Pierwsze dni szkoły w nowej rzeczywistości. Uczniowie się cieszą. Rodzice mają obawy

Łukasz Kaczanowski
Pierwszy tydzień szkoły już za nami. Uczniowie cieszą się z powrotu do szkół i z tego, że mogli spotkać się po długiej przerwie, nauczyciele i dyrektorzy mają jednak wiele obaw na ile wprowadzone przez nich rozwiązania sprawdzą się w najbliższym czasie. Z kolei nastroje wśród rodziców również bardzo zróżnicowane - od skrajnie potępiających obecne obostrzenia po tych, którzy boją się zarazy.

- Co da maseczka bez atestów i odpowiednich filtrów, której chiński producent podaje na opakowaniu, że „maseczki nie spełniają funkcji ochronnych, nie są środkiem ochrony indywidualnej ani wyrobem medycznym”? - zastanawia się Tomek, ojciec 10-letniej Magdy. - Córka dusi się w tej maseczce w szkole, no i musi psikać dłonie rzekomym płynem do dezynfekcji, a czy on ma atest? – denerwuje się Tomek i dodaje: - Te szkolne rozporządzenia to bzdury, musimy walczyć o normalność w zgodzie z konstytucją – tłumaczy i zapowiada, że będzie namawiał rodziców do bojkotu. Ale na razie zdalnie, bo pierwsze zebranie z rodzicami odbędzie się online.

Jednak innego zdania jest Ilona, której córka siedzi w ławce z Magdą, córką Tomka – Przecież uczniowie noszą maseczki tylko na korytarzach, a w sali ten, kto chce. Uważam, że to dobre rozwiązanie – uważa mama Kasi, koleżanki Magdy z piątej klasy i tłumaczy, że to naturalne, że w szkole są maseczki i płyny do dezynfekcji, bo publiczna szkoła to jak instytucja, a przecież w kościele, urzędzie czy u lekarza są właśnie takie zasady.

Lubelskie szkoły oprócz realizacji wytycznych MEN i GIS i tych podanych przez lubelski Wydział Oświaty, wprowadzają swoje własne rozwiązania. Np. SP 40 wydłuża czas nauki do godziny 17 i robi w pracy godziną przerwę, aby porządnie zdezynfekować sale lekcyjne i korytarze. Z kolei w SP 51 zostały wstawione i ponumerowane w stołówce szkolnej pleksy, które dają pewien komfort, bo dzięki nim dzieci mogą swobodnie jeść posiłki przy własnym stoliku i są oddzielone przezroczystym ekranem od innych. Dodatkowo zostały otwarte różne wejścia do szkoły, żeby zapewnić płynną komunikację, oczywiście z zachowaniem bezpieczeństwa. Zostało utworzone także odrębne wejście naprzeciwko sekretariatu dla interesantów, aby droga osoby z zewnątrz była jak najkrótsza i żeby ograniczyć do minimum kontakt takiej osoby z uczniami.

- Obiekt jest bardzo duży i tych wejść do szkoły zrobiliśmy trochę więcej, ale z drugiej strony wiem też, że nie możemy zapominać o innych aspektach takich jak bezpieczeństwo i korzystanie z tego, co oferują budynki szkolne – mówi Marek Kurowski, dyrektor SP 51 i dodaje: - Nie chcemy tworzyć atmosfery grozy i takiego przekonania, że cieszcie się, bo za dwa tygodnie będziemy na kwarantannie. Być może tak się stanie, ale dla dzieci w tym momencie, co innego jest ważne. Szkoła to relacje – tłumaczy dyrektor i podkreśla, że jednak kilka rzeczy trzeba usprawnić: - Robi nam się np. zator przy powrocie uczniów z obiektów sportowych, trzeba coś z tym zrobić. Dajemy sobie trochę czasu na obserwacje i wprowadzanie zmian. Patrzę jednak optymistycznie – podkreśla.

Niektóre szkoły wprowadziły ruch prawo lub lewostronny. Tak jest m.in. w IX LO, w Czwórce i w Unii, choć wąskie korytarze budynków ograniczają trochę możliwości i realizacja planów pozostawia wiele do życzenia. W IV LO uczniowie podczas przerw mogą pozostać w otwartych salach i nawet klasówki odbywają dwudniową kwarantannę.

- Przeorganizowaliśmy przemieszczanie się uczniów w taki sposób, żeby to zagęszczenie zminimalizować, choć tak naprawdę w realiach szkoły nie jest to możliwe. Chcieliśmy mieć poczucie, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby wprowadzić jakieś innowacje – mówi Grzegorz Lech, dyrektor 3 LO i tłumaczy, że szkoła wg planu działa od godziny 7:30 do 14:45 i w tym czasie ruch jest naprawdę duży.

- Każda klatka schodowa odpowiada ruchowi w górę albo w dół i mam nadzieję, że nie będziemy stać na korytarzach w korkach jak w ubiegłych latach. Obowiązywał ruch prawostronny, więc pewnie zostaniemy przy tym. Zostały też wyłączone szatnie z użytku, płaszcze podobno mamy nosić przy sobie i nie będziemy zmieniać butów – opowiada Paulina z maturalnej klasy z Unii, która bardzo cieszy się, że może wrócić do szkoły, bo śpiewa w chórze, a na próby czekała od dłuższego czasu.

- U nas w szkole zasada jest taka, że w klasach dzieci siedzą bez maseczek, zaś w przestrzeniach wspólnych jak patio czy korytarze mają obowiązek ich noszenia. A jak to się sprawdza? - zastanawia się Agnieszka, mama Ignasia i odpowiada: - W praktyce niekoniecznie to działa, niektóre dzieci zdejmują maseczki i dopiero, gdy zbliża się któryś z nauczycieli lub na jego wyraźne upomnienie, zakładają je z powrotem.

Podejście do wytycznych i zasad jest więc mocno zróżnicowane zarówno wśród nauczycieli jak i dzieci.

- Niektórzy z nauczycieli podczas prowadzenia lekcji szczelnie zakrywają twarz maseczką, podczas gdy inni niekoniecznie mają na to ochotę – mówi Agnieszka i dodaje, że wrażeń jak na razie Ignacy nie ma jakichś szczególnych poza tym jednym, że trudno jest się w ogóle odnaleźć w szkole po tak długiej w niej nieobecności. - W ostatnich miesiącach szczególnie świat dzieci toczył się w zwolnionym tempie. Nie trzeba było rano zrywać się i pędzić, dzieci nie doświadczały regularnie codziennej dawki hałasu jaki panuje w szkołach, szczególnie podczas przerw. Nie były aż tak przebodźcowane jak podczas nauki w szkole. Na moje dziecko taki stan rzeczy podziałał uspokajająco, wyciszająco. A teraz wróciliśmy do gonitwy, co z tego wyniknie? Czas pokaże – podsumowuje.

W przedszkolach i żłobkach kolejki i łzy przed drzwiami

Dla żłobków i przedszkoli 1 września nie był pierwszym dniem powrotu do stacjonarnej pracy. Większość działała już bowiem od połowy maja. Był to jednak pierwszy dzień, kiedy do placówek przyszło większość podopiecznych, którzy dotąd byli np. na wakacjach. A także tych, dla których był to pierwszy raz.

We wtorek rano przed częścią przedszkoli ustawiły się długie kolejki rodziców i dzieci.

- To co się działo to jakiś obłęd. Ponad 30 minut czekaliśmy w kolejce w deszczu przed wejściem do przedszkola – mówiła Aldona, mama czteroletniego Oskara. - Po 40 minutach stania, przeszliśmy połowę kolejki i ostatecznie zrezygnowałem. Wolę zostawić syna dzisiaj w domu niż potem biegać po lekarzach i aptekach – relacjonował jeden z rodziców, który stał pod żłobkiem na ul. Wolskiej. Wzburzenie było tym większe, że pogoda nie rozpieszczała – było zimno i padało.

Powodem była głównie konieczność podpisywania przez rodziców różnych zgód, wypełniania ankiet, oświadczeń, przekazywania wychowawczyniom informacji o dziecku. W części placówek załatwiono to wcześniej, mailowo. Ale nie wszędzie się udało. - Prosiliśmy rodziców, żeby ankiety i tzw. covidowskie oświadczenia przesyłali mailem lub przynieśli wypełnione i podpisane. Ale wielu z nich tego nie zrobiło – wyjaśnia Małgorzata Momont, dyrektor Miejskiego Zespołu Żłobków w Lublinie.

Po pierwszym dniu w większości przypadków problem zniknął

Pozostały inne. Między innymi dotyczący sposobu dezynfekowania leżaków, na których dzieci śpią. A także kwestia dywanów.

- Od maja nie mieliśmy dywanów, ale nauczycielki zwracały uwagę, że powstawał pogłos, który utrudniał pracę. Kupiłyśmy więc parownicę do ich czyszczenia i dywany wróciły – tłumaczy Bożena Pietrosińska, dyrektorka Przedszkola nr 5 w Lublinie. - Bardzo ważne jest, żeby dzieci przychodziły zdrowe. Rodzice bardzo odpowiedzialnie do tego podchodzą – dodaje.

W trudnej sytuacji są najmłodsze dzieci, które dopiero rozpoczynają przygodę ze żłobkiem czy przedszkolem. W normalnych warunkach organizowano dla nich spotkania adaptacyjne, w żłobkach często rodzic mógł kilka razy przyjść razem z maluchem na zajęcia, żeby oswoiło się z nową przestrzenią i opiekunkami. Teraz nie ma o tym mowy, więc emocje przed drzwiami placówek sięgają zenitu. - 1 września musiałam zostawić 3-letnie dziecko w drzwiach pani, której wcześniej nie widziałam ani ja, ani syn. I to mimo że próbowałam wcześniej zorganizować spotkanie z wychowawcami, z zachowaniem pandemicznych zasad, ale nie było zainteresowania – opowiadała Kurierowi jedna z mam.

Wszystko zależy jednak od zasad, jakie przyjmują konkretne placówki. - U nas rodzice tych najmłodszych dzieci mogą wejść z nimi do budynku, oczywiście z zachowaniem dystansu społecznego – podkreśla Bożena Pietrosińska.

- Prosimy rodziców, żeby, jeśli mają taką możliwość, odbierali dzieci trochę wcześniej w tym pierwszym okresie – zaznacza Małgorzata Momont.

Kłopotliwą procedurą jest też mierzenie temperatury przy wejściu do budynków. W Krakowie w części placówek zamontowano bramki, które wypełniają to zadanie. - Jednak bramka to koszt 26 tys. zł. Mamy w mieście 150 placówek co dałoby w sumie 4 mln zł, nie stać nas na to – przyznaje Mariusz Banach, z-ca prezydenta Lublina. - Ale na pewno rozwiązanie jest dobre, bo bramki pełnią też rolę dezynfekującą. Wiem, że są w Lublinie szkoły, gdzie rady rodziców zbierają pieniądze, żeby takie urządzenia kupić - dodaje.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pierwsze dni szkoły w nowej rzeczywistości. Uczniowie się cieszą. Rodzice mają obawy - Plus Kurier Lubelski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl