Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ale jaja! W dodatku prawdziwe

Rafał Musioł
Czasami życie przerasta kabaret. To sportowe oczywiście też. Tylko w ostatnich tygodniach mieliśmy do czynienia z sytuacjami, które, gdyby się nie zdarzyły, trzeba by chyba wymyślić. Bo przecież śmiech to zdrowie.

Dobry żart tymfa wart. Wiecie skąd wzięło się to powiedzenie? Tymf to srebrna moneta z XVI wieku, której charakterystyczną cechą były niedoróbki i błędy w napisach oraz zawartość kruszcu mniejsza niż wartość nominalna. Ot, generalnie z perspektywy czasu, była to numizmatyka w wydaniu śmiesznym. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w dzisiejszym sporcie tymf mógłby stać się pełnoprawną jednostką płatniczą...

Żarty na wagę złota

Właśnie pieniędzmi postanowił zabawić się ostatnio prezes Ruchu Chorzów, Dariusz Smagorowicz. Szef Niebieskich uznał mianowicie, że zrobi dowcip prezydentowi miasta i jego radnym, ogłaszając, że chce, aby pożyczyli mu 18 milionów złotych z publicznych pieniędzy, bo w przeciwnym wypadku klub, którego funkcjonowanie oparto na „chwilówkach”, może stoczyć się aż do ligi czwartej. Andrzeja Kotalę ze śmiechu wręcz zapowietrzyło, a i rajcowie do teraz nie mogą dojść do siebie. Co więcej, prezes z Cichej z równie śmiertelnie poważną miną opowiada, że po zastrzyku miejskich pieniędzy, Ruch mógłby grać na stadionie zbudowanym za pieniądze wojewódzkie. Kolejnym celem Smago-rowicza powinien być literacki Nobel za nowe wydanie „Ziemi obiecanej”. Autorów chętnych do roli „pisarza-ducha” z pewnością w jego otoczeniu nie zabraknie...
Życie i twórczość szefa Ruchu najwyraźniej inspiruje już piłkarskich działaczy na najwyższym globalnym szczeblu. Kapitalnym bon motem błysnął nowy prezydent FIFA, Gianni Infantino. Szwajcar wymyślił mianowicie, że pieniądze z łapówek skonfiskowanych przez prokuraturę w ramach afery korupcyjnej, powinny wrócić do federacji, aby mogły zostać wydane jeszcze raz, na przykład na szkolenie młodzieży. Taki obieg zamknięty to zaiste spełnienie sennych marzeń wielu ekonomistów...

Cukierki z wkładką

Nie tylko ładna, ale i wyjątkowo dowcipna okazała się Maria Szarapowa. Rosyjska tenisistka niedawno intensywnie promowała firmowane swoim nazwiskiem cukierki, które frapowały klientów kolorami i wysoką ceną. Jak się okazało, na słodyczach piękna Maria nie skończyła, popijając je Meldonium, środkiem wyjątkowo popularnym wśród jej rodaków.
Nie ujawniono jeszcze, co zażywają działacze Polskiego Związku Tenisowego, ale biorąc pod uwagę fakt, że na mecz Fed Cup z Tajwanem w Inowrocławiu nie przewidziano żadnych ulgowych biletów i określając najtańszą wejściówkę na 70 zł, musi być to środek wyjątkowo mocny. Porównywalny zapewne ze specyfikiem, po którym w pewnym urzędzie państwowym naliczono 18.000 zł cła za wywalczony przez Andżelikę Kerber puchar Daphne Akhurst Memorial Cup, czyli główne trofeum Australian Open, jakie do Polski dostarczyła jej firma kurierska.

Najlepszy występ w sezonie

Poczucie humoru nie opuszcza także piłkarzy, czemu trudno się dziwić, bo nikt inny nie potrafi przecież tak rozbawić masowej widowni jak nasi ekstraklasowcy. Maciej Korzym, Michał Janota i Wojciech Trochim wpadli jednak na pomysł, który przyćmił boiskowe zagrania ich kolegów, a mianowicie wybrali się na mecz Korony Kielce w Gliwicach.

Cała trójka pałała takim kibicowskim żarem, że nie zauważyła faktu wejścia na sektor w sposób niedozwolony (złośliwi twierdzą do dziś, że zdobycie bramki wejściowej w Gliwicach było najwspanialszym wyczynem Korzyma w ostatnim czasie, a wokalne wsparcie dla kielczan jego najlepszym występem w ogóle, ale mamy zbyt mało danych, by to autorytatywnie potwierdzić). Przede wszystkim jednak na kawale nie poznała się policja i wszczęła dochodzenie, którego efektem może być nawet zakaz stadionowy. Taka decyzja skutkowałaby zapewne kolejnymi skeczami z tego cyklu, ale przecież wiadomo, że publiczność najbardziej lubi te numery, które już zna...
Traf chce, że Górnik Zabrze, czyli obecny klub Korzyma i Janoty, w ogóle staje się idealnym miejscem do strojenia sobie żartów. Sami piłkarze do dziś turlają się ze śmiechu na wspomnienie obozu przygotowawczego w hiszpańskim Lloret de Mar.

Przewróciło się, niech leży

Podobno nie ma nic bardziej rozbrajającego niż żarty w wykonaniu pokaźnych chłopów, którzy u płci pięknej budzą nadopiekuńczość. Z pewnością należą do nich pięściarze, u których fantazja idzie o lepsze z liczbą kilogramów na wadze. Kibice boksu z Zagłębia na zawsze zapamiętają Walerego Brudowa, który przyjechał do Sosnowca na walkę z Krzysztofem Włodarczykiem (warto przypomnieć, że sam Diablo kilkanaście godzin wcześniej niemal własnoręcznie znokautował się za pomocą wypadku drogowego). Rosjanin wszedł do ringu, a w drugiej rundzie padł jak długi. W tym momencie w oczach jego trenera zamigotał kalkulator i po szybkim przeliczeniu, że gaża podzielona na niecałe dwie rundy jest wyższa niż za trzy lub więcej, sekundant rozpaczliwie zaczął wachlować się ręcznikiem, co uznano za koniec walki.

Cóż to był za gol...

Absolutnie sportowym hitem ostatnich tygodni był jednak gol zdobyty przez hokejowego bramkarza JKH GKS Jastrzębie. W meczu Pucharu Polski z Cracovią David Zabolotny wyjechał przed bramkę, wykonał popisowe kółeczko i nieatakowany posłał krążek do własnej siatki! Wypisz wymaluj rola godna Adolfa Dymszy w pamiętnej komedii „Sportowiec mimo woli”, w której wystąpił w roli fryzjera omyłkowo wziętego za gwiazdę kanadyjskiego hokeja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!