Tragiczny wypadek na wyciągu w Wiśle: Spadli z kanapy. Mają połamane nogi i uraz kręgosłupa

Trudno mi w to uwierzyć. Przecież to są dobrzy i doświadczeni pracownicy - mówi jedna z osób zatrudnionych w stacji narciarskiej Soszów w Wiśle.

Wczoraj przed godz. 8.00 doszło tam do dramatycznego zdarzenia - dwaj pracownicy obsługi wyciągu wypadli z krzesełka zawieszonego na wysokości 5 metrów i uderzyli w mocno oblodzone podłoże. Ich stan określono jako bardzo ciężki. Wyciąg został zamknięty.

Po szczegółowej kontroli Urzędu Dozoru Technicznego ośrodek narciarski na Soszowie wznawia działalność. W weekend wyciąg będzie zatem czynny.

- Teraz policjanci przesłuchują jeszcze kilku świadków, po przesłuchaniach będziemy podejmowali dalsze kroki - mówi podkom. Rafał Domagała, rzecznik prasowy cieszyńskiej policji.

CZYTAJ TEŻ:
NAJNOWSZE USTALENIA DOTYCZĄCE WYPADKU NA WYCIĄGU W WIŚLE[/b]
Dwaj mężczyźni spadli na skały

Pierwszej pomocy udzielili ratownicy GOPR, którzy właśnie zaczynali dyżur. Z ich informacji wynika, że z jednym z mężczyzn, 50-letnim mieszkańcem Wisły, nie było kontaktu, natomiast drugi, 33-letni wiślanin, po krótkim czasie odzyskał przytomność. Młodszy z mężczyzn miał połamane nogi. Obaj zostali przetransportowani do szpitali w Bielsku-Białej i Sosnowcu śmigłowcami Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

50-latek po upadku był nieprzytomny. 33-latek odzyskał świadomość, ma połamane nogi i uraz kręgosłupa. Obaj są w ciężkim stanie i przebywają pod opieką lekarzy. Jak poinformował dr hab. Tomasz Bielecki ze szpitala w Sosnowcu, jeden z mężczyzn przeszedł szereg badań i specjalistycznych konsultacji. Podkreślił, że pacjent trafił do "najlepszego szpitala na Śląsku", a stan jego zdrowia kontrolują profesjonaliści.

Jak udało nam się dowiedzieć, obaj mężczyźni są doświadczonymi pracownikami wiślańskiej stacji narciarskiej. Dlaczego więc spadli? Rafał Domagała, oficer prasowy cieszyńskiej policji wyjaśnia, że na kanapie wyciągu znajdowało się trzech mężczyzn, którzy mieli wykonać tzw. przejazd kontrolny.

- W pewnym momencie wyciąg krzesełkowy zaczepił o siatkę zabezpieczającą znajdującą się przy dolnej stacji. Dwóch mężczyzn spadło, a jeden zdołał się utrzymać - informuje policjant.

Pracownicy mieli prawidłowo zaciągnięty pałąk zabezpieczający i to właśnie on zahaczył o podniesioną siatkę, co spowodowało wykrzywienie kanapy i obrócenie jej o 90 stopni, w wyniku czego dwóch mężczyzn z impetem spadło na twardą nawierzchnię.

- Spadli na lód, tam jest tak twardo, że można to porównać do tego, jakby spadli na beton - powiedział nam jeden z pracowników stacji narciarskiej.

Wiadomo, że siatka została podniesiona rano, na czas ratrakowania stoku. Prawdopodobnie ktoś z obsługi zapomniał opuścić ją przed uruchomieniem wyciągu. Obecnie policja ustala, kto był za to odpowiedzialny oraz czy pracownicy, którzy wybrali się na wjazd kontrolny, powinni sprawdzić, czy siatka jest właściwie założona.

- Policjanci skończyli już czynności na miejscu wypadku. Teraz sprawą zajmie się nadzór techniczny - mówi Rafał Domagała.

O wypadku poinformowane zostały Urząd Dozoru Technicznego i Państwowa Inspekcja Pracy. Po wypadku stacja narciarska Soszów zdecydowała o nieprzyjmowaniu wczoraj narciarzy.