Pogryziono psa posła Jacka Żalka. Zakończył się proces odwoławczy

OPRAC.:
Damian Kelman
Damian Kelman
Wideo
od 16 lat
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w czwartek proces odwoławczy dotyczący pogryzienia psa podlaskiego posła minionej kadencji Jacka Żalka. Sąd pierwszej instancji uznał winę, ale odstąpił od wymierzenia kary mężczyźnie, którego zwierzę przez ogrodzenie ugryzło psa parlamentarzysty.

Proces odwoławczy posła Jacka Żalka

Sąd pierwszej instancji uznał, że ogrodzenie było niedostateczne, a właściciel jest winny tego, że nie zachował zwykłych środków ostrożności przy trzymaniu psa na swojej posesji. Obrona chce w apelacji nie odstąpienia od wymierzenia kary, a uniewinnienia. Wyrok ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu.

Sądy zajmują się wnioskiem policji o ukaranie sąsiada parlamentarzysty na podstawie Kodeksu wykroczeń. Do incydentu doszło ok. godziny 22-23, 1 listopada ub. roku w podbiałostockiej Niewodnicy Koryckiej. Jak widać na nagraniach monitoringu, które były dowodem w tej sprawie przed Sądem Rejonowym w Białymstoku, posesji ogrodzonej murem ze stalową bramą wjazdową pilnował duży pies w typie owczarka kaukaskiego lub bernardyna.

Ulicą przechodził mężczyzna z innym psem, który nie był na smyczy. W pewnym momencie ten pies podbiegł do bramy i zwierzęcia za nią, doszło do kontaktu, a duży pies - przez szparę między prętami w stalowej bramie - ugryzł drugiego, który podbiegł do ogrodzenia.

Okazało się, że to pies podlaskiego posła Jacka Żalka i to parlamentarzysta był osobą, która ze swoim labradorem tam spacerowała.

Między sąsiadami nie doszło do polubownego załatwienia sprawy (chodziło o pokrycie kosztów leczenia weterynaryjnego, labrador miał ranę szarpaną boku). Ostatecznie zawiadomiona policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie. Obwiniła właściciela psa i posesji, że nie zachował zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia; grozi za to kara ograniczenia wolności, grzywny do 1 tys. zł albo kara nagany.

Pies-agresor pilnował posesji

Obwiniony tłumaczył przed sądem pierwszej instancji, że była noc, a pies - który w ciągu dnia przebywa w kojcu - o tej porze pilnował posesji. Mężczyzna chciał oddalenia wniosku o ukaranie. Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał jednak jego winę, ale - biorąc pod uwagę okoliczności zdarzenia, w tym to, że labrador biegał po ulicy bez smyczy i nie był kontrolowany przez właściciela - odstąpił od wymierzenia kary i zwolnił obwinionego z kosztów sądowych.

Sąd uznał jednak, że właściciel psa przebywającego na posesji nie zachował zwykłych środków ostrożności, wymaganych w takiej sytuacji, czyli - w ocenie sądu - w nienależytym stopniu zabezpieczył swoje zwierzę, by wyeliminować potencjalne niebezpieczeństwo.

Samego parlamentarzysty minionej kadencji Jacka Żalka nie było w czwartek w sądzie. Stawił się obwiniony z obrońcą.

Mec. Urszula Dubieniecka-Kiszło podkreślała w swoim wystąpieniu końcowym, że w Kodeksie wykroczeń mowa jest o sytuacji, w której nie zostały zachowane "zwykłe lub nakazane" środki ostrożności wymagane przy trzymaniu zwierzęcia, zwracała też uwagę, że przepisy gminy, na terenie której leży Niewodnica Korycka, nie wprowadzają dodatkowych, szczególnych norm.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Podkreślała - odwołując się do przepisów i doktryny - że zwykłe środki ostrożności przy trzymaniu zwierząt, to "podstawowe i powszechnie stosowane środki, które jest w stanie i powinna przedsięwziąć osoba, pod której pieczą znajduje się dane zwierzę". Przypominała, że pies obwinionego był trzymany na ogrodzonej posesji, zamykanej bramą. Odwołując się do nagrań monitoringu mówiła, że Jacek Żalek (ma w sprawie status oskarżyciela posiłkowego) nie kontrolował zachowania swojego psa na ulicy i był zajęty obsługą telefonu.

"Pies biegał luzem, wyłonił się nagle z ciemności, podbiegł do bramy, gdzie zainicjował zdarzenie z psem obwinionego" - mówiła mec. Dubieniecka-Kiszło. W jej ocenie, pies jej klienta zareagował instynktownie. "Czy można tutaj postawić zarzut niezachowania zwykłych środków ostrożności?" - pytała.

Mówiła, że posesja jest ogrodzona w sposób typowy, ma typową bramę, a pies na tej posesji nie wykazuje agresji; zwracała uwagę, że sąd pierwszej instancji ocenił, że właściciel powinien jednak dodatkowo zabezpieczyć bramę, by zwierzę nie mogło wysunąć pyska. "Ale to będą już nadzwyczajne środki ostrożności" - mówiła adwokat.

"Pan Jacek Żalek doskonale wiedział, że będzie przechodził obok tej bramy, znał psa pana obwinionego, ten pies nigdy nie był agresywny" - podkreślała. Dodała, że w tej sytuacji trudno założyć, że jej klient był zobligowany "do szczególnego zabezpieczenia bramy przed własnym psem".

lena

Źródło:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl