Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz: Bardzo osobiście przeżywam protest rodziców niepełnosprawnych dzieci [Rozmowa]

Jakub Oworuszko
Jakub Oworuszko
fot. Bartek Syta/ Polska Press
Z prezesem Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem rozmawiamy o wyborach samorządowych, partyjnych koalicjach, proteście rodziców i ich niepełnosprawnych dzieci, a także o aktywności partii w mediach społecznościowych.

Jakub Oworuszko, Agencja Informacyjna Polska Press: Dlaczego PSL nie zdecydował się na koalicję z Platformą Obywatelską i Nowoczesną przed wyborami samorządowymi i od 2015 roku dystansuje się od tych partii?
Idziemy swoją drogą, powtarzam to od dawna i kursu nie zmieniamy. Mamy swoją tożsamość, historię, ale i swoją przyszłość, którą chcemy tworzyć samodzielnie, choć to nie znaczy, że samotnie. Zapraszamy na nasze listy wszystkich tych, którzy podzielają nasze wartości, to nie muszą być członkowie partii politycznych. To są bardzo często działacze lokalni, z organizacji pozarządowych, związków zawodowych, którzy chcą zmieniać małe ojczyzny. Dlaczego idziemy samodzielnie? Bo jesteśmy partią samorządową reprezentującą małe ojczyzny. To są wybory w których wybór człowieka jest ważniejszy niż wybór partyjnego znaku. Chcąc przedstawić najlepsze listy, chcąc startować w tych wyborach z osobami z różnych środowisk, ale skupionych pod jednym wartościami, zdecydowaliśmy się na samodzielny start.

Nie zgadza się pan ze słowami przewodniczącej Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer, która mówi, że "wyjątkowe czasy wymagają wyjątkowych sojuszy"?
Rozumiem, że dla Nowoczesnej tym wyjątkowym sojuszem jest pójście do wyborów razem z Platformą. To była partia, która powstawała w kontrze do PO, choć ma podobne poglądy. I to porozumienie jest dla mnie naturalne – podobne korzenie, podobny program i wspólny start. My jesteśmy inną formacją – chadecką, centrową, nie jesteśmy zacietrzewieni w swoim działaniu, nie jesteśmy typowym „antypisem”. Uważam, że bycie tylko w kontrze do PiS-u to za mało. Trzeba mieć jeszcze swoje pomysły – np. dla nas sztandarowym jest projekt „Emerytura bez podatku”. Jak jest dobry projekt ze strony rządzących, a za taki uważam program 500 plus, to my za nim głosujemy, jesteśmy jedyną partią opozycyjną, która go poparła. Jak są bzdurne pomysły, np. dotyczące wymiaru sprawiedliwości czy zmiany ordynacji wyborczej czy budowa płotu na wschodniej granicy Polski to jesteśmy przeciw. Jesteśmy w tym wszystkim racjonalni i dążymy do budowania nie tylko dobrej alternatywy, ale też lepszego wyboru dla naszych rodaków. To nie jest łatwa droga. Dzisiaj ścierają się bardzo mocno dwa obozy polityczne. Nic z tego sporu nie wynika dla Polaków. Wojna, kłótnia i podział nie dotyczą już tylko partii, ale i wielu rodzin.

PSL jest w opozycji, ale w Marszu Wolności nie wziął udziału. Takie wydarzenia nie mają sensu?
Były lata w których braliśmy udział w Marszu Wolności, w tym roku to był już start kampanii wyborczej. Koalicja chciała się już zaprezentować, więc wybrali opcję samotnego marszu w swoim gronie. Ja to jak najbardziej rozumiem i szanuję. W czasie marszu byłem w Kielcach na naszej regionalnej konwencji samorządowej, bo tam właśnie odbywają się wybory samorządowe. Po raz kolejny mogłem zobaczyć ogrom pracy samorządowców PSL-u dla województwa świętokrzyskiego.

Pan często mówi o PO-PiSie i proponuje alternatywne rozwiązania. Chce pan być arbitrem pomiędzy PiS-em a PO i Nowoczesną?
Chciałbym być lepszym wyborem i mam nadzieję, że taki będzie PSL w wyborach samorządowych. Nie wybór mniejszego zła, potrzebna jest lepsza droga. Będziemy tworzyli formację, która daje poczucie normalności, sprawiedliwości i równouprawnienia np. samorządów w stosunku do władzy ogólnokrajowej. Ale mamy też wiele tematów wspólnych z pozostałymi partiami opozycyjnymi – silna obecność w Unii Europejskiej, zdecentralizowane państwo czy państwo, które „nie wchodzi z buciorami” w nasze życie. To nas łączy. Dzieli nas styl uprawiania polityki i niektóre wartości. Dlatego ta podmiotowość jest dla nas bardzo ważna.

Czy jest szansa na powyborcze koalicje z PSL-em np. w sejmikach?
Oczywiście, że tak. Aktualnie w Sejmikach jesteśmy z Platforma w koalicji i pomimo wielu pokus, jakie były kierowane wobec naszych radnych zaraz po wyborach parlamentarnych, kiedy w niektórych województwach dochodziło do ponownych wyborów marszałka nie ulegliśmy tym pokusom. Udowodniliśmy, że ten stereotyp PSL, jako partii obrotowej, zmiennej jest przekłamany i czynami zwalczyliśmy go. Po wyborach będziemy rozmawiali ze wszystkimi, którzy stoją po stronie demokratycznego państwa prawa i po stronie obywateli.

Od ostatnich wyborów samorządowych zmieniło się bardzo wiele. Czy PSL-owi uda się powtórzyć sukces sprzed prawie czterech lat? Co zaproponujecie Polakom?
Oczywiście chciałbym, aby ten wynik był jak najlepszy, to cel każdego lidera partyjnego. Wielka jest też rola liderów lokalnych, którzy stanowią siłę napędową tych wyborów i tutaj nasze wymagania wobec siebie są bardzo duże. Zrobimy wszystko, by mieć jak najlepszych kandydatów, nawet niekoniecznie związanych wcześniej z PSL-em. Naszą siłą są właśnie ludzie. To są autorytety lokalne, osoby, które są znane w swoim środowisku, nieważna jest ta partyjna segmentacja, ważna jest rola, jaką odgrywa w społeczności. Jako pierwsi przedstawiliśmy w Kraśniku program wyborczy pod hasłem „Rzeczpospolita samorządowa”. Tam zawarliśmy rozwiązania dla całej Polski i dla najmniejszych miejscowości. Mnie się bardzo podoba np. program modernizacji świetlic miejskich i wiejskich nazwanych „reymontówkami” od nazwiska Władysława Reymonta, noblisty i członka PSL. Pomysłów, dobrych pomysłów jest bardzo dużo. Drugą naszą mocną stroną jest powszechność kandydatów PSL – jesteśmy formacją, która może wystawić kandydatów na każdym szczeblu. To też daje siłę – jeden kandydat promuje kolejnego.
Czy listy są już gotowe? W których największych miastach PSL zechce powalczyć o prezydentury?
Oczywiście do rejestracji list jest jeszcze bardzo dużo czasu, ale są one już na etapie finalnym, jesteśmy gotowi. Zechcemy powalczyć o miasto, gdzie dziś mamy prezydenta. Bardzo się cieszę, że Krzysztof Kosiński, jeden z najmłodszych prezydentów w Polsce, członek PSL będzie ponownie ubiegał się o urząd prezydenta Ciechanowa. Wielu kandydatów będziemy popierać – np. prezydenta Ferenca w Rzeszowie, prezydenta Żuka w Lublinie, w moim rodzinnym Krakowie popieramy prezydenta Majchrowskiego – to są osoby z którymi współpracujemy od lat, tworzymy koalicje miejskie.

A co np. z Gdańskiem czy Warszawą?
Decyzja jeszcze nie zapadła. W Gdańsku jest trójka ciekawych, potencjalnych kandydatów PO i Nowoczesnej. Jest Jarosław Wałęsa – mamy z nim bardzo dobre relacje w Parlamencie Europejskim. Jest Agnieszka Pomaska, którą za pracę w Sejmie bardzo dobrze oceniamy. Równie dobrze układa nam się współpraca z Ewą Lieder z Nowoczesnej. Z kolei wybory w stolicy oddziałują politycznie na całą Polskę. Jak widzę wyścig na eventy pomiędzy Rafałem Trzaskowskim a Patrykiem Jakim to widzę potrzebę wyznaczanie drogi przez PSL. U nas niewątpliwie wielką determinację do startu ma Jakub Stefaniak. Chciałbym, żebyśmy spróbowali powalczyć o Warszawę, choć wiem, że to trudna droga. Wcześniej myśleliśmy o poparciu jakiegoś kandydata, jednak patrząc na tę „naparzankę” stwierdziliśmy, że wystawimy własnego kandydata – chcemy debaty i poważnej dyskusji. Dajemy szansę na coś innego, na lepszy wybór. Nie musimy być skazani na dwie formacje polityczne, którzy konflikt wyniszcza Polskę od lat. Jestem przeciwnikiem zabetonowania sceny politycznej. Nasz kandydat byłby też wsparciem dla kampanii w całej Polsce, ponieważ wszystkie media relacjonują warszawską kampanię.

Co Jakub Stefaniak może zaproponować warszawiakom?
Na pewno poważne traktowanie wszystkich mieszkańców, bez względu na to, skąd pochodzą, czy się tam urodzili czy może przyjechali na studia czy do pracy. Nie będziemy dzielić mieszkańców. W tych wyborach nie pójdziemy przeciwko komuś, tylko za lepszą Warszawą i lepszą Polską. Program naszego kandydata będzie na pewno związany z jego doświadczeniami – osoby, która przeprowadziła się do Warszawy już kilka lat temu. Może być bardzo ciekawie.

Kiedy zapadnie oficjalna decyzja?
W najbliższych dniach.

PSL jest ostatnio chwalony za sprawną komunikację w social mediach. Chcecie dotrzeć do młodych wyborców?
Gdy zostałem prezesem i „ruszyliśmy w internety” stworzyliśmy profil „Nowe PSL”. Nie chodziło tylko o nową nazwę czy nowy wizerunek. To była też zmiana mentalności, przejście do sfery, która ma ogromny wpływ na wybory Polaków. W social mediach nie zawsze najważniejsze są wielkie pieniądze, tam liczą się dobre i ciekawe pomysły. U nas robią to nasze koleżanki i koledzy z Forum Młodych Ludowców z Miłoszem Motyką na czele. Odpowiadał za akcję „Sami swoi”, która miała gigantyczny zasięg w internecie i była robiona bez firm PR-owych i wielkich pieniędzy. Przed nami kolejne akcje, myślę, że będą zaskakiwać. W internecie potrzebny jest dystans oraz sprytny i ciekawy pomysł. To nam się udaje, będziemy to kontynuować. Jestem dumny z młodych ludowców, to osoby, które wierzą w to co robią – nie mają zleceń, tylko głęboką wiarę w to, że to co robią ma znaczenie dla PSL i Polski. Wiele młodych osób zaczyna obserwować nasze profile, docenia nasz sposób komunikacji, ten luz, którego nie mają inne partie. Nie jesteśmy partią skierowaną tylko do jednej grupy zawodowej, chcemy odkłamać ten stereotyp, jesteśmy partią powszechną i tradycyjnie nowoczesną.

Rodzice niepełnosprawnych dzieci odwiesili swój protest z 2014 roku i wrócili na sejmowy korytarz. Czy ich postulaty są słuszne? Jak pan rozwiązałby ten kryzys?
Bardzo osobiście przeżywam ten protest. Znam te osoby od lat, przeprowadziłem z nimi dziesiątki rozmów. Znam ich rodziny, wiem bardzo dużo o ich bolączkach. W 2014 roku protest trwał 17 dni. Wtedy każdy dzień był dla mnie obowiązkiem szukania kompromisu i dążenia do porozumienia. Udało się to zrobić, choć nie było to łatwe. Przez 17 dni nie wyjechałem z Warszawy, to były bardzo trudne dni. Wszystkie inne obowiązki zostały wtedy odsunięte na bok. Był jeden temat. Od początku mówię, że nie będę wykorzystywał trwającego protestu politycznie, bo wiem w jakiej trudnej roli jest pani minister Rafalska. Nie rzuciłem jej żadnej kłody pod nogi, być może to niepolityczne z mojej strony, ale taki już jestem i nie będę się pod tym względem zmieniał.

Niestety, teraz rządzącym wydawało się, że rozwiązanie tego kryzysu jest bardzo proste, zresztą tak mówili przez lata, gdy byli w opozycji, że mają rozwiązania na wszystko, mogą je wprowadzać w ciągu kilku dni czy nawet godzin. Nie potrafią odnaleźć się teraz w tym prawdziwym rządzeniu. Teraz minęły cztery tygodnie najdłuższego w historii Sejmu protestu i nie widzę tych pomysłów i determinacji. To mnie boli, bo jeżeli w kampanii obiecało się tej grupie wszystko co możliwe, a przez 2,5 roku nie zrealizowali tych obietnic, bo zrealizowali inne, które może przynoszą więcej głosów, to nie odpowiadają na potrzeby tych, którzy tego wsparcia najbardziej potrzebują. Stąd frustracja, ale też determinacja protestujących. Oni widzą, że są pieniądze na kolejne programy, a ich postulaty nie są zrealizowane to pytają „o co chodzi, panie premierze”. To duży problem, mam nadzieję, że rodzice będą mogli jak najszybciej wrócić do domów.

Czy rozwiązania rządu to kompromis?
Nie, to próba odwrócenia uwagi od postulatów protestujących, od najważniejszego postulatu – 500 zł miesięcznego dodatku. Jeżeli jest 500 zł dla rodziny, która zarabia 20 czy 30 tys. zł miesięcznie, to dlaczego nie 500 zł dla osoby niepełnosprawnej? Kompromis został przedstawiony przez rodziców i powinien zostać zaakceptowany przez rząd.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl