Nadal trwa kryzys w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym. Od 1 lutego wejdą w życie wypowiedzenia kolejnych lekarzy

Patrycja Dziadosz
Patrycja Dziadosz
Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Trwa pat w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w krakowskim Prokocimiu. Porozumienie z końcówki ubiegłego roku nie rozwiązało problemów placówki. Wciąż kilkudziesięciu lekarzy nie wycofało wypowiedzeń. Z dniem 1 lutego kończy się ich obowiązek świadczenia pracy. Szpitalowi znów grozi paraliż.

Na szpitalnej mapie naszego regionu, a nawet całego kraju, Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w krakowskim Prokocimiu jest jednym z najważniejszych i najbardziej prestiżowych adresów. Mimo to od kilku miesięcy w placówce trwa kryzys. To pokłosie fali wypowiedzeń lekarzy, którzy zaczęli masowo rezygnować z pracy, w obliczu bezsilności trwającego od kilku lat konfliktu na linii medycy - resort zdrowia.

W krakowskim szpitalu, jak w soczewce, skupiły się bowiem wszystkie problemy wysokospecjalistycznych szpitali pediatrycznych. Lekarze z Prokocimia żądają lepszych warunków pracy, w tym zwiększenia liczby personelu i wyższych wynagrodzeń, ale do tego trzeba by było zmian zasad finansowania szpitali specjalistycznych. Problemem jest bowiem zbyt niska wycena świadczeń pediatrycznych. Tuż przed zakończeniem roku, medycy zgodzili się jednak na podpisanie wstępnego porozumienia.

Mimo to problem nie zniknął. Spośród 84 lekarzy, którzy od końca września złożyli wypowiedzenia, tylko 28 z nich zdecydowało się na ich wycofanie. Pozostali czekają na konkretne deklaracje o zwiększeniu finansowania ze strony Ministerstwa Zdrowia.

- Po ostatnim spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia dostaliśmy zapewnienie, że resort będzie w trybie pilnym pracował nad zmianą wycen świadczeń pediatrycznych. Zdajemy sobie jednak sprawę, że opracowanie nowych kosztorysów to długotrwały, skomplikowany proces. Takie zmiany nie dzieją się z dnia na dzień – mówi nam Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzeczniczka USD.

I dodaje, że dyrekcja szpitala jest w kontakcie z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia.

- Jesteśmy dobrej myśli. Widzimy światełko w tunelu i mamy nadzieję, że wyniki tych rozmów uda się w niedługim czasie przekłuć na realne zmiany. Niestety do tej pory około 50 lekarzy nie wycofało swoich wypowiedzeń, co oznacza że od 1 lutego ponownie zagrożone jest funkcjonowanie naszego szpitala – wyjaśnia rzeczniczka.

Od przedstawicieli szpitalnych związków zawodowych lekarzy słyszmy z kolei, że te wypowiedzenia, które nie zostały wycofane, są tymi najtrudniejszymi, bo dotyczą anestezjologów, bez których zagrożona jest praca całego szpitala. Wciąż waży się także los oddziału endokrynologii, który jest jedynym takim miejscem dla małych pacjentów w południowej Polsce. Związkowy podkreślają również, że zawarte pod koniec ubiegłego roku z dyrekcją szpitala porozumienie "w żadnym stopniu nie rozwiązuje problemów placówki, a miało jedynie na celu danie szansy i czasu MZ i NFZ, aby przejrzeć wyceny wszystkich świadczeń.

- Potrzebujemy konkretnych zapewnień ze strony MZ. Jesteśmy w stanie czekać i wiele wytrzymać, ale musimy mieć pewność, że los szpitali pediatrycznych nie jest obojętny rządzącym. Dlatego w czwartek zaprosiliśmy przedstawicieli zarówno naszego szpitala, resortu zdrowia jak i Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji do rozmów o tym na jakim etapie są deklarowane zmiany – mówi nam dr Agata Hałabuda, radiolog i przewodnicząca Ogólnopolskich Związków Zawodowych Lekarzy w Krakowie-Prokocimiu.

Przypomnijmy, Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie jest zadłużony na ok. 37 mln zł. Co najmniej połowa tej kwoty to należności za świadczenia ze strony NFZ.

W których powiatach Małopolski sytuacja epidemiologiczna wygląda najgorzej? Zobacz nasze zestawienie. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Czarne powiaty w Małopolsce. W tych regionach koronawirus ud...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nadal trwa kryzys w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym. Od 1 lutego wejdą w życie wypowiedzenia kolejnych lekarzy - Gazeta Krakowska

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zbigniew Rusek
W ogóle to trzeba przywrócić dawne czasy, kiedy to pediatra nie leczyła pacjenta aż do 18-go roku życia, lecz do wieku, kiedy się w normalnym trybie (bez powtarzania klas) kończy szkołę podstawową, czyli w okresie 7-letniej podstawówki do 14. r.ż., gdy była 8-klasowa to do 15. r.życia (w szkołach ponadpodstawowych lekarzem szkolnym nie był pediatra, lecz internista). Dochodzi do takich absurdów, że osoba niepełnoletnia musi być (zgodnie z przepisami) leczona na oddziale dziecięcym, a jednocześnie są tam za krótkie łóżka, niedostosowane do wzrostu, wagi itd. (15, 16 czy 17-latek często ma ponad 180 cm. wzrostu a nieraz i ponad 190 cm.). Tak samo pielęgniarki z magisterium to piętrowe nieporozumienie - te po liceach medycznych lepiej potrafiły pobrać krew z żyły do analiz niż panie z tytułem magistra pielęgniarstwa.
R
Rhw
ZA DUŻE WYMAGANIA NA UCZELNIACH MEDYCZNYCH I ZA MAŁO MIEJSC DLA STUDIUJĄCYCH , NALEŻY SKOŃCZYĆ Z WYŻSZYMI STUDIAMI DLA PIELĘGNIAREK WYSTARCZY LICEUM MEDYCZNE LUB DWULETNIA SZKOŁA POMATURALNA, tak samo dla ratowników medycznych ! To jest marnowanie czasu życia ludzi którzy, chcą wejść do zawodów medycznych a kładzie się im kompletnie niepotrzebne przeszkody. ZAPAŁ SZCZEGÓLNIE MŁODYCH POWINIEN BYĆ WSPIERANY A NIE OGRANICZANY przez starych nieudolnych zazdrośników ! Kadry medycznej nie ma bo się nie pozwala jej kształcić !
G
Gość
cały kraj pada po prawicowym ładzie... a limity co2 sprzedali na giełdzie.. i gdzie ta kasa? a można było mniej płacic za gaz
Wróć na i.pl Portal i.pl