PKO Ekstraklasa. Aleksandar Vuković, trener Piasta Gliwice: Chcę osiągnąć sukces z Piastem. Moje marzenia są związane tylko z tą drużyną

OPRAC.:
Jakub Maj
Jakub Maj
Gazeta Wroclawska Piotr Krzyzanowski/Polska Pres Grupa
"Praca trenera to moja pasja, a nie tylko sposób na zarabianie pieniędzy" – powiedział PAP szkoleniowiec grającego w piłkarskiej ekstraklasie Piasta Gliwice Aleksandar Vuković. Przyznał, że do Polski w 2001 trafił nieco przypadkowo i miał zostać rok, a jest do dziś.

Aleksandar Vuković opowiada historie z przeszłości

Vuković jako piłkarz trafił do warszawskiej Legii przed sezonem 2001/02.

- Można powiedzieć, że towarzyszył temu spory przypadek. Jak pamiętam, zaczęło się od meczu ligi serbskiej. Ówczesny trener Legii Dragomir Okuka z dyrektorem klubu Januszem Olędzkim przyjechali, by obserwować zawodnika drużyny przeciwnej Stanko Svitlicę. Zwrócili też uwagę na mnie i tak się zaczęło - rozpoczął wspomnienia Vuković.

Ostatecznie do Legii trafili obaj serbscy zawodnicy.

- Wypożyczono mnie z Partizana Belgrad. Zgodziłem się, bo po pierwsze – to miał być tylko rok pobytu w Polsce, po drugie – trenerem Legii był Serb, więc pomyślałem, że łatwiej będzie mi się w klubie zaaklimatyzować. Mając 21 lat nie rozważałem długiego wyjazdu zagranicę - zauważył.

Pierwszy sezon w Legii zakończył się wywalczeniem mistrzostwa Polski.

- W Legii chcieli, żebym został, a w Partizanie niekoniecznie chcieli, żebym... wrócił. I tak wyszło, że jestem związany z Polską ponad 20 lat - tłumaczył ze śmiechem.

Vuković od lat ma polskie obywatelstwo, świetnie mówi w tym języku.

- Myślę, że tak po dwóch latach rozmawiałem już swobodnie. Od tamtego czasu jednak jakiś postęp jeszcze zrobiłem. Przed przyjazdem tutaj Polska kojarzyła mi się z papieżem Janem Pawłem II, Lechem Wałęsą, wiedziałem, że Warszawa jest stolicą, a z klubów piłkarskich znałem Legię i Widzew Łódź z racji ich występów w lidze Mistrzów - przyznał.

W polskiej Ekstraklasie zadebiutował w wyjazdowym meczu Legii z Ruchem Chorzów.

- Pewnie to przykre dla chorzowskich kibiców, ale to ich stadion jest tym miejscem w Ekstraklasie, które się - niestety - nie zmieniło. Na szczęście to odosobniony przypadek, bo stadiony wtedy, a dziś to niebo a ziemia. Jak w słynnej wypowiedzi polskiego króla - zastałem ligę drewnianą, a dziś jest murowana - podkreślił.

Jego zdaniem poziom Ekstraklasy wzrósł w ciągu tych lat pod każdym względem.

- Tyle tylko, że cały świat idzie do przodu. To nie jest tak, że robiąc postęp zbliżasz się do czołówki. Ona cały czas odjeżdża, bo ma coraz większe możliwości, choć ty też jesteś coraz lepszy - ocenił.

Przyznał, że grając nie myślał o tym, żeby zostać trenerem.

- Nie byłem typem zawodnika analizującego szkoleniowców, oceniającego ich pracę. Byłem wychowany tak, że trzeba słuchać trenera i wykonywać polecenia. Pod koniec kariery piłkarskiej w Koronie Kielce pojawiła się pierwsza myśl, co robić dalej. Po kilku miesiącach poza piłką, kiedy delektowałem się sportową emeryturą, zrozumiałem, że bardzo mi brakuje nie gry, ale codziennego życia w klubie, szatni, drużyny. Nie chciałem być menedżerem czy ekspertem, tylko mieć wpływ na zespół, na jego sukcesy i niepowodzenia - wyjaśnił Vuković.

Zaznaczył, że teraz się dziwi, jak to możliwe, iż w ogóle zastanawiał się, czy poświęcić się pracy szkoleniowej.

- To jest moja pasja, a nie tylko sposób na zarabianie pieniędzy, zajęcie pozwalające się utrzymać - powiedział i przyznał, że po latach łatwiej mu zrozumieć decyzje jego trenerów z czasów zawodniczych.

Pytany o zawodowe marzenia podkreślił, że stara się nie wybiegać zanadto w przyszłość.

- Marzenia są związane z pracą, którą wykonuję i do której podchodzę ambitnie. Dziś chcę osiągnąć sukces z Piastem. Teraz moje marzenia są związane tylko z tą drużyną - dodał były szkoleniowiec Legii.

Jak wspomniał, nie brakuje mu zainteresowania, jakie wywołuje stołeczny klub.

- Praca jest taka sama, bo liczy się dobro drużyny, postęp zawodników, realizacja samego siebie. Pasja, którą czujesz, kiedy budujesz zespół, masz wpływ na jego formę, na to, jak się rozwijają piłkarze. To jest wszędzie. Warunki są ważniejsze od splendoru. Na pewno chciałbym zimą mieć lepsze możliwości treningu. Tego - ewentualnie - może brakować - wskazał.

Vuković na wydarzenia boiskowe reaguje spokojnie, odróżnia się od niezwykle ekspresyjnego kierownika drużyny Piasta Adama Fudalego, który przy linii prezentuje wręcz latynoski temperament.

- Nad tym spokojem pracowałem jako młody trener. Kiedyś wyglądało to trochę inaczej. Reagowałem podobnie, jak nasz kierownik. Żaden trener nie czuje całkowitego spokoju podczas meczu, natomiast dla dobra drużyny i podejmowania rozsądnych decyzji ten spokój jest przydatny. Szybko zrozumiałem, że wtedy lepiej pewne rzeczy zaobserwować, więcej można zauważyć. Poza tym chodzi o konsekwencje, kartki, kary, itd. To korzystna zmiana, dowód na to, że warto nad sobą pracować - zaznaczył.

Zapisu wideo meczu swojej drużyny stara się nie oglądać od razu po jego rozegraniu, lecz na drugi dzień.

- Wtedy jeszcze buzują emocje, adrenalina. Z zawodnikami też zwykle analizuję spotkania po dwóch dniach, jeżeli mówimy o tradycyjnym mikrocyklu. Rzadko ta analiza jest diametralnie różna od tej z boiska. Czasem coś mi się nie podoba w trakcie gry, a potem widać, że wynikało to z chęci zawodników, aby podołać założeniom, jakie narzuciłem - tłumaczył.

Zdaniem Vukovicia jest mu łatwiej być trenerem w Ekstraklasie po wielu latach gry na polskich boiskach.

- Patrzę na zagranicznych szkoleniowców w Polsce. Każdy z nich potrzebuje czasu, by zapoznać się z niepisanymi regułami tej ligi. Widziałem, jaki problem mieli z tym obcokrajowcy prowadzący choćby Legię - wtrącił.

Szkoleniowiec Piasta mieszka w Polsce z żoną i dwójką dzieci. Z rodziną spędzi też zimową przerwę w rozgrywkach.

- Będzie solidne 20 dni wolnego, Podzielimy ten czas między pobyt w polskich górach i świąteczny czas - poinformował.

Z racji różnych dat Bożego Narodzenia i Nowego Roku w kalendarzu juliańskim i gregoriańskim, rodzina Vukoviciów świętuje podwójnie – najpierw pod koniec grudnia, potem w styczniu.

- Nasze Boże Narodzenie będzie 7 stycznia, nowy rok powitamy w nocy z 13 na 14 stycznia. Myślę, że taki podwójny Sylwester szybko mógłby się Polakom spodobać - żartował.

Przyznał przy okazji, że w kuchni się nie udziela.

- Nie wiem, czy to godne pochwały, ale należę do osób oceniających efekt końcowy gotowania. Zgadzam się, że to najwygodniejsze - podsumował z uśmiechem.

(PAP)

PKO EKSTRAKLASA w GOL24

Za kilka dni Święta Bożego Narodzenia, dlatego postanowiliśmy zapytać sztucznej inteligencji jak wyobraża sobie polskie stadiony w zimowej wersji. Na obrazach generowanych przez AI nie brakuje choinek, lampek świątecznych oraz innych iluminacji. Który obiekt wygląda najciekawiej?Aby zobaczyć wszystkie zdjęcia klikaj strzałkę w prawo!

Stadiony Ekstraklasy w bożonarodzeniowej atmosferze. Sztuczn...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24