Nie żyje treser psów z Widełki. Fala hejtu doprowadziła go do samobójstwa?

Arkadiusz Rogowski
Arkadiusz Rogowski
Barbara Galas
Barbara Galas
Marek S. TVN
Marek S. TVN Screen TVN UWAGA
Po emisji programu TVN Uwaga pt. „Miał być treserem psów, a został ich katem?” na trenera psów Marka S. z Widełki (gm. Kolbuszowa) wylała się fala hejtu, która stała się też prawdopodobnie przyczyną targnięcia się na własne życie. Ciało Marka S. znaleziono w poniedziałek w godzinach południowych w lesie w jego rodzinnej miejscowości.

Program został wyemitowany 18 lutego br. Występuje w nim m.in. właściciel amstaffa, który oddał swojego psa na kilkutygodniowe szkolenie 59-letniemu Markowi S., ale zwierzę padło. Ustalenia sekcji zwłok brzmiały makabrycznie.

- To było ewidentne katowanie i pies umierał w męczarniach – mówi w programie TVN-u właściciel psa pan Dawid. - Odbite nerki, pęknięta wątroba, odbita tchawica, krew w płucach, stłuczony mózg wielokrotnie. To się nie wzięło z jednorazowego incydentu. To się wzięło z szeregu znęcania się nad psem – dodał.

Panu Dawidowi Marek S. kazał „wyp****lać”, natomiast w rozmowie z reporterami TVN-u stwierdził, że tych obrażeń amstaff nie odniósł u niego. Zaprzeczył też, by stosował bicie zwierząt.

– Nigdy dotąd nie miałem takich zdarzeń jak teraz – przekonywał, podkreślając że psy szkoli od 30 lat.

Dwa zarzuty

W programie stwierdzono, że amstaff pana Dawida nie był jedynym psem, który padł w czasie szkolenia u Marka S. Innym był owczarek niemiecki pan Mariusza.

– Jak zadzwoniłem do niego, to powiedział, że „Rosa” zdechła, bo zjadła szerszenie i dostała jakiś wstrząsów i padła – powiedział właściciel, który nie doczekał się oddania ciała psa, ani nigdy go już nie zobaczył.

Tę samą wersję treser powtórzył przed kamerą, dodając że owczarka psa zakopał. Kolbuszowska policja bierze jednak pod uwagę kilka scenariuszy, w tym sprzedanie psa lub jego zakatowanie przez Marka S.

Treser z Widełki usłyszał dwa zarzuty – przywłaszczenia owczarka niemieckiego oraz znęcania się i zabicia amstafa. Nie przyznawał się do winy.

Fala hejtu

W tym samym czasie jego facebookowy fanpage został zasypany negatywnymi komentarzami, wręcz groźbami. Nazwano go „zwyrodnialcem”, „mordercą psów”, „bydlakiem”, „katem”. „Do pierdla z Toba mordercą psów”, „Oby ktoś zrobił Ci dokładnie to samo. Życzę z całego serca” – brzmiały niektóre z wpisów.

Dwa dni po emisji programu w TVN, na policji zostało złożone zawiadomienie o zaginięciu Marka S. Czynności poszukiwawcze były prowadzone przez policjantów, strażaków ochotników, wykorzystano również psa tropiącego. W poniedziałek 21 lutego zwłoki zaginionego mężczyzny odnaleziono w lesie w Widełce. Potwierdził to prokurator rejonowy w Kolbuszowej Tomasz Chudzik.

- Sprawa jest w toku. Niestety nie mogę udzielić odpowiedzi, jaka była przyczyna zgonu Marka S. - dodał.

Co istotne, tuż przed zniknięciem tresera, w sobotę na jego profilu pojawił się wpis, w którym stwierdził, że „został zaszczuty”.

Pomimo tak tragicznego obrotu spraw, hejt nie ustał, ale pojawiło się również mnóstwo komentarzy i świadectw w obronie Marka S. „Nawet nie wiecie jakim on był DOBRYM człowiekiem! Ilu psom uratował życie”, „Ciepły, sympatyczny, zawsze uśmiechnięty człowiek, któremu można zaufać. Efekty szkolenia przerosły nasze oczekiwania”.

Do sprawy wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nie żyje treser psów z Widełki. Fala hejtu doprowadziła go do samobójstwa? - Nowiny

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

B
Bruno
Znaliśmy Pana Marka od wielu lat kilkakrotnie szkolił naszego psa i raz nawet zostawiliśmy u Niego psa na wakacyjny wyjazd. Kątem ucha i oka słuchałem programu TVN w dniu emisji i dopiero na drugi dzień dotarło do mnie że to znany nam od lat trener psów. Zarzuty o jakich mowa w materiałach medialnych brzmiały dla mnie absurdalnie bo jak człowiek który ma że zwierzakami tak dobry kontakt i jest osobą o tak sympatycznym zachowaniu w kontakcie bezpośrednim mógłby bestialsko zamordować psa?.

Oczywiście nie można tego w pełni wykluczyć ale jest to bardzo mało prawdopodobne. Tymczasem publicznie przedstawiono Mu zarzuty i wydano wyrok i zrobiono z niego bestię. Dla człowieka który połowę swojego życia poświęcił psom takie publiczne pomówienie i osąd to odarcie z godności i publiczna ekzgekucja. TVN i media społecznościowe wydały wyrok . Jak to możliwe, że w trakcie toczącego się śledztwa ujawnia się szczegóły postępowania - w pakiecie z wydaniem wyroku - i szczegóły te są upublicznione zarówno przez stronę postępowania jak i prowadzącego postępowanie prokuratura.

Postawą zarzutów były podejrzenia właściciela psa i konkluzja z opinii biegłych , bez podania szczegółów z we opinii.

Świadków domniemanego przestępstwa nie było, pomówiony Pan Marek do zarzutów się nie przyznał a zatem na tym etapie wyciąganie jednoznacznych wniosków a zwłaszcza PUBLICZNE ferowanie wyroku jest co najmniej nieuprawnione. W szczególności prezentowanie materiałów medialnych tak asymetrycznie przygotowanych czyli pełny atak i brak choć w części wersji drugiej strony ( Pana Marka) ( miał prawo odmówić wypowiedzi przed kamerą) jest jawnym pogwałceniem rzetelności dziennikarskiej.

Jest mowa o kopaniu psa - jak to możliwe że u psa ze stosunkowo nieobfitą sierścią nie było widać ŻADNYCH śladów na zewnątrz- oczywiście możliwe są nawet śmiertelne obrażenia bez widocznych obrażeń na zewnątrz ale jest to raczej wyjątek a nie reguła, poza tym im więcej obrażeń wewnętrznych tym bardziej prawdopodobne jest że jakieś ślady zewnętrzne byłyby widoczne.

Czy zostały zabezpieczone wycinki z narządów do badań mikroskopowych i jakie były ich rezultaty ? W pierwszej kolejności czy wykluczono możliwe przyczyny chorobowe opisywanych zmian krwotocznych ?

Czy wykonane były badania toksykologiczne jeśli tak to jakie ?

Jak to jest możliwe aby określono czas powstania obrażeń z dokładnością do pół godziny przed zgonem ?

Jakie kwalifikacje w zakresie opiniowania sądowo- weterynaryjnego miał weterynarz wykonujący sekcję zwłok psa czy był to biegły sądowy - dla porównania trudno sobie wyobrazić aby lekarz nie wykonujący na co dzień sekcji zwłok był w stanie opiniować na podstawie sekcji wykonywanej bez uprzedniego szkolenia i doświadczenia.

Opiniowanie na podstawie drugiej sekcji ( sekcja po sekcji) z natury jest dużo trudniejsze niż w przypadku a priori wykonywania sekcji w instytucji do tego powołanej.

Czy dowody przemawiające za przedstawionymi zarzutami były na tyle jednoznaczne że zasadne było ferowanie tak jednoznacznych wyroków ( pomijając bezprawne epatowanie szczegółami postępowania na forum publicznym).

W imieniu setek psiaków i ich właścicieli dziękujemy Panu , Panie Marku za okazywaną pomoc życzliwość serce i zwyczajnie miłość zrozumienie i szacunek do zwierząt bo to widać było po Panu zawsze . Pozostanie Pan na zawsze w naszej pamięci i w sercach i głowach psiaków .

Mam nadzieję że TVN i prokuratura będzie to równie gorliwa w wyjaśnieniu kto przyczynił się do śmierci Pana Marka
Wróć na i.pl Portal i.pl