PDT

- Ludzie widzą mnie w świetle fleszy. Czytają o kolejnych zwycięstwach, pasach, milionowych ofertach na następne walki. Ale nie ma ich, gdy ciężko haruję podczas przygotowań. Kiedy muszę pokonywać fizyczny ból, by przetrwać kolejny trening. U mnie wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. W ostatnich dwóch, trzech latach przygotowania zaczęły sprawiać mi coraz większe problemy. Zagryzałem zęby i pracowałem mimo tego. Ale jeśli nie mogę dać rodzinie, teamowi i kibicom stu procent swoich możliwości, wolę w ogóle nie walczyć. Przychodzi czas, kiedy po prostu wiesz, że to koniec. Nikt inny ci tego nie powie, sam musisz to czuć. Tak było w moim przypadku - dodał niepokonany pięściarz.

Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Andrzej Fonfara: Moje życie nie kończy się na boksowaniu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl