Rtęciarz, kwasiarz i raper. Oni szantażowali Wrocław

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Tak było dzisiaj podczas alarmu bombowego przy ulicy Dworcowej
Tak było dzisiaj podczas alarmu bombowego przy ulicy Dworcowej Jarosław Jakubczak, Polska Press Grupa
Wrocławski student Paweł R., nazwany przez media bombiarzem, nie był pierwszym, który próbował sterroryzować Wrocław. W ostatnich 22 latach mieliśmy jeszcze „rtęciarza”, „kwasiarza” i „rapera”.

Nie mówiąc już o sprawcach fałszywych alarmów, po których trzeba było ewakuować szpitale. I niemieckich meteorologach, którzy zablokowali ruch w centrum Wrocławia, nawet o tym nie wiedząc.

- To historia bez precedensu – mówił prokurator Tomasz Krzesiewicz w czwartek wczesnym popołudniem. Zaraz po tym, jak wrocławski sąd aresztował „bombiarza”, studenta Pawła R. Zdaniem prokuratury to właśnie Paweł podłożył ładunek wybuchowy w autobusie linii 145 w czwartek 19 maja. Miała to być wierna kopia „bomby szybkowarowej”, która w Bostonie przed trzema laty zabiła 3 osoby, a raniła 176. Na szczęście Paweł coś pomylił w konstrukcji. Policja sprawdza, czy „bombiarz” miał związek z szantażystą, który rano 19 maja zadzwonił na numer alarmowy 112 i zażądał 30 kilogramów złota, grożąc eksplozjami.

To rzeczywiście historia bez precedensu. Nikt nigdy wcześniej nie próbował zamachu na dużą grupę niewinnych ludzi. Wcześniej – jeśli wybuchały bomby – to z powodu prywatnych porachunków. I to nie tylko mafijnych. Od bomby podłożonej przez żonę i jej kochanka miał zginąć pewien wrocławski przedsiębiorca. Bomba wybuchła, gdy żona i kochanek wieźli ją samochodem.

Ale wrocławianie i bez zamachów mieli się czego bać. W 1994 roku anonimowy nadawca – przysłał list do prezydenta Wrocławia. Zażądał 180 tysięcy niemieckich marek. W przeciwnym razie – zagroził – zatruje miasto rtęcią. Tę historię przypomina nam Marian Maciejewski, wrocławski dziennikarz i wykładowca akademicki. - To było w 1994 roku. W liście do prezydenta Bogdana Zdrojewskiego napisał, że jeśli ten nie zareaguje, mass media dowiedzą się, że to prezydent Wrocławia „dokonał wyboru”.

„Rtęciarz” podał bardzo dokładne instrukcje. Pieniądze miały być zapakowane w czarnej reklamówce. Urzędnik magistratu miał się z nią pojawić na rogu Świdnickiej i Piłsudskiego.

Szantażysta przez telefon z ulicznej budki (to były czasy, kiedy komórek prawie nie było) wydawał instrukcje. Należało pójść na Dworzec Główny PKP i zostawić okup w toalecie ostatniego wagonu pociągu relacji Wrocław – Opole. Wszystko zostało wykonane tak, jak trzeba, ale okupu nikt nie podjął.

Następnego dnia „rtęciarz” ponowił swoje żądanie. I znowu wszystko działo się według jego instrukcji. Tyle tylko, że do planu szantażysty wprowadzono niewielką modyfikację. Policja założyła podsłuch we wszystkich budkach telefonicznych na Dworcu Głównym. „Rtęciarz” wpadł na gorącym uczynku. Okazał się nim przedsiębiorca z Oławy. Zadłużony dokładnie na tyle, ile żądał - 180 tysięcy marek. W jego domu znaleziono 100 rtęciowych termometrów lekarskich. Zamiast okupu dostał 3,5 roku więzienia.

„Kwasiarz”, podobnie jak współczesny „bombiarz”, grasował we wrocławskim MPK. Był rok 1999. Przełom kwietnia i maja. Tajemniczy nieznajomy w autobusach i tramwajach rozlewał żrącą ciecz. Ludzie niszczyli sobie ubrania albo parzyli się siadając na ubrudzonych kwasem siedzeniach czy chwytając się „żrących” poręczy. Pokrzywdzonych było trzynastu pasażerów.

W mediach głośno się zrobiło o „kwasiarzu”. Do jego złapania powołano w policji specjalną grupę. Po kilku tygodniach nastąpił przełom. Anonimowy rozmówca albo jakiś policyjny informator przekazał wiadomość, że „kwasiarzem” może być 61-letni wówczas mężczyzna, niejaki Stanisław, mieszkaniec okolic ul. Sienkiewicza, pracujący na Tarnogaju. Zatrzymano go. Okazało się, że miał problemy ze zdrowiem psychicznym. Mówił, że tym kwasem „eliminował swoich wrogów”. Prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko niemu. Został przymusowo umieszczony w szpitalu psychiatrycznym.

Cztery lata później (znowu wiosną) policjanci i miejscy strażnicy musieli pilnować wrocławskich szkół. Za sprawą listu od „rapera”. Tak nazwano nieznaną do dziś osobę, która przysłała odręcznie napisany list sugerujący, ze w jednej z wrocławskich podstawówek wybuchnie bomba. Była to makabryczna w treści rymowanka, zaczynająca się od słów „dnia pewnego majowego zrobię wam coś bardzo złego”. Pod spodem już prozą wypisano listę podstawówek.

W mieście powołano sztab kryzysowy. Policjanci i strażnicy pilnowali szkół. Nie wpuszczano do nich nikogo poza uczniami. Odwołano zajęcia dodatkowe i spotkania. Były tylko lekcje. Na szczęście nic nie wybuchło. „Raper” chyba wystraszył się wątpliwego sukcesu swojej twórczości. Przysłał kolejny list. Przeprosił. Napisał, ze ten pierwszy to był żart. Sprawa ucichła. Nigdy go nie złapano.

Lata 1998 - 1999 to seria fałszywych alarmów bombowych we wrocławskich szpitalach. Ewakuowany był m.in. nieistniejący szpital na pl. Jana Pawła II (wtedy 1 maja). W sierpniu 1998 roku sytuacja była bardzo dramatyczna, bo autor telefonu ogłosił, że bomba wybuchnie za cztery godziny. Trzeba było błyskawicznie ewakuować 611 pacjentów. Policja ujawniła potem nawet nagranie kilkusekundowej rozmowy z telefonem alarmowym 997. Później był jeszcze telefon o bombie w szpitalu na Trauguta. Wreszcie mężczyzna – niejaki Jacek Z. - został złapany, gdy próbował wywołać alarm w budynku sądu. Dzwonił z budki telefonicznej. Zatrzymano go na gorącym uczynku. Tłumaczył potem, że miała to być zemsta.

W grudniu 2006 roku podejrzane podłużne pakunki znaleziono na wrocławskim moście Pokoju. Natychmiast zarządzono alarm. Wrocław stanął w gigantycznych korkach na kilka godzin. Później okazało się, że … były to urządzenia podwieszone pod balon i wysłane w powietrze przez niemieckich meteorologów z Lindenberga, leżącego na północno-wschodnim przedmieściu Berlina. Przeleciały przeszło 280 kilometrów i trafiły wprost na most Pokoju. Meteorolodzy z mediów dowiedzieli się o podejrzanych pakunkach i skojarzyli, że mogą należeć do nich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rtęciarz, kwasiarz i raper. Oni szantażowali Wrocław - Gazeta Wrocławska

Komentarze 21

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

J
J
Kiedyś, pamiętam, gdy byłem użytkownikiem stacjonarnego CB-radia we Wrocławiu i jeszcze istniała cała, rozbudowana społeczność w eterze, był ktoś, kto miał pseudonim "KWASIARZ" na falach we Wrocławiu (pewnie inspiracja).

Swoją drogą pamiętam takie sławy radiowe jak: Dragon, Czarny Koń, Walerian, Karol (z Hub) :) ....
z
z
do tej pory, oby nie znalazł sie prawdziwy zawodowiec...
a
ala
Ofiar kwasiarza bylo ZDECYDOWANIE wiecej, tylko nie kazdy to zgłosił. sama byłam jedną z nich...
t
terroryzm jest cool
....6 października 1971 Jerzy Kowalczyk, za wiedzą swojego brata Ryszarda, podłożył bombę w uczelnianej auli w proteście przeciwko krwawemu stłumieniu przez władze robotniczych protestów na Wybrzeżu w czasie wydarzeń grudnia 70. Następnego dnia miała się w tym pomieszczeniu odbyć uroczysta akademia z okazji Dnia Milicjanta... (...Lech Kaczyński (m.in. na wniosek opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej i Osób Represjonowanych w PRL) podjął inicjatywę kasacyjną i w ostatnim dniu swego urzędowania na stanowisku ministra sprawiedliwości, 8 czerwca 2001, skierował do Sądu Najwyższego wniosek o kasację wyroku, zarzucając sądom orzekającym w ich sprawie rażącą i mającą wpływ na treść orzeczenia obrazę prawa materialnego. Jednocześnie wniosek kasacyjny uzasadniono skłonnościami piromaniakalnymi skazanych...)
....
w
wrocco
gdzie celem byli NIEWINNI LUDZIE, a proba wysadzenia pustego radiowozu...
w
wrocco
co mu zribili POLACY z autobusu 145?????
b
bry
Z tego co słyszałem to napływa ich ok. 5000 miesięcznie. Azjatycki wygląd mają ci z korzeniami tatarskimi, zamieszkujący tereny dzisiejszej Ukrainy od wieków. Póki co problemem są nasi krajanie.
e
em
A ilu mamy teraz gości z Ukrainy. Wielu mówiących po ukraińsku ma azjatycki wygląd. Czy ktoś to kontroluje ?
D
Dx
Ja myślę, że jednak jakiś jot pe stadionowy patryjota śmierdzący piwskiem, w zaszczanym dresie. Lewaki mają inną metodologię działania... nie przyznają się do bomb. .. prawiczek że Szprotawy przyznał się od razu
N
No reds!
A w Warszawie pod radiolki to niby kto ladunki chcial pdlozyc? Lewackie patchy, będę z niemytymi na lbie dredami, od razu widac, ze ćpuny i pederaści. Najgorsza swołocz.
N
NCPC
Wystarczył jeden prawicowy terrorysta i już jest atmosfera strachu. Teraz do każdej torby i do każdego garnka będą jeździć, a my za to płacimy. Ech.. ci "patrioci".
L
Lolo
Jak następnym razem w maku usłyszę ze stolika obok "Misiu, to nie, bo to bomba kaloryczna" to też zadzwonię. Trzeba było wezwać ekipę sprzątającą, a nie AT. Co za bezmózgowie.
iwo
Janek straszył że zrobi z Zygmuntem striptiz w Rynku...chciał talon na telewizor!!!!
W
Wrocław
Koleś grozi że zatruje mieszkańców rtęcią, jest ku temu przygotowany, dostaje... 3,5 roku. "Zamachowcy" z Warszawy - grozi im do 8 lat za chęć wysadzenia policji. To tak dla otrzzeźwienia dla tych co się podniecają, że naszemu bombiarzowi grozi nawet "dożywocie". Żadnego dożywocia nie będzie. Oto Polska właśnie. Max za 10 lat bobmiarz znowu będzie z nami wesoło jeździł komunikacją miesjką... A my nawet nie będziemy wiedzieć, że siedzi obok - bo nie znamy jego twarzy (portret pamięciowy z zeszłego tygodnia to jakiś "fejk".
i
inka
Pamiętam Rapera, przez niego nie mogłam uciec z lekcji i dostałam pałę z matmy... Nie pamiętam tylko czemu wtedy się tym tak przejmowałam;)
Wróć na i.pl Portal i.pl