Nagrodą najlepszego zawodnika wiosny, Pucharem oraz wicemistrzostwem Danii musi zadowolić się Kamil Wilczek na zakończenie sezonu 2017/2018. Słabsze wyniki w ostatnich tygodniach - zaledwie trzy punkty zdobyte w czterech meczach, sprawiły że mające świetną serię pięciu zwycięstw z rzędu FC Midtjylland przeskoczyło jego Broendby i teraz to ono może cieszyć się z mistrzostwa kraju. Drużyna polskiego napastnika zagra więc w eliminacjach Ligi Europy. Zanim jednak Wilczek wróci do klubowej codzienności, uda się na zgrupowania reprezentacji Polski w Juracie i Arłamowie.
Podczas kilkunastu dni treningów spróbuje przekonać Adama Nawałkę, by ten postawił w Rosji właśnie na niego. Nie będzie to jedna proste, bo konkurencja w ataku reprezentacji jest niezwykle wysoka. Robert Lewandowski oraz Arkadiusz Milik mogą być praktycznie pewni wyjazdu, więc o swój bilet były zawodnik Piasta zawalczy z Łukaszem Teodorczykiem i Dawidem Kownackim.
- Jeżeli Wilczek nie pojedzie na mundial, oznacza to, że inni Polacy prezentują formę na miarę mistrzostwa świata - grzmiał trener Broendby Alexander Zorniger.
Szkoleniowiec, który prowadzi duński klub już dwa lata, od zawsze dawał Polakowi sporo szans. Od dwóch sezonów konsekwentnie korzysta z niego w ligowych rozgrywkach, jednak dopiero w ostatnich miesiącach wypowiada się na temat swojego podopiecznego tak pozytywnie.
- Nigdy wcześniej nie spotkałem zawodnika, który zrobiłby taki postęp pod względem mentalnym w zaledwie pół roku - mówił.
Przyczyn zachowania Wilczka upatruje właśnie w zaplanowanym na czerwiec turnieju w Rosji. - W przerwie zimowej Kamil przygotował sobie plan, który pomoże mu w wyjeździe na mundial. To dla niego świetna motywacja - opowiadał.
Niczym płachta na byka, na napastnika podziałać miał brak powołania na marcowe sparingi. Adam Nawałka nie zdecydował się zaprosić go na towarzyskie spotkania z Nigerią oraz Koreą Południową, a i wcześniej z rzadka wpuszczał Wilczka na boisko. Mimo konsekwentnych powołań na zgrupowania - 30-latek nie od lata 2016 do rozpoczęcia tego roku nie ominął ani jednego obozu - w reprezentacji Polski wystąpił zaledwie trzykrotnie, ani razu nie rozgrywając pełnych 90 minut.
W przeciwieństwie do tego co dzieje się w klubie, w kadrze nigdy nie grał więc pierwszych skrzypiec. W najbliższym czasie ciężko będzie to zmienić, nawet pomimo świetnej formy, jaką prezentował wiosną. „Wilczek’s on fire” - na takie skandowanie kibiców ze strony kibiców (będące przeróbką słynnego „Will Grigg’s on fire” śpiewanego podczas Euro 2016 przez fanów z Irlandii Północnej) trzeba sobie zapracować.
Podobnie zresztą jak na tytuł najlepszego zawodnika rundy wiosennej ligi duńskiej w organizowanym przez trenerów wszystkich drużyn plebiscycie oraz koronę króla strzelców grupy mistrzowskiej. W dziesięciu meczach, Polak zdobył dziewięć bramek i miał spory udział w wywalczeniu przez Broendby wicemistrzostwa.
Napastnik nie próżnował także wcześniej, w rundzie zasadniczej. W całym sezonie ominął zaledwie kilka spotkań i tak jak jesienią często zasiadał na ławce rezerwowych, tak wiosną to od niego Zorniger rozpoczynał wybór meczowego składu.
- Mogę się tylko cieszyć z jego dobrej formy. Jak wszyscy zawodnicy, także ci mniej doświadczeni, ma szanse na wyjazd na mundial. Wszystko zweryfikują kolejne treningi i zaplanowane na zgrupowania w Juracie i Arłamowie wewnętrzne gierki - zapowiedział selekcjoner.
eSkadra na Mundial - CIEKAWOSTKI O BIAŁO-CZERWONYCH
Nie tylko Wojciech Szczęsny. Synowie znanych zawodników
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?