Carlos Ruiz Zafon: Jestem opowiadaczem, który pisze o życiu. Kropka

Agaton Koziński
Carlos Ruiz Zafón - hiszpański pisarz, który od 25 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Autor wielu popularnych książek beletrystycznych. Najbardziej znane z nich to „Cień wiatru”, „Gra anioła”, „Więzień nieba”. Właśnie do księgarni trafiła jego najnowsza powieść „Labirynt duchów” (wyd. Muza)
Carlos Ruiz Zafón - hiszpański pisarz, który od 25 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Autor wielu popularnych książek beletrystycznych. Najbardziej znane z nich to „Cień wiatru”, „Gra anioła”, „Więzień nieba”. Właśnie do księgarni trafiła jego najnowsza powieść „Labirynt duchów” (wyd. Muza) AFP/EAST NEWS
- Wielu moich czytelników to młodzi ludzie. Oni wychowywali się na książkach, ale też na filmach, czy innych formach kultury wizualnej. Pokochali czytać moje książki z powodu historii, które w nich są, ich stylu - mówi Carlos Ruiz Zafon, pisarz, w rozmowie z Agatonem Kozińskim.

Jest Pan autorem wielu bestsellerów, właśnie ukazała się Pana najnowsza książka „Labirynt duchów”.
Przede wszystkim nie da się o mnie powiedzieć, że jestem „autorem bestsellerów”.

Nie? Przecież tylko „Cień wiatru” sprzedał się w ponad 15 mln egzemplarzy.
Owszem, ale bestseller to nie jest typ literacki, to po prostu książka, po którą czytelnicy chętnie sięgają. Świetnie się sprzedają różne stylowo pozycje, od Charlesa Dickensa do Gabriela Garcii Marqueza, od Stephen King do Johna Le Carré. Dlatego mnie nie można nazywać autorem bestsellerów.

To jak Pan o sobie myśli?
Jestem kimś pomiędzy tymi osobami, które przed chwilą wymieniłem. Jestem pisarzem, twórcą powieści, opowiadaczem.

Jak pisarz definiuje słowo „książka”? Jak one są ważne dla Pana?
Moje książki poruszają klasyczne tematy literackie. Kręcą się wokół życia, nie wokół książek, które są jedynie tematem pobocznym, pojawiającym się jedynie w serii o cmentarzu zapomnianych książek.

Z niej jest Pan najbardziej znany.
Nawet ta seria nie jest o książkach, tylko o życiu. Oczywiście, książki są dla mnie bardzo ważne. Sam jestem czytelnikiem, dzięki pisaniu książek zarabiam na życie. Ale jeszcze raz powtórzę: piszę o życiu, nie książkach.

CZYTAJ TAKŻE: Wszyscy bywamy Byronami. Mimo że w erze postmodernizmu nie ma miejsca dla natchnienia...

Kiedy zaczął Pan czytać? Pamięta Pan pierwszą ważną książkę w swoim życiu?
Zacząłem czytać tak wcześnie, że właściwie mogę powiedzieć, że czytam od zawsze. A pierwsza książka? Przypominam sobie „Michała Strogowa” Juliusza Verne’a - ale podejrzewam, że jako dziecko czytałem wszystko, co mi wpadło w ręce.

Skąd wziął się pomysł na cmentarz zapomnianych książek?
Ten cmentarz jest metaforą pamięci, tożsamości, świata pomysłów i języka. Wpadłem na nią w latach 90., gdy dużo myślałem o znaczeniu terminów, które przed chwilą wymieniłem.

Ale wierzy Pan w życie po życiu książek? Bułhakow pisał, że „rękopisy nie płoną”. Też Pan tak uważa?
Wierzę w życie. Kropka. Książki - jak sztuka, nauka, czy inne dziedziny - są częścią tego życia. Bardzo ważną częścią, przynajmniej dla mnie.

Pana książki są jakby pisane w XIX wieku. Czy inspirowały Pana gotyckie powieści pełne realizmu magicznego, jakże typowego dla tamtej epoki literackiej? Wtedy powstawały najlepsze powieści świata.
Inspiruje mnie wiele rzeczy, podobnie zresztą jak innych pisarzy, czy kreatywnych artystów. Ale jednak wydaje mi się, że porównywanie mojego pisania do tego z XIX wieku jest jednak odrobinę naiwne i wprowadza w błąd odnośnie prawdziwej konstrukcji moich książek.

Jednak realizmu magicznego tam dużo.
Ale jednak widać w nich wpływ także wielu późniejszych autorów. Moje książki są efektem tego, co się wydarzyło w pisaniu przez cały XX wiek.
Dalej jednak będę się upierał, że Pana książki są oldschoolowe, pisane w starym stylu.
Znowu się z Panem nie zgodzę. Może rzeczywiście niektórzy postrzegają moje książki jako „staromodne”, co samo w sobie nie jest niczym złym - sam lubię staromodne rzeczy. Ale protestuję przeciwko określeniom, które pan proponuje, bo uważam je za niewłaściwe.

To jakich Pan by użył?
Swoje powieści konstruuję w sposób, o którym można powiedzieć wszystko - tylko nie to, że jest on staromodny.

Dziś pisarze rzadko kiedy przywiązują tak dużą wagę do języka jak Pan. To jest staromodne.
Rzeczywiście, bardzo dbam o warstwę językową swoich książek, o ich obrazowość, atmosferę i wszystkie pozostałe elementy techniczne, bo to ważna część mojej pracy.

I tym Pan tłumaczy fenomen swoich książek? To dlatego pokochali je czytelnicy na całym świecie?
Wielu moich czytelników na całym świecie to młodzi ludzie. Oni się wychowywali nie tylko na książkach, ale też na filmach, czy innych formach kultury wizualnej. Wydaje mi się, że pokochali czytać moje książki z powodu historii, które w nich są, języka, ich stylu.

Sukces Pana książek niejako przy okazji był jednym z elementów kreujących Barcelonę jako jedno z najbardziej popularnych miast na świecie w XXI wieku. Dlaczego Barcelona zawsze powraca w Pana książkach?
Urodziłem się w tym mieście, choć przez ostatnie 25 lat mieszkam w Kalifornii. Seria o cmentarzu zapomnianych książek rzeczywiście jest umiejscowiona w baśniowej Barcelonie, literackim tworze, który nigdy nie istniał poza moją wyobraźnią. Na marginesie - nie wszystkie moje książki rozgrywają się w Barcelonie.

CZYTAJ TAKŻE: Wszyscy bywamy Byronami. Mimo że w erze postmodernizmu nie ma miejsca dla natchnienia...

Ale jednak Barcelona dominuje. Co czyni to miasto tak wyjątkowym dla Pana?
To po prostu miejsce, w którym się urodziłem, nic więcej. Nie powiedziałbym, że jest ono dla mnie w jakiś sposób ważne. Stworzyłem „barcelonę” do swoich książek, która ma dużo więcej wspólnego z moimi życiowymi doświadczeniami niż z prawdziwym miastem. Tym bardziej, że ją tworzę głównie z Kalifornii.

W Pana książkach powraca kwestia reżimu Franco, który rządził Hiszpanią przez 40 lat. Nie jest to temat szeroko dyskutowany we współczesnej Hiszpanii. Jak ważną cezurę on stanowi w hiszpańskiej historii?
Franco zmarł ponad 40 lat temu. Minęło już więcej czasu od jego śmierci niż trwały jego rządy. Ale do dziś czasy władzy jego reżimu są ciągle dyskutowane i przywoływane w Hiszpanii, co sporo mówi o naturze tego kraju. Choć tak naprawdę żyję już od tak dawna poza Hiszpanią, że nie czuje się najlepszym adresatem tego typu pytań.

Jesteśmy tuż po całym zamieszaniu z próbą odłączenia się Katalonii od Hiszpanii. Próby nieudanej. Spodziewa się Pan, że Katalonia sięgnie jednak po niepodległość pewnego dnia?
Naprawdę nie wiem. Być może. Wszystko będzie zależeć od tego, jak poszczególne grupy interesu będą grały swoimi kartami w tej grze o władzę i kontrolę nad finansami publicznymi - bo tak naprawdę właśnie o to chodzi. Teraz wszystko jest tak zagmatwane, że naprawdę trudno przewidzieć, jak to całe zamieszanie się tak naprawdę skończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl