Poznań: Powiatowy lekarz weterynarii kontroluje zoo. Dyrektor Zgrabczyńska mówi Wyborczej "to donos". PIW: to standardowa procedura

Marta Danielewicz
Marta Danielewicz
Zoo w Poznaniu przyjęło tygrysy, które przechwycono na granicy z Białorusią.
Zoo w Poznaniu przyjęło tygrysy, które przechwycono na granicy z Białorusią. Łukasz Gdak
Do poznańskiego ogrodu zoologicznego z wizytą kontrolną przyjechał we wtorek koło południa powiatowy lekarz weterynarii. - Przyjechałem, bo nie miałem informacji o stanie zdrowia tygrysów, przyjętych przez zoo na prośbę Głównego Inspektoratu Weterynarii. Dostawałem także wiele telefonów od współpracowników innych ogrodów zoologicznych, co z tymi zwierzętami. Pani dyrektor nie zawiadomiła mnie o rozpoczęciu kwarantanny, której daty przebiegu ja wyznaczam. Naraziła tym samym inne zwierzęta w zoo - mówi Grzegorz Wegiera, powiatowy lekarz weterynarii. Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo mówi "Wyborczej": "Usłyszałam od powiatowego lekarza weterynarii, że inne ogrody zoologiczne domagają się odebrania nam statusu jednostki zatwierdzonej". Zoo w odpowiedzi publikuje drastyczny film.

"Gazeta Wyborcza" informuje, że powodem przyjazdu powiatowego lekarza weterynarii był donos.

- Żaden donos. Moim obowiązkiem, jak i zoo, jest wspólne wyznaczenie daty kwarantanny nowo przyjętych zwierząt, których status, jak i pochodzenie jest nieznane, które nie mają dokumentów potwierdzających ich stan zdrowia. W tym przypadku konieczne było przyjęcie nowego miejsca kwarantanny, bowiem pomieszczenie, gdzie ona zazwyczaj się odbywa zajęte jest jedynie przez dwa tygrysy. Trzy kolejne ulokowane są z tygrysami z Pyszącej, w starej lwiarni. W nowej, wraz z dwoma lwami przebywają kolejne dwa. Dlatego wszystkie te zwierzęta, nawet te, które już przebywały w zoo, zostały objęte kwarantanną - mówi Grzegorz Wegiera.

Czytaj:

Był donos na tygrysy?

Powiatowy lekarz weterynarii potwierdza, że faktycznie otrzymywał w ostatnich dniach telefony od osób, działających przy innych ogrodach zoologicznych w całej Polsce z pytaniami na jakiej zasadzie siedem tygrysów spod granicy polsko-białoruskiej zostało przyjętych do poznańskiego ogrodu zoologicznego.

Polecamy: Tygrysy już bezpieczne w poznańskim i człuchowskim zoo. Jak przebiegał ich transport? O szczegółach akcji

- Chciałem wizytę w zoo złożyć w piątek, ale wczoraj otrzymałem telefon z Warszawy od Głównego Lekarza Weterynarii, którego pracownicy pytali mnie o stan zdrowia tych zwierząt. Jako, że pani dyrektor nie kontaktowała się ze mną od momentu przyjazdu tygrysów do Poznania, postanowiłem sam do niej przyjechać i zarządzić kwarantannę. W przeciwnym wypadku miałbym podstawy, by odebrać zoo status jednostki zatwierdzonej. Rozumiem jednak, że to wyjątkowa sytuacja, że nasze zoo jako jedyne zaoferowało pomoc, więc zamierzam działać wespół z panią dyrektor. Fakt, że trzeba wyznaczyć obszar kwarantanny potwierdziła wszystkim zebranym także pani doktor Hester, weterynarz AAP Adwokaci Zwierząt, która przyjechała tego dnia obejrzeć tygrysy. To standardowa procedura, by nie zagrozić innym zwierzętom w zoo - mówi Grzegorz Wegiera. - Pani dyrektor musi takie rzeczy ustalać ze mną.

Sprawdź też:

Utrata statusu jednostki zatwierdzonej skutkowałaby niemożliwością wymiany zwierząt z poznańskiego zoo z innymi ogrodami zoologicznymi na całym świecie.

Tygrysy nie opuszczą Poznania przez 30 dni

Kwarantanna została wyznaczona na 30 dni. Dopiero po tym czasie tygrysy będą mogły opuścić poznański ogród. Docelowo mają odnaleźć schronienie w ośrodku w Hiszpanii.
To nie oznacza, że na ten czas ogród zoologiczny zostanie zamknięty dla odwiedzających. Jedynie do tych trzech pomieszczeń: starej i nowej lwiarni, do budynku, gdzie normalnie odbywają się kwarantanny, goście zoo nie będą mogli wejść.

Wegiera nie ukrywa, że jest zdenerwowany tym, że podczas kontroli pojawiły się media. - Tłumaczyłem dziennikarzom dlaczego tu jesteśmy i po co. Mimo to oni piszą i podają wszędzie, że to z powodu donosu, co jest nieprawdą.

Czytaj: Na ratowanie tygrysów z poznańskiego ogrodu zoologicznego zebrano już milion złotych

Tygrysy, których dotyczyła kontrola, zostały w zeszły czwartek przywiezione do poznańskiego zoo. Przez kilka ostatnich dni były uwięzione na granicy polsko-białoruskiej. Spędziły tygodnie w ciasnych skrzyniach w ciężarówce, która wiozła je z Włoch do Rosji. Wegiera potwierdza, że ich stan jest bardzo zły.

Zobacz:

- Zauważyłem u niektórych kulawiznę, zwyrodnienia, więc nieprawidłowe warunki przetrzymywania były dłuższe niż tylko w czasie transportu. Prawdopodobnie nigdy nie wychodziły na wybieg. Jedne są agresywne, inne otępiałe. Tylko jeden jest w dość dobrej kondycji. Wszystkie są bardzo wychudzone. Jeden, ten największy, nie wiem jak zmieścił się do drewnianej skrzyni, w której był przewożony, został tam na siłę upchnięty - potwierdza Grzegorz Wegiera.

To także odpowiedź na zaskakującą opinię Głównego Inspektoratu Weterynarii, który rozesłał mediom komunikat o dobrym stanie zdrowia tych zwierząt. Zoo w odpowiedzi publikuje drastyczny film, na którym widać dziesiątego, zmarłego tygrysa, który padł na granicy polsko-białoruskiej.

Dziś tygrysy: Merida, Toph, Gogh, Aqua, Softi, Kan i Samson, bo tak nazwali je pracownicy zoo, dochodzą do siebie. Wszystkie są nerwowe i potrzebują odpoczynku, ale każde pokazuje inne cechy charakteru.

Zoo Poznań: Jak czuje się dziewięć tygrysów uratowanych z ni...

Sprawdź też:

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Poznań: Powiatowy lekarz weterynarii kontroluje zoo. Dyrektor Zgrabczyńska mówi Wyborczej "to donos". PIW: to standardowa procedura - Głos Wielkopolski

Komentarze 27

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
5 listopada, 22:30, Gosc4:

GW jak zwykle tworzy historyjke byle dokopac Pisowi a przy okazji przypadkowemu lekarzowi ktory wykonuje swoje ustawowe obowiazki . Zreszta wykonuje je dla dobra poznanskiego zoo zeby nie utracilo uprawnien o ktorych mowa w artykule. Tragedia jak ludzie nie umieja czytac ze zrozumieniem i jak łykaja wszystko co wymysli GW. Lekarz weterynarz tlumaczy wszystko rzeczowo i logicznie a w zamian otrzymuje obelgi i hejt.

6 listopada, 4:51, xymox:

Jestem autentycznie zatroskany zakłóceniami pamięci krótkotrwałej ( oraz konsekwetnym niestosowaniem polskich znaków interpunkcyjnych).

GW to niejedyne źródło medialne raportujące od paru ostatnich lat fatalne relacje Ewy Zgrabczyńskiej właśnie z rzeczonym weterynarzem.

Gdybyś Gosc4 uważniej śledził ten konflikt, to pewnie "otwierając kolejny raz lodówkę", nie widziałbyś tu ponownie wroga pod postacią Gazety Wyborczej. :)

Po prostu, GW nie ma tu nic do tego a Pan weterynarz kolejny raz wykazuje się konsekwencją w prywatnej wojence, której źródło datujemy w przeszłości. Śledzić wydarzenia a potem komentarz proszę :)

Przepadkiem weszłam na GW. Idę się umyć ? bo dużo tego G*W**

O
Olga Zawadzka
6 listopada, 6:25, Gość:

Pani dr Zgrabczyńska jak zwykle odwraca tygrysa ogonem i robi szum medialny wokół swojej osoby. Przyjęła zwierzęta niewiadomego pochodzenia, więc kwarantanna jest obowiązkowa i o jej zarządzenie oraz wyznaczenie jej warunków obowiązkiem jej było zwrócenie się do właściwego organu. Tego nie zrobiła!!!

Nawet jeśli inne ogrody zwróciły się z pytaniem o zasady przyjęcia tygrysów do zoo, zrobiły to w celu upewnienia się, jakie skutki dla ich programów hodowlanych i transferów może mieć przyjęcie tygrysów niewiadomego pochodzenia do Poznania. Trudno to traktować jako donos.

Tak naprawdę na czas trwania kwarantanny, z uwagi na to, że tygrysy przebywają już jakiś czas na Malcie, zoo powinno mieć zawieszony status jednostki zatwierdzonej, co kłopotem jest nie dla tego ogrodu, lecz dla ogrodu przyjmującego zwierzęta z Poznania, bowiem w miejscu docelowym i one powinny przejść kwarantannę.

Nie po raz pierwszy p. Zgrabczyńska 'szczyci się' nieznajomością przepisów, co dyskwalifikuje ją jako dyrektora zoo, w którego kolekcji odziedziczyła wiele rzadkich i cennych zwierząt.

By nie było niejasności - nie oceniam negatywnie faktu przejęcia tygrysów (chociaż zoo nie ma obiektów kwarantannowych z prawdziwego zdarzenia), lecz mój sprzeciw budzą zachwyty nad formami działania dalekimi od obowiązujących procedur. Komentarze pod pod podobnym artykułem w Gazecie Wyborczej dowodzą, jak płytka jest znajomość tematu i istoty problemu. No cóż, wątpliwej jakości popularyzacja nie tylko tego tematu autorstwa tercetu Zgrabczyńska - Żytnicki - Chodyła święci tryumfy i daje robaczywe owoce współczucia i bałwochwalczego, bezkrytycznego uznania.

6 listopada, 06:51, małpa w czerwonym:

trzeba było zabrać tygrysy do swojego mieszkania. Może wtedy było by zgodnie z prawem. No i była by nadzieja, że tygrysy doprowadziły by do tego, że nie było by durnowatych wpisów uczestnika tej dyskusji.

6 listopada, 7:20, Gość:

Nic z tego wpisu nie zrozumiałeś. Sprawa od samego początku załatwiana była źle i do wizyty PLW była prowadzona niezgodnie z obowiązującymi procedurami.

Brak słów. Zazdrość nie zna granic... żal was ludzie. Posłuchajcie Siebie. Czy ratując człowieka tez trzeba sięgać po durne przepisy i zajmując się najpierw biurokracją w tej [wulgaryzm]kracji? Mam nadzieję, że tygryski zostaną w naszym ZOO a Szanownej Pani Dyrektor życzę cierpliwości.

G
Gość

To jest polska. Kraj ludzi bardzo pobożnych i uwielbiający donosy. Byle tylko przeciwnikowi dołożyć, bo w polsce wszystko jest polityczne, nawet żłobki. Każdy kto nie został namaszczony przez pisgniętych jest wrogiem ludu.

D
DDD

Niestety zoo nasze znowu pokazało że nie zna przepisów...

Sam gest ratujący tygrysy jest ok, ale znowu widać indolencje p. dyrektor. To błąd.

G
Gość
6 listopada, 6:25, Gość:

Pani dr Zgrabczyńska jak zwykle odwraca tygrysa ogonem i robi szum medialny wokół swojej osoby. Przyjęła zwierzęta niewiadomego pochodzenia, więc kwarantanna jest obowiązkowa i o jej zarządzenie oraz wyznaczenie jej warunków obowiązkiem jej było zwrócenie się do właściwego organu. Tego nie zrobiła!!!

Nawet jeśli inne ogrody zwróciły się z pytaniem o zasady przyjęcia tygrysów do zoo, zrobiły to w celu upewnienia się, jakie skutki dla ich programów hodowlanych i transferów może mieć przyjęcie tygrysów niewiadomego pochodzenia do Poznania. Trudno to traktować jako donos.

Tak naprawdę na czas trwania kwarantanny, z uwagi na to, że tygrysy przebywają już jakiś czas na Malcie, zoo powinno mieć zawieszony status jednostki zatwierdzonej, co kłopotem jest nie dla tego ogrodu, lecz dla ogrodu przyjmującego zwierzęta z Poznania, bowiem w miejscu docelowym i one powinny przejść kwarantannę.

Nie po raz pierwszy p. Zgrabczyńska 'szczyci się' nieznajomością przepisów, co dyskwalifikuje ją jako dyrektora zoo, w którego kolekcji odziedziczyła wiele rzadkich i cennych zwierząt.

By nie było niejasności - nie oceniam negatywnie faktu przejęcia tygrysów (chociaż zoo nie ma obiektów kwarantannowych z prawdziwego zdarzenia), lecz mój sprzeciw budzą zachwyty nad formami działania dalekimi od obowiązujących procedur. Komentarze pod pod podobnym artykułem w Gazecie Wyborczej dowodzą, jak płytka jest znajomość tematu i istoty problemu. No cóż, wątpliwej jakości popularyzacja nie tylko tego tematu autorstwa tercetu Zgrabczyńska - Żytnicki - Chodyła święci tryumfy i daje robaczywe owoce współczucia i bałwochwalczego, bezkrytycznego uznania.

6 listopada, 06:51, małpa w czerwonym:

trzeba było zabrać tygrysy do swojego mieszkania. Może wtedy było by zgodnie z prawem. No i była by nadzieja, że tygrysy doprowadziły by do tego, że nie było by durnowatych wpisów uczestnika tej dyskusji.

Tak naprawdę na niezgodność z procedurami i na konieczność zarządzenia kwarantanny zwróciła uwagę prawniczka reprezentująca AAP Adwokaci Zwierząt, organizacji współpracującej z ZOO, więc czego się czepiasz, małpo w czerwonym?

G
Gość
6 listopada, 6:25, Gość:

Pani dr Zgrabczyńska jak zwykle odwraca tygrysa ogonem i robi szum medialny wokół swojej osoby. Przyjęła zwierzęta niewiadomego pochodzenia, więc kwarantanna jest obowiązkowa i o jej zarządzenie oraz wyznaczenie jej warunków obowiązkiem jej było zwrócenie się do właściwego organu. Tego nie zrobiła!!!

Nawet jeśli inne ogrody zwróciły się z pytaniem o zasady przyjęcia tygrysów do zoo, zrobiły to w celu upewnienia się, jakie skutki dla ich programów hodowlanych i transferów może mieć przyjęcie tygrysów niewiadomego pochodzenia do Poznania. Trudno to traktować jako donos.

Tak naprawdę na czas trwania kwarantanny, z uwagi na to, że tygrysy przebywają już jakiś czas na Malcie, zoo powinno mieć zawieszony status jednostki zatwierdzonej, co kłopotem jest nie dla tego ogrodu, lecz dla ogrodu przyjmującego zwierzęta z Poznania, bowiem w miejscu docelowym i one powinny przejść kwarantannę.

Nie po raz pierwszy p. Zgrabczyńska 'szczyci się' nieznajomością przepisów, co dyskwalifikuje ją jako dyrektora zoo, w którego kolekcji odziedziczyła wiele rzadkich i cennych zwierząt.

By nie było niejasności - nie oceniam negatywnie faktu przejęcia tygrysów (chociaż zoo nie ma obiektów kwarantannowych z prawdziwego zdarzenia), lecz mój sprzeciw budzą zachwyty nad formami działania dalekimi od obowiązujących procedur. Komentarze pod pod podobnym artykułem w Gazecie Wyborczej dowodzą, jak płytka jest znajomość tematu i istoty problemu. No cóż, wątpliwej jakości popularyzacja nie tylko tego tematu autorstwa tercetu Zgrabczyńska - Żytnicki - Chodyła święci tryumfy i daje robaczywe owoce współczucia i bałwochwalczego, bezkrytycznego uznania.

6 listopada, 06:51, małpa w czerwonym:

trzeba było zabrać tygrysy do swojego mieszkania. Może wtedy było by zgodnie z prawem. No i była by nadzieja, że tygrysy doprowadziły by do tego, że nie było by durnowatych wpisów uczestnika tej dyskusji.

Nic z tego wpisu nie zrozumiałeś. Sprawa od samego początku załatwiana była źle i do wizyty PLW była prowadzona niezgodnie z obowiązującymi procedurami.

G
Gość
5 listopada, 21:09, Gość:

Wystarczy sprawdzić na profilach innych ogrodów zoologicznych, które solidaryzowało się z zoo w Poznaniu, a które całkowicie pominęło milczeniem tragedię tygrysów i działanie zoo w Poznaniu. I co? Podpowiadam. Warszawskie zoo udaje, że temat nie istnieje. Może pozazdrościli sławy?

W lecie dyrekcja poznanskiego Zoo pisała donosy na warszawskie. Więc fakt ze teraz Warszawa milczy i nie komentuje tego co się w Poznaniu dzieje jest oznaką klasy. Nie odzywają się żeby im nikt zemsty nie zarzucił. Ale wielbiciele teorii spiskowych juz mają swoje źałosne teorie.

Jak Kali pisze donos to dobrze -

jak na Kaleo ktoś na pisze to afera na całą Polske

G
Gość

Pani dr Zgrabczyńska jak zwykle odwraca tygrysa ogonem i robi szum medialny wokół swojej osoby. Przyjęła zwierzęta niewiadomego pochodzenia, więc kwarantanna jest obowiązkowa i o jej zarządzenie oraz wyznaczenie jej warunków obowiązkiem jej było zwrócenie się do właściwego organu. Tego nie zrobiła!!!

Nawet jeśli inne ogrody zwróciły się z pytaniem o zasady przyjęcia tygrysów do zoo, zrobiły to w celu upewnienia się, jakie skutki dla ich programów hodowlanych i transferów może mieć przyjęcie tygrysów niewiadomego pochodzenia do Poznania. Trudno to traktować jako donos.

Tak naprawdę na czas trwania kwarantanny, z uwagi na to, że tygrysy przebywają już jakiś czas na Malcie, zoo powinno mieć zawieszony status jednostki zatwierdzonej, co kłopotem jest nie dla tego ogrodu, lecz dla ogrodu przyjmującego zwierzęta z Poznania, bowiem w miejscu docelowym i one powinny przejść kwarantannę.

Nie po raz pierwszy p. Zgrabczyńska 'szczyci się' nieznajomością przepisów, co dyskwalifikuje ją jako dyrektora zoo, w którego kolekcji odziedziczyła wiele rzadkich i cennych zwierząt.

By nie było niejasności - nie oceniam negatywnie faktu przejęcia tygrysów (chociaż zoo nie ma obiektów kwarantannowych z prawdziwego zdarzenia), lecz mój sprzeciw budzą zachwyty nad formami działania dalekimi od obowiązujących procedur. Komentarze pod pod podobnym artykułem w Gazecie Wyborczej dowodzą, jak płytka jest znajomość tematu i istoty problemu. No cóż, wątpliwej jakości popularyzacja nie tylko tego tematu autorstwa tercetu Zgrabczyńska - Żytnicki - Chodyła święci tryumfy i daje robaczywe owoce współczucia i bałwochwalczego, bezkrytycznego uznania.

G
Gość
5 listopada, 22:30, Gosc4:

GW jak zwykle tworzy historyjke byle dokopac Pisowi a przy okazji przypadkowemu lekarzowi ktory wykonuje swoje ustawowe obowiazki . Zreszta wykonuje je dla dobra poznanskiego zoo zeby nie utracilo uprawnien o ktorych mowa w artykule. Tragedia jak ludzie nie umieja czytac ze zrozumieniem i jak łykaja wszystko co wymysli GW. Lekarz weterynarz tlumaczy wszystko rzeczowo i logicznie a w zamian otrzymuje obelgi i hejt.

6 listopada, 04:51, xymox:

Jestem autentycznie zatroskany zakłóceniami pamięci krótkotrwałej ( oraz konsekwetnym niestosowaniem polskich znaków interpunkcyjnych).

GW to niejedyne źródło medialne raportujące od paru ostatnich lat fatalne relacje Ewy Zgrabczyńskiej właśnie z rzeczonym weterynarzem.

Gdybyś Gosc4 uważniej śledził ten konflikt, to pewnie "otwierając kolejny raz lodówkę", nie widziałbyś tu ponownie wroga pod postacią Gazety Wyborczej. :)

Po prostu, GW nie ma tu nic do tego a Pan weterynarz kolejny raz wykazuje się konsekwencją w prywatnej wojence, której źródło datujemy w przeszłości. Śledzić wydarzenia a potem komentarz proszę :)

Krótką masz pamięć, bo tym 'wojenkowym' lekarzem był poprzednik. Nie upowszechniaj bredni!

x
xymox
5 listopada, 22:30, Gosc4:

GW jak zwykle tworzy historyjke byle dokopac Pisowi a przy okazji przypadkowemu lekarzowi ktory wykonuje swoje ustawowe obowiazki . Zreszta wykonuje je dla dobra poznanskiego zoo zeby nie utracilo uprawnien o ktorych mowa w artykule. Tragedia jak ludzie nie umieja czytac ze zrozumieniem i jak łykaja wszystko co wymysli GW. Lekarz weterynarz tlumaczy wszystko rzeczowo i logicznie a w zamian otrzymuje obelgi i hejt.

Jestem autentycznie zatroskany zakłóceniami pamięci krótkotrwałej ( oraz konsekwetnym niestosowaniem polskich znaków interpunkcyjnych).

GW to niejedyne źródło medialne raportujące od paru ostatnich lat fatalne relacje Ewy Zgrabczyńskiej właśnie z rzeczonym weterynarzem.

Gdybyś Gosc4 uważniej śledził ten konflikt, to pewnie "otwierając kolejny raz lodówkę", nie widziałbyś tu ponownie wroga pod postacią Gazety Wyborczej. :)

Po prostu, GW nie ma tu nic do tego a Pan weterynarz kolejny raz wykazuje się konsekwencją w prywatnej wojence, której źródło datujemy w przeszłości. Śledzić wydarzenia a potem komentarz proszę :)

G
Gość
5 listopada, 21:09, Gość:

Wystarczy sprawdzić na profilach innych ogrodów zoologicznych, które solidaryzowało się z zoo w Poznaniu, a które całkowicie pominęło milczeniem tragedię tygrysów i działanie zoo w Poznaniu. I co? Podpowiadam. Warszawskie zoo udaje, że temat nie istnieje. Może pozazdrościli sławy?

może być A może też tych pieniędzy które spływają na stworzenie azylu dla takich zwierząt, Ego potrafi zaburzyć widzenie.

G
Gość

na granicy źle oceniono sytuację. Dwa razy

białorusini cofali tygrysy. Warunki transportu skandaliczne, stan kotów tragiczny, brak dokumentacji o stanie zdrowia zwierząt i jeszcze pomyloe płci kotów. Albo ktoś po naszej stronie dostał w łapę albo gówniane służby na granicy mamy.

G
Gość

Polacy to wspaniały naród. Matka Boska, Wawel, Jan Paweł i do tego porcja codziennej nienawiści i chamstwa.

G
Gosc4

GW jak zwykle tworzy historyjke byle dokopac Pisowi a przy okazji przypadkowemu lekarzowi ktory wykonuje swoje ustawowe obowiazki . Zreszta wykonuje je dla dobra poznanskiego zoo zeby nie utracilo uprawnien o ktorych mowa w artykule. Tragedia jak ludzie nie umieja czytac ze zrozumieniem i jak łykaja wszystko co wymysli GW. Lekarz weterynarz tlumaczy wszystko rzeczowo i logicznie a w zamian otrzymuje obelgi i hejt.

G
Gość

Czy ten wet nie zna swoich obowiązków, ze dopiero po telefonie "z góry " melduje się u tygrysów po całym tygodniu? A w dniu przyjazdu do ZOO nie był w stanie podjechać choćby z ciekawości? Żenująca postawa urzędnika państwowego.

Wróć na i.pl Portal i.pl