Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Kowalkiewicz: Rose pokonała mnie w grze komputerowej. W prawdziwym życiu będzie inaczej

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Karolina Kowalkiewicz jest bardzo blisko walki o pas UFC wagi słomkowej
Karolina Kowalkiewicz jest bardzo blisko walki o pas UFC wagi słomkowej Jacob Langston
W ogóle nie denerwuję się przed walką. W końcu spełniają się moje marzenia. Rozpiera mnie radość i energia - podkreśla przed sobotnim pojedynkiem z Rose Namajunas (MMA 5-2) na gali UFC 201 w Atlancie Karolina Kowalkiewicz (9-0). Jeśli zawodniczka z Łodzi pokona Amerykankę, będzie blisko walki o pas wagi słomkowej, który jest w posiadaniu Joanny Jędrzejczyk (12-0).

Walka z Rose Namajunas już w sobotę. Jak czuje się Pani na kilka dni przed tym pojedynkiem?
Jak zawsze – bardzo dobrze. (śmiech) Humor mi dopisuje. W poniedziałek zameldowałam się w hotelu, gdzie mieszkają wszyscy zawodnicy UFC walczący na tej gali. Powoli zaczynam czuć całą otoczkę, atmosferę wokół tego wydarzenia.

Zakończyła już Pani przygotowania do walki. Przebiegły bez niespodzianek?
Tak. Do każdej walki podchodzę tak samo poważnie. Przygotowania też przebiegają podobnie. Właściwie całe odbyły się w klubie Shark Łódź pod okiem Łukasza Zaborowskiego i Emila Grzelaka. Na sparingi przyjeżdżała do mnie Agnieszka Niedźwiedź, ja z kolei byłam u niej w Krakowie. Sparowałam też z Kasią Sadurą, z którą od wielu lat razem trenujemy. Miałam bardzo fajny obóz, czuję się bardzo dobrze przygotowana do tej walki. Cały czas się rozwijam, uczę czegoś nowego.

Agnieszka Niedźwiedź w piątek wróci do klatki po długiej przerwie, będzie walczyła na gali Invicta FC 18 w Kansas City. Jak ocenia Pani jej formę?
Agnieszka jest w naprawdę rewelacyjnej dyspozycji. Oczywiście będę jej kibicować, trzymać kciuki. Ale o wynik walki jestem spokojna. Wydaje mi się, że wygra przed czasem.

Sparingi były mocne? Podczas przygotowań w mediach społecznościowych opublikowała Pani zdjęcie z ogromnym guzem na czole. Chociaż podobno nabił go klubowy kolega.
(śmiech) To prawda, ten guz to sprawka Damiana Szmigielskiego. Najlepsze, że stało się to nie podczas sparingu, tylko luźnego treningu techniki. Taki jest sport, nieszczęśliwe wypadki się zdarzają. A z Agnieszką faktycznie miałyśmy bardzo fajne sparingi. Chyba podczas żadnych przygotowań nie sparowałam jeszcze tak mocno.

W jednym z wywiadów mówiła Pani, że ma problemy z tym guzem, może być potrzebna nawet interwencja chirurgiczna. Coś się w tej kwestii zmieniło?
Tkanka w tym miejscu stwardniała. Chodzę z guzkiem, co prawda bardzo małym, ale twardym. Od dłuższego czasu nie chce zniknąć i obawiam się, że faktycznie trzeba będzie go usunąć. Ale to nic poważnego, na pewno nie będzie miało to wpływu na walkę.

Rose Namajunas to najmocniejsza przeciwniczka w Pani karierze?
Tak, oczywiście. Śmieję się, że każda kolejna rywalka jest dla mnie najmocniejsza w życiu.

O to chodzi w tym sporcie.
Dokładnie. Trzeba zawieszać sobie poprzeczkę coraz wyżej. Żeby każda kolejna walka była jeszcze większym wyzwaniem niż poprzednia. Bardzo cieszę się z tego, że dostałam szansę sprawdzenia się z tak dobrą rywalką.

Namajunas ma 24 lata, ale już duże doświadczenie. Walczyła o pierwszy pas UFC wagi słomkowej w finale 20. sezonu programu „The Ultimate Fighter”, przegrywając z Carlą Esparzą. Wygrała choćby z Tecią Torres i Paige VanZant. Sama przyznawała Pani, że jest jej fanką.
Rose to jedna z moich ulubionych zawodniczek. Nie tylko świetnie walczy, ale też wydaje się bardzo fajną osobą. Nie miałam jeszcze okazji poznać jej osobiście, ale kiedy oglądałam jakieś materiały w internecie, sprawiała dobre wrażenie. To na pewno będzie ciekawa walka.

Oglądając jej walki zauważyła Pani słabsze strony najbliższej rywalki?
Tak, ale nic o nich nie powiem. (śmiech)

To może inaczej – doczekamy się Pani pierwszego zwycięstwa przed czasem w UFC?
Nigdy na to nie liczę ani nie zakładam takiego scenariusza. Wchodząc do klatki muszę spodziewać się wszystkiego. Jasne, marzę o tym, żeby skończyć tę walkę przed czasem. Ale jestem przygotowana na bardzo ciężki pojedynek przez pełne trzy rundy.

Kolejne marzenie to walka o pas z Joanną Jędrzejczyk. W przypadku zwycięstwa z Namajunas będzie chyba do niej bardzo blisko?
Głęboko w to wierzę. Nigdy nie ukrywałam, że bardzo chciałabym zawalczyć z Aśką. Dążę do tego od podpisania kontraktu z UFC. Ale nie chcę zbyt daleko wybiegać w przyszłość. Skupiam się na pojedynku z Rose. Najpierw muszę wygrać tę walkę, później będę mogła myśleć o tytule.

Jest Pani jedną z postaci w grze UFC 2. Były już pierwsze próby zdetronizowania polskiej mistrzyni UFC? Albo wirtualne walki z Namajunas?
Grałam już sobą, na razie walczyłam z Claudią Gadelhą [ostatnia rywalka Jędrzejczyk – red.] i Rose. Z tym, że niestety jestem bardzo, bardzo kiepskim graczem. No i cały czas z nimi przygrywałam. (śmiech) Kończyło się ciężkimi nokautami. Pocieszam się, że w prawdziwym życiu nigdy by do tego nie doszło. (śmiech)

W sobotę numer pięć rankingu UFC wagi słomkowej zmierzy się z numerem trzy. Pani zawsze powtarza, że nie zwraca uwagi na statystyki. Piąta pozycja w klasyfikacji największej federacji MMA na świecie to chyba jednak duże osiągnięcie.
To na pewno ogromne wyróżnienie. Ale tak naprawdę doszłam do tego tylko dzięki wielu latom ciężkiej pracy. Fajnie, że ktoś ją docenia. Nie znalazłam się tak wysoko w rankingu dzięki ładnym oczom, tylko dlatego, że mam jakieś osiągnięcia w tym sporcie.

Docenieniem tej pracy jest też fakt, że wystąpi Pani w co-main evencie numerowanej gali UFC. Po waszej walce do Oktagonu wejdą już tylko mistrz wagi półśredniej Robbie Lawler i pretendent do tytułu Tyron Woodley.
Dla mnie naprawdę nie ma żadnego znaczenia, czy wychodzę do walki na początku, czy na końcu gali. Pracowałam na to całe życie. Po to trenuję, daję z siebie wszystko podczas obozów przygotowawczych, żeby móc wejść do klatki. Kiedy już znajduję się w hali, jestem tak szczęśliwa, że myślę tylko o czekającym mnie pojedynku. Nic innego się nie liczy. Już kilka dni przed walką rozpiera mnie radość i energia. Nie mam się czym denerwować, w końcu spełniają się moje marzenia.

Na UFC 201 będzie walczył też m.in. Damian Grabowski. Jak ocenia Pani jego szanse z Anthonym Hamiltonem? Mieliście już okazję spotkać się w Atlancie? [rozmawialiśmy w poniedziałek – red.]
Jeszcze się nie widzieliśmy, ale na pewno się spotkamy. Oczywiście kibicuję Damianowi, mam nadzieję że wygra. Będę za niego mocno trzymać kciuki.

Ta gala tylko potwierdzi, że polskie MMA rośnie w siłę? Mistrzynią UFC wciąż jest Joanna Jędrzejczyk, w rankingach pną się Krzysztof Jotko i Daniel Omielańczuk, 3 września Jan Błachowicz powalczy z dwukrotnym pretendentem do pasa wagi półciężkiej, Alexandrem Gustafssonem.
Polskie MMA bardzo mocno się rozwija. Nasi zawodnicy poprawiają swoje umiejętności i mają coraz większe osiągnięcia. Nie tylko na krajowym podwórku, ale też na arenie międzynarodowej. To naprawdę fajne. Może niedługo MMA będzie w Polsce równie popularne jak piłka nożna? To moje marzenie.

Jak odbiera Pani rozwój polskiego MMA przez własną osobę? Na pewno jest Pani bardziej rozpoznawalna niż kilka lat temu. Zapraszano Panią do programów śniadaniowych i nie tylko. Nagranie z jednego z tych występów trafiło nawet na Pudelka...
Zawsze mówiłam, że jeśli kiedyś napiszą o mnie na Pudelku, będę uciekać z kraju. Więc tego tematu nie poruszajmy. (śmiech) Faktycznie coraz częściej ludzie mnie rozpoznają. Podchodzą do mnie, kiedy jestem na zakupach, chcą chwilę porozmawiać albo zrobić zdjęcie, życzą mi powodzenia. To bardzo fajne i miłe.

Coraz mniej osób pyta, co tak ładna dziewczyna robi w MMA?
To pojawia się cały czas. Już trochę mniej niż kiedyś, ale wciąż się o to pytają.

Rozmawiał Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24