Rodzice Lilki u Lisa: Oddaliśmy się w ręce specjalistów

Aldona Minorczyk
Aldona Minorczyk
Monika Wulczyńska i Arkadiusz Jochman
Monika Wulczyńska i Arkadiusz Jochman Arkadiusz Ławrywianiec
Monika Wulczyńska i Arkadiusz Jochman, których tragiczną historię opisywaliśmy kilka dni temu wystąpili w programie TVP2 „Tomasz Lis na żywo”.

Ich córeczka Lila urodziła się 22 grudnia w Szpitalu Bonifratrów w Katowicach. Dziewczynka jest w bardzo złym stanie. Przebywa na intensywnej terapii w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. Tak naprawdę zdaniem lekarzy nie ma już szans.

Monika Wulczyńska opowiedziała swoją historię. Jest przekonana, że lekarz i położne zaniedbali ją, popadli w rutynę, nie wykonywali odpowiednich badań. W efekcie jej dziecko nie jest w stanie samodzielnie oddychać, nie ma żadnych odruchów, zmiany w mózgu są nieodwracalne. Dziewczynka jest podłączona do aparatury podtrzymującej życie.

– Oddaliśmy się w ręce specjalistów. To nasze pierwsze dziecko. Nie wiedzieliśmy na czym to polega, co powinno być wykonywane. Myśleliśmy, że wszystko jest w porządku – mówiła matka Lili.

ZOBACZ KONIECZNIE: Rodzice małej Lilki mówią o błędach lekarskich w czasie porodu [WIDEO]

– Już dopuściliśmy to do siebie. Lepiej już nie będzie. Nie ma szans na uratowanie naszej córki. To dlatego, że doszło do długotrwałego niedotlenienia mózgu Lilki – dodaje Arkadiusz Jochman.

Rodzice informują, że skierowali sprawę do prokuratury.

– Przez cztery tygodnie od urodzenia dziecka robiliśmy wszystko żeby Lilkę uratować. Teraz dotarło do nas jak wielkich zaniedbań się dopuszczono. Żeby to potwierdzić poprosiliśmy o pomoc prokuraturę – dodał Jochman.

To co spotkało rodziców Lili nie jest odosobnionym przypadkiem. W programie pokazywane są także tragedie innych osób.
– Chciałbym, żeby panowie powiedzieli, że to są tylko wyjątki – zwrócił się Tomasz Lis do ekspertów.

– Niestety nie mogę tak powiedzieć. Te dwa przypadki nie miałyby miejsca w porządnym szpitalu. Ktoś zawala swoją robotę. Tych ludzi trzeba ścigać – usłyszał w odpowiedzi.

Prof. Zbigniew Szawarski, etyk z Uniwersytetu Warszawskiego: – Organizacja systemu zdrowia jest tragiczna. Trzeba się liczyć z tym, że takich przypadków będzie więcej. Żaden minister tego nie rozwiąże. Odpowiedzialni są ludzie, szczególnie lekarze. Poziom odpowiedzialności moralnej za robienie tego co do nas należy dramatycznie się obniża. Przestało nam zależeć na wypełnianiu obowiązków. To choroba społeczeństwa.

Profesor dodaje: – Specyfika lekarza ma to do siebie że ma do czynienia z wartościami wyższymi. My zaniedbaliśmy nauki humanistyczne. Efekt jest taki, że człowiek schodzi na plan dalszy. Nie myśli się o człowieku. System premiuje biurokrację. Pacjent jest przegrany.


*Zimy w styczniu nie będzie [PROGNOZA POGODY NA STYCZEŃ 2014]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rodzice Lilki u Lisa: Oddaliśmy się w ręce specjalistów - Dziennik Zachodni

Komentarze 66

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

m
monika
Rodziłam na Lubinowej, rodzice z okolic wiedzą co to za szpital itp ... oczywiście odkąd mnie przyjeli z delikatnymi bólami na oddział nie spuszczali mnie ani na moment fakt kto podpisały studenci które co 15 min mnie dogadali a kto monitorowana zdalnie położna. Na porodówce byłam cały czas podpiera na ktg aż do momentu porodu. Myślę że zgony się zdarzają ale tu chyba zlekceqazyli kobietę gdzie akurat pojawiła się komplikacji bo skoro miała tylko jedni ktg ?
k
kari
Jak o żywym dzieciątku mozna mówic warzywko ?! ciekawe czy tak latwo swoje dziecko kazal bys odlaczyc od aparatury..!!! ono tyez chce zyc a rodzice chca walczyć !!! CUDA SIE ZDARZAJA I TU TEZ SIE ZDARZY 1
e
eliasz
oddaliscie w rece specjalistow - czyli ta mala jest teraz krolikiem doswiadczalnym - zastanowcie sie rodzice ( glowy jeszcze nie przeszczepili nigdzie) a to dziecko cierpi i bedzie cierpiec
a
artur
czy jest sens by ta dziecina dalej cierpiala - teraz a co dalej w zyciu (warzywko ) Powinna cieszyc sie w niebie w srod aniolkow ,a nie tu na tym podlym swiecie
s
sylwiaK
Prawdą jest, że błędy lekarskie są coraz częstsze i to może nie wynika z ich niewiedzy tylko olewki - bo po co mają się wysilać. Sama jestem ciocią dziewczynek 2, które rodziły się w szpitalu w Pruszkowie i obydwie były niedotlenione w skutek czego dzisiaj sa opóźnione w rozwoju, a jedna ma cechy autystyczne - zarówno w jednym jak i w 2 przypadku lekarze zwlekali z cesarka, a dziecko dusiło się w kanale rodnym. Kraj debili i nieudaczników !!!!
M
Monika
Gdybyś nie rodziła w tym szpitalu pewnie nie doszłoby do tych wspomnianych przez ciebie komplikacji
d
df
współczuje rodzicom takiej tragedii, Malutka biedna śliczna Kruszynka.
Ukarać winnych czym prędzej!
M
Monika
Witam, ja również rodziłam w tym szpitalu trzy lata temu, dziecko urodzone w ciężkiej zamartwicy, 7 dni po terminie. Przyszłam do szpitala z podejrzeniem sączących się wód płodowych. Lekarz poinformował mnie, że owszem wody się sączą, ale do jutra czekamy. Położyłam się do brudnego łóżka ( okazało się, że przede mną leżała kobieta, ale tylko kilka godzin więc po co zmieniać pościel). Po godzinie przyszła położna i kazała mi przejść na porodówkę, szpital był w trakcie remontu, kurz i brud fruwał po całym szpitalu. Ta "przesympatyczna" położna ochrzaniła mnie, jak mogłam przyjść bez wód płodowych, zaznaczę że ponoć godzinę wcześniej jeszcze je miałam i mogłam spokojnie czekać jeszcze jeden dzień na poród, podłączyła kroplówkę z oksytocyną i zostawiła. Nikt nie przyszedł zrobić ktg. Rano zaczął się poród. Wyciągano mi córcie za pomocą vacuum, ale na nic, 4 osoby położyły mi się na brzuchu i wypychano mi dziecko, lekarze zaczęli w mojej obecności wyzywać się od niekompetentnych, jeden został wyrzucony, w końcu się udało. Nie oddychała, tylko serce biło. Pozostawiono mnie na korytarzu przy porodówce, żadna z tych pseudo położnych nie przyszła do mnie, zasnęłam, ponoć nie można, ale nikt nawet nie sprawdził, że padłam. Do dziecka można było wejść z tzw. ulicy bez fartucha ochronnego, bez obuwia ochronnego. Nikt nie wymagał. Na szczęście córcia była silna wyszła z tego. Wiem, że ten szpital nie cieszy się dobrą sławą i takich przypadków w tym szpitalu jest zdecydowanie więcej. Mimo wszystko dziękuję tej Pani doktor, która wyciągnęła mi moje maleństwo, ale nie powinno to tak wyglądać.
O
Ona
Nie oceniam ludzi, nie stoję murem za lekarzami ale o tym Szpitalu mogę powiedzieć dużo! Rodziłam tam 2 lata temu a moim lekarzem prowadzącym był Pan Andrzej i nie mogę powiedzieć złego słowa na niego! a też miałam zagrożoną ciążę. Boże ludzie !!! mamy 21 wiek, gdy nie odpowiada Ci lekarz i szpital w okół siebie masz sto innych. Dlaczego Pani nie zmieniła w takim razie lekarza? albo Szpitala ? Nie wypowiadam się bo tam mnie nie było ale ludzie !!! każdy mąż rodzącej kobiety, gdy widzi że źle się czuje że boli reaguje - nawet krzykiem !!
m
mloda mama
szatnię to masz człowieku w szkole lub na siłowni ;) Jak kobieta jest na porodówce, to nie odwiedzaja ją przecież goście! Może być jedna osoba, która okrycie wierzchnie zostawia na wieszaku w przedsionku. Resztę rzeczy zanosi się na salę, w której kobieta znajdzie się po porodzie (po sali poporodowej). Poza tym kobietę w sali może odwiedzać tylko jedna osoba, jeżeli jest więcej to muszą czekać na korytarzu - szpital dba o dobro pacjentek, młode mamy mają prawo do intymności.

Uważam, ze to znakomite rozwiązanie, bo nie wyobrażam sobie, bym po tak ciężkim porodzie jaki miałam, miała leżeć na sali z dziesiątkami obcych ludzi, którzy przyszli zobaczyc dziecko mojej sąsiadki.
K
K.
Komplikacje sie zdarzaja, oczywiscie. Tylko chodzi o to by w porę zareagować. Mój poród przebiegał spokojnie do drugiej fazy, w której dziecko zaczęło tracić tętno. Ale było cały czas monitorowane (ktg najpierw 40min na izbie przyjęć potem CALY CZAS na porodowce. Dlatego położna i lekarze zareagowali natychmiast. Była 2 w nocy. Na cc było za późno. W związku " z zagrażającą wewnatrzmaciczna zamartwica płodu" zapadła decyzja o vacuum. Od spadku tętna do urodzenia dziecka minęło kilka minut. Dziecko dostalo 7 pkt wiec zawsze mogło być lepiej ale jest zdrowe. Zatem, powikłania się zdarzają ale brak monitorowania dziecka w mojej ocenie budzi zastrzeżenia bo jak widać w innych szpitalach ciagle monitorowanie jest standardem, nie tylko moje dziecko było ciagle monitorowane i nie tylko w szpitalu w którym ja rodziłam. Dodam, ze rodziłam w Warszawie.

Życzę rodzicom dużo siły.
k
ktoś, kto tam był
W tym super szpitalu nie ma nawet szatni.Kobiety na porodówke i potem na salę wnoszą swoje ubranie i buty, w których przyjechały/ buty leżą pod łóżkiem a ubrania na krześle/. Także odwiedzający wnoszą na salę płaszcze i kładą na łóżko położnicy. Ot nowoczesność.I czystość!
a
aaa
ja tam rodziłam i byłam średnio zadowolona, warunki świetne ale nigdy bym się tam nie odważyła rodzić gdybym nie chodziła prywatnie do lekarza który tam pracuje, każdy ma tam swoje pacjentki a jak nie masz znajomego lekarza "zejdź z drogi". Wiadomo popularność szpitala, tysiące pacjentek czekających na krzesłach i zaczyna się robić wszystko na półgwizdku. Tak się dziwię że po porodzie naturalnym czy cesarce nie wyrzucają po 1 dobie, żeby miejsce zrobić następnym. Nie rozumiem czy te wg niektórych te maleństwo rodzice mają sami odłączyć od respiratora Tragedia
j
jaka jest prawda?
uuuuuuuu i tu sie nam zaczyna powoli wyjasniac!
m
magda
rodzice mają profil na facebooku gdzie mnie zlinczowali bo stwierdziłam iż może z mała mogło być coś nie tak wcześniej, moim zdaniem za szybko zaczęli oskarżenia.gubili się w wypowiedziach ,matce w oku nawet łza nie napłynęła ,,,,,,,rodziłam tam 2 dzieci i uważam że szpital jest bardzo dobry!!!skoro tak bardzo dbała o ciążę to mogła też zasięgnąć wiedzy na temat że nigdy przy rodzącej nie siedzi cała ekipa lekarzy.Mną też zajmowały się stażystki.Poza tym te teksty że dostała jakiś zastrzyk jak można nie wiedzieć jaki i że po zastrzyku może sie zakręcić w głowie,czytałam wiele książek o ciąży i wiem że cesarskie cięcie które żądali rodzice doprowadza do niedotlenienia iż jeśli dziecko wychodzi z kanału rodnego kanaliki płucne się odtykają i uchodzą wody płodowe,,,,medialne gwiazdy,,,,,,,;/ po co męczą ta kruszynkę skoro będzie z nią jeszcze gorzej ????dajcie jej spokojnie odejść ,,,,,,skoro dziecko ma sam plamy zamiast mózgu i zero szans na lepsze rokowania to po co ????zajmijcie sie dzieckiem a nie pokazywaniem twarzy w tv i pariodowania
Wróć na i.pl Portal i.pl