Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister pyta, jakim prawem policja poturbowała na ulicy młodą damę

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk brak
Kobiety nie bij nawet kwiatem, zwłaszcza doniczkowym - takiej treści plakaty pojawią się podobno we wszystkich komisariatach w Polsce, bo zdaniem ministra Mariusza Błaszczaka nasi policjanci stracili busolę etyczną.

„Sam fakt brutalnego potraktowania przez policję młodej kobiety (...), powalenie na ziemię tej pani, skrępowanie, przyciskanie to jest nieakceptowalne wobec kobiety” - orzekł minister po tym, jak w Gdańsku funkcjonariusze uspokoili damę, która była w gronie osób atakujących Paradę Równości, a tak się przypadkowo składa, że jest córką radnej z PiS.

Przez chwilę zastanawiałem się, czy minister Błaszczak byłyby równie pryncypialny, gdyby osoba uspokajana przez funkcjonariuszy okazała się córką radnej z innej partii, ale - po pierwsze - w takim przypadku nie miałaby chyba powodu, by atakować Paradę Równości, a po drugie…

Nie, to przecież niemożliwe, żeby minister dzielił młode kobiety na lepszy i gorszy sort tylko ze względu na przynależność partyjną matek. Rozumiem też, że minister jako dżentelmen wręcz brzydzi się powalaniem, krępowaniem i przyciskaniem młodych kobiet. A gdyby chodziło o młodego mężczyznę, to działania funkcjonariuszy byłyby właściwe? Nawet gdyby młody człowiek okazał się synem radnej PiS? Przyznam, że nie jest dla mnie do końca jasne, czy w obecnie stosowanej przez rządzących wersji demokracji płeć ma jakieś znaczenie.

Obawiam się, że po krytyce ze strony ministra w policji mogła zapanować dezorientacja. Dlatego sugeruję podjęcie kroków, które pozwolą funkcjonariuszom działać tak, by nie narazić się szefowi resortu. Procedura przewiduje, że gdy policjant chce strzelić do przestępcy, to najpierw powinien krzyknąć, potem oddać strzał w powietrze i dopiero na końcu wymierzyć precyzyjnie. Podobnie powinno być w przypadku interwencji wobec młodej kobiety. Najpierw okrzyk, potem ostrzegawczy, czyli markowany cios, a dopiero w trzecim ruchu zakładamy nelsona. No dobrze, wszystko pięknie, ale co zrobić, gdy na pierwszy rzut oka nie wiadomo, czy interweniujący policjant ma do czynienia z młodą kobietą? Powiedzmy szczerze, w dzisiejszych czasach panie bywają krótko ostrzyżone, ogolone na łyso, a nawet solidnie umięśnione. Podejrzewam, że nie pomogą nawet specjalne kursy w policyjnej szkole, jak bezbłędnie rozpoznać w trakcie zamieszek każdą młodą kobietę i to nie nawiązując bezpośredniego, fizycznego kontaktu. Łatwo narysować gołą parę i polecić szkolonemu wskazanie kilku istotnych różnic anatomicznych (jak w zagadkach typu „znajdź 10 szczegółów”), ale co innego, gdy mało doświadczony funkcjonariusz stanie naprzeciw ruchliwego tłumu.

W tej skomplikowanej sytuacji wydaje się, że jedynym skutecznym rozwiązaniem będzie zastosowanie plakietek. Każda młoda kobieta, która pragnie zaatakować Paradę Równości, powinna przypiąć sobie na piersi znaczek „Jestem młodą kobietą”, ewentualnie w wersji rozszerzonej: „Jestem młodą kobietą i córką działaczki PiS”. Nawet najbardziej tępy albo zapalczywy policjant natychmiast pojmie, z kim ma do czynienia, w następstwie czego poniecha niezwłocznie zamiaru powalania, krępowania i przyciskania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska