Dla prawdziwego mistrza porażka to nie koniec świata. Joanna Jędrzejczyk wróci silniejsza?

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Joanna Jędrzejczyk
Joanna Jędrzejczyk Szymon Starnawski /Polska Press
Po utracie tytułu mistrzyni kategorii słomkowej UFC Joanna Jędrzejczyk (14-1) ma okazję potwierdzić tezę, że prawdziwego mistrza poznaje się po tym, jak reaguje na porażkę. Czy Polka pójdzie śladami Joe Louisa, Muhammada Alego czy George'a Foremana?

"Nigdy nie przegrywam. Albo zwyciężam, albo się czegoś uczę" - mawia największa gwiazda MMA ostatnich lat Conor McGregor. Słowa Irlandczyka mogą być motywacją dla Joanny Jędrzejczyk. W sobotę na gali UFC 217 w Madison Square Garden Polka doznała pierwszej porażki w zawodowym MMA (w 15. walce). Została zdominowana w stójce, dwukrotnie padała na matę po mocnych ciosach, sędzia przerwał walkę, gdy nie broniła kolejnych uderzeń rywalki w parterze. Po 2,5 roku panowania w wadze słomkowej straciła tytuł na rzecz Rose Namajunas.

Na gali w Nowym Jorku walczyło pięciu niepokonanych zawodników. W niedzielę rano to miano utrzymał tylko jeden. Niektórzy, jak były już mistrz wagi koguciej Cody Garbrandt, nie zareagowali na porażkę najlepiej. - Wciąż jestem lepszym zawodnikiem niż T.J. [Dillashaw - red.] Tak naprawdę walczyłem sam ze sobą. On złapał mnie jednym ciosem, czapki z głów. Ale w rewanżu udowodnię, kto jest prawdziwym mistrzem - zapowiadał "No Love".

Jędrzejczyk z kolei pokazała dużą klasę. Przyszła na konferencję prasową po gali, choć jako znokautowana zawodniczka nie miała takiego obowiązku. - W sporcie nie chodzi o to, żeby być dostępnym tylko gdy jest dobrze. Porażki zdarzały się nawet największym zawodnikom. Nie jestem już mistrzynią UFC. Ale wyjdę stąd z podniesioną głową. Wrócę silniejsza. Jestem profesjonalistką, uprawiam sport przez pół życia. Przyjmuję tę przegraną jak mistrzyni - podkreślała "JJ".

Olsztynianka w sportowej karierze przeżywała już trudne chwile. Przegrywała walki w muay thai po niesprawiedliwych decyzjach sędziów. Mimo tego sześć razy została mistrzynią świata. W 2010 roku zrobiła sobie przerwę od sportów walki, gdzie nie było ani pieniędzy ani perspektyw. Gdy trenowała w Holandii pod okiem legendarnego Ernesto Hoosta, też jej się nie przelewało. Wspominała później, że miewała w kieszeni ostatnie pięć euro i stawała przed wyborem - kupić coś do jedzenia albo bilet na autobus, by dojechać na trening.

Żadna z przeszkód nie złamała Jędrzejczyk. Dzięki charakterowi, ciężkiej pracy i wytrwałości dostała się do największej organizacji MMA na świecie, a w marcu 2015 roku zdobyła pas mistrzyni kategorii słomkowej. Trudno wyobrazić sobie, by porażka z Namajunas miała zatrzymać jej karierę. Wręcz przeciwnie, każdy kto ją poznał nie ma wątpliwości, że na bardzo prawdopodobną rewanżową walkę będzie przygotowana i zmotywowana jak nigdy wcześniej. W końcu prawdziwego mistrza poznaje się po tym, jak reaguje na porażkę.

W historii sportów walki było wiele przypadków potwierdzających tę teorię. Muhammad Ali, który przed walkami nigdy nie grzeszył skromnością i uwielbiał prowokować rywali (podobnie jak Jędrzejczyk swoje przeciwniczki), porażkę z Joe Frazierem przyjął "na klatę". - Nie dałem mu niczego za darmo, Joe zasłużył na zwycięstwo - przyznał. Wygrał 24 z 25 kolejnych walk, odzyskał tytuł mistrza i pokonał "Smokin' Joe'a" w rewanżu oraz trzecim pojedynku. - Tylko człowiek, który zaznał smaku porażki, jest w stanie zajrzeć wgłąb swej duszy. Wydobyć z niej dodatkową uncję mocy, dzięki której wygrywa wyrównaną walkę - mówił później.

Po nokaucie z rąk Maxa Schmelinga 22-letni Joe Louis miał płakać w szatni jak dziecko. Już rok później, w 1937, został jednak najmłodszym wówczas mistrzem świata wagi ciężkiej. Tytułu bronił rekordowe 25 razy, do dziś uznaje się go za jednego z największych pięściarzy w historii. A Niemcowi zrewanżował się, nokautując go w pierwszej rundzie.

25-letni George Foreman po słynnym "Rumble in the Jungle" w Kinszasie nie mógł pogodzić się z pierwszą w karierze porażką z Muhammadem Alim. Do ringu wrócił po ponad roku, desperacko chciał rewanżu, jednak obóz Alego odmawiał. Wygrał pięć walk, ale po przegranej z Jimmym Youngiem - jak później twierdził - otarł się o śmierć. Nawrócił się, został pastorem i otworzył ośrodek dla młodzieży. Gdy skończyły mu się pieniądze na jego finansowanie, wrócił do boksu. Po dziesięciu latach przerwy. Zaliczył 24 zwycięstwa z rzędu (w większości z przeciętnymi rywalami), po czym dostał szansę na zdobycie tytułu mistrza świata WBC, WBA i IBF. Evander Holyfield pokonał go na punkty, podobnie jak rok później Tommy Morrison w walce o pas WBO. W 1994 r. Foreman dopiął jednak swego. Znokautował mistrza WBA i IBF Michaela Moorera, który wcześniej mógł pochwalić się rekordem 35-0. Miał 45 lat, a na biodrach te same czerwone spodenki, co 20 lat wcześniej w pojedynku w Kinszasie...

- Jak czułem się po porażce? To jak przebywanie w głębokiej, ciemnej nicości. Albo na morzu, nie mając niczego nad sobą ani pod stopami. Nic, po prostu nic. Czujesz wtedy okropny zapach, którego nigdy nie zapomnę. To woń żalu. Gdybyście pomnożyli przez siebie wszystkie złe myśli swojego życia, nie zbliżylibyście się nawet do miejsca, w którym się wtedy znalazłem. W środku byłem martwy. Wstydziłem się przebywać z ludźmi w jednym pomieszczeniu. Za walkę z Alim dostałem pięć milionów dolarów. Ale dumy nie da się odzyskać za żadne pieniądze. Człowiek chce tylko jednego, znów zostać mistrzem - wspominał "Dziadek".

W wielkim stylu po bolesnych porażkach wracali m.in. Floyd Patterson, Willie Pep, "Sugar' Ray Leonard, Marvin Hagler, Lennox Lewis, Manny Pacquaio czy bracia Kliczko. Mistrzowie, którzy odchodzili niepokonani jak Rocky Marciano (49-0) czy Floyd Mayweather jr (50-0) to ogromna rzadkość.

Nie brakowało też jednak niespełnionych talentów, które wypalały się po pierwszym większym laniu z rąk rywala. Choćby Howard Davis, mistrz olimpijski z Montrealu, którego uznano za najlepszego pięściarza naszpikowanego przyszłymi gwiazdami turnieju. W latach 80. wschodzącymi gwiazdami, które spadły z piedestału byli m.in. Donald Curry, Johnny Bumphus i John Mugabi. Kariery na miarę Mayweathera nie zrobił jego (były już) protegowany, Adrien Broner. Kreowany na przełomie XX i XXI wieku na nową gwiazdę wagi ciężkiej Michael Grant po porażce z Lennoxem Lewisem nigdy nie był już takim samym pięściarzem. Skończył też niespecjalnie, w kwietniu wznowił karierę po 2,5 roku przerwy i dał się znokautować Krzysztofowi Zimnochowi w Legionowie...

Część kibiców obawia się, że Jędrzejczyk może spotkać los Rondy Rousey - gwiazdy kobiecego MMA, mistrzyni wagi koguciej, która wydawała się nie do pokonania. Dopóki brutalnie nie znokautowała ją Holly Holm. "Rowdy" przyznała później, że po porażce przez głowę przechodziły jej najczarniejsze myśli. - Siedziałam w szpitalu, myśląc o tym, kim teraz jestem. Nikim. Bez pasa wszyscy mają mnie w d... Chciałam się zabić - wyznała w programie Ellen DeGeneres. Kibice oczekiwali na jej powrót ponad rok. I znów boleśnie się rozczarowali. Amanda Nunes znokautowała ją w 48 sekund. Wszystko wskazuje na to, że Rousey nie wróci już do Oktagonu i skupi się na innych sprawach, m.in. karierze aktorskiej.

- Proszę, nie porównujcie mnie do Rondy. Uwielbiam ją, mamy bardzo dobre kontakty. Ale zostawmy ten temat. Walki to dla mnie nic osobistego, nie podchodzę do nich emocjonalnie. To, co działo się przed tym pojedynkiem [chodzi o prowokacje w kierunku Namajunas - red.] nie miało żadnego wpływu na wydarzenia w Oktagonie. Miałam świetny, długi obóz przygotowawczy. Wszystko szło gładko. Wynik tej walki to duża niespodzianka. Gratulacje dla Rose. Cieszę się jej szczęściem. Ustrzeliła mnie, to był doskonały cios, którego się nie spodziewałam. Zgasło mi światło, nie wiem do końca co się stało. Takie jest MMA, wchodząc do klatki zawsze podejmujemy ryzyko. Teraz może płaczę, ale to nie potrwa długo. Otworzę nowy rozdział, wrócę jeszcze bardziej zmotywowana i silniejsza. Ta porażka mnie nie zmieni. Ani jako sportowca, ani jako osobę - podkreśla Polka.

- To gorzka pigułka do przełknięcia. Przed przeciwnościami losu można uciekać albo stawić im czoła z podniesioną głową. Ja wybieram drugie rozwiązanie - powiedział po porażce z Natem Diazem McGregor. Po czym wygrał rewanż, zdobył tytuł w drugiej kategorii wagowej i rozbił bank bokserską walką z Mayweatherem, w której pokazał się lepiej niż zakładała większość ekspertów. Prawdziwego mistrza poznaje się po tym, jak działają na niego porażki. A większej mistrzyni niż Jędrzejczyk w polskich sportach walki nie mieliśmy. I pewnie długo nie będziemy mieć.

Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Joanna Jędrzejczyk: Moja książka ma pokazać, że warto marzyć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl