Spełnił się sen archeologa o odkryciu skarbu tysiąclecia!

Hanna Walenczykowska
Archeolog Robert Grochowski
Archeolog Robert Grochowski Tomasz Czachorowski
Rozmowa z ROBERTEM GROCHOWSKIM, archeologiem, który prowadzi badania w Bydgoskiej Katedrze oraz parku Witosa, o kulisach sensacyjnych odkryć, których wstępne wyniki obalają stare tezy i każą napisać na nowo niektóre rozdziały historii.

Jak się czuje ktoś, kto nagle stał się postacią z pierwszych stron gazet? Ktoś, kto w tak krótkim czasie dokonał dwóch spektakularnych odkryć: podważył tezę, mówiącą o tym, że w parku Witosa nie ma grobów, oraz znalazł największy w historii Bydgoszczy skarb?

Jestem potwornie zmęczony! Chciałbym, żeby to się już skończyło, żebym mógł spokojnie pracować... Kiedy odkryłem skarb, pomyślałem, że wreszcie spełnił się sen archeologa, że to jest właśnie ten moment, na który czeka się przez połowę swego życia. Z drugiej strony, wiedziałem, że nie mogę obu badań zepsuć, że muszę pracować w jak najbardziej metodyczny i skuteczny sposób.

Zacznijmy od skarbu, który od początku stycznia rozbudza wyobraźnię wielu ludzi, czyli od znalezionego w Bydgoskiej Katedrze złota. Jest wtorek, 2 stycznia, zbliża się południe, w piasku pojawiają się pierwsze złote monety...

Od razu zadzwoniłem do Elżbiety Dygaszewicz, kierownika bydgoskiej delegatury (Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków - przyp. red.) i poprosiłem o pomoc. Czasu mieliśmy niewiele, bardzo bałem się zostawić skarb na noc, bo mogły się różne rzeczy wydarzyć. To dzięki pomocy wielu pracowników urzędu udało się go w tak profesjonalny sposób wydobyć i zabezpieczyć. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

Trudno było?

Oczywiście. Mieliśmy przecież tylko kilka godzin na to, żeby udokumentować to znalezisko. Dla archeologów bardzo ważny jest kontekst, czyli niezwykle precyzyjny opis miejsca znalezienia obiektu, określenie; gdzie leżał skarb, w jakiej był odległości od charakterystycznych punktów, na jakiej głębokości został zakopany, w czym był itp. Wszystko trzeba było opisać i przeanalizować. Już wtedy byliśmy pewni, że skarb został zakopany po 1652 r., czyli po dacie wybicia najmłodszej monety.

Okres potopu szwedzkiego?

Raczej tak, bo jedyną zawieruchą w tym czasie był właśnie potop. Szwedzi, mieli opinię grabieżców, niszczyli całe wsie, całe miasta. Ludzie opuszczali swoje domy, oddawali je bez walki. Bydgoszcz też (1655 r.) zdobyto bez walki. Nikt Szwedom nie ufał. Zwłaszcza ci, którzy dysponowali wielkimi majątkami. W Bydgoszczy nie przetrwały ani drewniane, ani murowane kamienice. Wszystko zniszczono. A fara? Stała i stoi nadal. Myślę, że to był powód dla którego skarb został zakopany w tej świątyni. Nigdy nie poznamy całej prawdy, nie dowiemy się na przykład tego, dlaczego ten człowiek nie wrócił po swój skarb… Może zginął, może zmarł w czasie epidemii?

Skarb tworzy prawie 500 złotych monet, biżuteria (złote pierścienie, obrączki), dewocjonalia. Ich wartość to...

Nie wiem. Skarb został przekazany w depozyt do Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy. Zostanie tam skatalogowany. Dopiero wówczas będzie można pokusić się o jego wycenę.

Kto, Pana zdaniem, mógł być aż tak bardzo bogaty?

Możliwości jest kilka. Na przykład ksiądz proboszcz uważa, że to któryś z wcześniejszych proboszczów fary w czasie potopu szwedzkiego zakopał skarb pod posadzką. Dla mnie to słaba hipoteza, ponieważ monety są dość jednorodne. Gdyby to był skarb kościelny, to znaleźlibyśmy różne, obiegowe, polskie monety. Byłoby też dużo więcej dewocjonaliów. A tu odnaleźliśmy aż 80 procent monet holenderskich, niderlandzkich, które zostały wybite w pierwszej połowie XVII wieku.

Jeśli nie jest to kościelny majątek, to czyj mógł być?

Hipotetycznie przyjmuję, że należał do bogatego kupca. Monety są zachodnioeuropejskie, co jest oczywiste, ponieważ nasze zboże i sól transportowano przez Gdańsk do Anglii i Niderlandów. Tam znajdował się punkt zbytu i tam otrzymywano za towar pieniądze. Zastanawia mnie tak mała liczba monet polskich. Na 486 jest ich tylko 10. W zbiorze nie ma ani jednej bydgoskiej monety. Te, które są, na przykład dukaty i dwudukaty, wybito w mennicach w Gdańsku, Toruniu i Poznaniu. Najstarsza moneta, złoty dukat Zygmunta Augusta, pochodzi z 1570 roku. Stan wszystkich jest dobry, niektóre wyglądają tak, jakby wyszły dopiero spod menniczego stempla! Dewocjonaliów trochę też jest…

Skarb to także osobiste ozdoby, to złote, wysadzane szlachetnymi kamieniami pierścienie, wisiory, obrączki.

Dopiero teraz będziemy to określać. Jest dużo pierścieni, obrączek z grawerunkami - być może uda się nam jakieś grawerunki odczytać i zidentyfikować konkretne osoby? Przesialiśmy całą ziemię w pobliżu skarbu, niczego więcej - oprócz paciorków i malutkich innych elementów, które odprysły od większych przedmiotów - już nie znaleźliśmy.

Ktoś tak po prostu wszedł do kościoła, zakopał skarb i odszedł?

Jest to bardzo prawdopodobne. Bydgoszcz była trzykrotnie zdobywana przez Szwedów. Ktoś mógł wejść do fary, wystarczyło dziesięć minut. Skarb zakopano płyciutko, dwadzieścia centymetrów poniżej ówczesnego poziomu posadzki. Została ona zbudowana z płytek ceramicznych. Zdjął więc kilka, wykopał ręką niedużą jamę, włożył szkatułkę, zasypał, ułożył płytki na swoim miejscu i już nie było śladu. Precyzyjnie obliczył odległość od ściany. Wygląda to tak, jakby zamierzał wrócić.

Inne hipotezy?

Zastanawiałem się też nad takim rozwiązaniem - skarb należał do jakiegoś stowarzyszenia. W Bydgoszczy istniały bardzo bogate organizacje, w tym bractwa kapitanów i szyprów. Funkcjonowały także różne cechy rzemieślnicze, działało bractwo strzeleckie. Wszyscy, skrzynie z majętnościami, zdeponowali w farze... Jednak, gdyby skarb do nich należał, to zostałby odnotowany.

Czy znalazł Pan coś jeszcze?

Tak, ciągle wychodzą nowe rzeczy. W ubiegłym tygodniu pomiędzy kryptami odsłoniliśmy mur. Uważamy, że pomiędzy dwoma głównymi kryptami jest gotycka ściana, zbudowana z dużych, ręcznie wykonanych cegieł. To może być pozostałość po pierwotnej farze, tej z początku XV wieku.

A krypty, w których jeszcze nie było archeologów?

W ubiegły piątek (5 stycznia - przyp. red.) byłem w krypcie północnej, tej, która położona jest w pobliżu miejsca odnalezienia skarbu. Tego samego dnia przyszedł do nas mężczyzna, który w latach dziewięćdziesiątych XX wieku zakładał żelbetonową posadzkę. Powiedział mi, że ksiądz Zbigniew Maruszewski, ówczesny proboszcz fary, poprosił kilka firm o to, żeby mu pomogły; użyczyły pracowników, podstawiły sprzęt, przekazały materiał. Właściciele tych firm zgodzili się. Robotnicy, którzy przygotowywali podłoże, nie dokopywali się do krypt. Od skarbu dzieliło ich wtedy 10 centymetrów. Kiedy wykonywano prace, zapadła się posadzka. Robotnicy zobaczyli wewnątrz duże pomieszczenie wypełnione kośćmi. Wpadło im tam dłuto, chcieli je wyciągnąć, nie udało im się. Mieli jakąś lampę, wpuścili ją do wnętrza, zauważyli coś, co kojarzyło im się jak przejście pod ołtarzem. Wczołgałem się do tej krypty, znalazłem to, co oni zgubili. Przejścia nie było.

Podsumujmy, pod posadzką są dwie duże i kilka mniejszych krypt.

Przy ścianie północnej, w której spoczywa ksiądz Józef Turkowski, proboszcz zmarły w 1870 r., oraz przy ścianie południowej, w której jest wielkie skupisko kości; wrzucano je z góry właśnie w tym miejscu, w którym zapadł się strop. Kiedy chowano w ten sposób zmarłych? Nie wiem. Dopiero po analizie tego, co znajdziemy pomiędzy kośćmi - może coś zgubiono, na przykład jakąś butelkę, ceramikę, cokolwiek - uda się nam określić czas, w którym kości zostały tam złożone.

W jednej z trumien odnaleźliście Państwo szczątki ks. Józefa Turkowskiego. Kto jeszcze spoczywa w podziemiach fary?

W środkowych kryptach są trumny starsze, prawdopodobnie XVII-wieczne. Liczymy na to, że w jednej z nich spoczywa burmistrz Wojciech Łochowski. Może trumna zostanie otwarta i wtedy nasz burmistrz ponownie zobaczy światło dzienne? Dodam, że to właśnie do służb konserwatorskich i władz kościelnych należy ustalenie tego, jak postępować będziemy z kryptami i zmarłymi, którzy zostali tu pochowani.

Natomiast od władz miasta zależy los parku Witosa. Dzięki Pańskim badaniom, wiemy, że to nie jest park. To ciągle cmentarz, tysiące grobów. W jego granicach planowana jest budowa podziemnych zbiorników na deszczówkę. Co się stanie wtedy, kiedy wjadą do parku spychacze?

Ekshumację przeprowadzono w PRL-u punktowo, twierdząc, że została wykonana w całości. Nieprawda. Jest tu cmentarz. Uważam, że ten, kto to wymyślił umieszczenie w tym miejscu zbiorników na deszczówkę, jest szalony. Może zróbmy takie zbiorniki na terenie cmentarzy Starofarnego lub przy ul. Wiślanej! To są dokładnie takie same miejsca! Kiedy do parku Witosa wjedzie ciężki sprzęt, pojawią się obrazy jak z filmu „Duch”. Buldożery będą wyrzucały trumny; jedna za drugą, będą wyrzucały kości tych, których w trumnach nie pochowano. Dantejskie sceny będą się działy.

Mówi Pan, że jest nietypowym archeologiem, który oddaje zmarłym to, w co wyposażono ich na drogę w zaświaty.

Tak. Zawsze czuję pewien dyskomfort, kiedy są otwierane trumny i zabierana jest ich zawartość. Nikt nam nie dał takiego prawa, otwarcie grobu jest dla mnie ostatecznością.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Spełnił się sen archeologa o odkryciu skarbu tysiąclecia! - Plus Nowości Dziennik Toruński

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl