Na badanie szedł zdrowy, dziś jest okaleczonym rencistą

Agata Grzelińska
Biegli mają ustalić, czy lekarz popełnił błąd podczas badania
Biegli mają ustalić, czy lekarz popełnił błąd podczas badania Paweł Relikowski
Był zdrowym mężczyzną po pięćdziesiątce. Właśnie znalazł nową pracę, gdy postanowił sprawdzić, czy grozi mu rak. Przesiewowe badania robiono bezpłatnie w prywatnej przychodni w centrum Wrocławia.

- Takiego koszmaru jak podczas tamtego badania nigdy nie przeżyłem. Lekarz był zdenerwowany, bardzo niedelikatny. Mówiłem, że czuję wielki ból, ale nie reagował - wspomina Andrzej Maciołek. Cztery dni później trafił do szpitala przy ul. Kamieńskiego. Nieprzytomny.

- Ordynator powiedział, że jeszcze kilka godzin i nie żyłbym. Zapytał, czy wiem, jaką krzywdę wyrządził mi lekarz, który robił kolonoskopię - opowiada Andrzej Maciołek. - A potem usłyszałem najgorsze, że muszę mieć stomię, bo mam przerwane jelito grube. Świat mi się zawalił.

Od feralnej kolonoskopii minęły prawie trzy lata. Wrocławianin został rencistą, przeszedł trzy operacje i niewykluczone, że czekają go następne. Oprócz stomii ma też ogromny, niegojący się ropień. Wrocławscy chirurdzy odesłali z nim mężczyznę do prof. Adama Dzikiego z Łodzi, najlepszego proktologa w Polsce.

Dotkliwie okaleczony pacjent zgłosił sprawę do prokuratury i do sądu lekarskiego. Prokuratura umorzyła sprawę, bo biegły sądowy uznał, że nie doszło do błędu lekarskiego.

- Rzadko zdarza się, by z dokumentacji lekarskiej wynikało, że zagrożenie życia i stan zdrowia pacjenta są konsekwencją błędu lekarskiego. A w wypisie ze szpitala przy Kamieńskie-go i w innych dokumentach lekarskich jest napisane, że mój klient doznał jatrogennego uszkodzenie jelita grubego, co oznacza, że doszło do błędu lekarskiego - mówi Tomasz Łacny, adwokat Andrzeja Maciołka. - Pierwsza opinia biegłego w ogóle się do tego nie odnosiła.

Poszkodowany złożył zażalenie na decyzję prokuratury, a sąd ją uwzględnił. Nakazał ponownie zbadać sprawę. Prokuratura powołała tym razem zespół biegłych z zakładu medycyny sądowej z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Mieli sporządzić ją do 28 lutego, ale jest październik, a opinii nie ma.

- Ponaglaliśmy już biegłych pismem z 10 września. Czekamy na odpowiedź. Zlecę, by ustalić, dlaczego zakład medycyny sądowej z Łodzi jeszcze nie odpisał i ustalić, kiedy wyda opinię - zapewnia Jarosław Dorywała, prokurator rejonowy prokuratury Wrocław Stare Miasto.
To, co jest oczywiste dla lekarzy ratujących życie wrocławianina, nie jest już takie dla ich kolegów po fachu z Okręgowego Sądu Lekarskiego Dolnośląskiej Izby Lekarskiej, którzy umorzyli sprawę. W uzasadnieniu napisali wprawdzie, że „niekwestionowanym i bezspornym faktem pozostaje, że następstwem wykonanej u pacj. Andrzeja Maciołka kolonoskopii było jatrogenne uszkodzenie odbytnicy”, uznali jednak, że było to „powikłanie, będące ryzykiem zabiegu endoskopowego, o czym pokrzywdzony został wnikliwie poinformowany”.

Lekarz, który wykonał feralną kolonoskopię, zapytany, czy czuje się winny, nie odpowiada wprost. - Kolonoskopia jest badaniem inwazyjnym, związanym z ryzykiem wystąpienia powikłań. Każdy pacjent jest informowany o ryzyku i że w razie wystąpienia niepokojących objawów powinien bezzwłocznie zgłosić się do lekarza wykonującego badanie - mówi gastrolog i dodaje: - Każde badanie wykonuję z należytą starannością i uwagą.

Andrzej Maciołek ma żal do lekarza: - Do dziś nie odezwał się do mnie i nie zdobył się na słowo „przepraszam”.
Wrocławianin marzy o tym, by odzyskać zdrowie. - Czekam na sprawiedliwość. Jeśli nie znajdę jej w Polsce, napiszę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Na badanie szedł zdrowy, dziś jest okaleczonym rencistą - Gazeta Wrocławska

Komentarze 75

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

d
danuta
rowniez zostalam przebita podczas kolonoskopi ,bylo to w szpitalu w Zlotowie .
Nikomu nie radze tam tych badan ,robila je pani doktor Niezgoda ,po czasie nawet nie stac ja bylo aby powiedziec przepraszam tylko powiedziala 'to po co sie pani bada '
m
mec.
Biegli sądowi wydają opinię nie zgodnie ze stanem faktycznym, bronią "kolesi lekarzy".
Opinie pisane na "kolanie" są nie na temat.
W prokuraturze umarzane są sprawy, a w sądzie ciągną się latami i kolejni biegli wypisują swoje opinie "na kolanie".
Jest to standard a zarazem absurd.
Podejrzewam że do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu będzie coraz więcej takich spraw spływało bo w Polsce jest niepisane prawo tuszowania takich spraw.

Panie Andrzeju proszę się nie poddawać i życzę dużo zdrówka.
pacjentka
W zeszłym roku też miałam badanie koronoskopi we Wrocławskiej prywatnej klinice bolalo dwa porody wcześniejsze przy tym badaniu to pikus lekarz stwierdził że jestem mało wytrzymała na ból jeszcze się wydzieral .jestem po dwóch operacjach cały czas jest jakas infekcja oczywiście nie wiadomo skąd dzisiaj byłam u lekarza dostałam kolejne tabletki przeciwbólowe jeden lekarz zwala na drugiego a ją nie wiem czy mi się uda i przeżyje pozdrawiam
s
sara
Ryzyko zawsze jest ale nie zwalnia to lekarza od dbałości w czasie wykonywania badania. Jeśli pacjent zgłasza ból to znaczy coś jest nie tak i nic na siłę. A może doktorkowi też coś trzeba wsadzić żeby sam poczuł to może wtedy zrozumie co zrobił.
E
Egghead
Nie, ale tu rolę gra statystyka - zabieg ma powiedzmy 1% szans na powikłanie, przez brak wprawy szansa ta rośnie do 2-3%. I dane powikłanie zdarza się częściej (procenty napisałem losowo, dla zobrazowania, choć przy kolonoskopii akurat rzeczywiście powinien być to rząd 0,5-1%).
K
Krych
Takie to czasy, że lekarz, żeby nie spartolić musi czuć na karku zimny oddech członka rodziny gotowego na wszystko, żeby ratować swojego bliskiego. Naprawdę, gdyby to spotkało np. mojego ojca to ten facet byłby inwalidą do końca swojego nędznego żywota, a w sądzie bym potem mówił, że stan lekarza to powikłanie po badaniu ojca.
w
wv
Szkoda gadać.
x
x
Gorzej że wszystkie pacjentki tym samym wziernikiem. A Sanepid olewa, uważa że jak procedury na papierku są w porządku to jest ok. Praktyka nikogo nie interesuje.
x
x
do doktora Spychalskiego trzeba do szpitala w Brzezinach.
K
Ktoś
Jeżeli tylko nie szkodzi, a niekoniecznie leczy, to nazywa się to PLACEBO!
K
Ktoś
pod artykułem o błędzie medycznym.

Za reklamę się płaci i powinna ona znaleźć się w dziale ogłoszeń.

P.S. A ja i tak polecam dobrego prawnika z doświadczeniem w podobnych sprwach, a nie jakieś firmy-krzak od odszkodowań.
w
wit
Do Egghead : Zgadzam się z toba ale to nie znaczy że ci medycy co pozostali w Polsce mogą w różny sposób okaleczac niewinnych pacjentów. !
c
co zamierzasz
zrobić z tym "zaoszczędzonym" czasem? Natychmiast po wyjęciu rury z tyłka kurcgalopkiem do pracy? Bądź człowieku poważny i znajdź sensowniejsze argumenty przemawiające za wykonywaniem tego badania na żywca.
a
anna
Na badanie szedł zdrowy, dziś jest okaleczonym rencistą Boże ludzie do czego to doszło...???
To już nie jest służba zdrowia tylko służba chora !!!
Życzę Zdrowia !
j
ja
Na studiach powinni mieć rozszerzone wykłady z etyki medycznej i moralnej i do tego mieć podejście indywidualnie do każdego pacjenta.
Wróć na i.pl Portal i.pl