Pobyt w ośrodku opiekuńczym uczynił z kobiety kalekę

Monika Fajge
materiał ilustracyjny
materiał ilustracyjny Jacek Babicz
- Zanim mama trafiła do Baranówki, samodzielnie się poruszała, potrafiła zejść z czwartego piętra. Dzisiaj nie jest w stanie zrobić kroku - skarży się pani Maria z Lublina (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Jej 85-letnia matka cierpi na chorobę Alzheimera. Pani Maria zajmuje się nią 24 godziny na dobę.

W czasie wakacji nasza Czytelniczka chciała odwiedzić starszą córkę mieszkającą w Holandii. Ponieważ nie mogła zostawić chorej matki samej, postanowiła umieścić ją w prywatnym Ośrodku Rehabilitacyjno-Leczniczym Geriamed w Baranówce pod Lubartowem. - Za miesięczny pobyt mamy zapłaciłam 2,5 tys. zł, plus 400 zł za dodatkową opiekę. Zaznaczyłam m.in., że mama nie może sama spacerować - tłumaczy pani Maria.

85-latka trafiła do ośrodka w środę, 3 sierpnia. - W czwartek dowiozłam jej leki. Mama spała. Wieczorem zadzwoniłam zapytać, jak się czuje. Usłyszałam, że jest trochę osowiała i nie chce jeść, ale poza tym wszystko w porządku - relacjonuje lublinianka.

Rzeczywistość była jednak inna. - Kiedy w sobotę (6 sierpnia) z młodszą córką przyjechałam do Baranówki, okazało się, że mamę zabrało pogotowie. Jeszcze w czwartek, niepilnowana, wyszła przed budynek i upadła na chodnik - mówi pani Maria. - Czekałyśmy na babcię 1,5 godziny. Gdy wróciła właściwie nie było z nią kontaktu, siedziała na wózku inwalidzkim, na barku miała krwawy wylew - dodaje wnuczka 85-latki. - W niedzielę było jeszcze gorzej. Babcia nie mogła stanąć na nogi. Miała spuchnięte lewe biodro.

Rodzina poprosiła o rozmowę z lekarzem, który jest jednocześnie kierownikiem ośrodka. - Ponieważ przebywał na urlopie, do rozmowy doszło dopiero następnego dnia (8 sierpnia). - Stwierdził, że to stan zapalny i wystarczy leczenie sterydami. Na szczęście nie dałam za wygraną, zażądałam wezwania karetki - opowiada pani Maria.

W szpitalu w Lubartowie okazało się, że po upadku staruszka doznała "złamania przezkrętarzowego lewego uda z odpryskami". Konieczna była operacja. Dziś jest przykuta do łóżka i całkowicie zależna od osób trzecich. - Boję się pomyśleć, co by z nią było, gdybym wyjechała do Holandii. W umowie jest napisane: "W przypadku pogorszenia się stanu zdrowia pensjonariusza zleceniobiorca zawiadamia zleceniodawcę". Ale nas nikt nie poinformował o tym, że mama upadła i jest obolała. Karetkę wezwano pierwszy raz dopiero dwa dni po zdarzeniu, kolejny raz - na moje żądanie. A przecież było widać, że cierpi. Jak tak można - żali się nasza Czytelniczka.

Paweł Klimkowicz, lekarz geriatra, kierownik ośrodka, nie ma sobie ani swoim pracownikom nic do zarzucenia: - Nasi pensjonariusze mają zapewnioną najlepszą opiekę. Wypadki się zdarzają - mówi.

Ośrodek Rehabilitacyjno-Leczniczy Geriamed pod Lubartowem działa od roku. - Do rejestru placówek zapewniających całodobową opiekę osobom niepełnosprawnym, przewlekle chorym lub w podeszłym wieku został wpisany 16 listopada 2010 r.- informuje Małgorzata Tatara, rzecznik wojewody lubelskiego.

Urzędnicy mają obowiązek kontrolować takie placówki nie rzadziej niż raz na trzy lata. - Natomiast kontrole doraźne przeprowadzamy po wpłynięciu skargi. Do tej pory żadnych zażaleń na ten konkretny ośrodek nie mieliśmy - wyjaśnia Tatara.

Kierownik Baranówki zapewnia, że jego ośrodek właściwie nie posiada barier architektonicznych, jest przystosowany dla osób niedołężnych i niepełnosprawnych. - Zatrudniam wystarczającą ilość wykwalifikowanego personelu, który ma do dyspozycji najlepszy sprzęt. Wspólnie robimy, co w naszej mocy, by pomóc naszym podopiecznym. Ale niektórych wypadków nie da się przewidzieć. Starsi ludzie często się potykają - twierdzi Paweł Klimkowicz. I tłumaczy: - Upadek nie wyglądał groźnie, nic nie wskazywało, że będzie miał poważne konsekwencje. Kiedy na barku starszej pani pojawił się wylew, natychmiast wezwaliśmy karetkę. Uważam, że dopełniliśmy obowiązków i warunków umowy - kwituje.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pobyt w ośrodku opiekuńczym uczynił z kobiety kalekę - Kurier Lubelski

Komentarze 37

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Zawarte w artykule informacje są nieprawdziwe, w dodatku wysłane przeze mnie sprostowanie nie zostało przez gazetę wydrukowane. Pacjentka nie była w takim stanie jak opisuje to artykuł a większość faktów zamieszczonych w artykule dalece odbiega od prawdy. Paweł Klimkowicz
P
Patrycja z LB
Ten zakład nastawiony jest na kasę. Po godz 15 a pod wieczór personelu brak tzn są 2 osoby na kilkadziesieciu pensjonariuszy. Zniecierpliwione pielęgniarki salowe....daleko im do prefosjanlizmu. Jeśli pobyt kosztuje 2.900-3.400 dla osoby niechodzącej to do cholery ma być kultura i profesjonalna obsługa a nie łaska. Szok ze takie sytuacje maja miejsce. Mycie raz w tygodniu a głównie przecieranie chusteczkami mokrymi. Sama byłam świadkiem jak jakaś salowa czy kucharka mordę rozdarta na sparaliżowana kobietę, że niby ona nie wspolpracuje z nią jak ona ją próbuje nakarmic.. Moja intuicja mnie nie zawiodła kilka godzin pobytu tam i wiem na czym to polega. Nie polecam!!!
P
Piotr
Tak się składa, że mam w tym ośrodku mamę. Razem z bratem zdecydowaliśmy o umieszczeniu mamy w tym ośrodku. Oglądałem ośrodki w Lublinie, nad Zalewem i w Krężnicy. To znaczy ośrodek w Krężnicy tylko z zewnątrz. Pojechaliśmy bez żadnej awizacji i nas tam nie wpuszczono. O ośrodku w Baranówce dowiedziałem się przypadkiem i po nieudanej wizycie w Krężnicy pojechałem do GERIAMEDU. Tam zostałem oprowadzony po ośrodku. Razem z bratem uważamy, że warunki i opieka w Baranówce jest bobra. Takiej opieki nie jesteśmy zapewnić mamie.
E
Ewa
Kto kocha swoich bliskich NIGDY nie odda do takiego ośrodka nie piszę tylko o Geriamedzie,ale o wszystkich w Polsce. W tego typu przybytkach nie liczy się stary człowiek tylko ile kasy można od rodziny dostać.Często obsługa znęca się nad staruszkami,bo praca z nimi jest bardzo ciężka, a rodzinka nie interesuje się wcale ufając obsłudze.
M
Magda
Ludzie, czy wy umiecie czytać? Kobieta chora niepilnowana wyszła przez budynek, choć powinna mieć całodobową opiekę. Upadła, ale mogła pójść dalej, zaginąć, zostać napadniętą, potrącona itp. W tym konkretnym przypadku nie da się wytłumaczyć, że opieka jest dostateczna.
K
Kowal
.
B
Basia
Jakbyś miał rodzica chorego na Alzheimera przez wiele lat to ciekawe czy też byś był taki wspaniały..
Z
Zuzanna Komarczuk
Naprawdę nie rozumiem jak można takie krzywdzące rzeczy wypisywać o tych wspaniałych ludziach, którzy pracują w Geriamedzie. Byłam tam zaraz po operacji, ponieważ w ogóle nie mogłam chodzić i naprawdę nigdy wcześniej ani później nikt się mną tak dobrze nie zajmował. I mogę zapewnić, że równą troską objęci są bardziej zniedołężniali pacjenci lub Ci, którzy chorują na Alzheimera.
L
Lilla
niedawno nadmieniłam koleżance, że jadę do Baranówki odwiedzić mamę i ona od razu podniosła lament, że co ze mnie za córka wyrodna i kilka dni później przesłała mi ten artykuł z dopiskiem - ludzie tam umierają. Co za głupoty... Kiedy moja mama zachorowała na alzheimera, postanowiłam że sama się nią zaopiekuję. zawsze byłyśmy bardzo blisko, więc nawet się nie zawahałam. mam ten komfort, że pracuję w domu, więc w czasie kiedy nie mogłam jej poświęcić całej swojej uwagi, przychodziła do nas opiekunka. ale w końcu, na jakimś spacerze, mama się przewróciła i trafiła do szpital. od razu ze szpitala przewieźli ją do baranówki, którą poleciła mi właśnie jedna z przychodzących do nas opiekunek. początkowo mama miała tam zostać tylko na czas rehabilitacji. ale przyzwyczaiła się do pracujących w ośrodku pielęgniarek i fizjoterapeutek. no i stwierdziłam, że nie będę jej już stamtąd zabierać. odwiedzam ja prawie codziennie, więc mam pewność, że krzywda się jej nie dzieje, a wręcz jest jej tam bardzo dobrze. ma świetną, całodobową opiekę i odzyskała sprawność po wypadku. to przede wszystkim ciepli ludzie i świetnie przygotowane miejsce.
Z
Znajoma
Ten ośrodek,to dom który został stworzony z myślą o osobach chorych i samotnych,którymi niema się kto zajmować.Wiem na pewno,że personel jak i pielęgniarki są osobami kompetentnymi swojej pracy i niema im nic do zarzucenia.Ktoś kto nie pracował w takim ośrodku pośród osób z różnymi chorobami nie wie co to znaczy i niech nie zapiera głosu.
x
xxx
To nie prawda ze personel nie zajmuje sie podopiecznymi. Odwiedzam znajoma co jakis czas i jest bardzo zadowolona z opieki i obslugi. Kazda jej prozba jest wysluchana przez personel i wykonana. Chorzy sami nie chca nawet jechac na badania do szpitala bo wierza personelowi osrodka. Jezeli ktos nie wie co to jest osrodek dla osob starszych to niech przyjedzie i zobaczy i dopiero wtedy podejmuje dyskusje...
I
Iwona G.
Ja także chciałabym się podzielić moim doświadczeniem w kontaktach z ośrodkiem Geramied. Moja mama przebywa tam obecnie po raz trzeci. Pierwszy raz trafiła po przebytej operacji oka, ponieważ z uwagi na przewlekła chorobę neurologiczną i dwutygodniowy pobyt w szpitalu praktycznie przestała chodzić. Odwiedziłam wiele miejsc i prywatnych i szpitalnych i prowadzonych przez zakonnice, ale tylko w Baranówce z czystym sumieniem mogłam mamę zostawić. Zależało mi na dobrej rehabilitacji. Nie zawidodłam się, po 4 tygodniach moja mama wróciła do poprzedniej sprawności poruszania się samodzielnie przy pomocy chodzika. Następnego roku sama poprosiła, aby znów mogła powtórzyć taki turnus, Namówila także swoją siostrę. Była wówczas 6-tygodni. Wróciła zadowolona i na tyle sprawna, że dawałyśmy sobie radę bez pomocy opikunek, które były poprzednio niezbędne w okresie mojego pobytu w pracy. Obecnie jest tam po raz trzeci. Niestety tym razem jej stan jest o wiele bardziej poważny po przebytym krwotoku.Zawiódł mnie szpital, bo została z niego wypisana w bardzo ciężkim stanie i to właśnie Pan doktor Klimkowicz okazał mi zrozumienie i pomoc. Nie tylko mama została przyjęta prosto ze szpitala, bez zbędnego oczekiwania, ale także poddana właściwemu leczeniu. Jestem w kontakcie z ośrodkiem właściwie codziennie osobiście lub telefonicznie. Odwiedzam mame nie tylko ja, ale także inni członkowie mojej rodziny i przyjaciele. Zawsze spotykamy się ze zrozumieniem i ciepłym przyjęciem. Ile razy zapytam dostaję pełną informację o stanie zdrowia mojej mamy i czynionych postępach. Jestem świadkiem, że taki ciepły stosunek ludzi tam pracujących jest skierowany do wszystkich pacjentów. To nie jest wesołe miejsce, bo przecież przebywaja tam ludzie bardzo chorzy, często bez kontaktu z otoczeniem, ale jest im tam okazywane serce i zrozumienie. Warunki w jakich przebywają są równiez bardzo dobre. Dziękuję wszystkim za opiekę nad moją mamą i szczerze wierzę, że i tym razem rehabilitacja powiedzie się i już wkrótce moja mama wróci do domu.
z
zadowolona córka
Witam serdecznie.
Jest w tym ośrodku kilka pielegniarek które nie maja powołania i które powinny zniknąć z tamtąd na zawsze. Jeżeli chodzi o Pani menager to tez do ludzi odpowiedzialnych i kompetentnych nie należy. Jedzenie sie pogorszyło z tego co mama mówi. Pan doktor jakoś słabo sie zajmuje ośrodkiem mam takie wrażenie. Myśle ze panie salowe i fizjioterapeutki sa jak najbardziej w odpowiednim miejscu. Podobno pacjenci sa najbardziej zadowoleni z tych grup pracującego personelu. Wiem to ponieważ rozmawiam z pacjentami jak odwiedzam mame a czesto to robie. Bardzo serdecznie pozdrawiam Panią Olgę. Dziekuje Pani.
w
wnuczka
Dobrze, że funkcjonują takie dobre ośrodki opiekuńcze jak Geriamed. Babcia jest tam już kilka miesięcy i dzięki temu nasz dom znowu jest domem. Ludzie chorzy na Alzheimera bardzo cierpią, ale ktoś musi być przy nich cały czas. Rodzice dużo pracują, żadna opiekunka nie mogła z babcią wytrzymać i dopiero pracownicy tego ośrodka jakoś " dają radę". Jestem pełna podziwu dla całego personelu a wypadki takie, jak opisany w artykule zdarzają się wszędzie i w urzędzie, i szpitalu, i w kościele... i nic na to nie poradzimy.
o
ozef z warszawy
Facet , musisz sie tlumaczyc, bo wiadomo o co chodzi.To jest zaniedbanie w opiece. .A wykwalifikowany personel jak twierdzisz , powinien wiedziec co ma zrobic w takiej sytuacji. Z tego co piszesz, przed upadkiem nie była pilnowana , a potem dopiero się nią zainteresowano.
Wróć na i.pl Portal i.pl