Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święta bez smarfona, Facebooka i telewizora? Czemu nie! Felieton Roberta Migdała

Robert Migdał
Robert Migdał
Robert Migdał Paweł Relikowski
Fejstufejs (face to face, czyli twarzą w twarz). Czy nie brakuje Państwu ostatnio takich rozmów z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi? Kiedy można popatrzeć w oczy rozmówcy, zobaczyć jego reakcję, uśmiech na twarzy? Bo mam takie wrażenie, że „rozmawianie” przez fejsbuka, tłitera, mesendżera, łotsapa, skejpa czy inne techniczne nowinki coraz mocniej się rozpycha i spycha najbardziej wartościową rozmowę, twarzą w twarz, na boczny tor. Z miesiąca na miesiąc coraz bardziej.

Znak czasu? Tak ma być, bo świat się rozwija, my się rozwijamy, technika się rozwija? Tak już będzie? Oczywiście, że nie i być nie musi. To wszystko zależy od nas samych, od tego, co my i nasi najbliżsi będziemy chcieli.
Sam kontaktuję się przez wyżej wymienione komunikatory na co dzień, gdy trzeba coś szybko, teraz, już, natychmiast załatwić, ustalić – pogadać, zagadać, przekazać, albo umówić się z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi na... rozmowę. Taką prawdziwą, na żywo, przy kawie, kawałku ciastka (bo jakże inaczej), przy stole. Ze śmiechem, opowieściami, żartami z siebie i innych. W dobrej atmosferze.

Bo czyż tych właśnie rozmów twarzą w twarz nie pamiętamy najsilniej po latach? Czyż one nie zapadają w naszą pamięć najbardziej? Ja sam pamiętam te rozmowy z babciami, których już dziś nie ma na tym świecie, ich uśmiechy, niekiedy łzy, z rodzicami, rodziną dalszą i bliższą. Najsilniej pamiętam te rozmowy z przyjaciółmi, w mniejszym lub większym gronie, godzinne – takie o wszystkim i o niczym. Bo liczyła się atmosfera, to że byliśmy razem, razem coś przeżywaliśmy.

Za chwilę Święta Wielkanocne. Spotkamy się z rodziną: rodzicami, siostrami, braćmi, teściami, babciami, wujkami, ciociami, chrześniakami. Sprawmy, by te święta nie były „elektroniczne”. By w niedzielę i poniedziałek tablety, laptopy i smartfony znalazły swoje miejsce w szufladzie, żeby się rozładowały na ten świąteczny czas. Żeby nas nie kusiło zobaczyć, co u znajomych na fejsie słychać. Żebyśmy nie zagadywali kolegów, jak tam ich świąteczna babka (o jajkach nie wspomnę). Żeby nas interesowało tylko to, co na stole, przy stole, w kościele. Żeby te święta przeżywać duchowo, rodzinnie, na rozmowach – tradycyjnie, face to face.

Zabierzmy dzieciom smartfony (swoje schowajmy), wprowadźmy szlaban na technikę (telewizor, czyli stałego domownika też odłączmy od prądu, żeby nam w tle nie gadał i migającymi, kolorowymi obrazkami nie odwracał uwagi od rzeczy ważnych).
Wytłumaczmy sobie i najbliższym, że ten szlaban elektroniczny to nie jest jakaś kara, a wręcz przeciwnie. Nagroda. Coś, co będzie procentowało (nam, naszej rodzinie) jeszcze wiele lat później: bo wspomnienie miło spędzonych chwil jest bezcenne.

Takich świąt Państwu i sobie życzę w tym roku. I oczywiście też wesołych, zdrowych, primaaprilisowych, mokrych w poniedziałek. Smacznych, pachnących żurkiem, rzeżuchą, jajkami z majonezem, sernikiem.

I duchowych. Bo przecież świętujemy Zmartwychwstanie Jezusa. Nie zapominajmy o tym, dlaczego to jest Wielka Noc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska