[OPERACJA DUNAJ] [INWAZJA NA CZECHOSŁOWACJĘ] Inwazja w służbie Breżniewa

Maciej Korkuć
Czechosłowację zdobywało m.in. 4200 czołgów FOT. ARCHIWUM
Czechosłowację zdobywało m.in. 4200 czołgów FOT. ARCHIWUM
[INWAZJA NA CZECHOSŁOWACJĘ] [OPERACJA DUNAJ] Zbrojna inwazja na Czechosłowację przekreśliła praskie marzenia o demokratyzacji. W nocy z 20 na 21 sierpnia 1968 roku na niewielki kraj ruszyły wojska sowieckie, wsparte przez armie 5 rządzonych przez komunistów krajów Układu Warszawskiego: Polską Rzeczpospolitą Ludową, Węgierską Republikę Ludową, Ludową Republikę Bułgarii, Niemiecką Republikę Demokratyczną.

Operacja była przygotowywana w skali przypominającej najpoważniejsze operacje II wojny światowej. W pierwszym etapie skierowano tam ogółem 200-250 tys. żołnierzy. Jeszcze bardziej wyrazista jest siła rzuconych na Czechosłowację wojsk pancernych - w sumie liczących 4200 czołgów. Była to ogromna liczba (dla porównia - wojska pancerne III Rzeszy w momencie ataku na Polskę w 1939 roku dysponowały 2800 czołgów). W następnych fazach te siły UW jeszcze zwiększano.

Czechosłowackie władze, z przywódcą praskiej wiosny Aleksandrem Dubczekiem, aresztowano i potajemnie wywieziono do Moskwy.

Narzędzia Kremla
Sowieci mogliby samodzielnie przeprowadzić inwazję. Potrzebne im było co najwyżej terytorium komunistycznych państw sąsiadujących z Czechosłowacją. Tam i na pogranicze słowacko-ukraińskie już od kilku miesięcy przerzucano sowieckie siły inwazyjne tworzące fronty: karpacki, centralny (PRL i NRD) oraz południowy (Węgry).

Siły zbrojne satelitów miały spełniać przede wszystkim funkcję propagandowo-medialną. Na świecie miało to wyglądać na "bratnią pomoc" krajów - "sojuszników" Układu Warszawskiego, a nie po prostu na sowiecką interwencję. Z takich samych powodów choć wykorzystano terytorium NRD i tamtejsze oddziały sowieckie, trzymane w gotowości bojowej dywizje niemieckie do Czechosłowacji nie wkraczały. Wszak wspomnienia II wojny światowej były wciąż świeże. To byłoby medialnie trudne do strawienia.

Najliczniejszy kontyngent satelicki wystawiło peerelowskie Ministerstwo Obrony Narodowej, kierowane przez zawsze dyspozycyjnego wobec Moskwy gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Do Czech wkroczyły jednostki 2. Armii Ludowego Wojska Polskiego pod bezpośrednim dowództwem Floriana Siwickiego. W sumie było to 26 tys. żołnierzy, 600 czołgów, 3 tys. samochodów. Wszyscy mieli być gotowi na prawdziwą wojnę, jeśli wojska czechosłowackie będą stawiać opór. Dowódcy poszczególnych jednostek 2. Armii otrzymali rozkazy, aby "przy przejściu poszczególnych pododdziałów [Czechosłowackiej Armii Ludowej] na stronę kontrrewolucji lokalizować je i następnie rozbrajać. Ogień otwierać w wypadku otworzenia go przez stronę przeciwną".

Jednostki PRL okupowały w sumie obszar 20 tys. km2. Osobliwą pamiątką realizacji sowieckiej racji stanu rękami Polaków jest piosenka ze słowami:

"Była wolność i swoboda,

  była demokracja,

W Hradcu Kralowym, w Hradcu Kralowym polska okupacja".

Interwencja PRL

Nie możemy jednak zapominać, że w sowieckiej inwazji nie uczestniczyło niepodległe państwo polskie. Akcji tej dokonywało komunistyczne państwo od początku stworzone przez Sowietów i im podporządkowane. Państwo, które było zewnętrzną częścią sowieckiego imperium. Państwo, któremu Stalin, dzięki sile sowieckiej potęgi, dał w zarząd terytorium, do którego nie mogły powrócić władze II Rzeczypospolitej skazane na pobyt w Londynie.

Czy Polacy mieli jakikolwiek wpływ na decyzje podejmowane przez władców PRL? Oczywiście nie. Tak samo jak nie mieli żadnego wpływu na to, kto sprawuje władzę jako I sekretarz KC PZPR. Wolnych wyborów w PRL nie było nigdy. Kierunki polityki zagranicznej i wykorzystanie armii peerelowscy nominaci grzecznie konsultowali na Kremlu. Przywódcy PRL doskonale rozumieli, że to zależność od Moskwy daje im możliwość sprawowania władzy nad Polakami. Nigdy nie mieli determinacji równego im satrapy Nicolae Ceausescu. Ten stopniowo budował sobie względną - jak na warunki państw satelickich - niezależność. I podjął decyzję o nieuczestniczeniu w najeździe na Czechosłowację.
Stojący na czele PRL Władysław Gomułka dodatkowo osobiście nie znosił przywódcy praskiej wiosny Dubczeka. Niepokoił go wpływ czeskich przemian na polskie społeczeństwo. Z tym większą skwapliwością popierał plany zbrojnej interwencji. Jego prawą ręką w sprawach wojska był szef MON Wojciech Jaruzelski. Ten i wcześniej, i później jednoznaczną służalczością wobec Kremla budował swoją pozycję oddanego człowieka Moskwy. W ramach operacji "Dunaj", jak określano inwazję na Czechosłowację, Jaruzelski posłusznie wypełniał wszystkie rozkazy i polecenia sowieckiego marszałka Jakubowskiego. Ten traktował go jak jednego ze swoich sowieckich podkomendnych.

Jaruzelski jednak wiedział, co robi. Wszak budowana w ten sposób słuszna opinia o jego pełnej dyspozycyjności wobec Kremla pomogła mu przetrwać upadek Gomułki, a kilkanaście lat później wyniosła go na szczyt namiestniczych struktur w PRL.

"Szlachetna misja"

W Polsce osłonę operacji miała zapewnić partyjno-państwowa propaganda, która od dłuższego już czasu próbowała zohydzić autorów praskiej "kontrrewolucji" w oczach polskiego społeczeństwa.

Czeskich zwolenników liberalizacji systemu nazywano awanturnikami, kontrrewolucjonistami, "krzykaczami" i "rozwydrzonymi chuliganami". Społeczeństwo polskie w sposób naturalny sympatyzowało z hasłami praskiej wiosny. Tym bardziej że było świeżo po polskich wydarzeniach marcowych. Nawet niekoniecznie ze względu na sympatię do Czechów. Liczyło się wszystko, co było przeciw komunizmowi. Stąd w sposób prosty znaczna część społeczeństwa popierała zmiany, które tak niepokoiły komunistyczne władze. Nawet mimo ograniczonego dopływu informacji, mimo kłamliwej propagandy - Polacy nie solidaryzowali się z sowiecką agresją. Nie przypadkiem w wielu miejscach pojawiły się ulotki popierające postulaty czeskiej odnowy. W wielu miejscach kraju ludzie, narażając się na represje, wypisywali na ulicach hasła w stylu "Polska czeka na swego Dubczeka".

Kłamstwa wiecznie żywe
Tym większym wyzwaniem dla propagandy był militarny udział PRL w agresji. Samą inwazję przedstawiano jako przeprowadzoną na "prośbę części kierownictwa partii i państwa" czechosłowackiego. Jaruzelski w patetycznym stylu mówił o "szlachetnej misji" i o "historycznej decyzji". Wojskom wracającym ze spacyfikowanej Czechosłowacji władza urządzała manifestacyjne powitania. W rozkazie z 23 października 1968 roku Jaruzelski pisał, że wojska 2. Armii WP "wykonały sumiennie i godnie patriotyczne i internacjonalistyczne zadanie postawione przez Partię i władzę ludową (...). Działając razem z wojskami sojuszniczymi, udaremniły reakcyjny przewrót i zapobiegły przelewowi krwi, do którego zmierzały wewnętrzne siły kontrrewolucji w oparciu o pomoc międzynarodowego imperializmu".

Już w 1970 roku szef MON pokazał, że jego resort potrafi wymusić na żołnierzach strzelanie również do polskich robotników. Nieco ponad dekadę później Jaruzelski wykorzystał pamięć o inwazji na Czechosłowację do zadania ciosu dążeniom do wolności własnego narodu. Częścią psychologicznej wojny było rozpuszczanie kłamliwych pogłosek o bliskiej inwazji ZSRR i państw Układu Warszawskiego. Odwoływano się do wciąż świeżej pamięci o inwazji UW na Czechosłowację. Straszono. To miało paraliżować opór, który mógł zniweczyć próbę wprowadzenia stanu wojennego i podtrzymać polskie wybijanie się na niepodległość pod sztandarem Solidarności. Obawiając się porażki, Jaruzelski prosił Sowietów o interwencję na wzór tej z Czechosłowacji. I mimo odmów Kremla w planach MSW do końca zakładano, że Sowieci nie opuszczą w potrzebie tych, którzy bronią interesów Moskwy.
Jaruzelski jest dzisiaj najwyższym rangą żyjącym polskim autorem inwazji. W jego diariuszu na stronach internetowych wciąż budzą zażenowanie niezbyt konsekwentnie zmieniające się wpisy. Pod datą 21 sierpnia 2005 r. Jaruzelski opisuje, jak to w czeskiej telewizji "po raz kolejny przeprosił Czechów za udział LWP w interwencji 1968 r. w Czechosłowacji". Jednak o "szczerości" tych wynurzeń doskonale świadczy zapis pod datą "Sierpień-wrzesień 1968 r." Zacytujmy: " 2 Armia WP wkracza na terytorium Czechosłowacji w ramach operacji »Dunaj« mającej na celu ochronę sąsiedzkiego kraju przed przejęciem władzy przez siły antysocjalistyczne". PRL-owska propaganda w stanie nieskażonym.

Jeśli mamy za co przepraszać Czechów, to za to, że w wolnej już Polsce Jaruzelski nigdy nie odpowiedział za swoje czyny. I za to, że były dowódca 2 .Armii WP Florian Siwicki został z honorami pochowany w tym roku na warszawskich Powązkach. Czy wojskową asystę otrzymał również w uznaniu zasług w "bohaterskiej" pacyfikacji praskiej wiosny?

MACIEJ KORKUĆ, historyk, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Krakowie, adiunkt Akademii Ignatianum w Krakowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: [OPERACJA DUNAJ] [INWAZJA NA CZECHOSŁOWACJĘ] Inwazja w służbie Breżniewa - Dziennik Polski

Komentarze 7

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

C
Cavalier
Zgadzam się z Tobą w 100%, myślę w podobny sposób. Żadne tłumaczenia nie pomogą... Nie zmażą tej hańby. Nie tłumaczę, nie usprawiedliwiam, jest mi po prostu wstyd.
s
spokojny
„Czy Polacy mieli jakikolwiek wpływ na decyzje podejmowane przez władców PRL? Oczywiście nie. Tak samo jak nie mieli żadnego wpływu na to, kto sprawuje władzę jako I sekretarz KC PZPR. Wolnych wyborów w PRL nie było nigdy.”

He, he. My jak zwykle potrafimy tak poprzekręcać historię, że jesteśmy zawsze niewinni. To bądźmy konsekwentni i powiedzmy dalej: czy Rosjanie mieli jakikolwiek wpływ na decyzje podejmowane przez władców ZSRR? Oczywiście nie. Tak samo jak nie mieli żadnego wpływu na to, kto sprawuje władzę jako I sekretarz KC KPZR. Wolnych wyborów w ZSRR nie było nigdy. Ten sam schemat myślenia da się zastosować do III Rzeszy, bo tam też nigdy nie było wolnych wyborów prawda? Albo do Korei Półporąbanej, albo do Kuby. Nie ma winnych.

I sprawa załatwiona. Zomowcy „tylko wykonywali rozkazy Kiszczaka”, Kiszczak też „tylko wykonywał rozkazy Jaruzelskiego”, Jaruzelski też „tylko wykonywał rozkazy Breżniewa” a Breżniew też „tylko wykonywał rozkazy całego postępowego ludu miast i wsi na świecie oraz chłoporobotnika z inteligentem pracującym” i kółko się zamyka. Nie ma winnych. Sama się komuna zrobiła, sama strzelała i sama kazała „sztandar PZPR na śmietnik historii wyprowadzić”.
s
spokojny
„Czy Polacy mieli jakikolwiek wpływ na decyzje podejmowane przez władców PRL? Oczywiście nie. Tak samo jak nie mieli żadnego wpływu na to, kto sprawuje władzę jako I sekretarz KC PZPR. Wolnych wyborów w PRL nie było nigdy.”

He, he. My jak zwykle potrafimy tak poprzekręcać historię, że jesteśmy zawsze niewinni. To bądźmy konsekwentni i powiedzmy dalej: czy Rosjanie mieli jakikolwiek wpływ na decyzje podejmowane przez władców ZSRR? Oczywiście nie. Tak samo jak nie mieli żadnego wpływu na to, kto sprawuje władzę jako I sekretarz KC KPZR. Wolnych wyborów w ZSRR nie było nigdy. Ten sam schemat myślenia da się zastosować do III Rzeszy, bo tam też nigdy nie było wolnych wyborów prawda? Albo do Korei Półporąbanej, albo do Kuby. Nie ma winnych.

I sprawa załatwiona. Zomowcy „tylko wykonywali rozkazy Kiszczaka”, Kiszczak też „tylko wykonywał rozkazy Jaruzelskiego”, Jaruzelski też „tylko wykonywał rozkazy Breżniewa” a Breżniew też „tylko wykonywał rozkazy całego postępowego ludu miast i wsi na świecie oraz chłoporobotnika z inteligentem pracującym” i kółko się zamyka. Nie ma winnych. Sama się komuna zrobiła, sama strzelała i sama kazała „sztandar PZPR na śmietnik historii wyprowadzić”.
x
x
Węgrzy czołgi w 1956, a mimo to oba te kraje zachowały dystans i pragmatyzm w stosunkach z Rosją.
x
x
Węgrzy czołgi w 1956, a mimo to oba te kraje zachowały dystans i pragmatyzm w stosunkach z Rosją.
K
Karolina
Wtedy spokojnie mogli z Pragi zrobić Mosul,Bagdad. Setki tysięcy zabitych,zamiast 100,zamek na Hradczanach zrównany z ziemią a polski mundur obwieszony medalami. Może jedynie srebrników za udział w okupacji by zabrakło.
K
Karolina
Wtedy spokojnie mogli z Pragi zrobić Mosul,Bagdad. Setki tysięcy zabitych,zamiast 100,zamek na Hradczanach zrównany z ziemią a polski mundur obwieszony medalami. Może jedynie srebrników za udział w okupacji by zabrakło.
Wróć na i.pl Portal i.pl