Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pietrasiewicz vs Centrum Kultury: "Świat był za mały na nich dwóch. A już na pewno jedna instytucja"

Anna Chlebus
Anna Chlebus
Za nami druga rozprawa, podczas której aktywista Szymon Pietrasiewicz walczy przed sądem z Centrum Kultury o odszkodowanie za dyskryminację w miejscu pracy. Podczas wtorkowej (26 marca) rozprawy przesłuchani zostali świadkowie: były dyrektor CK Aleksander Szpecht oraz jego zastępczyni Gabriela Żuk.

Samotny kierownik w pustym dziale

Zeznań powoda sąd wysłuchał w listopadzie - Pietrasiewicz zwracał wtedy uwagę na "uciążliwe polecenia służbowe" wydawane mu przez ówczesnego wicedyrektora instytucji Rafała Kozińskiego, a także na krzyki i wulgaryzmy, które miały padać. Twierdził także, że wieloletni dyrektor Centrum Kultury Aleksander Szpecht postawił mu ultimatum - albo praca w instytucji, albo aktywizm.

- Pan Pietrasiewicz jest wartościowym człowiekiem, ale trudnym i nienadającym się do pracy w instytucji publicznej - zeznawał dyr. Szpecht podczas wtorkowej (26 marca) rozprawy przed sędzią Anną Zawiślak. - Nie rozumiał jej funkcjonowania mimo pracy w niej przez 10 lat. Z jego działu zwalniali się na własną prośbę pracownicy jako powód podając jego trudny charakter. Nie umiał współpracować z innymi, był z nim utrudniony kontakt, bardzo szybko wchodził w sytuacje konfliktowe. Przed samym zwolnieniem był samotnym kierownikiem w pustym dziale.

Świadek podkreślał, że na początek pracy w CK Pietrasiewicz miał bardzo dużo swobody i współpraca układała się im pomyślnie.

- Potem było coraz trudniej. Zawsze był człowiekiem zaangażowanym społecznie, ale powoli odwracała się kolejność. To nie jest tak że wszystko wolno, są pewne granice i on je zaczął przekraczać - zwracał uwagę na jego działalność aktywistyczną.

Według Szpechta powód oddawał się jej "ostentacyjnie na komputerze służbowym" i w godzinach pracy.

- Same ruchy są wartościowe, ale powinny mieć swoją oddzielną siedzibę i swoją działalność - podkreślał świadek i zapewniał, że wielokrotnie usiłował z nim o tym rozmawiać, ale bezskutecznie. - Mówiłem, że jedno i drugie jest nie do pogodzenia, może przyjmował to wiadomości, ale dalej robił swoje.

Podczas jednej z takich właśnie rozmów miały paść słowa, że powodowi „nie wypada prowadzić polemiki z decyzjami, które zapadły w ratuszu”.

- Powiedziałem to w rozmowie prywatnej - podkreśla Szpecht. - Traktowałem go jak młodszego kolegę, często rozmawialiśmy bardzo prywatnie o naszych poglądach, gdzie się różnimy. Kiedy mówiłem mu, że ja bym czegoś takiego nie zrobił to nie przekładało się to później w żaden sposób na jego problemy w pracy.

"Jawny Lublin na usługach"

To były dyrektor na miesiąc przed swoim odejściem na emeryturę podjął decyzję o zwolnieniu, którego oficjalnym powodem była, przypomnijmy, "utrata zaufania".

- Nie akceptował przyszłej zmiany. Rafał Koziński był typowany na mojego następcę, nie była to żadna tajemnica - zeznawał. -Problem się zaczął, kiedy próbował nieudolnie go zablokować rozsiewając propagandę wśród pracowników, wysyłając maile, informacje. Chodziło mu o to, że ma być powołany bez konkursu. Po publikacjach medialnych ówczesny rzecznik prezydenta wypowiedział w prasie, że sprawa jednak nie jest do końca rozstrzygnięta. Było to w rażącej sprzeczności z tym, co ustaliłem z prezydentem chwilę wcześniej.

Zapytany przez mec. Sarę Lipert o relację z Rafałem Kozińskim Szpecht podkreślał, że panowie znali się na stopie towarzyskiej. Bronił także praw nowego dyrektora do sterowania instytucją wedle własnego uznania i wizji.

- Nie oczekiwałem, że będzie moją kopią - podkreślał. - Wcześniej pan Pietrasiewicz oceniany był jedynie z dalekiego dystansu i miał ogromną swobodę, być może poczuł, że jego przyszłość pod rządami nowego dyrektora jest zagrożona.

Problemem było także przekazywanie informacji do mediów.

- Nie było żadną tajemnicą, że miał kolegę [Krzysztofa, przyp. aut.] Kowalika w Jawnym Lublinie, który był na jego usługach - zeznawał świadek. - Jeśli była potrzeba to coś zamieszczali. To Kowalik był pierwszym, który puścił informacje, że będzie nowy dyrektor Centrum, dopiero po nim następnie media podjęły ten temat.

Zapytany przez adwokata Pawła Śmiałka skąd wie, że to Pietrasiewicz skontaktował się z Jawnym Lublinem odpowiedział, że to "wiedza domyślna, bo jako jedyny miał w tym interes:"

Podczas listopadowej rozprawy pojawił się wątek, jakoby Pietrasiewicz był oskarżony przez dyrekcję o to, że przeze niego i jego działania instytucja nie dostała 1 mln zł dotacji od miasta.

- Mój ówczesny zastępca Janusz Opryński rzeczywiście powiedział, że z powodu jego działalności CK ma problemy. To było bardzo emocjonalne wystąpienie w obecności innych osób - odniósł się były dyrektor.

Błąd i kara na 100 tysięcy złotych

Na rozprawę została wezwana także Gabriela Żuk, zastępczyni dyrektora Centrum Kultury ds. organizacyjnych. Od początku podkreślała, że Szymon Pietrasiewicz był traktowany zgodnie z przyjętymi procedurami. Przypomniała sytuację organizacji przez jego dział projektu "Most Kultury" w 2019 i 2020 roku.

- To była duża i konfliktowa sprawa dotycząca braku formalnej zgody Zarządu Dróg i Mostów na realizację projektu w danej przestrzeni - jego projekt zajęcia terenu był zupełnie inny niż końcowy stan faktyczny. Sprawa miała swój finał przed sądem i w jej wyniku na Centrum Kultury została nałożona kara finansowa powyżej 100 tysięcy złotych - zeznała świadkini.

Odwołała się również do działań politycznych, które miały być realizowane w godzinach pracy i z wykorzystaniem zasobów służbowych, jak również do jego wpisów na mediach społecznościowych stawiających CK i jego dyrekcję w złym świetle.

- Jego działanie nie było niczym samym w sobie złym, ale pan Pietrasiewicz był osobą bardzo rozpoznawalną i niejednokrotnie prezentując swoje poglądy, był przedstawiany jako pracownik CK i z nim utożsamiany - podkreślała wicedyrektorka.

Nic osobistego

W sprawie cięć budżetowych podkreśliła, że dotyczyły one wszystkich zespołów i nikt personalnie przeciwko Pietrasiewiczowi nie działał.

- W okresie pandemii utraciliśmy wszystkie dochody. Musieliśmy zachować ciągłość instytucji, nasze działania nie dotyczyły jednej osoby - powiedziała i dodała, że wielokrotnie pytany przez wicedyrektora Kozińskiego o zasadność projektów Pietrasiewicz odmawia udzielenia odpowiedzi. - Mimo, że ja też podejmowałam te decyzje, to przeciw mnie nie ma pozwu. Mam wrażenie, że źródło ich konfliktu jest wcześniejsze i dalsze niż tylko praca. Oboje działają emocjonalnie, są impulsywni, mają ogromną wyobraźnię, chęć działania, charyzmę. Są w jakimś sensie podobni.

- Świat był za mały na nich dwóch - zażartowała sędzia Zawiślak.

- A już na pewno jedna instytucja - dodała mec. Lipert.

Gabriela Żuk odniosła się również do załatwiania spraw "za plecami" z Wydziałem Kultury Urzędu Miasta z pominięciem dyrekcji i opowiedziała o audycie antymobbingowym połączonym razem ze szkoleniem, które dyrekcja zamówiła u zewnętrznego organu.

- Od samego początku było mówione, że wyniki zobaczy tylko dyrektor. Miały pomóc w ułożeniu metod przeciwdziałających dyskryminacji i mobbingowi. Gdy dostaliśmy zapytanie o wyniki od Fundacji Wolności w trybie udostępnienia informacji publicznej odmówiliśmy z dwóch powodów: mieliśmy wątpliwości do merytoryki i metodologii, a poza tym ankiety zawierały dane wrażliwe (np. zdrowia pracowników CK). Do Jawnego Lublina trafiły informacje z wewnętrznego spotkania pracowników pomimo prośby o poufność.

Żuk podkreśliła jednak, że komputer Pietrasiewicza został skontrolowany dopiero po jego zwolnieniu.

Termin kolejnej rozprawy został wyznaczony na 2 lipca br., a podczas niej zeznawać będą Celina Wójcik, Janusz Opryński, Rafał Rutkowski i Tymoteusz Wojna. Z powództwa Szymona Pietrasiewicza toczy się jeszcze sprawa o naruszenie dóbr przeciwko byłemu dyrektorowi CK, Aleksandrowi Szpechtowi. Sprawa zwolnienia z CK zakończyła się zaś ugodą.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski