Poznań: Pacjentka spadła z noszy w... karetce [ZDJĘCIA]

Marta Żbikowska
Karetka ma ważne ubezpieczenie i przegląd techniczny. Spełnia więc wymogi, by jeździć
Karetka ma ważne ubezpieczenie i przegląd techniczny. Spełnia więc wymogi, by jeździć Waldemar Wylegalski
Na początku lipca pani Bożena, mieszkanka Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Zamenhoffa w Poznaniu, miała jechać na badanie do szpitala przy ulicy Szwajcarskiej. Pracownica DPS-u wezwała karetkę, która miała zabrać podopieczną do lekarza.

- Samochód, który przyjechał po siostrę, nie powinien w ogóle jeździć po ulicach - mówi przerażona pani Zofia, która również mieszka w DPS-ie. - Auto było w opłakanym stanie. Na noszach nie było żadnego zabezpieczenia, ani pościeli, ani koca, zwykła deska. Wszystko wewnątrz samochodu się trzęsło, ja obijałam się głową o sufit, siostra spadła podczas jazdy. Potem dosłownie leżałam na niej przytrzymując, żeby nie spadła ponownie.

Pani Bożena jest osobą schorowaną. Jej stan nie pozwala na samodzielne poruszanie się.

- Większość naszych podopiecznych to pacjenci pani doktor, która ma podpisana umowę na transport z prywatną firmą i to ich karetki najczęściej wzywamy - mówi Jolanta Krawczak, oddziałowa z DPS-u przy Zamenhoffa, która wzywała karetkę. - W przypadku pani Bożeny sytuacja jest inna, gdyż jej lekarz rodzinny korzysta z innego transportu.

- Nie mam umowy z prywatną firmą - mówi Lidia Wojtkowiak, lekarz rodzinny pani Bożeny. - Moja pacjentka korzystała z publicznego pogotowia ratunkowego.

Upadek z noszy podczas jazdy nie okazał się groźny. Pani Zofia twierdzi, że jej siostra z podróży karetką wróciła z kilkoma stłuczeniami.

- Rzeczywiście, taka sytuacja miała miejsce, karetka nie miała pasów, ale po powrocie panie nie zgłaszały poważnych obrażeń - twierdzi Katarzyna Michalewicz, kierownik DPS-u przy Zamenhoffa.

Pracownicy pogotowia ratunkowego przyznają, że tego dnia samochód, który przyjechał po panią Bożenę nie powinien w ogóle jeździć. Wprawdzie posiadał przegląd techniczny i ubezpieczenia, spełniał więc wymogi formalne, ale błędem było wysyłanie karetki bez pasów bezpieczeństwa do leżącej, schorowanej osoby.

- To była potrzeba chwili, nie mieliśmy innego wolnego samochodu - przyznaje Piotr Bartkowiak, kierownik podstacji usług transportu medycznego w Rejonowej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu. - Przykro nam, że tak się stało. Alternatywą było jednak nie wysyłać karetki w ogóle - tłumaczy.

W ciągu jednego dnia na ulice Poznania ze stacji pogotowia przy Rycerskiej wyjeżdża 14 samochodów transportu sanitarnego. Wśród nich jest kilka polonezów, między innymi ten, którym jechała pani Zofia ze swoją schorowaną siostrą.

Piotr Bartkowiak tłumaczy, że auta wymieniane są sukcesywnie. Pogotowia nie stać na jednorazową wymianę całego taboru.
- Ostatni raz kupiliśmy samochody w 2008 r. - było to siedem fiatów doblo i dacia logan - mówi Bartkowiak. - Auta kupiliśmy z własnych pieniędzy. Nikt nas nie dofinansowuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Poznań: Pacjentka spadła z noszy w... karetce [ZDJĘCIA] - Głos Wielkopolski

Komentarze 23

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tolek Banan
Artykuł sprawia wrażenie pisanego na zamówienie dla robienia czarnego PR-u dla RSPR w Poznaniu.Wpierw kilka moich uwag celem podważenia większości informacji zawartych w tym bzdurnym jak się okaże za chwilę tekście.Po pierwsze w ambulansie typu Polonez nie ma mozliwości spaść podczas jazdy z noszy bo po prostu nie ma tam miejsca gdzie mozna by było to uczynić. Z jednej strony jest ściana pojazdu a z drugiej fotel który zajmuje miejsce na połowie długości noszy a dokładniej od wysokości klatki piersiowej osoby leżącej do połowy uda.Jedyna możliwość to zsunięcie się nóg poniżej kolana. Dodam, że wysokość noszy w stosunku do podłogi w karetce jest porównywalna z wysokością krawędzi dywanu w salonie więc o potłuczeniu tu być nie może w ogóle mowy.W artykule poświadczyła o niewłaściwościach podczas transportu pani kierowniczka ośrodka. Jest to bardzo ciekawe bo do ambulansu nie podszedł nikt z obsługi a tym bardziej sama szefowa.Od samego początku opiekunka była niezadowolona z tego że przyjechał samochód marki Polonez bo nie kryła tego w słowach.Co się tyczy jej rzekomego obijania się głową o sufit. W Polonezie ambulans karoseria podniesiona jest z uwagi na to by móc pdłączyć kroplówkę na tyle wysoko, że pani podskakując musiała by pokonać głową do sufitu około 60 - 80 cm. Nie ma w Poznaniu takich dziur które by mogły to sprawić i to nawet biorąc pod uwagę gdyby prowadził to jakiś kiepski kierowca.Podobnie sprawa pasów jest absurdalna bo są one do noszy doczepione na stałe i niewygodnie jest ich nie użyć bo przeszkadzają.Znam chłopaków którzy wykonywali ten transport.To porządni pracownicy, może trochę ciut wystraszeni całą tą na nich nagonką i nie potrafiący się bronić. Żal mi ich bo z tego co wiem otrzymali naganę i nawet związki zawodowe ich olały.Szkoda, że kłamiącemu pisamkowi bardziej sięwierzy niż własnym pracownikom. Prawda jest taka, że gazeta w pogoni za sensacją pisze stertę bzdur za nic mając ludzi których krzywdzą.Gdyby tp na mnie trafiło sprqawę oparł bym o swojego adwokata i autora pociągnął bym do konsekwencji.Boję się, że to nie koniec.Jutro ktoś zrobi zdjęcie karetki stojącej pod jakimś sklepikiem z bułkami i walną artykuł z tytułem "Karetka robiła zakupy a ludzie umierają i na pogotowie się czeka dwie godziny".Ale co tu się dziwić skoro znudzona emerytowana dziennikarka obecnie pensjonariuszka tego właśnie domu pomocy nic nie mająca do roboty szuka tematu do sensacji.To dzięki niej została poinformaowana gazeta. To dzięki niej powstał ten artyjkuł a dostarczone informacje to wizja autorska tej pani czysto fikcyjna, gdyż ona która nie była ani osobą transportowaną ani jej opiekunką.

Co się tyczy sprawy jakości usług i taboru to problem jest złożony. Ambulanse systemowe należą do najlepszych w Poznaniu i takiego sprzętu ani wykwalifikowynych ludzi nie ma żaden prywaciarz. Część ludzi pracujących po firmach prywatnych to osoby które kiedyś pracowały w RSPR i z różnych przyczyn w tym także za alkohol zostało zwolnionych.Część to tacy, którzy musieli odejść z powodu braku kwalifikacji. Pozostali to ludzie zazwyczaj z dowiadczeniem kilkuletnim lub nawet paromiesięcznym.Najczęściej są to jednak ludzie bez przygotowania medycznego.Transporty medyczne rządzą się trochę innymi prawami. RSPR będąca firmą państwową nie może kupować zezłomowanych karetek w Niemczech i tu ich klepać by mogły służyć dalej. Prywaciarz może. Kupują więc rozwalone wozy i tu je robią i nimi pracują.Państwowe pogotowie w ramach pieniędzy które otrzymuje od państwa kupuje nowe wozy. Niestety, tych kilka Polonezów psuje obraz nowoczesnego taboru.

Jestem zbulwersowany tym,żę gazeta Głos znizyła się do poziomu Faktów i dryfuje w kierunku jakości Wyborczej.Ten artykuł jest tak niesolidny pod wzgledem merytorycznym a tekst tak dalece manipulacją, że zaczynam się zastanawiać o co chodziło autorowi ? O tanią sensację ? A może artykuł sponsorowany był przez zaprzyjaźnioną firmę transportu medycznego ? A może to w ogóle przymiarka do rozwalenie czegoś co w
T
Tolek Banan
Artykuł sprawia wrażenie pisanego na zamówienie dla robienia czarnego PR-u dla RSPR w Poznaniu.Wpierw kilka moich uwag celem podważenia większości informacji zawartych w tym bzdurnym jak się okaże za chwilę tekście.Po pierwsze w ambulansie typu Polonez nie ma mozliwości spaść podczas jazdy z noszy bo po prostu nie ma tam miejsca gdzie mozna by było to uczynić. Z jednej strony jest ściana pojazdu a z drugiej fotel który zajmuje miejsce na połowie długości noszy a dokładniej od wysokości klatki piersiowej osoby leżącej do połowy uda.Jedyna możliwość to zsunięcie się nóg poniżej kolana. Dodam, że wysokość noszy w stosunku do podłogi w karetce jest porównywalna z wysokością krawędzi dywanu w salonie więc o potłuczeniu tu być nie może w ogóle mowy.W artykule poświadczyła o niewłaściwościach podczas transportu pani kierowniczka ośrodka. Jest to bardzo ciekawe bo do ambulansu nie podszedł nikt z obsługi a tym bardziej sama szefowa.Od samego początku opiekunka była niezadowolona z tego że przyjechał samochód marki Polonez bo nie kryła tego w słowach.Co się tyczy jej rzekomego obijania się głową o sufit. W Polonezie ambulans karoseria podniesiona jest z uwagi na to by móc pdłączyć kroplówkę na tyle wysoko, że pani podskakując musiała by pokonać głową do sufitu około 60 - 80 cm. Nie ma w Poznaniu takich dziur które by mogły to sprawić i to nawet biorąc pod uwagę gdyby prowadził to jakiś kiepski kierowca.Podobnie sprawa pasów jest absurdalna bo są one do noszy doczepione na stałe i niewygodnie jest ich nie użyć bo przeszkadzają.Znam chłopaków którzy wykonywali ten transport.To porządni pracownicy, może trochę ciut wystraszeni całą tą na nich nagonką i nie potrafiący się bronić. Żal mi ich bo z tego co wiem otrzymali naganę i nawet związki zawodowe ich olały.Szkoda, że kłamiącemu pisamkowi bardziej sięwierzy niż własnym pracownikom. Prawda jest taka, że gazeta w pogoni za sensacją pisze stertę bzdur za nic mając ludzi których krzywdzą.Gdyby tp na mnie trafiło sprqawę oparł bym o swojego adwokata i autora pociągnął bym do konsekwencji.Boję się, że to nie koniec.Jutro ktoś zrobi zdjęcie karetki stojącej pod jakimś sklepikiem z bułkami i walną artykuł z tytułem "Karetka robiła zakupy a ludzie umierają i na pogotowie się czeka dwie godziny".Ale co tu się dziwić skoro znudzona emerytowana dziennikarka obecnie pensjonariuszka tego właśnie domu pomocy nic nie mająca do roboty szuka tematu do sensacji.To dzięki niej została poinformaowana gazeta. To dzięki niej powstał ten artyjkuł a dostarczone informacje to wizja autorska tej pani czysto fikcyjna, gdyż ona która nie była ani osobą transportowaną ani jej opiekunką.

Co się tyczy sprawy jakości usług i taboru to problem jest złożony. Ambulanse systemowe należą do najlepszych w Poznaniu i takiego sprzętu ani wykwalifikowynych ludzi nie ma żaden prywaciarz. Część ludzi pracujących po firmach prywatnych to osoby które kiedyś pracowały w RSPR i z różnych przyczyn w tym także za alkohol zostało zwolnionych.Część to tacy, którzy musieli odejść z powodu braku kwalifikacji. Pozostali to ludzie zazwyczaj z dowiadczeniem kilkuletnim lub nawet paromiesięcznym.Najczęściej są to jednak ludzie bez przygotowania medycznego.Transporty medyczne rządzą się trochę innymi prawami. RSPR będąca firmą państwową nie może kupować zezłomowanych karetek w Niemczech i tu ich klepać by mogły służyć dalej. Prywaciarz może. Kupują więc rozwalone wozy i tu je robią i nimi pracują.Państwowe pogotowie w ramach pieniędzy które otrzymuje od państwa kupuje nowe wozy. Niestety, tych kilka Polonezów psuje obraz nowoczesnego taboru.

Jestem zbulwersowany tym,żę gazeta Głos znizyła się do poziomu Faktów i dryfuje w kierunku jakości Wyborczej.Ten artykuł jest tak niesolidny pod wzgledem merytorycznym a tekst tak dalece manipulacją, że zaczynam się zastanawiać o co chodziło autorowi ? O tanią sensację ? A może artykuł sponsorowany był przez zaprzyjaźnioną firmę transportu medycznego ? A może to w ogóle przymiarka do rozwalenie czegoś co w
g
gość
przez jakieś bzdurne kłamliwe i wyssane z palca informacje jakiegoś pismaka ktoś teraz cierpi pismaku zastanów się co zrobiłeś .
w
wujek
Przestańcie wzywać karetki systemu do głupot to będzie lepiej.....
c
czyściciel
Ludzie i po co te wszystkie komentarze za chwilę może nie być całego pogotowia bo jak wiadomo zbliżają się kontrakty....a firmy zagraniczne tylko się czają na potknięcia pogotowia..jaki jest sprzęt w pogotowiu to każdy pracownik wie..ale żeby s..ć we własne gniazdo to coś jest nie tak...odpowidzialni pracownicy powinni ponieśc konsekwencje za sytuację która zaistniała..a jak komuś się nie podoba i woli donosić do prasy i nie tylko..to niech wy.......a do konkurencji i tam niech donosi na-swoich-
b
baj
a co robia zwiazki zawodowe- gozdzior chodzi po placu i smieje sie z otumanionej przez siebie zalogi opowiada farmazony , placze za odwolanym dyrektorze a nic nie zrobil gdy draber rozwalal pogotowie
z
zn
bo Pogotowie powinno być finansowane jako "rządówka" a nie z dziwnych kontaktów z NFZ
S
SANITARIUSZ
Jako pracownik mogę powiedziec tylko tyle, że często jest nam wstyd za auta, którymi wozimy pacjentów. Większosc z nas próbuje robic dobrą minę do złej gry i obraca całą sprawę w żart, gdy pacjent dziwi się że przyjechaliśmy na wizytę polonezem.

Dodam tylko, że robimy wszystko, aby przewóz chorych odbywał się w pełni bezpiecznie. Jak to zwykle bywa- łatwiej jest zbesztac pojedyncze przypadki nieprofesjonalnego zachowania, niż docenic wysiłek i pokorę, jakie zdecydowana większosc sanitariuszy i ratowników wkłada w tą pracę.
S
SANITARIUSZ
Jako pracownik mogę powiedziec tylko tyle, że często jest nam wstyd za auta, którymi wozimy pacjentów. Większosc z nas próbuje robic dobrą minę do złej gry i obraca całą sprawę w żart, gdy pacjent dziwi się że przyjechaliśmy na wizytę polonezem.

Dodam tylko, że robimy wszystko, aby przewóz chorych odbywał się w pełni bezpiecznie. Jak to zwykle bywa- łatwiej jest zbesztac pojedyncze przypadki nieprofesjonalnego zachowania, niż docenic wysiłek i pokorę, jakie zdecydowana większosc sanitariuszy i ratowników wkłada w tą pracę.
s
sanitariusz
Jako pracownik mogę powiedziec tylko tyle, że często jest nam wstyd za auta, którymi wozimy pacjentów. Większosc z nas próbuje robic dobrą minę do złej gry i obraca całą sprawę w żart, gdy pacjent dziwi się że przyjechaliśmy na wizytę polonezem.

Dodam tylko, że robimy wszystko, aby przewóz chorych odbywał się w pełni bezpiecznie. Jak to zwykle bywa- łatwiej jest zbesztac pojedyncze przypadki nieprofesjonalnego zachowania, niż docenic wysiłek i pokorę, jakie zdecydowana większosc sanitariuszy i ratowników wkłada w tą pracę.
J
Jaro
Brak kontroli w służbach transportu sanitarnego, doprowadził niestety do partyzantki, czyli kto tańszy to jedzie. Pozostaje rada aby ITD prześwietliło dokładnie wszystkie firmy pod względem prawnym i taboru, a problem za niskich kontraktów z czasem zniknie. Niestety koszty utrzymania gotowości taboru stale rosną, a wielu zapomina o tym, licząc na cud. Siedzę w transporcie nie od dziś i tak jest wszędzie, nie lubię być karanym, dlatego staram się dbać aby wszystko było ok. Z drugiej strony ,gdyby nie działania ITD to na rynku transportowym mielibyśmy totalną samowolkę i bałagan.Na koniec dodam tylko tyle,że służb ratowniczych praktycznie nikt nie kontroluje, do czasu jak coś niedobrego się stanie, a wtedy to już jest za późno.
B
Bormann
Kierujcie sprawy do sądu, jak ktoś dostanie po d...ie, to zmądrzeje. Odpuśćcie sentymenty (karetka, ratownictwo, pomoc), podawajcie do sądu!!!
d
do_pck
tyle tylko, że niedawno zostały zakupione nowe sprintery i fiaty doblo, a pogotowie raczej rozszerzało swój obszar działania i ilość podstacji, no i przetargi też wygrywało, zresztą skoro coś działa przez 10 lat to znaczy, że źle nie mogło być..
p
pck
w tym wieku to powinno jej to pomoc tyle adrealiny za darmo
p
pck
winny jest poprzedni dyrektor -draber ktory chcial zniszczyc sekcje transportu i od 10 lat nieinwestowal w zakup karetek przegrywal wszystkie przetargi poprostu mial za zadanie zniszczyc pogotowie aby przejela ich prywatna firma a durnowaty zwiazkowiec tadeusz g. popieral go jak tylko potrafil i wciskal zalodze kit
Wróć na i.pl Portal i.pl